Home Ogólnie Wielka improwizacja czyli tego nie było w scenariuszu

Wielka improwizacja czyli tego nie było w scenariuszu

autor Zwierz

?

Hej

Do nakręcenia filmu jest potrzebnych kilka osób i kilka rzeczy. Pierwszą, bez której nawet nie ma co zaczynać jest kamera, osobą bez której nie ma sensu zaczynać jest reżyser. Wszystkie pozostałe elementy są w sumie opcjonalne, począwszy od aktorów a na dźwiękowcu skończywszy. Jednak ogólnie zgadzamy się, że im więcej osób pojawi się na planie by zająć się produkcją tym większa szansa, że zamiast torebki na wietrze dostaniemy porządną (choć niekoniecznie bardzo inteligentną) produkcję. Istnieje jednak jeden element tej układanki co do którego ciągle trwają spory. I to element teoretycznie najważniejszy. Scenariusz.

 Jedno z najczęściej cytowanych zdań z Casablanki nigdy nie zostało zapisane w jej scenariuszu.

Jak wieść gminna niesie, scenariusz filmowy to najbardziej zmienny i kapryśny element produkcji. Pewne jest tylko to, że na podstawie złego scenariusza bardzo trudno zrobić dobry film i że na podstawie dobrego zaskakująco  łatwo można zrobić film zły. Być może dlatego, podejście do tego, co teoretycznie najważniejsze w każdej produkcji jest dość niekonsekwentne. Z jednej strony bywają produkcje, w których nawet najmniejsze odstępstwo od scenariusza wydaje się być niemożliwe – aktorzy rzadko się do tego przyznają (nikt nie chce być postrzegany jedynie jako ktoś kto wypowiada zapisane wcześniej kwestie), ale zwierz zastanawia się ile jest improwizacji w tych produkcjach w których liczy się każde słowo (zwierz bardzo chciałby podać wam ich listę, ale jakoś tego nikt nie spisuje). Z drugiej strony są tacy reżyserzy jak na przykład Mike Leigh którzy wcale nie mają scenariusza tylko notatki i ogólny zarys fabuły. Także spora część hitów (choć nie Avengersi!) kręcona jest z niedokończonym lub wciąż zmienianym scenariuszem. Ale nie ma wątpliwości, że niezależnie od tego ile scenariusza mają aktorzy i jakie podejście ma reżyser w filmach i serialach zawsze jest miejsce na improwizację.

Wydaje się wam że aktor w tle naprawdę dobrze gra? Nie. Jest naprawdę zaskoczony tym co widzi.

Zacznijmy od tego, że choć słowo improwizacja kojarzyć się może przede wszystkim z dorzucaniem do scenariusza własnych kwestii czy dialogów to jednak film daje aktorom zdecydowanie szersze pole do popisu. Po pierwsze aktor może zaskoczyć innych aktorów na planie czymś czego nie ma w scenariuszu, dla niego cała sytuacja będzie wtedy dość kontrolowana ale dla innych przebywających w około aktorów będzie ona zaskoczeniem – trochę tak jak w filmie 50/50 gdzie bohater grany przez Gordona -Levitta po tym jak dowiaduje się, że ma raka decyduje zgolić włosy. Sceny nie było w scenariuszu, więc choć Levitt doskonale wie co robi to stojący w kadrze Seth Roger (grający jego najlepszego przyjaciela) jest w totalnym szoku. To co widzimy na jego twarzy to prawdziwe emocje, co z resztą nie trudno dostrzec. Z resztą zwierz nie wie do jakiego stopnia tego typu sceny można zaliczyć do klasycznej improwizacji – jeśli byśmy jednak przyjęli taką klasyfikację to pierwsze miejsce z całą pewnością zajmuje moment z obcego kiedy podczas posiłku z brzucha jednego z bohaterów wyskakuje pierwszy obcy. Siedzący przy stole aktorzy wiedzieli, że coś stanie się w scenie ale nie mieli pojęcia co dokładnie. Szok na ich twarzach jest więc prawdziwy. Inne uczucia mieli aktorzy w Annie Hall, którzy nie wiedzieli, że próbujący kokainy Woody Allen kichnie i rozsypie biały proszek. Scenę trzeba było z resztą przerwać bo aktorzy śmiali się histerycznie nie mogąc przestać.

