Home Ogólnie Wespół czyli zwierz o reżyserach i aktorach

Wespół czyli zwierz o reżyserach i aktorach

autor Zwierz

Hej

Zwierz przyz­na wam szcz­erze, że dzisiejszy wpis pow­stał trochę z gapiost­wa zwierza, który tak strasznie zasłuchał się w komen­tarzu reży­ser­skim do najnowszego Jac­ka Ryana, że zupełnie zapom­ni­ał napisać not­ki. Tak właśnie jest kiedy nawet śred­ni film dosta­je komen­tarz Branagha (to niesamowite ale jest to chy­ba jedyny znany zwier­zowi reżyser który potrafi mówić, niemal na jed­nym odd­echu przez CAŁY swój film).  No ale właśnie, wychodząc dziś od strony reży­serów zwierz chci­ał­by pochylić się nad kilko­ma przykłada­mi aktorsko reży­ser­s­kich tandemów we współczes­nym (zwierz zna takie tande­my w kinie klasy­cznym ale musi­ał­by zro­bić więk­szy research). Przyszło to zwier­zowi kiedy oczy­wiś­cie w napisach koń­cowych Jac­ka Ryana pojaw­iła się infor­ma­c­ja, że muzykę do fil­mu napisał Patrick Doyle, który od pier­wszego fil­mu pisze muzykę do filmów Branagha. Oczy­wiś­cie reży­serom zdarza­ją się (nawet częs­to) stałe współprace z np. tymi samy­mi oper­a­tora­mi (co nie dzi­wi zupełnie biorąc pod uwagę, że oper­a­tor jest jed­nak kluc­zowy dla wiz­ual­nej strony fil­mu) ale powiedzmy sobie szcz­erze, najczęś­ciej roz­maw­iamy i zas­tanaw­iamy się nad tym jak dobór wciąż tych samych aktorów wpły­wa na jakość fil­mu. Zwierz pisał (chci­ał dodać niedawno ale zori­en­tował się że w 2009) że najwięk­szym prob­le­mem jest zbyt­ni kom­fort w jaki niekiedy popada­ją twór­cy przyzwycza­jeni do swoich aktorów. Ale co ciekawe, zjawisko ciągłej współpra­cy z tymi samy­mi ludź­mi przyj­mu­je niekiedy charak­ter na grani­cy przesą­du. Zwierz wybrał kil­ka przykładów które zdaniem zwierza pokazu­ją różne odcie­nie takich stałych aktorsko reży­ser­s­kich współpra­cy. I to ważne bo zwierz nie ma zami­aru w swoim wpisie objąć całoś­ci zjawiska – jedynie pokazać pewne jego aspek­ty (to dla tych którzy być może wypom­ną potem zwier­zowi że kogoś pominął)

Jasne aktor ma najlep­szy kon­takt z reży­serem kiedy to ta sama oso­ba ale ciekaw­iej jest kiedy są to oso­by dwie, które artysty­cznie się dopełniają

