Lata długich dyskusji w Internecie nauczył zwierza, że każdy aktor ma swoją przypisaną reakcję. Powiesz Eva Green a przylatuje zakochany w niej fandom, który obsadziłby aktorkę w każdej roli, powiesz Marlon Brando a zaczyna się długa dyskusja czy to aby aktor nieprzeceniany. Ale kiedy powiesz Paul Newman jedyne co usłyszysz to długie westchnienie. Bo takich aktorów nigdy dość.
Wpis nie jest dziś zupełnie przypadkowy. Śledząca daty wszystkich urodzin i zgonów koleżanka poinformowała zwierza że wczoraj Paul Newman obchodziłby urodziny dziewięćdziesiąte. W sumie powód dobry jak każdy inny, zwłaszcza, ze zwierz już od jakiegoś czasu to tu to tam pisał we fragmentach ten wpis o najbardziej niebieskookim aktorze jakiego miało kino.
Ponoć Lee Strasberg u którego Paul Newman uczył się aktorstwa powiedział, że jedyne co stoi na przeszkodzie by Newman stał się najwybitniejszym aktorem swojego pokolenia to jego uroda. Zdaniem słynnego nauczyciela gry aktorskiej zbyt często podchodząc do roli polegał na swoim wyglądzie. Trudno się nie zgodzić z diagnozą Strasberga, że Newman nawet jak na Hollywoodzkie standardy był wyjątkowo przystojny, zresztą wystarczy rzucić okiem na jego zdjęcie z czasów kiedy zaciągnął się do marynarki (chciał zostać pilotem ale okazało się, że jest daltonistą) – jego rysy twarzy są na nim tak symetryczne że można zginąć zdjęcie w pół i nie zobaczyć różnicy. Nie mniej sprowadzić karierę aktora do roli ekranowego przystojniaka byłoby daleko idącym nadużyciem. I to nie tylko dlatego, że nie da się na samej urodzie zbudować kariery która rozciąga się na prawie 50 lat (Newman był jednym z nielicznych aktorów którym udało się bez problemu przejść z kina lat 50 do kina lat 60 i 70) ale też dlatego, że Newman był jednym z tych aktorów, których wcale od razu nie ciągnęło do kina.
Zaczął – jak to co raz rzadziej bywa na scenie – i to od razu z niemałymi sukcesami. Jeszcze przed swoim filmowym debiutem Newman zagrał główne role w kilku sztukach które od razu weszły do Brodwayowskiej klasyki były to min. Picnic (może kojarzycie sztukę bo teraz krążą z niej gify po Internecie bo nie tak dawno zagrał w jej nowym wystawieniu Sebastian Stan) czy w Słodkim Ptaku Młodości (który z kolei potem przeniesiono na ekran gdzie Newman bardzo skutecznie powtórzył swoją rolę). Nic więc dziwnego, że po młodego, zdolnego i przystojnego aktora upomniało się kino. Jego filmowy debiut Srebrny Kielich okazał się jednak katastrofalną klapą. Newman chętnie się do tego przyznawał. Kiedy w 1966 roku film pokazywano w telewizji Newman wykupił w Variety całą stronę przepraszając potencjalnych telewidzów za jakość filmu i uprzedzając ich by go nie oglądali. Co ciekawe wywołało to oczywiście zupełnie przeciwny efekt. Mało kto wiedział, że Newman wziął rolę która pierwotnie przypaść miała Jamesowi Deanowi – aktorzy zresztą znali się i nawet lubili (poznali się w czasie zdjęć próbnych na Wschód od Edenu) i po tragicznej śmierci Deana część jego ról przypadła Newmanowi.
