?
Hej
Od czego by tu zacząć. Przede wszystkim, że to nie zwierza wina wysoki sądzie. Naprawdę nie miał on zamiaru po raz nie wiadomo, który sięgać po brytyjską produkcję telewizyjną tylko po to by wystawić jej najwyższą notę. Za winnych przestępstwa należy uznać dwóch sprawców – pierwszy to telewizja BBC, która nie dość, że serial wyprodukowała to obsadziła w nim Ruperta Gravesa (wywoławszy wcześniej w zwierzu wewnętrzną potrzebę zapoznania się ze wszystkimi filmami tego aktora). Druga winna osoba, jest winna w stopniu niemniejszym – to ninedin, która nie tak dawno napisała o Garrow’s Law taką notkę, że zwierz musiałby być upartym osłem by nie dać się przekonać. Tak więc korzystając z faktu, że zbliżały się zwierza urodziny a matka zwierza wiedząc że jedynym kluczem do jego serca są historie zaklęte na okrągłych płytach pozwoliła mu sobie zamówić coś z amazona, zwierz wszedł w posiadanie trzech sezonów Garrow’s Law, które niestety okazały się być tylko 12 odcinkami tego wspaniałego serialu.
Miły, mądry i dobry czyli nasz bohater wcale nie taki idealny w świetnym serialu, przede wszystkim o tym, że ludzie kiedyś postrzegali świat nieco inaczej.
Dlaczego wspaniałego? Zacznijmy od samego punktu wyjścia – pomysł osadzenia serialu prawniczego w XVIII wieku to pomysł na szóstkę – nawet gdyby scenarzyści nie śledzili realnego prawnika (William Garrows istniał i reformował prawo angielskie a właściwie to położył fundament pod wiele współczesnych praw oraz zreformował sposób prowadzenia i myślenia o procesie) to i tak spotkanie z systemem prawnym opartym na innej niż XX wiecznej moralności i postrzeganiu winy i kary jest fascynujące. Przyglądając się kolejnym procesom można się dowiedzieć tego co zazwyczaj umyka większości osób nie parających się historią – że przeszłość bardziej nawet niż wynalazkami, warunkami życia czy poglądami różniła się mentalnością. To co dla nas wydaje się oczywiste, w przedstawionych nam realiach oczywiste nie jest – niekiedy możemy przyjrzeć się sytuacji która jest wręcz odwrotna do tego co dziś uznajemy za normalne i naturalne. Co do samych spraw, którymi zajmuje się nasz prawnik to wybrano zestaw, który właśnie te historyczno -prawne różnice najlepiej objawia. Przed sądem stanie więc i wykorzystywana kobieta i homoseksualista i dziecko a także niewolnik. Działa to dobrze, bo większość z nas mniej więcej zdaje sobie sprawę, że sposób traktowania więźniów i przestępstw zmienił się przez lata, ale te przykłady pokazują niekiedy jak bardzo drastyczne zaszły tu zmiany. Przy czym nasz bohater jest trochę człowiekiem z naszych czasów w XVIII wiecznej Anglii. Zwierz wie, że scenariusze pisano na podstawie prawdziwych spraw, ale zwierz ma wrażenie, że niektóre tak bliskie naszym poglądom stwierdzenia włożono Garrowsowi w usta nieco na wyrost. Jeśli jednak nie, to był to człowiek naprawdę niezwykły i wyprzedzający otwartością umysłu swoje czasy o dobre parę dekad. Przy czym trzeba tu zauważyć, że u niego granica pomiędzy tym czy broni swoich klientów bo wierzy całym sercem w ich sprawę, czy dlatego że wierzy iż prawo jest niesprawiedliwe i widzi dla siebie szansę do stworzenia precedensu jest bardzo cienka.
Dla Polaków serial może byc interesujący ale jak fascynujący musi być dla Anglików w których systemie prawnym wygląd sędziego czy adwokatów nie wiele się zmienił więc aktualność wydaje się zdecydowanie większa.
