?
Hej
Zwierz ma pewną zasadę – jeśli słyszy niesłychanie pochlebne opinie o serialu czeka z ich zweryfikowaniem mniej więcej do końca pierwszego sezonu (z wyjątkiem seriali brytyjskich, które ogląda z manią prawdziwego nadpobudliwego fana). Bywa bowiem tak, że serial ma kilka świetnych odcinków na początku a potem nikt już o nim nie pisze. Bywa też tak, że serial ma znakomity pierwszy sezon – jak Glee, by potem zjechać po równi pochyłej zostawiając zgorzkniałego zwierza przed telewizorem. Ponad to, zwierz zawsze żyje w wielkiej obawie, że przywiąże się do serialu, który ktoś mu zdejmie po jednym sezonie (Firefly pamiętamy!) i zwierz zostanie na długie lata z traumą. Tak więc na obejrzenie niesłychanie chwalonego i wielokrotnie nominowanego do setek nagród serialu New Girl zwierz zdecydował się dopiero gdzieś w połowie drugiego sezonu. Nie jest to zresztą przypadek. Zwierz zapewne nadal trwał by w błogim przekonaniu, że serial może istnieć bez obecności zwierza przed ekranem, gdyby w połowie drugiego sezonu nie zaszły wydarzenia dramatyczne. Oczywiście nie jakieś szczególnie dramatyczne (zwierz nie chce spoilerować) ale na tyle ważne by w Internecie zaczęło się o tym pisać. A jak o czymś się pisze to zwierz chce znać szczegóły i sami wiecie jak to się kończy. Zresztą sama ta sytuacja natchnęła zwierza do napisania wpisu o czymś zupełnie innym ale to kiedy indziej.
Ciekawostka dla tych, którzy nie oglądają – w pierwszym odcinku jeden z aktorów musiał zostać podmieniony, ponieważ okazało się że stacja jednak nie skasowała poprzedniego serialu w którym grał. Trudno powiedzieć czy to szczęście czy pech.
Zwierz musi wam powiedzieć, że sam serial okazał się zdecydowanie ciekawszym tematem rozważań niż się zwierzowi początkowo wydawało. Ta popularna produkcja stacji FOX jest zdaniem zwierza całkiem niezłym przykładem na kilka niekoniecznie wyłącznie serialowych trendów we współczesnej popkulturze. Zanim jednak zwierz przejdzie do omawiania kolejnych wątków to musi przyznać, że od serialu mimo wszystkich zastrzeżeń trudno się oderwać. Zwierz wcale nie chciał obejrzeć w szaleńczym tempie prawie wszystkich jego odcinków ale siła przyciągania jak zwykle w przypadku zwierza zadziałała ze wzmożoną siłą i dziś zwierz ku swojemu największemu zdziwieniu wciągnął New Girl na listę oglądanych co tydzień seriali. Jest to zastrzeżenie konieczne wobec wszystkich uwag jakie zwierz zaraz poczyni. Bo zastrzeżeń zwierz ma cały worek.
Zwierz poświęci sporo gifów (znalezionych na tumblr) próbie zilustrowania jak w serialu tworzy się główną, bohaterkę i jej relacje z innymi. Tu mamy śpiewanie do siebie jako taką słodką nieco nerdowską cechę.
Nie da się bowiem ukryć, że w tym mającym już niemal dwa pełne sezony serialu fabuły jest dokładnie tyle by wypełnić jedną komedię romantyczną. Dziewczyna porzucona przez chłopaka przeprowadza się do loftu gdzie mieszka trzech sympatycznych facetów. Jeden z nich jest denerwujący, drugi pełnie wyłącznie rolę komediowego dodatku a trzeci to ten miły, który rzecz jasna od praktycznie samego początku pała uczuciem do naszej bohaterki, nawet jeśli jej tego nie mówi. Bohaterka przeżywa różne wzloty i upadki, uczy się pewności siebie, a u swojego boku zawsze ma wspierającego ją faceta który rzecz jasna zgodnie z amerykańskim spisem problemów życiowych nigdy niczego nie doprowadził do końca i czuje że przegrał życie. Oboje się do siebie zbliżają i niemal słychać w oddali dźwięk weselnych dzwonów. No jak nic komedia romantyczna którą spokojnie można rozegrać w 90 min. Zwierz pisze o tym nie tylko ze złośliwością ale też z podziwem. Bo nakręcić serial, który nie jest piekielnie nudny a jednocześnie prawie nie jest wypełniony treścią wcale nie jest prosto. Wydaje się, że twórcy niemal celebrują nic niedzianie się bardziej nawet niż dzieje się to w większości tradycyjnie nie posuwających akcji do przodu sitcomach. Zwierz oglądając odcinki hurtowo miał wrażenie, że narracja prowadzona jest tylko odrobinkę szybciej niż w amerykańskich soap opera gdzie bohaterowie robią sobie kawę mniej więcej tydzień.
