Home Ogólnie Uciec z miasta z pomarańczą* czyli zwierz o Black Books

Uciec z miasta z pomarańczą* czyli zwierz o Black Books

autor Zwierz

 ?

Hej

 

 

Ponieważ zwierz zgodz­ił się dziś wstać o porze tak nieprzyz­woicie wczes­nej że aż nie chce mu się o tym wspom­i­nać (bar­barzyńst­wo proszę państ­wa — niech zwierz poz­woli sobie jedynie dodać, że wskazówka nie przekroczy cyfry 5 w chwili kiedy zwierz porzu­ci obję­cia Orfeusza, co powin­no dawać do myśle­nia), musi­cie wybaczyć zwier­zowi wpis zarówno krót­szy jak i może nieco za bard­zo z cyk­lu — wszyscy o tym słyszeliśmy ale może­my się wspól­nie pozach­wycać.  Czyli inny­mi słowy zwierz napisze dziś o kole­jnym ze swoich ulu­bionych bry­tyjs­kich seri­ali. A co. Tak więc dziś Black Books, ser­i­al który dostar­czył zwier­zowi więcej gifów niż jakakol­wiek inna bry­tyjs­ka produkcja.

 

 

 Kiedy zwierz dowiedzi­ał się o której w stanie rozważał ta opcję zabawy na wieczór ale zami­ast tego postanow­ił napisać krót­ki wpis

 

W początku lat dwu­tysięcznych kanał 4 bry­tyjskiej telewiz­ji miał spore szczęś­cie do seri­ali kome­diowych — nada­jąc niema równocześnie dwa ulu­bione seri­ale kome­diowe zwierza czyli Spaced (o którym zwierz pisał tutaj) i właśnie Black Books. Oba seri­ale choć zupełnie inne jeśli chodzi o miejsce akcji (jeden opowiadał o perypeti­ach pewnej pary i jej zna­jomych, dru­gi dzi­ał się w księ­gar­ni) przed­staw­iały podob­ny rodzaj autorskiego i lekko sur­re­al­isty­cznego poczu­cia humoru — w przy­pad­ku Spaced na opowieść o geekach wpłynęło poczu­cie humor prawdzi­wego gee­ka w przy­pad­ku Black Books mieliśmy prze­jaw ogól­nej niechę­ci do całego świa­ta, która wyda­je się być ide­al­nie zgrana z estrad­owym wcie­le­niem Dylana Morana — współau­to­ra sce­nar­iusza i odtwór­cy głównej roli. Z resztą o związku obu seri­ali może świad­czyć fakt, że aktorzy z obu pro­dukcji odwiedzili się wza­jem­nie w seri­alowych czy fil­mowych wyda­ni­ach (Simon Pegg pojaw­ił się w Black Books jako menadżer w wielkiej sieci księ­garskiej, podob­nie jak Nick Frost, który zakładał w księ­gar­ni alarm,  zaś Dylan Moran dostał sporą rolę w Wysyp­ie Żywych Trupów)

 

 

 Jak sami widzi­cie Bernard od samego początku ma pewne prob­le­my z prowadze­niem biznesu

 

Pozornie mamy do czynienia z pomysłem tyle typowym co banal­nym. Oto Bernard osob­nik nie spec­jal­nie lubią­cy ludzi prowadzi niewielką  księ­gar­nię, w dość niety­powy sposób. Nien­aw­idzi ludzi, książek, sprzedawa­nia książek i wszel­kich inter­akcji między­ludz­kich. Klient jest jego najwięk­szym wro­giem, podob­nie jak prowadze­nie biz­ne­su. Jest niemiłym człowiekiem, cały czas chodzą­cym w tych samych pomię­tych ciem­nych ciuchach (nie jest wielkim fanem higieny zarówno oso­bis­tej jak i jako takiej) palą­cym jed­nego papierosa za drugim i popi­ja­ją­cym wino do każdego posiłku a nawet i bez posiłku. Bernar­da powin­niśmy szcz­erze nie lubić ale oczy­wiś­cie pałamy do niego sym­pa­tią od pier­wszego wypowiedzianego na ekranie zda­nia. Głównie dlat­ego, że Bernard jest przy tym wszys­tkim bard­zo inteligent­ny i bard­zo łatwy do utożsami­a­nia się. Oczy­wiś­cie to sto­ją­cy na skra­ju alko­holiz­mu zrzę­da z podłym charak­terem ale z niez­nanych zwier­zowi przy­czyn jest w nim coś budzącego naty­ch­mi­as­tową sym­pa­tię. Być może fakt, ze po częś­ci reprezen­tu­je tą część społeczeńst­wa, która wie, że wszyscy umrze­my, a zan­im to się stanie musimy trochę pocier­pieć i nic się z tym nie da zrobić.