Nie mniej niech nie przyjdzie wam do głowy, że to jeden z tych seriali gdzie mamy dobrego adwokata broniącego biednych i ubogich przeciw złemu systemowi. Po pierwsze sam system nie wygląda tak prosto – choć politycy boją się liberalizowania prawa strasząc wszystkich przykładem francuskim to już prowadzący rozprawy sędzia zdecydowanie sympatyzuje z Garrowsem i choć co chwila przywraca go do porządku, to nie ma się wrażenia by nasz dzielny prawnik miał w nim przeciwnika. Podobnie ława przysięgłych wydaje się podążać raczej za tropem myślenia postępowego adwokata niż prawa, które z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się barbarzyńskie. Jednak tym co przede wszystkim pozbawia serial tego koszmarnego dydaktycznego smrodku jaki mógłby takim historiom towarzyszyć jest konstrukcja postaci.
Dzięki temu serialowi zwierz nareszcie zrozumiał czym się różnił Barrister od Attorney – czyli jednak z wielkich językowych zagadek zwierza.
Po pierwsze sam Garrows może i jest szlachetny ale niepozbawiony wad. Od pierwszego odcinka widać, że to człowiek dumny, gotowy niekiedy zdecydowanie zbyt długo chować urazę (zazwyczaj jest przekonany, że krytyka i kpina dotyczą jego niskiego urodzenia czy wykształcenia) i z całą pewnością podejmujący decyzje kierując się przede wszystkim emocjami. Przy tym ma skłonności do nadmiernej teatralności (co prawda zazwyczaj w imię wyższych ideałów) i nie jest nam trudno zrozumieć sędziego, który ucisza go w chwili, kiedy drastycznie wręcz odbiega od tego co na sali sądowej zrobić mu wolno. Po drugie od pierwszego odcinka nie mamy wątpliwości, ze nasz bohater to bohater zakochany. To ciekawa perspektywa bo nasz dzielny prawnik będzie z powodu swojej uczuciowej słabości nie tylko musiał się mierzyć z meandrami prawa cywilnego ale także nie na każdej sprawie będzie bronił z równą pasją, odciągnięty od obowiązków problemami własnego serca (co w przypadku gdy broni się ludzi przy ówczesnych wymiarach kar jest igraniem z ich życiem). To daje bohaterowi zdecydowanie ludzki wymiar i pozwala go lubić. Grający Garrowsa Andrew Buchan nadaje się do swojej roli świetnie – przede wszystkim jego postać na ekranie od razu budzi zaufanie, po drugie – jak wielu angielskich aktorów świetnie gra głosem. Zwierz złapał się na tym, że uwielbia jego długie sądowe monologi przede wszystkim ze względu na to, że są wypowiadane z idealną dykcją ale jednocześnie przy zaznaczeniu każdego niuansu tonem mówiącego. No i nigdzie nawet przez moment nie przychodzi nam do głowy, ze mamy przed sobą bohatera idealnego.
Serial wygrywa tym, że w scenach które nie dzieją się na salach sądowych pozwala nam dostrzec bardzo współczesne postacie w bardzo dobrych historycznych dekoracjach
Jednak Garrows paradoksalnie nie jest najciekawszą postacią serialu. Zdecydowanie bardziej interesująco prezentuje się czwórka otaczających go bohaterów. Przede wszystkim Southouse – który z tego co rozumiem jest tym drugim rodzajem adwokata (wedle podziału na Barrister i Attorney). Obaj mają spółkę, w której Garrows odgrywa rolę zdolnego acz niepokornego ucznia zaś Southouse mentora, który jednak przede wszystkim odgrywa rolę człowieka przemawiającego w imieniu zdrowego rozsądku. Początkowo wydaje się, że Southouse to kolejna postać z cyklu : nie po to uczyniłem cię prawnikiem byś teraz zmieniał prawo. Szybko się jednak okazuje, że obu panów zdecydowanie łączy podobne przekonanie, że najważniejsze jest by wyrok był sprawiedliwy. Przy czym żeby było jasne – to nie jest facet z długą brodą, który wspiera naszego bohatera w trudnych chwilach. W sumie częsciej przypomina mu, że nie da się zmienić całego prawa za jednym posiedzeniem. Z resztą ciekawy to układ bo w serialu Southouse – starszy i stateczniejszy odwala prawie całą ciemną robotę, pozostawiając swojemu młodemu wspólnikowi właściwie tylko wystąpienia przed sądem. To do niego należy więc szukanie