Quentin Tarantino/ Uma Thur­man – zwierz wybrał tą współpracę na początek, bo to zdaniem zwierza jest jed­na z co raz rzad­szych sytu­acji gdy mamy aktorkę która jest dla auto­ra wyraźną muzą.  Taran­ti­no zde­cy­dowanie pisząc role dla Thur­man miał na myśli dokład­nie tą a nie żad­ną inna aktorkę – gdy­by zwierz miał być szcz­ery to moż­na uznać Kill Bill za jeden dłu­gi list miłos­ny, jaki Taran­ti­no posłał Umie począwszy od jego lekkiej obsesji na punkcie stóp aktor­ki a skończy­wszy na poświęce­niu właś­ci­wie całego fil­mu jej postaci. Przy czym co ciekawe – to jed­na z tych współpra­cy której inten­sy­wność wyni­ka raczej z zaan­gażowa­nia samego reży­sera niż z iloś­ci filmów. W sum­ie Thur­man nie pojaw­ia się prze­cież we wszys­t­kich fil­mach Taran­ti­no a jak­by policzyć – w więk­szej ilość jej nie ma niż jest. Co ciekawe – choć nie ma wąt­pli­woś­ci, że Taran­ti­no potrafi aktorów odkry­wać dla szer­szej wid­owni i dostrzec przy tym pełnie ich możli­woś­ci (doskon­ały przykład Christo­phera Waltza który zdaniem zwierza został w Hol­ly­wood naprawdę doce­niony tylko przez Taran­ti­no który umi­ał dostrzec że nie jest on aktorem tylko od gra­nia „tych złych”) to jed­nak nigdy nie ma się wraże­nia takiego uwiel­bi­enia reży­sera dla aktor­ki jak w przy­pad­ku filmów i ujęć w których pojaw­ia się Uma. Zwierz wie, że dla niek­tórych wiz­ja aktor­ki, jako muzy jest obraźli­wa. Jed­nak powiedzmy sobie szcz­erze – Taran­ti­no nigdy nie sprowadza postaci granej przez Thur­man wyłącznie do ozdob­ni­ka – wręcz prze­ci­wnie moż­na się pokusić o stwierdze­nie, – że jej postać w Kill Bil­lu jest wręcz prze­ci­wieńst­wem ład­nej postaci, która nie ma nic do zro­bi­enia. Bez niej nie ma fil­mu. Zwierz musi powiedzieć, że zawsze z olbrzymią przy­jem­noś­cią (jak może zauważyliś­cie zwierz uwiel­bia Taran­ti­no) przyglą­da się jak tego typu współprace aktorsko reży­ser­skie owocu­ją nie tylko ciekawy­mi rola­mi, ale i dobry­mi fil­ma­mi. Jed­nocześnie nie wtłacza­jąc niko­go w proste role aktor­ki jed­nego reży­sera, czy reży­sera jed­nej aktorki.

Wes Anderson/ Bill Mur­ray – Ander­son współpracu­je z bard­zo wielo­ma aktora­mi, z których więk­szość ochoc­zo wraca na następ­ny plan fil­mowy posz­erza­jąc listę aktorską do granic możli­woś­ci prze­cięt­nego plakatu fil­mowego. Jed­nak spośród wszys­t­kich powraca­ją­cych w kole­jnych obsadach aktorów zwierz uważa, że szczegól­ną uwagę należy zwró­cić na Bil­la Mur­raya. Reży­ser­sko aktors­ki związek Ander­sona z Mur­rayem jest ciekawym przykła­dem niespodziewanej zami­any ról. W chwili kiedy Ander­son rekru­tował Mur­raya do ich wspól­nego pier­wszego pro­jek­tu (Rushomore) nie było go za bard­zo stać na akto­ra. Mur­ray zgodz­ił się zagrać za dużo, dużo niższą stawkę przy­cią­ga­jąc do zaled­wie drugiego fil­mu reży­sera całkiem sporą uwagę (jak na taką pro­dukcję). Od tamtego cza­su  Mur­ray pełni w fil­mach Ander­sona trochę rolę  króliczej łap­ki – pojaw­ia się nawet w niewiel­kich rolach gwaran­tu­jąc powodze­nie pro­jek­tu. Ale praw­da jest taka, że Mur­ray które­mu Ander­son dawał jed­nak zde­cy­dowanie więk­sze role pasu­je do świa­ta reży­sera jak mało który aktor. Ander­son ze swoi­mi sen­ty­men­tal­ny­mi i melan­choli­jny­mi fil­ma­mi i Mur­ray z humorem skry­tym za poważną wręcz smut­ną twarzą doskonale się uzu­peł­ni­a­ją. Co więcej filmy Ander­sona doskonale zgrały się z drugą fazą kari­ery Mur­raya w której jest on chy­ba najbardziej poważanym poważnym aktorem kome­diowym (to skrót myślowy który zwierz ma nadzieje jest zrozu­mi­ały) we współczes­nym kinie. Cała współpra­ca wypadła więc dobrze dla obu stron choć dziś Mur­ray to aktor który częs­to gra u Ander­sona choć zaczy­nało się do Ander­sona – reży­sera u którego zagrał Murray