Srebrny Kielich to podobno kicha jakich mało. Zwierz jeszcze nie widział ale dla dobra świadomości historycznej się przymierza
Między innymi rola która sprawiła, że Newman przeprosił się z kinem czyli Między liniami Ringu. Nie obyło się bez problemów – Newman zdaniem wielu krytyków był za stary by zastąpić Deana, zaś sam film – po stracie głównej gwiazdy został nakręcony za zdecydowanie mniejsze pieniądze – zdjęcia w Nowym Jorku zastąpiono ujęciami w Studio, zrezygnowano z koloru. Film jednak spodobał się krytyce (co ciekawe debiutował w Steve McQueen o którym zwierz też kiedyś wam napisze) a Newman pokazał, że naprawdę stać go na więcej niż pokazał w Srebrnym Kielichu. Jednak prawdziwy przełom przyszedł dla Newmana w 1958 roku. Zagrał wtedy w dwóch niesłychanie ważnych dla jego kariery filmach. Pierwszy to Long Hot Summer. Film znany z tego, że była to jedyna produkcja w której komuś udało się zapanować nad Orsonem Wellesem (reżyser wyrzucił go z samochodu na środku bagien i kazał na piechotę wracać na plan. Ponoć pomogło) oraz że po raz pierwszy na ekranie Newman pojawił się ze swoją przyszłą żoną Joanne Woodward. Widzicie sprawy prywatne aktorów rzadko pasjonują zwierza, ale w przypadku Newmana i Woodward to historia nie tyle prywatna co i zawodowa bo współpraca tej dwójki to kawał historii kina. Co ciekawe oboje spotkali się już wcześniej na Broadwayu (oboje pracowali przy spektaklu Picnic) ale Newman miał żonę od której raczej nie chciał odejść. Jednak po ponownym spotkaniu na planie filmu raczej długich dyskusji nie było. Newman dostał rozwód i para pobrała się pozostając – jak głosi branżowa legenda wzbogacona o setki przeuroczych zdjęć – najbardziej zgodnym i szczęśliwym małżeństwem w Hollywood przez kolejne pięćdziesiąt lat. Co nie zmienia faktu, że kiedy Newman opublikował swoje wspomnienia przyznał w nich że nadal ma poczucie winy, że wdał się w romans zanim rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną.
Jednak odejdźmy na chwilę od życia prywatnego bowiem 1958 rok to także Kotka na Gorącym Blaszanym Dachu. Choć sam Teneese Williams nie był zachwycony scenariuszem adaptacji (podobnie jak Newman) z której wykreślono wszelkie homoseksualne aluzje ( kino było jak zwykle bardziej restrykcyjne od sceny) to jednak film okazał się sukcesem. I to nie tylko daltego że reżyser wywalczył by ze względu na kolor oczu Newmana i Taylor film nakręcić w kolorze. Film w którym rodzinne problemy, pretensje i nigdy do końca nie zwerbalizowane uczucia mieszają się z gorącym powietrzem amerykańskiego południa jednoznacznie wskazywał, że w kinie już niedługo pojawi się nowe, a stare normy tego o czym kino może mówić a o czym nie powinno pójdą w niepamięć. Jednocześnie z punktu widzenia kariery Newmana był to film przełomowy przede wszystkim pod względem dostrzeżenia jego talentu – choć już jego występ w Long Hot Summmer nagrodzono w Cannes, to dopiero za Kotkę na Gorącym Blaszanym Dachu dostał Nominację do Oscara. Jednocześnie powoli stawało się jasne, że choć Newman jest pierwszym do ról które chciano w przeszłości dać Deanowi (kiedy bardzo wcześnie zastanawiano się nad castingiem to nazwisko pojawiło się jako pierwsze) to jednocześnie sam staje się nie tyle zastępstwem co gwiazdą na własnych prawach.
Jednocześnie szybko stało się jasne że Newman nie traktuje siebie samego aż tak poważnie jakby wynikało z jego rosnącego statusu gwiazdy. Kiedy zaproponowano mu rolę w Ben Hurze miał ponoć odmówić twierdząc, że nie ma wystarczająco dobrych nóg by chodzić w tunice. Zresztą nie był to pierwszy ani ostatni raz kiedy odmówił roli – wiele lat później, kiedy zaproponowano mu rolę w Brudnym Harrym, stwierdził że scenariusz jest zbyt prawicowy jak na jego gust ale polecił by zamiast niego zaangażować Clinta Ewastwooda. Nie była to zła rada. Z kolei kiedy zaproponowano mu rolę w Czasie Zabijania odrzucił ją uznając, że nie podoba mu się sposób w jaki film uzasadnia morderstwo. Zresztą wydaje się, że jego odrzucanie ról wynikało, przede wszystkim z faktu, ze przez kilka dekad proponowano mu do zagrania niemal wszystko – począwszy od bohaterów po – w późniejszych latach mędrców i mentorów. Przy czym Newman jako zadeklarowany i aktywny demokrata (sprzeciwiał się wojnie w Wietnamie, wspierał kampanię Teda Kennedego, pokłócił się Charlesem Hestonem po tym jak jego przyjaciel zaczął mieć bardziej prawicowe poglądy) odrzucał część ról także z przyczyn ideologicznych.