świadków, poszlak i wizytowanie wdów – to świetne sceny, które przenoszą ciężar serialu z młodego prawnika na starego wygę. Zwierz musi powiedzieć, że relacja między tymi bohaterami spodobała mu się chyba najbardziej, bo choć odwołuje się do pewnej znanej kliszy to udało się w niej uniknąć tego co oczywiste. Ponownie spora zasługa w tym aktorów, pomiędzy którymi czuć głęboką sympatię ale bez takiej wymuszonej i zupełnie nie pasującej do ówczesnych czasów czułości. Kolejną postacią dla której ninedin żądała własnego serialu i zwierz mógłby się nawet do tego przychylić to największy oponent naszego bohatera na Sali rozpraw – występujący jako oskarżający pan Silvester. Teoretycznie nie ma między nimi zbyt wielu ciepłych uczuć ale nie jest to klasyczny wątek – dobry adwokat zły adwokat. Wręcz przeciwnie im dłużej ogląda się serial tym bardziej widać, że choć może obu panów różni podejście do prawa to jednak zdecydowanie bliżej im do przyjaźni niż prawdziwej niechęci. Co ciekawe – zdecydowanie więcej sympatycznych gestów wykonuje tu Silvester niż jak zwykle unoszący się duma Garrows. Zwierz musi powiedzieć, że przyglądał się temu wątkowi ze sporą satysfakcją i zgadza się z ninedin, ze Silvester to postać tak dobrze napisana że godna własnego serialu.
Nie każdy serial by się na to poważył – tu niejednoznaczna jest nawet postać co do której nasz bohater jest przekonany, że nie ma żadnych dobrych zamiarów. A tymczasem wygląda że dzielny Garrow sie myli.
I tu dochodzimy do dwóch pozostałych postaci. Jedna to sir Arthur Hill druga to jego żona Sarah Hill. Oboje żywo zainteresowani prawem przy czym zainteresowanie jego stanowieniem czy reformą w przypadku Sarah szybko zamienia się w zainteresowanie jednym konkretnym prawnikiem czyli naszym Garrowsem. Ich wzajemne uczucie, stanowi drugi obok procesów wątek w serialu, i o dziwo wcale nie jest mniej ciekawy niż reformowanie prawa w nowożytnej Anglii. Ale nie zasługa w tym Lyndsey Marshal grającej lady Sharah (choć trzeba przyznać, ze to nie chodzi o to, że aktorka gra źle tylko ma niewiele do grania) ale wspomnianego już jakby wcześniej Ruperta Gravesa grającego Arthura Hilla. Trzeba przyznać, że Hill to postać fascynująca. Teoretycznie człowiek pragnący władzy, ale tak naprawdę przypomina chłopaka który w szkole nie dostał się do bandy łobuzów i teraz za wszelką cenę pragnie udowodnić że jest równie twardy co oni. Z urodzenia i z ambicji należy mu się wyższa pozycja niż zajmuje, ale co widać w serialu brakuje mu typowych cech polityka – jest emocjonalny, za bardzo uległy , za mało przebojowy. Stąd też kiedy zaczyna wierzyć, że jego cenna reputacja została naruszona przez jego żonę, czuje się ostatecznie zdradzony co prowadzi do chęci zemsty. I tu właśnie pojawia się ciekawa kwestia – takich bohaterów zazwyczaj rysuje się ostro nie pozostawiając ani odrobiny miejsca na sympatię czy współczucie. Ale nie w tym serialu – tu Arthura Hilla nie tylko możemy polubić (co ważne nie jest zły dla swojej żony – różnią ich przede wszystkim poglądy choć np. jest na tyle liberalny by pozwalać jej chodzić do sądu i oglądać rozprawy w jego imieniu) ale i zrozumieć. Choć przez większość serialu występuje jako ten zły, to jednak scenarzyści powstrzymali się przed napisanie postaci wrednej, antypatycznej i odrzucającej. Spora z resztą w tym zasługa Ruperta Gravesa który wygrywa każdą scenę w której się pojawi – idealnie gra słabego człowieka udającego, że ma pełnię władzy. Idealnie też różnicuje sposób w jaki zachowuje się jego bohater w zależności od tego czy ma do czynienia z ludźmi wyżej czy niżej od siebie postawionymi. I tak w jednej roli zmieścił dwie postacie. I jeszcze ładnie mu w strojach z epoki. Co prawda to taki aktor któremu we wszystkim ładnie ale powiedzmy sobie to nie każdy potrafi wyglądać swobodnie w strojach z tego, dość jednak niewygodnego dla mężczyzn okresu w historii mody.
