?
Hej
Zwierz dziś nieco off topowo choć nie do końca. Pamiętacie Bridget Jones, która czytała wszystkie poradniki na raz (w powieści) tworząc na ich podstawie dowolną filozofię życiową, widzieliście film Jak urodzić i nie zwariować? Widzieliście film Wredne Dziewczyny? Pamiętacie wszystkie drugo i pierwszoplanowe bohaterki filmów, które trudniły się pisaniem poradników (nawet Liz Lemon z 30Rock jeden napisała) lub namiętnie się nimi zaczytywały. No właśnie, poradniki przestały być normalnymi książkami a zaczęły żyć zupełnie własnym życiem. Poradnik to coś więcej niż książka – dobry potrafi mieć wyznawców, zły potrafi sprzedać się jak świeże bułeczki. Poradniki powstają co chwila i piszą je ludzie o których nawet nie słyszeliśmy, którzy nigdy nas nie widzieli i nawet nie obracają się w tej samej kulturze. Ale poradniki kupują praktycznie wszyscy i czynią to (zwłaszcza na zachodzie) namiętnie. Kiedy zwierz pierwszy raz usłyszał, że najlepiej sprzedają się poradniki i książki kucharskie zrozumiał, że nigdy nie zrobi kariery literackiej – nie umie napisać książki kucharskiej. Popularność poradników zwierza nie dziwi – wszak nasz krąg znajomych co raz bardziej się zawęża, co raz częściej oddalamy się od rodziny i jesteśmy zdani sami na siebie. Co raz rzadziej też nasze doświadczenia przekładają się na doświadczenia naszych bliskich więc nawet przy najlepszych intencjach niekiedy nie mamy do kogo zwrócić się po rade w ważnych sprawach. Problem polega jednak na tym, że im popularniejsze stają się poradniki tym bardziej zwierz dochodzi do wniosku, że właściwie służą one tylko jednemu. Byś z dużym trudem przekonali się, że pobieranie rad od ludzi, którzy nas nigdy na oczy nie widzieli zawsze kończy się fiaskiem. Zwierz który poradniki czyta namiętnie stojąc przed półką w księgarniach (dobra wszyscy wiemy w jakich) i z natury jest złośliwy postanowił wam przedstawić pewną klasyfikację poradników do której doszedł w czasie swoich długi lektur (uwaga, ów spis jest zdecydowanie wredny i prześmiewczy, zwierz nie ma nic do ludzi czytających poradniki a tym bardziej do tych, którym się przydały)
Poradniki dotyczące zdrowia – choć moralnie obojętne zawsze budzą w zwierzu przerażenie. Poradniki dotyczące zdrowia zawierają dużo prostych i łatwych do wprowadzenia w życie rad jak zamienić naszą smutną egzystencję w życie kogoś z reklamy pasty do zębów (czyli najszczęśliwszych ludzi na świecicie). Wszystkie te proste rady zawierające instrukcje co jeść, czego nie jeść, jak się ruszać pozornie są bardzo proste. Ale zawsze kryje się w nich haczyk. Po pierwsze na wszystko należy poświęcić tylko 5 minut. Po zsumowaniu spędzamy cały dzień na poświęcaniu na coś 5 minut. Po drugie zazwyczaj porady dietetyczne zakładają, że mamy mnóstwo czasu by przygotować naszą lekka sałatkę z cukinią na parze, która robi się zaledwie chwilkę. No dobra powiecie, zwierz narzeka dla narzekania. Teoretycznie tak, ale zwierz jeszcze nigdy nie miał w swoim ręku poradnika który naprawdę by uwzględniał życie towarzyskie, fakt że się pracuje i że sięgamy po poradnik dlatego, że nie mamy czasu czekać aż ta cholerna cukinia się ugotuje na parze.
Poradniki dla kobiet – to te z typu jak być zołzą czy o niegrzecznych dziewczynkach które robią to co chcą, był jeszcze jakiś z tostem. W każdym razie większość z nich zawiera szybki i sprawny sposób na pozbycie się dobrych manier i zamienienie się w szczerą i asertywną osobę. Zwierz ma dziwne podejrzenie, że szczere i asertywne osoby najczęściej siedzą same w domu i zżerają ciastka. Nie żeby było coś złego w zżeraniu ciastek ale lepiej się to robi w towarzystwie (choć nie mówcie tego autorom poradników o zdrowym życiu). Z nieznanych przyczyn poradniki dla mężczyzn w większości zawierają porady jak radzić sobie z kobietą, która jest asertywna i szczera. Niewiele z nich daje jakiekolwiek użyteczne rady. (a i jeszcze dodatek – zwierz uważa, że asertywność w połączeniu ze szczerością jest koszmarna absolutnie niezależnie od płci).
