Home Ogólnie Wspomnienia których nie było czyli zwierz, Kindle i aktorzy

Wspomnienia których nie było czyli zwierz, Kindle i aktorzy

autor Zwierz

Hej

W październiku 2012 roku, (czyli w zwier­zowej pamię­ci blo­gowej – to praw­ie jak wczo­raj) zwierz napisał wpis o tym, że lubi czy­tać auto­bi­ografie ludzi fil­mu i telewiz­ji. Postanow­ił być jed­nak osob­nikiem poważnym i napisać tak ogól­nikowo jak isto­ta, która pod­chodzi do sprawy poważnie i zbior­c­zo. Ter­az jed­nak zwierz doszedł do wniosku, że tak naprawdę chci­ał od samego początku napisać trochę, co innego. Otóż zwierz na skutek swoich dzi­wnych czytel­niczych przyzwycza­jeń stał się posi­adaczem całkiem sporej wiedzy o tym, co warto sobie kupić (w formie ebooka na Ama­zonie) — z dzi­ału biografie/autobiografie aktorów/komików/ogólnie dość znanych ludzi. Jest to wiedza wąs­ka, spec­jal­isty­cz­na, ale może komuś się przy­dać. W sum­ie więk­szość rzeczy, o których zwierz pisze na blogu nie doty­czy tego, co zain­tere­su­je wszys­t­kich. Oczy­wiś­cie zwierz dzieli się tu tylko swoi­mi opini­a­mi i wyłącznie na tem­at książek, które sobie w ten sposób z Ama­zona zakupił. To taki mały przegląd, na co pod koniec lub na początku miesią­ca (wtedy zwierz zawsze robi sobie małe zakupowe sza­leńst­wo) warto wydać (ewen­tu­al­nie nie warto) kil­ka czy kilka­naś­cie dolarów (oczy­wiś­cie, jeśli ma się ochotę). Czyli pow­tarza­my (żeby potem nie było, że zwierz nie określił do koń­ca) to taki prze­wod­nik dla tych, co mają Kin­dle, mają trochę zain­tere­sowa­nia i nie wiedzą, co czy­tać warto, czego nie warto. Zwierz oczy­wiś­cie nie omaw­ia wszys­tkiego, co na Ama­zonie kupić moż­na ani nawet wszys­tkiego, co sam w życiu z tego dzi­ału przeczy­tał. Zwierz wybrał for­mę ebooka nie, dlat­ego, że Ama­zon mu płaci, (bo mu nieste­ty nie płci), ale dlat­ego, ze pode­jrze­wa, że podob­nie jak zwierz nie będziecie sobie zabier­ać przestrzeni życiowej w więk­szoś­ci dość jed­no­ra­zowy­mi książka­mi, jaki­mi są biografie ludzi znanych. A i jeszcze jed­no — kole­jność, w jakiej książ­ki pojaw­ia­ją się na liś­cie to kole­jność, w jakiej pojaw­ia­ją się na kole­jnych stronach kat­a­logu “biografie” “Sztu­ka i Lit­er­atu­ra” w Ama­zonie zwierza. Może u was pojaw­ia­ją się w innej kole­jnoś­ci. Ale jak­by to nie jest od najlep­szej do naj­gorszej czy coś w tym stylu :)

 

David Mitchell: Back Sto­ry — David Mitchell to ang­iel­s­ki komik i prezen­ter telewiz­yjny, którego kojarzą luzie w UK i fani dzi­wnych pro­gramów pro­dukowanych przez BBC. Pozostałej sze­rok­iej rzeszy osób nazwisko abso­lut­nie nic nie mówi. Zwierz jed­nak należy do grupy pier­wszej.  Back Sto­ry nie jest książką pory­wa­jącą, ale Mitchell (nie mylić z iden­ty­cznie nazy­wa­ją­cym się pis­arzem) jest tym bry­tyjskim komikiem który wywodzi się z dobrej trady­cji Cam­bridge Foot­lights — kome­diowego klubu przy Cam­bridge w którym wys­tępowali chy­ba najlep­si bry­tyjs­cy komi­cy ostat­nich kilku dekad. Po książce widać dobre wyk­sz­tałce­nie i erudy­cję auto­ra, połąc­zoną z dość specy­ficznym poczu­ciem humoru. Zwier­zowi najbardziej spodobał się jed­nak sam pomysł na książkę. Komik cier­pią­cy jak wiele osób na bóle pleców odkrył, że najlepiej dzi­ała­ją na niego spac­ery. I tak spaceru­jąc z czytel­nikiem po Lon­dynie wspom­i­na swo­je życie. I właś­ci­wie za ten spac­er zwierz książkę lubi. Bo po Lon­dynie zawsze warto się przejść