Nie jest to do końca prawda bo w Gossip Girl działo się zdecydowanie więcej choć w ostateczności nie działo się nic. Ale ważne jest podkreślenie, że mamy do czynienia z bohaterami już z następnego pokolenia o zdecydowanie bliższym do standardowego poziomie zarobków.
Z drugiej strony nie sposób nie dostrzec, że taka ucieczka od dramatycznych wydarzeń, jest w pewnym stopniu elementem, odpowiedzialnym za sukces serialu. Zmęczony zwierz radośnie wyskakiwał na dwadzieścia minut do świata złożonego ze zdarzeń tak błahych że nie mogły one nieść za sobą żadnego ładunku dramatycznego. Jednocześnie, trochę jak w Przyjaciołach, serial kreuje tą wytęsknioną przez współczesnych dwudziesto-trzydziesto parolatków rzeczywistość, w której strukturę rodzinna zastępują przyjaciele. Oczywiście nie przekłada się to prosty na społeczeństwo polskie ale patrząc na układ znajomości w serialu (Faceci – dwóch zna się ze studiów, trzeci jest przyjacielem z dzieciństwa, Dziewczyny – najlepsze przyjaciółki z dzieciństwa) widać pewne bardzo amerykańskie marzenie o możliwości utrzymania przyjaźni przez całe życie. To ważne bo młodzi ludzie w Stanach wcześnie wyjeżdżają z domu są bardzo mobilni i często gubią po drodze najlepszych przyjaciół jednocześnie bardzo osłabiając więź z rodziną. Seriale takie jak New Girl dają nadzieję, że nie skończy się samemu zjedzonemu przez koty w tym trudnym okresie po ukończeniu studiów ale przed podjęciem decyzji o założeniu własnej rodziny. Wydaje się z resztą, że ten właśnie wiek stał się dla popkultury absolutnie kluczowy – gdy dekadę temu Nowojorscy przyjaciele prowadzili beztroskie życie po ukończeniu studiów mieli po dwadzieścia parę lat – tu bohaterowie wyjściowo mają trzydzieści. Nie trudno zauważyć, że współczesna sytuacja ekonomiczna a także przesunięcie wszystkich ważnych wydarzeń w życiu nieco później (przez wydłużenie studiów, spowolnienie kariery zawodowej i momentu założenia rodziny) uczyniła z trzydziestolatków grupę podobną do dwudziestolatków z poprzedniej dekady. Tylko jakby nieco bardziej zgorzkniałych.
To właśnie jedna z tych cech serialu, która zdaniem zwierza przekonuje widzów – daje nadzieję, że może mimo braku rodziny koło trzydziestki nie czka nas śmierć w samotności.
Wydaje się, że za sukces serialu odpowiada też konstrukcja głównej bohaterki. Brzmi to trochę niezręcznie ale Jess grana przez Zooey Deschanel to taka nie istniejąca dziewczyna naszych czasów. Z jednej strony Jess ma być tą uroczą dziewczyną, która mimo że jest już dorosła jedną nogą stoi jeszcze w dzieciństwie – pozostała jej beztroska, skłonność do zabawy, dziwne lęki, powiedzonka i entuzjazm. Jess nosi niezwykle wiele cech Manic Pixie Dream Girl, o której zwierz pisał nie tak dawno. Z drugiej strony to dziewczyna, która ma się dobrze czuć w środowisku facetów. To taka trochę chłopczyca dla której trzej faceci w mieszkaniu nie są przeszkodą ale najlepszym towarzystwem – toleruje ich dziwactwa, nie stanowi żadnego seksualnego zagrożenia, swobodnie mówi o swoich facetach nie gorszy się brakiem porządku. Oczywiście nigdy nie zrozumie dlaczego zapasy są fajne ale można jej to wybaczyć bo jest słodka i trzeba się nią zaopiekować. Jess jest do tego wszystkiego bardzo dziewczęcą krucha istotą, która potrzebuje swoich chłopaków. Gdy traci pracę są jej oni potrzebni by podnieść ją na duchu, wskazać kierunek rozwoju, ostrzec przed nieodpowiednim związkiem, dodać pewności siebie. Jess to taka dziewczyna, którą każdy facet chciałby uspokoić przytulić i powiedzieć jej że wszystko będzie dobrze. Jess jest wyzwolona ale w bezpiecznych granicach, wizja że mogłaby nie mieć dzieci ją przeraża, choć nie jest gotowa jeszcze założyć rodziny, to zdecydowanie widzi siebie u boku męża z dzieckiem na ręku. To taka wizja, dziewczyny która nigdy nie przestała wierzyć, że gdzieś tam na końcu czeka na nią idealny facet, dzieci i szczęśliwa rodzina.