Joe Wright/ Kiera Knight­ley– o muzach mówiąc. Wright i Keria Knight­ley współpra­cow­ali razem przy kilku fil­mach. Co zwierza najbardziej fas­cynu­je to fakt, że reżyser jak żaden inny potrafi pod­kreślić urodę aktor­ki – jej zielona kreac­ja w Poku­cie, sce­na kiedy wchodzi z roz­puszc­zony­mi włosa­mi do poko­ju w Dumie i Uprzedze­niu, cała Anna Karen­i­na. Widać na pier­wszy rzut oka, że reżyser jest wiz­ual­nie zakochany w tym jak aktor­ka wyglą­da w kreac­jach z epo­ki – nieza­leżnie od epo­ki w której roz­gry­wa się film. Z drugiej strony – widać, że na wiz­ual­nym zach­wycie reży­sera współpra­ca się nie kończy – we wszys­t­kich wspól­nych pro­dukc­jach postać kobieca wysuwa się na pier­wszy plan – za każdym razem mając wyraźnie zarysowany charak­ter a częs­to stanow­iąc cen­trum fil­mu. Co zwier­zowi nato­mi­ast nie do koń­ca w tej współpra­cy pasu­je to fakt, że mimo iż współpra­ca trochę już trwa zda­je się że tak naprawdę Wright ma na Keirę jeden pomysł – zwierz może się mylić ale widzi tyle podobieństw w sposo­bie kręce­nia jed­nocześnie pewnej siebie ale delikat­nej postaci kobiecej – od Poku­ty po Annę Karen­inę, że ma wraże­nie iż reżyser nie chce by aktor­ka poszła z inter­pre­tacją w zupełnie inną stronę. I o ile grało to w przy­pad­ku Poku­ty gdzie mamy postać młodą bard­zo skołowaną to w przy­pad­ku Kareniny już ten schemat nie wyszedł. Nie mniej dla zwierza ta współpra­ca jest fas­cynu­ją­ca właśnie ze wzglę­du na aspekt wiz­ual­ny. Tak strasznie widać, że reżyser lubi kiedy Keria ład­nie wyglą­da w kadrze. I rzeczy­wiś­cie – u niego w kadrze Keria wyglą­da piękniej niż kiedykolwiek.

Tim Burton/Johnny Depp  — zdaniem zwierza mod­e­lowy przykład współpra­cy w której zbyt dobra zna­jo­mość akto­ra I reży­sera nie wyszły im na dobre. Zwierz nie ma wąt­pli­woś­ci że pier­wsze filmy Bur­tona i Dep­pa były dla nich obu spotkaniem o którym mogli pewnie tylko marzyć – zarówno Edward Noży­corę­ki jak i Ed Wood czy Jeździec bez Głowy dowodzą że cza­sem reżyser zna­j­du­je ide­al­nego akto­ra a aktor reży­sera.  Prob­lem zaczął się pojaw­iać dużo później kiedy okaza­ło się że po krótkiej fazie ekspery­men­tów Bur­ton postanow­ił obsadzać Dep­pa niemal zawsze w tej samej roli. Co więcej – pomysł Bur­tona nie tylko sprowadzał się do sposobu prowadzenia akto­ra ale także wyglą­du (jak twierdzi brat zwierza Bur­ton po zobaczenia Dep­pa po raz pier­wszy musi­ał zakrzyknąć „A ciebie poma­lu­je­my na biało!”) – którego niemal zawsze zobaczymy fil­mach Bur­tona w mak­i­jażu. Prob­lem w tym, że przy takiej stałej współpra­cy – gdzie reżyser ma jeden pomysł na akto­ra, zaś sam aktor ma jeden pomysł jak odpowiedzieć na wiz­ję reży­sera, dosta­je­my ciąg filmów gdzie nikt się nie rozwi­ja. Zwierz wini za ten stan bardziej Bur­tona – głównie dlat­ego, ze podob­ną szkodę poczynił Hele­nie Bon­ham Carter którą zawsze obsadza wedle tego samego klucza nie dając się niesły­chanie zdol­nej aktorce w pełni rozwinąć w jego pro­dukc­jach. Zdaniem zwierza i dla Dep­pa i dla Bur­tona było­by lep­iej by od siebie odpoczęli i zde­cy­dowali się na kole­jną współpracę dopiero wtedy kiedy będą mieli na siebie jakieś nowe pomysły.