 

Dawn French: Dear Fat­ty — Dawn French to bry­tyjs­ka aktor­ka kome­diowa, która znana jest przede wszys­tkim z seri­alu Vic­ar of Dib­ley który swego cza­su bił w UK wszelkie reko­rdy pop­u­larnoś­ci. Książ­ka jest warta uwa­gi, bo nie jest do koń­ca auto­bi­ografią, a właś­ci­wie jest napisana w niety­powy sposób — jako seria listów do różnych osób ze swo­jego życia. Choć pisa­nia przez osobę, po której człowiek spodziewa się książ­ki bard­zo zabawnej to jed­nak w sum­ie wcale aż tak zabawnie nie jest, za to częs­to jest wzrusza­ją­co (może nawet za bard­zo). Ale sam pomysł jest ciekawy, choć autorce jak wielu piszą­cym aktorom bez porów­na­nia lep­iej przy­chodzi pisanie o cza­sach swo­jego dziecińst­wa i młodoś­ci niż o tym, co w życiu nastąpiło później.

 

Rus­sell Brand: My Booky Wook — Rus­sel Brand jest komikiem, który dzieli bry­tyjską i świa­tową po pub­liczność mniej więcej na pół. Część go uwiel­bia część ma go całkowicie dość. Od tego czy lubi się jego poczu­cie humoru zależy czy książ­ka się spodo­ba. Zwier­zowi się spodobała właś­ci­wie z jed­nego powodu — to niesły­chanie szcz­era his­to­ria człowieka uza­leżnionego (od sek­su i narko­tyków), który po wyjś­ciu na prostą postanow­ił napisać książkę zabawną. Co ciekawe wyszło całkiem dobrze, bo książ­ka jed­nocześnie jest dow­cip­na a z drugiej- wcale nie jest. Przy czym autor napisał jeszcze część drugą, w której nie miał abso­lut­nie żad­nej his­torii do opowiedzenia i moż­na ją sobie spoko­jnie darować.

David Wal­liams: Camp David — zwierz pole­cał tą książkę wyp­isu­jąc dla Mias­ta Książek dziesięć najlep­szych pozy­cji przeczy­tanych w zeszłym roku. David Wal­liams to członek kome­diowego due­tu, który stworzył Lit­tle Britain. Jego wspom­nienia są doskonale napisane i zaskaku­jące. Jak wielu komikom, Wal­liamsowi w życiu wcale nie było do śmiechu i im dłużej czy­ta się książkę, w której opowia­da min. o depresji i próbach samobójczych tym lep­iej rozu­mie się jego stu­dencką przy­jaźń z pochodzącą z zupełnie innego kręgu kul­tu­ry Sarah Kane. Jed­nocześnie to książ­ka zabaw­na, po której widać, że autor ma lit­er­ac­ki tal­ent, który zresztą bard­zo akty­wnie spożytkował pisząc książ­ki dla dzieci (BBC dwie z powodze­niem zekrani­zowało). W każdym razie zwierz tak strasznie się niczego nie spodziewał, że był miło zaskoczony.

 

Stephen Fry: Moab is My wash­pot — jeden z tomów biografii Stephena Fry, sku­pi­a­ją­cy się wyłącznie na jego dziecińst­wie i wczes­nej młodoś­ci. Fry korzys­ta z więk­szej iloś­ci słów niż część anglików kiedykol­wiek poz­na i ma taki cud­own­ie gawędziars­ki styl, który spraw­ia, że odnosimy wraże­nie, że w prze­ci­wieńst­wie do nas szaraczków zapamię­tał ze swo­jego życia wszys­tko. Czy­ta się to znakomi­cie, ale warto już na wstępie przy­go­tować się, że to taka książ­ka, w której nie czy­ta się o sław­ie. Ogól­nie równie dobrze mógł­by ją napisać człowiek, którego nigdy na ekranie czy na deskach teatru nie widzieliśmy.