Scenarzyści nie są szczególnie subtelni we wskazywaniu widzom, kto jest tym idealnym facetem. Jednocześnie sytuacja w której ktoś Jess radzi, poucza ją czy obejmuje opieką stanowi do pewnego stopnia motyw przewodni serialu.
Zwierz musi powiedzieć, że Jess nie cierpi. Nie cierpi jej przede wszystkim za to, że to postać tak bardzo napisana. Istnieje taki rodzaj postaci, których zachowania, słowa i gesty wydaje się być wyjęte z jakiego pakietu wyposażenia postaci. Taka jest Jess – od swojej grzywki, przez olbrzymie niebieskie oczy, śliczne kolorowe ubrania i okulary w ciemnej oprawce. Każdy jej śmieszny gest, mina czy kwestia stanowią jakąś część kompletu, który niczym widza nie może zaskoczyć co najwyżej potwierdza wcześniejsze domysły. Zwierz nie należy do zwolenników ani przeciwników Zooey Deshanel ale trzeba jej przyznać, że dała się trochę zamknąć w jednym rodzaju ról, których emanacją jest Jess. Szkoda bo zwierz ma wrażenie, że przy całej pozornej niezależności i pewności siebie Jess jest jedną z bardziej stereotypowo pokazanych kobiecych postaci w telewizji. Oczywiście jest to do pewnego stopnia specyfika stacji FOX ale jednak zwierz nie lubi kiedy taką bardzo jednak staroświecką postać sprzedaje mu się w nowym opakowaniu. Jess nie wymaga wielkich poprawek by przestała być tak koszmarnie irytująca a przede wszystkim sztuczna. Nawet jeśli zgodnie z zasadami sitcomów scenarzyści zdecydowaliby się na postać stereotypową to można było by ją napisać zdecydowanie lepiej.
Jess to taka dziewczyna, która jest ładna jak chce potraf być pociągająca ale jest daleka od tych strasznych pewnych siebie istot, które pewnie widzą co zrobić z seksowną bielizną. Wszystko co uwodzicielskie jest w jej wykonaniu takie nieporadne bardziej urocze zagrane. Jess ma stanowić obiekt uczuć nie pożądania. Jednocześnie otwarcie mówi o swoim życiu seksualnym by stać się jeszcze bardziej atrakcyjną (ciekawe jaki jest udział mężczyzn w widowni serialu).
Zwierz polubił natomiast chłopaków – co prawda stanowią oni dość klasyczne komediowe trio – mamy więc wkurzającego dupka, który potrafi być miły (Schmidt), przyjaciela z dzieciństwa, który ma zawsze dziwne problemy (Winston) oraz całkiem miłego i porządnego bohatera, który jednak jest z powodu swoich niepowodzeń jest strasznie zrzędliwy (NIck). Bohatera, który oczywiście jest absolutnie idealny dla naszej Jess. Do tego dodajmy takie elementy biografii jak : bycie grubym w młodości (Schmidt), żydowskie pochodzenie (Schmidt), nie udana kariera zawodowa (Winston i Nick), pogmatwane życie uczuciowe (Nick), wspomnienia ze wspólnego dzieciństwa (Winston i Nick) i dostaniemy praktycznie pełen zestaw możliwych komediowych zagrań. Faceci są jednak całkiem sympatyczni – nie tacy strasznie stereotypowi (chyba, że chodzi o Jess wtedy zachowują się bardzo stereotypowo), i zdecydowanie ciekawsi od swojej uroczej współlokatorki. Zwierz jest ciekawy czy nie dałoby się nakręcić serialu o nich bez Jess i czy nie wyszłoby to historii na dobre. W tle pęta się jeszcze Cece jako modelka i najlepsza przyjaciółka Jess. Zwierz ma cały czas wrażenie, że Cece to takie pół postaci, na której charakter scenarzyści nie mogą się zdecydować. Na szczęście kobieta zmienna jest więc w każdym odcinku Cece może się zachowywać nieco inaczej.