 

 

 Zwierz co praw­da ma bardziej optymisty­czną wiz­ję życia ale pesymizm Bernar­da jest zaskaku­ją­co zabawny

 

Teo­re­ty­cznie punk­tem zaw­iąza­nia akcji jest moment kiedy do księ­gar­ni trafia kosz­marnie zestre­sowany księ­gowy — Man­ny. Man­ny to postać naprawdę przesym­pa­ty­cz­na. Człowiek pełne dobrej woli, wiary w ludzi, spoko­jny, opiekuńczy, może nieco nieśmi­ały i wyco­fany ale z całą pewnoś­cią stanow­ią­cy prze­ci­wieńst­wo Bernar­da. Lubi kolorowe koszule, nosi długie włosy pod­starza­łego hip­pisa i wierzy w ludzi. Kiedy zna­j­du­je zatrud­nie­nie w księ­gar­ni nie tylko zamienia księ­gowość ze sto­su papierków na coś bardziej czytel­nego na fiskusa ale nawet dzię­ki swo­je­mu zachowa­niu doprowadza do rzeczy niesły­chanej czyli sprzedaży książek. Co oczy­wiś­cie doprowadza Bernar­da do sza­leńst­wa, bo sprzedanie książek oznacza konieczność zamówienia nowych a to już strasznie zawracanie głowy.  Nie mniej Black Books choć chęt­nie wyko­rzys­tu­ją schemat Odd Cou­ple (jak ten film miał tytuł po pol­sku? Zwierz nie pamię­ta) to jed­nak nie kon­cen­tru­je się na nim całkowicie. Oprócz  Bernar­da i Man­nego w seri­alu pojaw­ia się też Fran, która prowadzi sklep obok. Właś­ci­wie to życie całej trój­ki nie obfi­tu­je w jakieś szczegól­nie przeło­mowe wydarzenia, a cza­sem moż­na wręcz dojść do wniosku, że nic im w  życiu nie wychodzi i nic spec­jal­nego się nie dzieje. Ale jako, że zwierz bard­zo lubi sit­comy w których nie za wiele się dzieje to każdy odcinek oglą­dał z równą przyjemnością.

 

 Autor sce­nar­iusza wybrał księ­gar­nie jako miejsce akcji bo księ­gar­nie są z natu­ry skazane na niepowodze­nie. Nie mniej nie wyda­je się zwier­zowi by jego bohater mógł pra­cow­ać w jakimkol­wiek innym miejscu

 

 

           No właśnie ‑zwierz ma wraże­nie, że Black Books to ser­i­al, który jak mało który lubi ludzi społecznie nie dos­tosowanych czy może nawet nieu­daczników. Choć zarówno księ­gar­nia jak i sklepik obok dzi­ała­ją trud­no uznać naszych bohaterów za ludzi sukce­su. Z resz­ta trud­no się po nich nawet spodziewać by prag­nęli sukce­su.  Nie są dobrzy w kon­tak­tach z ludź­mi ale nie chcą być jakoś szczegól­nie dobrzy. Mieszkanie Bernar­da i Man­nego (nad księ­gar­nią) jest tak brudne i zanied­bane że coś w nim żyje. Panowie nie wiedzą co po pros­tu to karmią i mają nadzieję, że nie zwró­ci się prze­ci­wko nim. Z kolei w mieszka­niu Fran rusza­ją się ściany. Dosłown­ie. Wszyscy mają jed­nak chy­ba świado­mość, ze coś im w życiu nie do koń­ca wyszło — nawet Bernard wyda­je się odrobinę mniej olew­czy niż zwyk­le gdy dochodzi do wyz­na­nia mu strasznej prawdy o pewnym wydarze­niu z przeszłoś­ci (zwierz wam nie zaspoileru­je jeśli jeszcze nie widzieliś­cie, choć zwierz ma przeczu­cie, że więk­szość czytel­ników doskonale wie o czym zwierz pisze). Zwierz patrzy na nich z mieszan­iną zaz­droś­ci (bo prze­cież poczu­cie wyżs­zoś­ci i non­sza­lancją z jaką Bernard pochodzi do spraw codzi­en­nych spraw­ia, ze niczym tak naprawdę się nie prze­j­mu­je) i zrozu­mienia (zwierz sam niekiedy dochodzi do wniosku, ze życie zaskaku­ją­co częs­to go prz­eras­ta). Oczy­wiś­cie nie zrozum­cie zwierza źle — w seri­alu jest cała masa absurdal­nego humoru, a niek­tóre kawał­ki nawet zupełnie wyr­wane z kon­tek­stu śmieszą niesamowicie (lub zaczy­na­ją krążyć po sieci jako osob­ne zwroty) co zwierz zawsze uważa za najwięk­szy plus seri­alu komediowego.