Stephen Fry: The Fry Chron­i­cles — równie kwieciś­cie napisana, biografia, tym razem uwzględ­ni­a­ją­ca kole­jne lata sławy (kończy się pod koniec lat 80) jed­nego z najpop­u­larniejszych bry­tyjs­kich komików (i człowieka, którego właś­ci­wie jest obow­iązek obser­wować, jeśli ma się twit­tera). Styl pozosta­je ten sam, ale wydarzenia następu­ją nieco szy­b­ciej, pojaw­ia się więcej nazwisk, które się kojarzy. Ale  Fry wybi­ja się pon­ad wielu autorów/aktorów tym, że jego książkę naprawdę warto było­by przeczy­tać nawet wtedy gdy­by aktorem nie był. Przy czym nie do koń­ca to dzi­wi, jeśli weźmie się pod uwagę, że Fry jest też właś­ci­wie pis­arzem a poza tym jest sze­roko znana jest jego miłość do słowa. No a poza tym w nud­nego życia nasz bohater nie miał. W sum­ie dla niek­tórych jest to jed­na aktors­ka biografia, którą czy­ta­ją (zwierz spotkał kil­ka taki osób).

Gra­ham Nor­ton: So Me — Gra­ham Nor­ton, choć z wyk­sz­tałce­nia jest aktorem wylą­dował, jako prowadzą­cy talk Show na BBC One. Przy czym zdaniem zwierza jest to jeden z najlep­szych talk show, jakie są w telewiz­ji, właśnie za sprawą prowadzącego, który nie stara się być zabawniejszy od swoich goś­ci, ale jed­nocześnie nie trak­tu­je ich zbyt poważnie i wyda­je się aut­en­ty­cznie zain­tere­sowany i prze­ję­ty tym, co słyszy. Zwierz powie szcz­erze, że kupił książkę na zasadzie, „O jaka tania” i był bard­zo zaskoc­zony, kiedy okaza­ła się dobra. To takie bard­zo sym­pa­ty­czne ciepłe wspom­nienia, z całkiem ciekawego życia, w którym przewi­ja się kil­ka zabawnych moty­wów i całkiem sporo inteligent­nych obserwacji. Ot taka niespodzian­ka, której zwierz się zupełnie nie spodziewał.

 

 

 

Judi Dench: And Futher­more — no dobra może wcześniej niko­go na liś­cie nie kojarzyliś­cie, ale tym razem to już człowiek miał pra­wo spodziewać się czegoś ciekawego. Judi Dench to prze­cież jed­na z najważniejszych bry­tyjs­kich aktorek, związana z Nation­al The­atre, do tego jeszcze z ciekawą kari­erą fil­mową, lau­re­at­ka Oscara, jed­na z tych aktorek, dla których oglą­da się filmy, seri­ale, retrans­mis­je spek­tak­li itd. Nieste­ty jej książ­ka jest prz­er­aźli­wie wręcz nud­na. To taka niekończą­cy się spis kole­jnych ról, przed­staw­ień, filmów, pro­dukcji, między­nar­o­dowych tournée. Książ­ka ma powab mniej więcej książ­ki tele­fon­icznej. Oczy­wiś­cie zwierz nie jest nor­mal­ny i chęt­nie nawet książkę tele­fon­iczną przeczy­ta, ale wam drodzy czytel­ni­cy, którzy być może złaknieni są ciekawych his­torii, raczej nie poleca.

 

 

Jo Brand: Can’t Stand Up For Sit­ting Down — Jo Brand to kole­jne nazwisko, które może wam nic nie mówić. Jo Brand należy do nieste­ty wciąż za wąskiej grupy kobi­et zaj­mu­ją­cych się stand upem plus pojaw­ia się w bry­tyjskiej telewiz­ji. Zwierz pol­u­bił jej sarkasty­czne komen­tarze i bard­zo specy­ficzne poczu­cie humoru. Do tego był całkiem ciekawy his­torii oso­by, która od pra­cy z osoba­mi chory­mi psy­chicznie (była pielęg­niarką) przeszła do kari­ery w świecie komedii. Nieste­ty to, co zwierza najbardziej intere­sowało w książce w ogóle się nie znalazło, zaś całość nie jest nieste­ty nawet odrobinę tak zabaw­na jak monolo­gi aktor­ki. Ogól­nie rzecz biorąc książ­ka może być intere­su­ją­ca dla zagorza­łych fanów stan upu bo moż­na zajrzeć w świat ludzi którzy mają wystar­cza­ją­co dużo odwa­gi by wygłaszać kome­diowe monolo­gi. Ale nawet to spo­jrze­nie nie jest jakieś szczegól­nie ciekawe.