Mar­tin Scorsese/ Leonar­do DiCaprio – Scors­ese był przez wiele lat dość słusznie kojar­zony ze współpracą z DeNiro która to współpra­ca zaowocow­ała jed­ny­mi z najlep­szych ról w his­torii kina. Jed­nak zwierza bardziej fas­cynowała zawsze współpra­ca Scors­ese z DiCaprio. Dlaczego? Wyda­je się, że reżyser dość des­per­acko potrze­bował akto­ra, od którego będzie mógł wyma­gać wszys­tkiego, zaś DiCaprio dość des­per­acko potrze­bował reży­sera który poz­woli mu rozwinąć swo­ją dość specy­ficzną kari­erę opartą właś­ci­wie wyłącznie na dużych i wyma­ga­ją­cych rolach pier­ws­zo­planowych. Choć ich spotkanie może się wydać dzi­wne to w sum­ie trochę trud­no mu się dzi­wić. Zarówno reżyser jak i aktor mają ta umiejęt­ność dos­tosowywa­nia sty­lu do opowiadanej his­torii. Co więcej  DiCaprio jest trochę jak aktor bez przy­dzi­ału – moż­na mu dać do ręki pis­to­let, moż­na mu kazać war­i­ować moż­na w końcu zatrud­nić go w roli bogat­ego dup­ka – i wszędzie będzie wyglą­dał mniej więcej na miejs­cu. Ciekawe są też przy­gody obu panów z Akademią. Choć Scors­ese niewąt­pli­wie jest jed­nym z najwybit­niejszych reży­serów współczes­nego kina został doce­niony późno i dopiero za swój nie najwybit­niejszy film. Z kolei DiCaprio mimo dostrzeże­nia go bard­zo wcześnie wciąż jest wiecznym nigdy nie nagrod­zonym kandy­datem. Mimo, że trud­no dziś w Hol­ly­wood o akto­ra który miał­by na kon­cie więcej potenc­jal­nie Oscarowych ról. Jed­nak co jest naj­ciekawsze w tej współpra­cy – i co zwier­zowi się najbardziej podo­ba to właśnie fakt, że reżyser nie ma jed­nego pomysłu na akto­ra. Dzię­ki temu taka współpra­ca może trwać i trwać nigdy się wid­owni nie nudząc (a pisze to zwierz który nie cier­pi DiCaprio).