Wróćmy jednak od czasów kiedy Newman stał się najgorętszym nazwiskiem w Hollywood – lata sześćdziesiąte należały do niego. Exodus, Hud, Bilardzista czy absolutnie kultowy Cool Hand Luke ugruntowały jego pozycję jako jednego z największych gwiazd kina amerykańskiego. Za rolami szły też pieniądze bo w latach 60 Newman stał się też jednym z najlepiej opłacanych aktorów. Co ciekawe jednak o ile nominacje sypały się niemal po każdy występie (w tym trzy nominacje do Oscara) to niemal żadna nagroda nie przypadła przystojnemu aktorowi. Więcej – za reżyserię filmu Rachelo, Rachelo nie dostał nawet nominacji do Oscara. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że wcześniej otrzymał za film Złoty Glob i nominację do wszystkich możliwych nagród jakie dostaje się w sezonie przed Oscarowym, nawet jego żona grając w filmie główną rolę dostała nominację. Ale najwyraźniej już wtedy Akademia była przekonana, że Newman jest za ładny na Oscara. Co nie zmienia faktu, że tą niezwykle korzystną dla aktora dekadę kończą dwa filmy – z wielu przyczyny przełomowe.
Scena z jedzenie jajek z Cool Hand Luke. Naprawdę nie próbujcie tego w domu
Pierwszy to Buch Cassidy i Sundance Kid gdzie na planie Paul Newman spotkał się z Robertem Redfordem. Był to casting absolutnie idealny. I to nie tylko dlatego, że obaj aktorzy od razu się polubili. Rzadko zdarza się by dwójka aktorów miała na ekranie taką silną i naturalną chemię. Film – choć raczej nikt się tego do końca nie spodziewał, stał się przebojem, jednocześnie łącząc dwa pokolenia pierwszoplanowych aktorów filmowych. Film zresztą musiał całkiem sporo znaczyć i dla Redforda i dla Newmana. Chociażby dlatego, że kiedy wiele lat później każdy z nich zakładał własną działalność – Newman obozy dla chorych dzieci a Redford festiwal kina niezależnego to sięgnęli po nazwy właśnie z filmu – obóz Newmana miał nazwę od filmowego gangu „Hole in the Wall” zaś festiwal Redforda to słynne Sundance. Drugi ważny dla Newmana film to Winning. Newman grał w nim kierowcę wyścigów samochodowych którego ambicje wpływają na relacje z żoną i przybranym synem. Dlaczego to film tak ważny? Bo właśnie wtedy aktor odkrył swoją drugą największą życiową pasję – wyścigi samochodowe. Widzicie wielu aktorów wcześniej czy później zaczyna interesować się jakaś dziedziną sportu – nawet dziś wielu jest takich którzy w przerwach między filmami lubią się pościgać samochodami (np. grający w Grey’s Anatomy Patrick Dempsey). Ale Newman nie podchodził do ścigania się jako do hobby – wręcz przeciwnie można odnieść wrażenie, że traktował całą sprawę zdecydowanie poważniej niż swoja karierę filmową. Dość będzie powiedzieć, że ostatecznie dorobił się własnej drużyny startującej w wyścigach, kilku zwycięstw na poziomie krajowym. Stał się też posiadaczem swoistego rekordu kiedy mając lat 70 i osiem dni stał się najstarszym kierowcą którego drużyna wygrała duży rajd. Zresztą jak sam Newman zwykł powtarzać, ściganie się wydawało się dużo bliższe jego wymarzonemu zawodowi niż aktorstwo.
Ponoć Newman miał kiedyś powiedzieć, że aktorzy którzy się starzeją winni zamknąć się w domach i nie wychodzić by nie psuć swojego ekranowego wizerunku. Cóż najwyraźniej los nieco z niego zadrwił, bo jeśli był kiedyś aktor który pokazywał jak cudownie może się starzeć przystojny mężczyzna to był nim sam Newman. Lata 70 rozpoczął z przytupem – dwoma filmami, które okazały się przebojem i zapisały się w pamięci widzów. Najpierw Żądło gdzie ponownie spotkał się z Robertem Redfordem, któremu całkowicie i bezczelnie ukradł film, potem zaś Płonący Wieżowiec. Ten katastroficzny film który ma po polsku tytuł zdradzający absolutnie całą fabułę, tak mocno podziałał na wyobraźnię widowni, że zmieniono po nim przepisy przeciwpożarowe w wysokich budynkach. Jednocześnie jednak lata 70 nie były dla aktora tak korzystne jak poprzednia dekada. I nie dlatego, że zaczęło mu zależeć bardziej na wyścigach samochodowych ale też dlatego, że Newmana dotknęła osobista tragedia. Jego syn z pierwszego małżeństwa umarł po przedawkowaniu narkotyków. Aktor stracił na pewien czas zainteresowanie grą, a jednocześnie poświęcił energię na budowę fundacji i ośrodka walki z uzależnieniami poświęconą pamięci swojego syna.