 Prawdę powiedziawszy, zwierz dziwi się że w komedii Allena jest jeszcze miejsce na improwizację. Z drugiej strony to jedna z najzabawniejszych scen jaką zwierz zna

Odkładając na bok tego typu zaskoczenia mamy jeszcze zupełnie klasyczną improwizację, kiedy w filmie pojawiają się sceny, dialogi czy teksty, których próżno szukać w scenariuszu. Niekiedy improwizacja jest zaplanowana – jakkolwiek dziwnie by to brzmiało, niekiedy reżyser woli dać aktorowi wolną rękę – zwłaszcza w sytuacjach w których wie, że ten da sobie radę – jednym z najlepszych przykładów takiej improwizacji to słynna scena przed lustrem w Taksówkarzu – najsławniejsza kwestia całego filmu to improwizacja De Niro, któremu ufający mu w 100% Scorsese kazał po prostu gadać do lustra. Z kolei w Good Morning Vietnam wszystkie audycje radiowe jakie słychać na ekranie to fragmenty improwizowane przez Robina Williamsa, trudno się z resztą dziwić bo przecież aktor znany jest z tego, że potrafi z niczego zrobić najzabawniejszy monolog jaki w życiu słyszeliście.  Z kolei w Mechanicznej Pomarańczy mały taniec do Deszczowej Piosenki jaki wykonuje Alex to sugestia Kubricka, który poprosił aktora czy ten mógłby coś zatańczyć – ale ponownie nie sprecyzował co dokładnie ma na myśli. Dla tych, którzy lubią przykłady z kina popularnego ciekawostką powinien być fakt, że w Hulku cała scena, w której pojawia się Robert Downey Jr. jako Iron Man była improwizowana – zdecydowano się na nią by zachować ciągłość serii ale ponieważ  nikt nie widział co dokładnie będzie dalej zdecydowano się dać aktorom tylko bardzo ogólne wskazówki.

 No i teraz wszyscy cytujemy DeNiro. Gdyby dostawał tantiemy pewnie nie musiałby grać w marnych komediach.

Jednak najczęściej aktorzy improwizują sami z siebie. I tu ponownie można wyróżnić kilka typów improwizacji. Jeden to ten, który kojarzy się nam najbardziej czyli dodawanie do istniejącego scenariusza własnych elementów. Aktor może improwizować samodzielnie albo w duecie. Improwizując samodzielnie można film wzbogacić o drobne ale genialne zdania czy sceny. Przykładem jak niewielka zmiana, może zmienić bardzo wiele, to mały dodatek Toma Hardego do jego sceny w Incepcji. Ta zdaniem zwierza najzabawniejsza scena filmu zawiera zdanie „You mustn’t be afraid to dream a little bigger, darling,” kiedy to bohater Hardego pokazuje swojemu towarzyszowi, że w świecie snu nie ma co marzyć o pistolecie skoro można wyśnić granatnik. W oryginalnym scenariuszu nie ma słowa „darling”, dodał je sam Hardy – prawdopodobnie zgodnie nie tylko ze swoją aktorską intuicją ale charakterem – Hardy, znany jest bowiem z pewnej ekscentrycznej angielskości, która pozwala powiedzieć „kochanie” do innego mężczyzny. Możecie uznać, że zwierz przesadza, ale taki mały element od razu osadza bohatera granego przez Hardego w dużo szerszym kontekście niż wielu innych, którzy pojawiają się na ekranach.

 Jedno „darling” a bohater Toma Hardego nagle jest nam zdecydowanie bliższy.