 

Richard Bur­ton: The Richard Bur­ton Diaries - pewien wyjątek na liś­cie, bo właś­ci­wie nie jest to auto­bi­ografia tylko pamięt­ni­ki. To jest różni­ca, pamięt­ni­ki czy­ta się trochę jak niepros­zony gość, do auto­bi­ografii autor sam grzecznie zaprasza i nawet zachę­ca. Zresztą każ­da auto­bi­ografia pisana jest z pewnym założe­niem, że opowia­da się jakąś spójną his­torię, pod­czas gdy pamięt­ni­ki pozbaw­ione są częs­to tej struk­tu­ry. Co nie oznacza, że mówią prawdę. U Bur­tona wiele jest zapisków nieciekawych albo niekon­cen­tru­ją­cych się na tym, co czytel­ni­ka mogło­by najbardziej intere­sować. Ale jeśli nie czy­ta się ich wyłącznie plotkarsko to dosta­je się obraz człowieka ciekawego, dobrego akto­ra, który jak wiele osób pamię­ta — nigdy nie spełnił pokładanych w nim olbrzymich oczeki­wań.  Przy czym trze­ba mieć pewną cier­pli­wość by znaleźć to, co jest naprawdę intere­su­jące. Ale chy­ba warto. Oczy­wiś­cie o ile czyta­cie dzienniki.

Rupert Everett: Red Car­pets and Oth­er banana Skins — przeczy­tana przez zwierza, jako dru­ga, ale chrono­log­icznie pier­wsza auto­bi­ografia Everetta jest popisem autokreacji. Everett pisze książkę tak, że od samego początku ma się wraże­nie, że tworzy przed czytel­nikiem raczej świat fikcji niż odt­warza realne wydarzenia. Także on sam na kar­tach książ­ki, to raczej wykre­owany obraz samego siebie, trak­towany zresztą bez sen­ty­men­tu. Everett jest w książce dokład­nie taki jak chce być — zarozu­mi­ały, nieod­powiedzial­ny bezczel­ny, ale mają­cy na tyle szczęś­cia uroku i tal­en­tu by wybrnąć z każdej sytu­acji. Książ­ka jest dow­cip­na, dobrze napisana i czy­ta się ją jak powieść. Całkiem dobrą powieść. Everett, który doskonale zaczął swo­ją kari­erę i nigdy właś­ci­wie tej obiet­ni­cy nie spełnił, okazu­je się być chy­ba w ostate­cznoś­ci lep­szym pis­arzem niż aktorem. A aktorem nigdy nie był złym. W każdym razie czy­ta się to znakomicie.

 

Rupert Everett: Van­ished Years — dru­ga auto­bi­ografia Everetta dopisu­je to, czego nie było w pier­wszej. Mniej tu fak­tów powszech­nie znanych, nieco więcej melan­cholii, ale nie mniej kreacji. Opisy­wane wydarzenia są zde­cy­dowanie mniej znane, ale paradok­sal­nie dzię­ki temu czy­ta się książkę znakomi­cie — przyj­mu­jąc wszys­tko, jako fikcję. I to jest ważne — książek Everetta naprawdę nie warto czy­tać jak biografii, bo wtedy mogą zawodz­ić. Ale jako pier­ws­zoosobową his­torię fik­cyjną — czy­ta się Van­ished Years bard­zo dobrze. Przy czym ponown­ie, jest to dokład­nie ta książ­ka która mogła­by doty­czyć oso­by zupełnie nie znanej nawet nie związanej z show biz­ne­sem. Co w sum­ie spraw­ia, że w wielu aspek­tach jest zde­cy­dowanie ciekawsza.