Woody Allen/Scarlett Johans­son – wszyscy wiemy, że Woody Allen miał więcej fil­mowych muz niż wynosi przy­dzi­ał prze­cięt­nego – nawet tak płod­nego jak Allen- reży­sera. Zwierz chci­ał jed­nak zwró­cić uwagę na jego współpracę z Johans­son. Dlaczego? Ponieważ zdaniem zwierza Allen jest jed­nym z nielicznych reży­serów którzy dostrzegli, że Johans­son jest aktorką którą mogą wyko­rzys­tać wszech­stron­nie. Pomysł by ta sama dziew­czy­na we Wszys­tko Gra grała uwodzi­cielkę, wręcz chodzą­cy seks zaś w Scoop była niezbyt pewną siebie młodą dzi­en­nikarką w niezbyt ciekawych ciuchach mógł wyjść jedynie od oso­by która była w stanie co praw­da wyko­rzys­tać wygląd i ekra­nową prezencję Scar­lett ale się na niej nie zatrzy­mać. Jeśli spo­jrzymy na Scar­lett u Allena zahaczymy, że choć reżyser zde­cy­dował się na kil­ka współpra­cy z tą samą aktorką to nigdy nie kazał jej dwa razy grać dokład­nie tego samego. Cóż daniem zwierza świad­czy bard­zo dobrze o Alle­nie jako reży­serze. Z drugiej strony – wyda­je się, że Scar­lett najlepiej gra u niego właśnie wtedy kiedy obsadza ją zgod­nie ze sche­matem. I choć ten schemat obsadza­nia aktor­ki w roli sek­sownej uwodzi­ciel­skiej dziew­czyny może  den­er­wować, to jej w sum­ie delikat­na i nie mogą­ca sobie znaleźć miejs­ca w świecie bohater­ka ze Wszys­tko Gra jest jed­ną z najlep­szych ról Scar­lett.  Co ciekawe Allen decy­du­je się na zatrud­ni­an­ie aktorów bard­zo szy­bko nie zawsze dobrze ich zna­jąc, cza­sem widząc tylko zdję­cia czy inne filmy. Nie dysku­tu­je też z nimi dłu­go przed rozpoczę­ciem pro­dukcji jak i też nie robi wielu dubli. Ale zde­cy­dowanie musi coś widzieć w aktorkach czego nie spodziewał­by się widz.

Steve McQueen/ Michel Fass­ben­der – dla każdego reży­sera jest momentem przeło­mowym ten kiedy zna­jdzie akto­ra o podob­nej wrażli­woś­ci. McQueen znalazł Fass­ben­dera przy pier­wszym filmie i do tej pory najwyraźniej się na nim nie zaw­iódł. Przy czym zdaniem zwierza za sukces ich kole­jnych wspól­nych pro­dukcji odpowiada­ją przede wszys­tkim dwa czyn­ni­ki. Po pier­wsze – fakt, że Fass­ben­der jest jed­nym z tych aktorów którzy są gotowi odd­ać dla roli wszys­tko (od chud­nię­cia przez pokazy­wanie się nago) po drugie – zdaniem zwierza ważniejsze – jest gotowy grać posta­cie dla widza niejed­noz­naczne czy wręcz przez niego nie lubiane. To z kolei daje reży­serowi doskon­ały punkt wyjś­cia do kre­owa­nia niejed­noz­nacznych bohaterów, którzy zmusza­ją widza do ciągłego anal­i­zowa­nia swo­jego sto­sunku do przed­staw­ionej his­torii. Poczy­na­jąc od Gło­du gdzie musimy pod­jąć decyzję co czu­je­my do głównego bohat­era, przez budząc ambi­wa­lentne uczu­cia Wstyd aż po Zniewolonego gdzie mamy się zła­pać na tym, że bohat­era nien­aw­idz­imy ale w jak­iś sposób mu współczu­je­my. Zwierz nie wyobraża sobie, że McQueen był­by to w stanie osiągnąć nie mając pod bok­iem akto­ra, który nie boi się właśnie takich w sum­ie dość anty­paty­cznych ról.  Przy czym dla zwierza to jest jed­na z tych dobrych współpra­cy gdzie reżyser wyko­rzys­tu­je korzyś­ci jakie daje mu posi­adanie takiego a nie innego akto­ra na podor­ędz­iu ale nie każe mu w kółko pow­tarzać tego samego. W sum­ie trud­no się dzi­wić, że obu ta współpra­ca wyszła na dobre.