Poradnik dotyczące wychowania dzieci – tu mamy dwie kategorie – pierwszy rodzaj – typu jak nie zamordować niemowlęcia próbując mu zmienić pieluszkę – jest jak najbardziej do przyjęcia. Każdy kto zostaje z dzieckiem czuje się wybitnie pozbawiony instrukcji obsługi więc taki manual się przyda. Dobre są też poradniki, które mówią, ze jeśli Zosia w wieku lat dwóch nie stepuje to nie znaczy, że już nigdy nie będzie tancerką. Gorzej z poradnikami typu „Jak mówić żeby dziecko cię słuchało” otóż poradniki te uczą, że jeśli powiesz coś głośno i wyraźnie odwołując się do swoich uczuć to dziecko cię posłucha. Metoda ta była testowana na Johnnym z Kansas i świetnie podziałała. Niestety Jaś z Płocka ma gdzieś co działa na Johnnego i nadal ma gdzieś co mówi mama. Ponieważ moi drodzy niestety każde dziecko jest inne. Przyjęcie że dzieci są takie same i bez zbadania charakteru i warunków życia Jasia można o nim cokolwiek powiedzieć jest dość błędne. Co więcej rodzic, który próbuje nadal wedle rad szczęśliwej matki dziecka z Kansas przekonać Płockiego urwisa do podporządkowania się niezawodnej metodzie wychowawczej prędzej dostanie ataku nerwowego niż do czegokolwiek Jasia zmusi. Rodzicom można najwyżej mówić, żeby się nie denerwowali, oddychali itp. I tak będą się denerwować. To chyba jest w pakiecie z byciem rodzicem (zwierz nie wie potomstwa nie ma)
Poradniki dotyczące związków – właściwie po przeczytaniu większości z nich należy wrócić do domu spakować się i pójść z walizką do najbliższego klasztoru. Według nich nie da się osiągnąć porozumienia między płciami, co więcej nie da się osiągnąć porozumienia między ludźmi. Oczywiście można przy odpowiedniej dawce wysoce wyspecjalizowanych technik jak np. rozmowa, podtrzymać związek trochę dłużej, ale nie ukrywajmy skoro już są problemy związek i tak się rozpadnie. Tak jak wszystkie piętnaście przed tym w którym teraz jesteście. Jak to nie byliście w piętnastu związkach wcześniej? Wtedy część poradników w niczym wam nie pomoże bo opiera się głównie na zasadzie porównywania byłych partnerów. Nie mniej jeśli poważnie się nad tym zastanowić to odpowiedź jest jedna: rzuć go (ją) po uprzednim zakupieniu książki (która tym samym staje się niepotrzebna ale półkę dalej jest poradnik jak poradzić sobie po rozstaniu).
Poradniki dotyczące pracy – jak awansować, nie dać się szefowi, nie wciągnąć się w biznesową klikę, wyróżniać się na zebraniach, mądrze przemawiać na meetingach itp. Wszystkie te poradniki mają jedną wspólną cechę. Zupełnie nie oddają warunków twojego miejsca pracy. Zwierz ma podejrzenie, że te rady sprawdzają się jedynie w tych wyimaginowanych miejscach pracy, które widzi się w telewizji. Może dlatego, że scenarzyści opierają się na wizji z poradników. W każdym razie zwierz zawsze ma wrażenie, że stosując się do podanych w takich poradnikach rad dotyczących awansu można dostać najwyżej wypowiedzenie.
Poradniki jak żyć – poradniki jak żyć dzielimy na dwa. Pierwszy rodzaj to poradniki jak osiągnąć sukces. Wszyscy możemy osiągnąć sukces przekonują nas ich autorzy. Pierwszym krokiem jest kupienie tego poradnika, drugim przeczytanie, trzecim kupienie tomu drugiego. zanim się zorientujemy siedzimy przy 21 tomie i choć jesteśmy absolutnie pewni, że w końcu dowiemy się jak osiągnąć sukces to gdzieś w tym momencie zaczyna nam świtać, że ludzie sukcesu nie czytają książek o tym jak osiągnąć sukces. Najczęściej jest wtedy już za późno. Porady zawarte w tego typu wydaniach są jak najbardziej słuszne i najczęściej prawdziwe. Problem polega na tym, że ich przeczytanie nic nie zmienia. Obok takich poradników są jeszcze te, które zawierają całą masę porad jak żyć lepiej (psychicznie i społecznie) jak przyciągać do siebie dobro i szczęście, jak osiągnąć zen itp. Zwarte w nich prawdy życiowe najczęściej są dobre i słuszne. I kiedy je czytamy są dobre i słuszne. Więc wstajemy rano z łóżka i wierząc, że są dobre i słuszne, robimy sobie kanapkę, nadal wierząc że są dobre i słuszne karmimy kota, nadal wierząc że są dobre i słuszne wychodzimy z domu. A tu pada ludzie w autobusie popychają nas łokciami i znów nienawidzimy wszystkich, samych siebie i jesteśmy pewni że umrzemy w samotności (kurtyna)
Poradniki techniczne – te dzielimy na dwa typy – pierwszy to :Jak w pięciu prostych krokach zrobić biżuterię z makaronu – najczęściej kończy się to godzinami pracy a w ostatecznym rozrachunku dostajemy sznurek rozgotowanego spaghetti na szyi. Drugi rodzaj to poradniki naprawdę przydatne i uczące jak coś zrobić. Dobrze napisane są bezcenne. Źle napisane potrafią zamienić życie w koszmar. Nie mniej zwierz nie będzie się z nich za bardzo naśmiewał. W końcu mogą się kiedyś przydać. Na przykład kiedy chcemy zrobić własnoręcznie model statku w butelce przy pomocy zapałek. Bez poradnika ani rusz.