Ponownie – w serialu układ jest prosty – mężczyźni mają mądrości życiowe zaś Jess jest najczęściej kupką emocji.
Zwierz musi powiedzieć, że z fascynacją obserwuje serial, w którym bohaterowie znajdują się w wieku, w którym w poprzednim pokoleniu byliby gdzieś w połowie wychowywania drugiego dziecka (bohaterka ma 30 lat) teraz dopiero rozważają czy są gotowi na założenie rodziny (choć powoli zaczynają się bać, że nigdy to nie nastąpi). Ciekawe jest obserwowanie ludzi, którzy mają w większości mają beznadziejne warunki zatrudnienia (barman, producent nocnego programu sportowego, nauczycielka czy spec od marketingu) żyją w olbrzymim pięknym lofcie i mają mnóstwo wolnego czasu na radosne życie wypełnione rozrywką i życiem towarzyskim. Być może to właśnie na tym polega sukces serialu – ludzie o marnych zarobkach, bojący się, że nigdy nie założą rodziny bo jeszcze nie spotkali właściwiej osoby widzą, że nie ma w tym nic złego, nadzwyczajnego, że wcale nie przegrali życia, że mają jeszcze mnóstwo czasu. Biorąc pod uwagę, że takich ludzi jest co raz więcej i czują się co raz bardziej samotni taki serial musiał odnieść sukces.
Serial kreuje bardzo sympatyczną wizję świata gdzie jest sporo czasu na przyjaciół wypoczynek i taką radosną beztroskę życia bez ambicji w umiarkowanym dobrobycie.
I nawet jeśli zwierz się wyzłośliwia to jednak jest to jeden z tych seriali, które ogląda się kiedy człowiek chce się poczuć odrobinę lepiej. To serial, w którym nic złego się nie stanie, w którym nawet jeśli nie ma się faceta to ma się z kim pójść na ślub koleżanki, imprezę czy rodzinny obiad. To świat gdzie istnieją wolne nie wypełnione pracą i zamartwianiem się o zarobki popołudnia i gdzie można oddawać się głupim towarzyskim grom. Początkowo serial miał się zdecydowanie bardziej koncentrować na kwestiach seksualności i gry pomiędzy facetami i kobietami. Ale scenarzyści zrezygnowali z takiego spojrzenia na rzecz tematyki obyczajowej. Trudno się dziwić bo świat gdzie tematem przewodnim jest seks zawsze kogoś wrzuci w kompleksy (sypiam ze zbyt wieloma osobami, gdzie moja miłość. Sypiam tylko z jedną osobą gdzie moje szalone podboje), nikt nie poczuje kompleksów widząc jak bohaterowie spierają się o wannę w mieszkaniu. Zwierz nie dziwi się, że ludzie tam uciekają i czasem sam sobie na taką ucieczkę pozwala. Podobnie jak jakieś dzikie miliony widzów, który być może jak zwierz czują się nieco zmęczeni swoim zdecydowanie dobiegającym od serialowej wizji życiem.
Zwierz zastanawia się co zrobią scenarzyści kiedy materiał na komedię romantyczną którą wypełnili dwa sezony im sie skończy.
Ps: Zwierz informuje wszystkich zainteresowanych, że wczoraj wielkim wysiłkiem zakupił sobie strój na gale wręczania blogów oraz że zabierze ze sobą osobę towarzyszącą co by pomogła mu udokumentować na wasze potrzeby wielkie czczenie skromnej osoby zwierza. Jeśli jednak chcecie oglądać zwierza i jego próby wyglądania poważnie i szacownie na żywo to transmisja tego niesamowitego wydarzenia będzie na stronie bloga roku.
Ps2: Zwierz uświadomił sobie, że ma całą masę nowych czytelników, którzy mogą się poczuć nieco zaskoczeni kiedy wchodząc na facebooka dowiedzą się co znaczy środa w zwierzowym żargonie. Ale zwierz obiecuje, że nic nie zmieni. W końcu dziwny spam należy się wszystkim.