 

 

 

   Nasi bohaterowie mają pewien drob­ny prob­lem z porząd­kiem. Jego brak. Zwierz się sol­idaryzu­je choć on nigdy nie był w stanie pod­nieść biur­ka z kubkiem. Ale kiedyś nie był w stanie odkleić kub­ka od biurka

 

     Zwierz odnosi też wraże­nie, że Black Books przy całej swo­jej rados­nej kome­diowoś­ci, jest też seri­alem paskud­nie snob­skim jeśli nie intelek­tu­al­nym. Pomi­ja­jąc fakt, że całość dzieje się w księ­gar­ni a bohater właś­ci­wie nie rozs­ta­je się z książką (nie będąc przy tym nieśmi­ałym ner­derm co właś­ci­wie na sto pro­cent znaleźlibyśmy w seri­alu amerykańskim), to wiele dow­cipów opiera się na niechę­ci do księ­gar­ni sprzeda­ją­cych kawę, bez­dusznych sieci hand­lowych w których tylko sprzeda­je się książ­ki, ludzi kupu­ją­cych książ­ki na miarę lub liczą­cych ile mają stron. Zwierz nie powie, że ser­i­al nie wyśmiewa także wyższych sfer (a zwłaszcza ich drogich win) ale widać, że od samego początku twór­cy zakłada­ją, że widz także nie jest szczegól­nie pozy­ty­wnie nastaw­iony do częś­ci zjawisk społecznych. Przy czym jeśli wyda­je się wam że jest to ser­i­al dla ludzi zgorzk­ni­ałych to jed­nak odpowied­nia dawka humoru spraw­ia, że nie czu­je­my jak­byśmy non stop wysłuchi­wali narzekań, kogoś kto nien­aw­idzi wszys­t­kich i wszys­tkiego. Choć po częś­ci do tego sprowadza się ten ser­i­al. Do narzeka­nia, picia i pale­nia. Serio nie ma się co dzi­wić, ze to był przebój.

 

 Nikt nie powie zwier­zowi, że cytowanie od cza­su do cza­su mądroś­ci Bernar­da nie uczyni nas ludź­mi ciekawy­mi i dowcipnymi.

 

Zwierz uwiel­bia Black Books ( z resztą nie tylko zwierz — na tym blogu Black Books ma osob­ną kat­e­gorię) między inny­mi za to, że właś­ci­wie nigdy się nie nudzi. Głównie dlat­ego, że dość luź­na kon­strukc­ja fab­u­lar­na (ser­i­al nie ma żad­nej his­torii do opowiedzienia, żad­nego roman­su do skon­sumowa­nia, żad­nego kon­flik­tu do poko­na­nia) spraw­ia, że nie oglą­da się seri­alu jako his­torii ale jako zbiór zabawnych scen, zdań i poje­dynczych his­torii z tymi samy­mi bohat­era­mi, których właś­ci­wie nie sposób nie pol­u­bić. Z resztą jak już zwierz mówił — mimo, że Black Books zniknęły z telewiz­ji osiem lat temu do dziś poje­dyncze lin­ij­ki tek­stu, zda­nia, czy gify krążą po Internecie  — wyko­rzysty­wane głównie jako najlepiej pasu­jące do odpowiedzi na zadawane pyta­nia czy wyraża­jące emoc­je użytkown­ików netu. Bo właśnie takie są Black Books — bard­zo zabawny ser­i­al, z dobry­mi dow­ci­pa­mi w którym sporo jest zdań do których każdy może się odnieść.

 

 Jest to jed­no z lep­szych i prawdzi­wszych zdań jakie zwierz usłyszał w telewizji.

 

Prawdę powiedzi­awszy zwierz nigdy nie zrozu­mi­ał dlaczego Black Books miało tylko trzy sezony. Zwłaszcza, że wyda­je się, że gdzieś w głowach sce­narzys­tów był pomysł na więcej. Być może ser­i­al stracił oglą­dal­ność choć tego zwierz nie był­by w stanie zrozu­mieć ( podob­nie jak nie jest w stanie przeżyć fak­tu, że Spaced miało zaled­wie dwa sezony). Chy­ba że życie stanow­iło po pros­tu przedłuże­nie losu bohaterów którym nic nie wychodz­iło zarówno w fik­cyjnym jak i w real­nym życiu. Nie mniej jed­nak jeśli natkniecie się na Black Books gdzieś w przestrzeni­ach Inter­ne­tu albo jeśli wyda­cie osza­łami­a­jące 5 fun­tów na każdy sezon to dostaniecie w ręce coś naprawdę cud­ownego. Wszak wszyscy wiedzą, że nie ma nic zabawniejszego od ubier­a­ją­cych się na czarno, wiel­bi­cieli książek papierosów i czer­wonego wina. Czyż nie?

 

 

 Czy moż­na nie pol­u­bić człowieka który potrafi skon­sumować butelkę wina w taki sposób?

 

 

Ps: Chy­ba w końcu nad­szedł ten dzień. Jeśli wszys­tko dobrze pójdzie już dziś wiec­zorem zwierz napisze kosz­marnie dłu­gi wpis o Hol­low Crown czyli o tym jak spotkał się z trze­ma króla­mi Anglii.

 

* Tytuł pos­tu sta­je się jas­ny po obe­jrze­niu zaled­wie jed­nego odcin­ka seri­alu. Na dodatek jest to odcinek pierwszy

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online