Oczywiście, zwierz nie zaczął pisać o poradnikach bez powodu. Prawda jest taka, że zainspirowały go się modne podręczniki blogowania – zwłaszcza, że co raz częściej mówi się, że na blogu można zarobić, więc wszyscy chcą wiedzieć jak blogować dobrze i skutecznie. Zrobiła się z tego cała skomplikowana nauka, która zwierza nieco fascynuje. Czytając kolejne krajowe i zagraniczne poradniki zwierz doszedł d wniosku, że blogowanie to naprawdę skomplikowana sprawa, a założenie bloga – wysiłek w który trzeba włożyć mnóstwo energii. Rady udzielane przez różnych – najczęściej wpływowych blogerów i specjalistów, najczęściej nie tyle się wykluczają co uzupełniają. Innymi słowy jedni każą zamieścić zdjęcie, inni każą wyrzucać wszystkie obrazki, wszyscy twierdzą, że nie wolno pisać za długo, polowa twierdzi, że nie wolno pisać za często, część jest pewna, że musisz pisać o czym chcesz, inni twierdzą, że nigdy nie powinieneś pisać o sobie. W połowie poradników mówią by nie promować bloga, w drugiej twierdzą, że bez linkowania do postu na 10 portalach społecznościowych nie da rady. A to tylko kwestie techniczne, dochodzi bowiem jeszcze element bardziej skomplikowany – część twierdzi, że należy umieć pisać o pasji, inni, że jeśli nie umiesz napisać 30 stron o szklance to masz przechlapane, a gdzie indziej znajdziesz poradę by pisać wiadomość dla świata. Cholernie trudne to blogowanie, o pisaniu nie mówiąc (przy okazji pisanie notki powinno ci zająć od 8 godzin do 20 minut bo nikt się nie jest w stanie zdecydować czy notki mają być dopracowane czy nieperfekcyjne). Prawdę powiedziawszy zwierz nigdy nie założyłby bloga czytając te porady. Sekundkę, zwierz założył bloga. Co więcej może wam zdradzić jak to skutecznie zrobił. W kilku krokach:
1.Otwórz komputer. I odpal edytor tekstu.
2. Napisz tekst. Pamiętaj w Polsce pisze się od lewej do prawej.
3. Skończ pisać notkę. Wrzuć ją do sieci.
4. Odejdź od komputera z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
5. Obsesyjnie sprawdzaj statystyki przez pół dnia.
Zdaniem zwierza całą resztę wcześniej czy później załapie się po drodze. No właśnie z tym zwierz ma chyba największy problem w przypadku poradników. Tak naprawdę żadna ogólna rada nie stosuje się do wszystkich. Żadna przeczytana prawda życiowa – nawet najpiękniej wyłożona nie pomoże nam zmienić podejścia do świata tylko dlatego, że ją przeczytaliśmy. W ostatecznym rozrachunku zwierz ma wrażenie, że popularność poradników bierze się z tego samego mechanizmu z którego bierze się popularność pigułek na odchudzanie. Tak naprawdę wszyscy – producenci i konsumenci dobrze wiedzą, że od pigułki nikt nie schudł. Ale konsumenci bardzo chcą w to wierzyć. Tak samo jest z radami z poradników – wszyscy podskórnie wiemy, że nawet jeśli wykonamy wszystkie zalecenia to i tak nic nie będzie ani odrobinę prostsze w życiu ale chcemy wierzyć. Więc kupujemy czytamy. I obiecujemy sobie. Że wszystko się zmieni. Najpewniej od
jutra.
Ps: Zwierz ma nadzieję, że wszyscy potraktują wpis zwierza tak jak powinni. Nie poważnie. W każdym razie nie bardzo poważnie
Ps2: Już jutro recenzja Prometeusza. Nareszcie, Prometeusz. Nawet jeśli marny, to nareszcie Prometeusz.
Ps3: Uwagi zwierza na temat Nomiancji do Emmys znajdziecie tutaj a nie poinformowanych zwierz obowiązkowo informuje, że Sherlock dostał 13 nominacji.