MV5BMjE3OTgxNzAzOF5BMl5BanBnXkFtZTcwMDk3NjQwMg@@._V1_SX640_SY720_

 

Rid­ley Scott/Russel Crowe – czy macie cza­sem wraże­nie, że część reży­serów chci­ało­by być konkret­ny­mi aktora­mi? Zwierz ma wraże­nie, że Tim Bur­ton cza­sem patrzy na John­nego Dep­pa i myśli sobie, że chci­ał­by nim być. Zwierz ma też wraże­nie, że Rid­ley Scott chci­ał­by być Rus­se­lem Crowe. Zwierz wie, że to oczy­wiś­cie psy­cholo­gia dla ubogich duchem ale kiedy patrzy na współpracę akto­ra i reży­sera zawsze ma wraże­nie, że reżyser speł­nia w posta­ci­ach granych przez Aus­tral­i­jczy­ka swo­je marzenia na tem­at tego jaki powinien być mężczyz­na. Nie ważne czy mówimy o rzym­skim Glad­i­a­torze czy o Robin Hoodzie czy nawet o face­cie który dziedz­iczy win­nice – dla zwierza wszys­tko spraw­ia wraże­nie pewnej dość nawet spójnej pro­jekcji wzoru męskoś­ci.  Przy czym zwierz ma wraże­nie, że obaj Panowie trochę się w swo­jej współpra­cy rozleni­wili. Ponoć obaj bard­zo się przy­jaźnią co zdaniem zwierza zawsze stwarza niebez­pieczeńst­wo na planie fil­mowym. Zwierz zawsze do znudzenia pow­tarza, że jego zdaniem dobre filmy biorą się z braku kom­for­tu. Jeśli wszyscy na planie dobrze się baw­ią i doskonale razem czu­ją zaskaku­ją­co częs­to dosta­je­my śred­ni film. Ale nawet nie o przy­jaźń chodzi – raczej o pow­tarza­ją­cy się wciąż schemat postaci a co za tym idzie – mniejsze wyzwanie dla akto­ra. Rus­sel Crowe mógł­by równie dobrze bie­gać po Robin Hoodzie w rzym­skim mundurze tak blisko  jest jego bohaterowi do Maximusa.

Steven Soderbergh/ Julia Roberts – nie jest to najbardziej oczy­wiste zestaw­ie­nie na tej liś­cie ale ciekawe z kilku powodów. Otóż jeśli spo­jrzy­cie na współpracę Soder­bergha z Clooneyem to zobaczy­cie ciekawy paradoks reży­sera który zatrud­nia telewiz­yjnego akto­ra by potem współpra­cow­ać już z gwiazdą kina. W przy­pad­ku Soder­bergha i Julii Roberts jest inaczej – reżyser bierze gwiazdę kina i daje jej zupełnie nową rolę. Julia Roberts czekała bard­zo dłu­go aż zna­jdzie się reżyser gotowy powierzyć jej inną rolę niż bycie po pros­tu ład­ną amerykańską dziew­czyną. Fakt że dopiero w Erin Brokovitch miała okazję potwierdz­ić coś co właś­ci­wie był wiado­mo na początku jej kari­ery (tzn. że umie grać jak chce) moż­na uznać za ciekawe lus­trzane odbi­cie relacji Soder­bergha z Clooneyem. Jed­nak co zwierza bardziej intrygu­je w tej współpra­cy to fakt, że później Soder­bergh wyko­rzys­tał aktorkę w najbardziej sztam­powej roli – jako pię­kność  pomiędzy dwoma mężczyz­na­mi, kobi­etę która sama nie ma zbyt wiele do powiedzenia mimo, że o nią toczy się gra. Nie mniej wyda­je się, że Soder­bergh otworzył Roberts drzwi do mniejszych i ciekawszych pro­jek­tów zatrud­ni­a­jąc ją do małych filmów (np. Full Frontal) wskazu­jąc innym reży­serom że nie koniecznie trze­ba mieć dwadzieś­cia mil­ionów na gaże aktor­ki w kieszeni by móc ją zatrud­nić. I choć sama współpra­ca nie przyniosła wach­larza porusza­ją­cych filmów to z pewnoś­cią wyz­naczyła dwa przeło­mowe momen­ty – z jed­nej strony dla Julii Roberts która potwierdz­iła że jest aktorką o sze­rok­iej gamie możli­woś­ci, z drugiej dla soder­bergha który pokazał, że może spoko­jnie krę­cić filmy z bard­zo sławną obsadą.