Z resztą takie pojedyncze improwizowane kwestie nie są niczym rzadkim – Jack Nicholson i jego przerażające „Here is Johnnny” to także improwizacja nosząca na sobie silne piętno aktorskiego szaleństwa. Oczywiście scena była dokładnie rozpisana ale dodanie tego przywitania zaczerpniętego z telewizyjnego programu to ten przebłysk aktorskiej intuicji, która sprawia, że role Nicholsona zawsze są odrobinę inne. Słynne zdanie Dustina Hoffmana z „Nocnego Kowboja” kiedy o włos jego bohater uniknął śmierci pod kołami taksówki „” Hey, I’m walkin’ here”, wielokrotnie analizowane przez krytyków (którzy widzą w nim nie tylko symbol czegoś bardzo miejskiego ale także podkreślenie miejsca jakie bohater ma w świecie i chęć bycia przez ów świat dostrzeżonym) było czystą improwizacją Hoffaman.  Z kolei niesamowite szczęście do improwizowania scen lepszych niż w scenariuszu ma uznawany dość powszechnie wyłącznie za sprawnego rzemieślnika Harrison Ford. Jedna z najsławniejszych scen w Indiana Jones to ta w której Indy staje naprzeciw uzbrojonego w miecz arabskiego mistrza walki. Scenariusz zawierał wspaniałą scenę zmagań naszego bohatera. Ford na taką scenę absolutnie nie miał ochoty, jak twierdzą niektórzy z lenistwa, jak twierdzą inni dostrzegł, że film nie potrzebuje kolejnej sceny walki. W każdym razie podszedł do Spielberga i spytał czy nie mógłby zbója po prostu zastrzelić. Jak wiemy ta wersja wylądowała w filmie. Ale największym wkładem Forda w historię filmowych dialogów to jego drobna zmiana w Imperium Kontratakuje. Kiedy księżniczka Leia decyduje się wyznać mu miłość mówi ” I love you” Han Solo grany przez Forda winien wedle scenariusza odpowiedzieć ” I love you too”. Ale Ford powiedział ” I know”. To jeden z tych dialogów do których nawiązują inne filmy i który powiedzmy sobie szczerze pozostaje pewnym ideałem jak napisać nie łzawo coś co łzawym być winno. Ponoć Lucas nienawidził tej wersji dialogu, ale reżyser zostawił improwizowaną linijkę Forda.

 Serio jak Lucas mógł nienawidzić jednej z najlepszych romantycznych scen w filmie przygodowym.

 A skoro przy Fordzie jesteśmy to może warto jeszcze wspomnieć o końcowym monologu z Blade Runnera w wykonaniu Rudgera hauera. Otóż w pierwszej wersji scenariusza, Hauer mówił bardzo duzo, aktor wziął początkowy monolog i wybrał z niego tylko określone zdania – dzięki temu wyszedł zdaniem zwierza jeden z  najpiękniejszych monologów jaki kiedykolwiek wypowiedziano na ekranie (zwierz ma olbrzymią słabość do tej sceny i nic go nie jest w stanie przekonać, że to nie jest czysta poezja). A odchodząc od poezji w kierunku kwestii dość ciekawej – jedną z ulubionych kwestii z całeych Piratów z Karaibów jest zdanie Kapitana Jacka Sparrowa wypowiedziane pod koniec pierwszej części ” Now bring me that horizon” jest w tym coś bardzo żeglarskiego i bardzo poetyckiego. Jak przyznali z pokorą scenarzyści zdanie to dodał Johnny Depp który uznał, że musi coś powiedzieć w scenie. Jak widać wiedział dokładnie co.

I’ve seen things you people wouldn’t believe. Attack ships on fire off the shoulder of Orion. I watched c-beams glitter in the dark near the Tannhäuser Gate. All those moments will be lost in time, like. tears in rain. Time to die.„?  Fakt, że nawet odrobina była improwizowana budzi w zwierzu niesamowity szacunek.

Z resztą skoro jesteśmy przy improwizacji i historii kina to może warto dodać że niektóre najbardziej znane kwestie – na przykład tą ze Szczęk „You gonna need a bigger boat”, która jak wieść gminna niesie była nawiązaniem do kwestii budżetu tego niezwykle popularnego ale wtedy jeszcze  wyglądającego na niekoniecznie największą produkcję roku filmu. Z kolei ” He is looking at you kid” jedna z najczęściej powtarzanych kwestii z Casablanki to improwizacja Bogarta, który ponoć po raz pierwszy zwrócił się tak do Ingrid Bergman kiedy uczył ją grać w pokera poprzedniego wieczoru. W „Kiedy Harry poznał Sally” słynna reakcja na udawany przez Meg Rayan orgazm w jadłodajni „poproszę to samo co jadła ta pani” jest linijką dodaną przez Billego Crystala, który wyśnił ponoć takie zakończenie sceny.  Z kolei słynny kot z Ojca Chrzestnego wcale nie miał zrobić kariery filmowej – Marlon Brando zaczął się bawić z kotem, który pętał się po planie i tak kiedy zaczęto kręcić kot radośnie wślizgnął się do historii kina. Z resztą Brando jest dobrym przykładem jak osobowość aktora może wpłynąć na jego rolę – kiedy po raz pierwszy pojawił się na planie Czasu Apokalipsy- olbrzymi, ponury i ogólnie w równie złym nastroju co wszyscy jego rola właściwie została napisana na nowo, ze sporym wkładem samego Brando.