 

Derek Jaco­bi: As Luck Would Have It - Derek Jaco­bi to jeden z tych bry­tyjs­kich aktorów, którego wypa­da znać. A jak się nie zna to się zna tylko sobie z tego nie zda­je sprawy. Biografia Jaco­biego różni się już na wstępie jed­nym ele­mentem. Aktor miał szczęśli­we dziecińst­wo. Wszyscy zawsze wspom­i­na­ją dziecińst­wo, jako coś okrop­nego a tu proszę, okazu­je się, że moż­na zro­bić kari­erę po tym jak miało się szczęśli­we dziecińst­wo. Zresztą całą książkę czy­ta się bard­zo miło — zwłaszcza rozdzi­ały poświę­cone pra­cy w Nation­al The­atre. Nie wie zwierz czy wiecie, ale zwierz ma małą obsesję na punkcie Lawrence Oliviera, a wspom­nienia Jaco­biego sporo o tym najsłyn­niejszym bry­tyjskim aktorze mówią.  Zwierz pole­ca, więc książkę i jako miła lek­turę i w celach infor­ma­cyjnych. Do tego ma jeszcze jeden plus – jest świeżut­ka i dochodzi praw­ie do momen­tu, w którym czytel­nik ma ją w rękach.

Michael Caine: The Ele­phant to Hol­ly­wood — chy­ba pier­wsza auto­bi­ografia aktors­ka, jaką zwierz kiedykol­wiek przeczy­tał. MIchel Caine wychował się w bard­zo ubo­giej rodzinie i te wspom­nienia początkowego ubóst­wa są zde­cy­dowanie ciekawsze od tego, co ma do powiedzenia o swo­jej kari­erze aktorskiej. Co nie zmienia fak­tu, że czy­ta się to całkiem miło i bezboleśnie, zwłaszcza, że całość jest napisana bard­zo sprawnie (zwierz wyczuwa jakiegoś wyna­jętego pis­arza, co wysłuchał) no i ma ciekawy plot twist pole­ga­ją­cy na tym, że Caine swo­je wspom­nienia już raz napisał pewny, że nic się więcej w jego życiu nie stanie, a potem okaza­ło się, że jeszcze czeka­ją na niego Oscary i Batmany.

 

Simon Pegg: Nerd do Well - zwierz wiązał swego cza­su wielkie nadzieje z tą książką. Lubił akto­ra, bard­zo lubił filmy na pod­staw­ie sce­nar­iuszy których Pegg  był współau­torem, więc właś­ci­wie co mogło pójść źle? Zdaniem zwierza poszło praw­ie wszys­tko, bo książ­ka nie jest szczegól­nie ciekawa. Pegg ewident­nie nie ma za wiele do opowiedzenia a namówiony przez wydaw­cę zde­cy­dował się jed­nak coś napisać. I tak wyszła książ­ka, która właś­ci­wie spoko­jnie mogła­by się nie ukazać. Zwierz był swego cza­su bard­zo zawiedziony.

 

Miran­da Hart: Is it Just me? — Właś­ci­wie nie do koń­ca są to wspom­nienia, bardziej połąc­zone ze wspom­nieni­a­mi uwa­gi na tem­at życia. Utrzy­mane w bard­zo podob­nym tonie, co sit­com Miran­da. Nieste­ty częs­to uwa­go z seri­alu pokry­wa­ją się z tymi z książ­ki, co w przy­pad­ku, kiedy sit­com zna się ja zwierz na pamięć spraw­ia, że książ­ka jest miejs­ca­mi nieco wtór­na. Ale jeśli czeka­cie na zbiór takich całkiem sym­pa­ty­cznych obserwacji związanych z życiem, a w więk­szoś­ci związanych z niechę­cią autor­ki do zachowań poważnych i dorosłych to dostaniecie bard­zo przy­jem­ną książkę. Choć powiedzmy sobie szcz­erze, nie należy czy­tać wszys­tkiego na raz bo jest trochę jak dow­cip, który pow­tarzany zbyt wiele razy zaczy­na powoli iry­tować zami­ast bawić.

 

Mindy Kaling: Is Every­one Hang­ing out with­out me? — na koniec coś nie bry­tyjskiego tylko amerykańskiego. Zwierz zajrzał do książ­ki, bo Fab­u­li­tas, którą zwierz ceni niezwyk­le w sprawach książkowych wspom­ni­ała, że to zabaw­na pozy­c­ja. I rzeczy­wiś­cie, czy­ta się to znakomi­cie, choć nie jest to klasy­czny rodzaj wspom­nień. Raczej dow­cip­na książ­ka, połąc­zona z pewny­mi wspom­nieni­a­mi z włas­nego życia. Zwierz cieszy się że zajrzał do książ­ki zwłaszcza, że ostat­nio z bard­zo mieszany­mi uczu­ci­a­mi obe­jrzał 1,5 sezonu Mindy Project i był całkiem ciekawy jaka jest autor­ka w życiu poza seri­alowym. Co ciekawe — zro­biła na nim bez porów­na­nia lep­sze wraże­nie, że, niż jako twór­czyni i bohater­ka seri­alu. Miła lek­tu­ra, dow­cip­na i nieźle napisana. Zwierz poleca.