Joan­na Hogg/Tom Hid­dle­ston – zwierz przy­wołu­je tą współpracę na koniec bo bawi zwierza pewien niespodziewany zwrot jaki się dokon­ał. Hogg zatrud­ni­a­jąc Hid­dle­stona do swoich dwóch filmów wzięła po pros­tu młodego akto­ra właś­ci­wie bez więk­szego dorobku i powierzyła mu dość spore role w swoich dwóch fil­mach słusznie dostrze­ga­jąc tal­ent aktors­ki. Hid­dle­ston częs­to przyz­nawał, że te jedne z pier­wszych filmów w jego fil­mo­grafii poz­woliły mu się potem dużo pewnej nazy­wać aktorem. Jed­nak kiedy doszło do trze­ciego fil­mu Hogg (Exhi­bi­tion) sytu­ac­ja wyglą­dała już zupełnie inaczej. W ciągu kilku lat z akto­ra który był zupełnie niez­nany a co za tym idzie – doskonale pasu­ją­cy do dość nat­u­ral­isty­cznego świa­ta przed­staw­ionego filmów Hogg – z Hid­dle­stona zro­biła się między­nar­o­dowa gwiaz­da. Co nie zmienia fak­tu, że pojaw­ił się on w trzec­im filmie reży­ser­ki – w bard­zo malutkiej roli – chy­ba jedynie zaz­nacza­jącej pewien fil­mowy związek akto­ra i reży­ser­ki. Dla zwierza to zawsze powód do rozmyślań ile w tym skom­p­likowanym świecie kine­matografii jest przesą­du który nakazu­je reży­serowi czy reży­serce sprowadz­ić jeszcze na chwilkę akto­ra by mieć pewność że film uda się jak dwa poprzed­nie. Zresztą wielu reży­serów ma właśnie takich aktorów na szczęście.

Zwierz patrzy i jest całkiem zad­owolony ze swo­jego wyboru – zda­je sobie sprawę że pom­inął kil­ka oczy­wistych zestaw­ień ale nie chodz­iło mu o to by wszys­t­kich wymienić tylko zas­tanow­ić się nad pewny­mi aspek­ta­mi takiej stałej współpra­cy. Zwierz przyz­na wam jed­nak szcz­erze, że mimo wielu pozy­ty­wnych przykładów nadal nie jest pewny czy taka stała współpra­ca to najlep­sza rzecz jaka się reży­serowi i aktorowi może przy­trafić. Chy­ba sporo zależy od tego jaki mają na siebie pomysł. Jeśli reżyser i aktor (aktor­ka) wciąż szuka­ją nowych pomysłów i dróg i jeśli na pier­wszym pal­nie postaw­iona jest różnorod­ność – wtedy ciężko znaleźć się w sytu­acji kiedy nie ma nic nowego do doda­nia. Co nie zmienia fak­tu, że zwierz jest wielkim fanem świeżego spo­jrzenia na aktorów – zwłaszcza wtedy kiedy reżyser jest im w stanie zapro­ponować coś wbrew ich doty­chcza­sowym rolom. Zwierza nic nie cieszy bardziej niż fil­mowe zaskoczenia czy świado­mość, że aktor może być zupełnie inny. Ale jak­by się nad tym zas­tanow­ić to ciągłe poszuki­wanie nowego jest tak dość ogól­nie po pros­tu wyz­nacznikiem dobrego kina. Nieza­leżnie czy twór­cy znali się wcześniej czy też poz­nali się pier­wszy raz na przesłuchaniu.

Ps: Jutro recen­z­ja Jak Wytre­sować Sobie smo­ka może odrobinę później niż zwykle.

15 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online