 Jak to zwykle bywa do historii przeszła zaimprowizowana puenta sceny,

Podane przykłady to kwestia indywidualnej inwencji aktorów, ale aktor by dobrze improwizować musi mieć z kim  szukać ekranowej prawdy. Stąd tak wiele w historii kina improwizowanych dialogów, aktorów którzy nieźle się znają. W Chłopcach z ferajny słynna rozmowa między bohaterem granym przez Raya Liottę  i  Joe Pescim zaczynająca się od That’s funny, you’re a funny guy” to improwizacja która wynikła z historii Pesciego o gangsterze, którego zdecydowanie nie należało nazywać zabawnym człowiekiem. Podobnie spore części dialogu pomiędzy Georgem Clooneyem a Bradem Pittem w drugiej i trzeciej części Ocean’s Eleven było improwizowanych – aktorzy dobrze się znali więc jeden spokojnie mógł odejść od scenariusza wiedząc że drugi za nim podąży. Czasem improwizacja zamienia się w coś więcej – Ethan Hawke i Julie Deply tak dużo improwizowali na planie ” Before Sunerise”,  ze nie tylko zostali dopisania do autorów scenariusza ale także napisali własny scenariusz do drugiej części filmu – wychodząc z założenia, ze nikt nie wie więcej o ich bohaterach niż oni sami”.  Z kolei w „Wysypie Żywych Trupów” rozmowa w barze kiedy grany przez Nicka Frosta Ed opowiada śmieszne historyjki by pocieszyć granego przez Simona Pegga kumpla jest całkowicie improwizowana. Wypada dobrze ponieważ Frost i Pegg przyjaźnią się od dawna więc jeden wie co może powiedzieć by drugiego autentycznie rozśmieszyć. Z improwizacji składa się też w dużym stopniu brytyjski serial The Office – zwłaszcza sceny pomiędzy Rickimy Garvaisem  a Stephen Merchantem co nie dziwi bo obu panów łączy długoletnia przyjaźń i współpraca. Z kolei niewielka scena w Pretty Woman kiedy bohater pokazuje ślicznej i dobrej dziewczynie do towarzystwa drogi naszyjnik by zamknąć jej tuż przed nosem pudełko to improwizacja Richarda Gere, który chciał rozśmieszyć Julię Roberts. Jej reakcja (dużo naturalnego chichotu) była tak udana, że reżyser zostawił scenę w filmie. A skoro przy romantycznych improwizacjach jesteśmy to scena z Crazy Stupid Love kiedy po powrocie do domu uroczy bohater Goslinga uwodzi bohaterkę Emmy Stone pokazując jej podnoszenie z Dity Dancing to też ich wspólna improwizacja. Wpadł na nią Gosling który twierdzi, że on sam zachowuje się tak po pijanemu ze znajomymi. A skoro przy Goslingu jesteśmy to ponownie wieść niesie, że słynny pocałunek w windzie z Drive nie był w scenariuszu, tylko aktor uznał, że jego bohater powinien pocałować dziewczynę, do której zaleca się przez większość filmu.

 To ciekawe jak czasem coś co brzmi zupełnie od czapy i wydaje się być bardzo przemyślanym fragmentem scenariusza okazuje się częścią improwizacji.