 

Dobra zwierz tu skończy. Pom­inął dla was kil­ka rzeczy kom­plet­nie nieu­danych, i jeszcze więcej rzeczy, na które nikt poza wiel­bi­ciela­mi już naprawdę bard­zo nis­zowych bry­tyjs­kich pro­gramów nie spo­jrzy. Trochę jeszcze zwier­zowi do przeczy­ta­nia zostało, więc kto wie może zna­jdziecie jeszcze kiedyś jak­iś odcinek aktorów na Kin­dle. Przy czym zwierz ma taką zasadę, że nie czy­ta właś­ci­wie żad­nych biografii aktorów żyją­cych napisanych przez kogokol­wiek nawet auto­ry­zowanych), zaś z książ­ki o aktorach nieżyją­cych czy­ta zwierz bard­zo rzad­ko wybier­a­jąc właś­ci­wie tylko te o aktorach na punkcie, których ma obsesję, (więc kupił sobie najnowszą biografię Oliviera, która w księ­gar­ni ważyła z pół tony). Zwierz stara się także nie czy­tać tych auto­bi­ografii, które mają ofic­jal­nych pis­arzy wspo­ma­ga­ją­cych. Zwierz wie, że wielu aktorów z nich korzys­ta, ale zwierz paradok­sal­nie woli złudze­nie od ofic­jal­nego przed­staw­ia­nia mi oso­by, która nie pod­pisała się swoim nazwiskiem pod swoim tek­stem. Zwierz wie, że to para­no­ja, ale tak właśnie ma. Poza tym zwierz ma dla was jed­ną radę doty­czącą czy­ta­nia wszel­kich auto­bi­ografii. Należy je czy­tać jak abso­lut­ną fikcję. Tylko wtedy nie wpa­da się na ten absurdal­ny pomysł by wierzyć, że ktokol­wiek opowia­da prawdę o swoim życiu. Wszys­tko w auto­bi­ografi­ach jest kreacją i oce­ni­amy tylko, komu ta kreac­ja wyszła lep­iej a komu gorzej, kto wydarzenia lep­iej zaaranżował, a nieliczne pewne fak­ty ład­niej opisał. Przy czym to jest niesły­chanie ciekawe, bo na pewnym poziome bohaterowie naszych fik­cyjnych książek zaczy­na­ją się przenikać i cza­sem może się okazać, że piszą o tym samym, ale zupełnie inaczej. I tu zaczy­na się prawdzi­wa zabawa

Ps: Do ponownego pod­ję­cia tem­atu zachę­ciła zwierza Joan­na, która wyz­nała, że nie chce się jej prze­bi­jać przez recen­z­je na Ama­zonie by wiedzieć, co ewen­tu­al­nie moż­na sobie przeczy­tać. Zwierz najchęt­niej opisał­by wszys­tko, ale wtedy też pewnie przez jego tekst nie dało­by się prze­drzeć. Poza tym wszys­tkiego zwierz jeszcze nie przeczy­tał, choć co raz mniej jest tego, co mu jeszcze zostało.

Ps2: Uprzedza­jąc pyta­nia o wpisy doty­czące książek. Zwierz pisze na tem­at książek rzad­ko nie, dlat­ego, że książek nie czy­ta, ale dlat­ego, że blogów książkowych jest mnóst­wo. Nie mniej o książkach około fil­mowych mało, kto pisze, stąd wyciecz­ki zwierza w tym kierunku. Nieste­ty zwierz nie czy­tał żad­nej z powyższych książek po pol­sku i jest właś­ci­wie pewien, że żad­na się po pol­sku nie ukaza­ła. Zwierz nie czy­ta po ang­iel­sku ze sno­biz­mu, tylko właśnie z tego powodu — że książ­ki, które go intere­su­ją nie ukazu­ją się w tłu­maczeni­ach.  W tłu­macze­niu z naprawdę ciekawych rzeczy ukaza­ło się ostat­nio nie wiado­mo które wznowie­nie auto­bi­ografii Chap­lina, do której zajrzeć warto, choć jak zwyk­le ciekaw­iej jest na początku niż później

7 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online