Żądło – jeden z tych bezczelnie ukradzionych filmów. Ale kto by miał pretensje
Nie oznacza to jednak, że Newman porzucił aktorstwo – wręcz przeciwnie – choć lata 80 okazały się nie do przejścia dla wielu aktorów którzy swoja popularność zyskali w latach 50 i 60. Ale Newman zdecydowanie nie należał do tej grupy. W 1982 roku zagrał w doskonałym filmie Werdykt – jego bohater – prawnik alkoholik mający szansę po raz ostatni zrobić coś porządnego (zamiast przyjąć umowę poza sądem, zdecydował się na proces w sprawie błędu medycznego) pokazał zupełnie nowego aktora. Krytycy zwrócili uwagę, że w nową dekadę Newman wchodzi z innym – spokojniejszym i bardziej wyważonym aktorstwem, sprawiającym wrażenie jakby nieco mniej zależało mu by dobrze wypaść przed kamerą. Co rzecz jasna natychmiast przełożyło się na jego jakość. Choć, jak to już było w zwyczaju na nominacji do Oscara się skończyło. Trudno powiedzieć co myśleli członkowie Akademii przyznając w 1986 roku Oscara za całokształt twórczości Newmanowi. Zapewne mieli wizję aktora któremu w końcu należy się jakaś nagroda i który pewnie już nigdy więcej nie dostanie szansy zagrać czegoś na tyle poważnego by dostać Oscara. Bądź co bądź Newman był już po 60 czyli w wieku gdzie powoli zaczynają się kończyć role dla pierwszoplanowych bohaterów męskich. Jakby na złość, czy może z przekory która zawsze kierowała karierą Newmana rok później aktor dostał swojego pierwszego Oscara – za rolę w Kolorze Pieniędzy. Był też pierwszym w historii aktorem który dostał Oscara za rolę, którą grał już wcześniej – dokładniej w Bilardziście.
Jakoś Newman nie dostał memo, że już czas przestać grać i zacząć się starzeć. Dlatego w latach 80 zagrał kilka swoich najlepszych ról
Jednak jeśli jesteście ciekawi co tak naprawdę zmieniło życie Newmana w latach 80 to musicie wiedzieć że nie był to ani Oscara ani nawet najlepszy styl grania. Życie wybitnego aktora zmienił sos do sałatek. Tak moi drodzy jakkolwiek wydaje się to historia zbyt dziwna by móc być prawdziwa, ten uznany aktor i niemalże legenda Hollywood największy sukces osiągnął w branży spożywczej. Wszystko zaczęło się od sosów rozdawanych znajomym, którzy nie mogli wyjść z podziwu – później ten mały biznes przekształcił się w niewielką firmę (założoną wraz z pisarzem A.E Hotchnerem). Zwierz nie chce wam streszczać całości historii przedsięwzięcia – poleca książkę „Bezwstydny wyzysk. W pogoni za wspólnym dobrem” w której Newman i Hotchner streścili dzieje firmy. Nie mniej szybko okazało się że sprzedawane przez aktora sosy, które na butelce oprócz stylizowanego obrazka aktora miały też zawsze dowcipne napisy okazały się być warte miliony. Więcej, zarabiały lepiej niż filmy aktora. Co jednak ważne, ponieważ ani Newman ani jego wspólnik nigdy nie traktowali firmy poważnie, wszystkie zyski przekazywali (i nadal są przekazywane) na cele charytatywne. Jak już zwierz wspomniał Newman organizował obozy dla chorych dzieci a także część zysków przekazywał min. organizacjom zajmującym się ekologią. Marka radzi sobie zresztą nadal dobrze (prowadzona przez córkę aktora) zaś w czasie swojego życia aktor przeznaczył za jej pośrednictwem około 170 milionów dolarów na cele dobroczynne. Przy czym zajmował się min. odrestaurowaniem teatru w okolicy w której mieszkał czy założeniem fundacji dbającej o to by okolice w których mieszkał w Connecticut pozostały pod ochroną. To tak jakbyście za nim do tego momentu nie przepadali.
W latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych Newman grał zdecydowanie mniej ale wciąż zdarzały mu się wielkie role. Na pewno ci którzy przyznawali mu nagrodę za całokształt twórczości (a w latach 90 dołączył do nagród specjalny Oscar za działalność charytatywną) musieli czuć się głupio gdy Newman zebrał wszystkie możliwe nominacje za swoją rolę w Naiwniaku, podobnie jak wtedy kiedy swoją ostatnią dużą rolą w Drodze do Zatracenia pokazał, że ekranową prezencję i charyzmę ma się niekiedy przez całe życie. Co ciekawe ostatni film w jakim wystąpił Newman – podkładając jedynie głos – czyli Auta był jednocześnie najlepiej zarabiającym filmem w całej jego filmowej karierze. Newman na emeryturę przeszedł w 2007 twierdząc że pamięć już nie ta i nie byłby w stanie grać na poziomie którego sam od siebie wymaga. Umarł rok później na raka płuc.
Za swoją ostatnią rolę Newman dostał nominację do Oscara. Potem nie grał twierdząc że wiek już nie ten
Dlaczego kiedy powie się Paul Newman w dyskusji słyszy się tylko głębokie westchnienie? Bo niewielu takich aktorów było w historii kinematografii. Z jednej strony tak przystojni i pewni siebie, że w młodości uosabiali marzenie o tym amerykańskim chłopaku, bohaterze filmów. Jednocześnie nigdy nie był Newman takim klasycznym bohaterem pierwszego planu – podczas kiedy postacie grane przez Jamesa Dean zawsze zdawały traktować samych siebie zbyt poważnie, zaś bohaterowie Brando byli jak zwierzęta zamknięte w klatce, tak postacie Newmana zdawały się być przekorne ale i dowcipne. Tak jakby jeden uroczy uśmiech i błysk w błękitnych oczach mógł położyć kres wszelkim kłopotom. Przy czym uroda zdawała się zawsze jakoś nie współgrać z tym dystansem do siebie, nawet jeśli nie wpisanym w rolę to jednak wyczuwalnym. Zresztą wiele można Newmanowi zarzucić ale na pewno nie to, że brakowało mu poczucia humoru. Ale nie tylko o to chodzi, niewielu było aktorów, którzy tak płynnie przeszli przez wszystkie fazy role – od młodych gniewnych, przez bohaterów pierwszego planu, ludzi u szczytu, bohaterów którzy najlepsze lata mają już za sobą czy w końcu mentorów, seniorów, tych którzy udzielają rad kolejnym pokoleniom błękitnookich młodzików. I nie chodzi jedynie o to, że Newman starzał się z rzadko spotykaną gracją, także jako aktor doskonale zmieniał się na ekranie, dostosowując się do co raz to nowych ról.
Oczywiście zawsze jest pokusa by robić jakieś zestawienia szukać nazwisk najwybitniejszych i przydzielać im jakieś miejsca. Zwierz nie jest tego szczególnym fanem. Zawsze wydaje mu się, że to niesprawiedliwie. Nie zmienia to jednak faktu, że Newman dorobił się specyficznego rekordu. Kiedy czasopismo Premiere pytało aktorów o to kto stanowi dla nich wzór kariery, nazwisko Newmana padało najczęściej. Trudno się dziwić, człowiek który zdawał się nie przywiązywać zbyt wielkiej wagi do sławy, który mieszkał z dala od Hollywood, był szczęśliwie żonaty przez 50 lat i zarobił miliony na przedsiębiorstwie które miało być dowcipem. Cóż zwierz ma podejrzenie, że nie tylko wielu aktorów chciało by grać jak Paul Newman ale też nie jeden aktor nie miałby nic przeciwko temu by być takim człowiekiem. I zwierza to absolutnie nie dziwi.
*Paul Newman twierdził, że na jego nagrobku powinno znaleźć się zdanie ” Here lies Paul Newman, who died a failure because his eyes turned brown.”
Ps: Serio finał Galavanta… ABC chce mnie doprowadzić do zawału. Nich już dadzą serialowi drugi sezon by zwierz mógł się zacząć cieszyć.
Ps2: Zwierz pamięta, że obiecał napisać o Wolf Hall – będzie jutro.
Zdjęcie w nagłówku: Jared Enos