Na sam koniec warto się zastanowić dlaczego aktorzy improwizują. Jest kilka powodów – czasami czują, że napisana kwestia im nie leży – czują, że nie zadziała, nie będzie śmieszna czy na tyle dobrze znają już swojego bohatera, że widzą iż nigdy by tego nie powiedział. To część stawania się bohaterem na ekranie – część o której często się zapomina żyjąc w przekonaniu, że rolą aktora jest tylko powiedzieć to co napisał ktoś inny. Drugi powód, to chęć zmiany interakcji z drugim aktorem – bywa tak, że  aktorzy nie mogą się dogadać – wtedy odejście od kwestii zapisanych w scenariuszu pozwala się rozruszać, wymaga bycia skupionym i jak to często mówią aktorzy  obecnym – czyli zawsze czujnym.  Zwierz nigdy nie zapomni anegdoty, którą słyszał o dobrze znanym wielbicielom Doktora Who Johnnie Borrowmanie. Ten grając w wybitnym filmie Shark Attack 3 chciał rozśmieszyć grającą z nim, nieobecną duchem aktorkę. Stąd też zamiast powiedzieć swoją kwestię wypowiedział to oto zdanie: ” I’m a little wired. what do you say I take you  home and eat your pussy?”. Aktor był święcie przekonany, że zdanie nie znajdzie się w ostatecznej wersji filmu – jakie więc było jego zdumienie gdy okazało się, że reżyser je zostawił. Co ciekawsze – biorąc pod uwagę nieprzystojność tej propozycji zdecydowano się że na potrzeby telewizji zdanie musi kończyć się inaczej – zdubbingowano je więc na „.and watch I Love Lucy” co czyni ta anegdotę absolutnie przepyszną. Czasem aktorzy wcale nie chcą improwizować ale zmusza ich do tego sytuacja jak w Mrocznym Rycerzu kiedy opóźnienie w efektach specjalnych doprowadziło do najśmieszniejszej sceny z Jokerem, który przygląda się niewielkiemu wybuchowi w miejsce spodziewanej olbrzymiej eksplozji. W końcu aktorzy improwizują bo niektórym udaje się w pewnych scenach podążyć za swoimi napisanym bohaterami i ich emocjami. Trochę jak w Thorze gdzie wyrzucający Thora z Asgardu Odyn (grany przez Anthonego Hopkinsa) na próbę wtrącenia się do rozmowy Lokiego reaguje warkotem. W scenariuszu warknięcia nie było ale w chwili kiedy kręcono scenę na planie nie było Hopkinsa ale wściekły Odyn, któremu nikt nie będzie przerywał.  Niekiedy z takiego właśnie przekroczenia granicy między aktorem a postacią biorą się najlepsze improwizacje – zwłaszcza gdy mamy do czynienia z scenami gdzie pokazuje się interakcje między dwójką bohaterów, którzy zaczynają żyć własnym życiem. Niekiedy improwizacja bierze się z tego, że właściwie nikt nie mówi aktorowi co ma robić w danej scenie – trochę jak w Sherlocku (serio jest powód by do tego nawiązać to nie tylko czyste szaleństwo) gdzie w świątecznej scenie z Skandalu w Belgravii Rupert Graves odgrywa w tle swoje własne komiczne przedstawienie bez słów. Dlaczego? Cóż jego bohater nie miał w tej scenie więcej do zrobienia niż tylko stać i brać udział w przyjęciu. A skoro aktor (zwłaszcza tak utalentowany jest w kadrze) to nie będzie tylko stał.

 Jak widać pod koniec Gifu w oczach grającego Toma Hiddelstona można dostrzec prawdziwe przerażenie.

Jednak co ważne improwizacji nie należy przeceniać. Zwierz widział kilka całkowicie improwizowanych produkcji i niestety brak scenariusza to raczej minus filmu. Dlaczego? Bo scenarzyści sprawiają, że bohaterowie mówią ładniej, lepiej i ciekawiej niż zwykli ludzie. Z kolei aktorzy choć niekiedy wpadną na świetną linijkę czy dialog najczęściej odnoszą się do sformułowań i stwierdzeń zdecydowanie bliższych ludziom nie parającym się słowem. Wiele dialogów jest wtedy mało błyskotliwych czy płaskich. Co prawda wyczuwamy w nich coś prawdziwego i bliskiego naszemu sposobowi wysławiania się, ale daleko scenom, które ktoś napisał drąc przy tym kolejne kartki. Tak więc jeśli ktoś zwierza pyta to improwizacja jest naprawdę ciekawa i nie da się bez niej kręcić filmów (zwierz ma wrażenie, ze improwizowanie jest przyklejone do aktorstwa bo w sumie nie da się zapisać wszystkiego w scenariuszu) ale mimo wszystko nie można przesadzić w drugą stronę i odrobina scenariusza – zwłaszcza bystrego – zawsze się przyda. Bądź co bądź nawet najlepszemu improwizatorowi potrzebny jest punkt wyjścia.

Ps: Dziś zwierz znów biegnie na pokaz prasowy więc jutro druga w tym tygodniu recenzja.

Ps2: ktoś prosił o ten wpis. Zwierz ma nadzieję, że spełnił zapotrzebowanie.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online