Od 8 września zwierz widział 30 filmów z Gravesem i musi powiedzieć, że zazwyczaj potwierdza się zasada, że nawet w złym filmie czy w niewielkiej roli aktor sprawdza się znakomicie. Tu nie ma wyjątku.
A skoro przy modzie jesteśmy to zwierz ma wrażenie, że serial wyróżnia na tle wielu innych produkcji dokładność z jaką odtworzono czasy w jakich rozgrywa się akcja – zwierza wzruszyły np. stojące wszędzie w olbrzymich ilościach świecie – szczegół o którym zapomina się nadzwyczaj często kręcąc filmy o czasach przed żarówkami. Ponad to, zwierz zawsze podziwia filmy, w których nawet zamożni bohaterowie nie zmieniają strojów co odcinek podobnie jak peruk – to znaczy, lady Sharah ma kilka sukni ale po kilku odcinkach zwierz zaczął rozpoznawać te same. Poza tym serial ma mnóstwo drobnych szczegółów świadczących o tym, że autorzy chcieli oddać nie tylko kwestię prawa tamtych czasów ale ogólnie ducha życia w XVIII wieku – jeden z ulubionych żartów w tym serialu to narzekanie na perspektywę każdej podróży w celu przesłuchania świadka – bo przecież drogi są fatalne a w powozach koszmarnie trzęsie o czym ponownie zwykle się zapomina. Z resztą caly serial jest ładnie nakręcony – z pięknym użyciem światła zwłaszcza w scenach rozgrywających się w sądzie.
Zwierz wie (z materiałów dodatkowych), że wiele planów zbudowano w całości (o dziwo nie w Walii ale w Szkocji) co daje serialowi wyjątkowy i bardzo naturalny wygląd. No i to światło.
Zwierz nie będzie ukrywał, ze serial zrobił na nim spore wrażenie – nie przekonanych może przekonać jeszcze argument, że ponieważ w UK jest 12 aktorów to na przykład wśród oskarżonych znajdzie się bohater grany przez Andrew Scotta czyli znanego fanom Sherlocka Moriartego . Serial ma jednak jeden minus, który zwierz już wam ujawnił. Ma tylko 12 odcinków. Choć przedstawiona w nim historia stanowi niewątpliwie zamkniętą całość to jednak wydaje się, że spokojnie można byłoby kręcić dalej. Ostatni sezon nakręcono w 2011 po czym w lutym tego roku serial zdjęto z anteny. Zwierz nie ma zielonego pojęcia dlaczego to zrobiono i uważa to za autentyczną telewizyjną zbrodnię, bo był to produkt najwyższej telewizyjnej jakości. Zwierz musi powiedzieć, ze dawno nie był tak wściekły na BBC za podjęcie tej decyzji. Najwyraźniej ulubiona telewizja zwierza też niekiedy się myli. Szkoda, że akurat w tym przypadku. Przy czym zwierz podkreśla – niech wiadomość ta was nie zniechęci – serial nie urywa się w połowie, nie kończy się wielkim znakiem zapytania itd. Wręcz przeciwnie gdyby ktoś powiedział zwierzowi, że serial miał mieć tylko trzy sezony to zwierz nawet by uwierzył. A to świadczy o sporej inteligencji twórców którzy wiedzą, że jeśli produkcja może przedwcześnie zejść z ekranu to trzeba zapewnić widzowi jakieś domknięcie historii.
Jak was jeszcze zwierz nie przekonał, to może jesteście złaknieni kolejnej rozprawy gdzie oskarżonym jest bohater grany przez Scotta. poprzedni serial wam się podobał.
Zwierz musi jednak przyznać, że fascynacja jaką wzbudził w nim ten serial, świadczy o koszmarnym i absolutnie nieuleczalnym sentymencie do produkcji kostiumowych. Zwierz przekonał się bowiem w ciągu tych ostatnich tygodni, ze o ile on na zdanie „Serial o XVIII wiecznych prawnikach” reaguje entuzjazmem to o dziwo są osoby, dla których jest to coś na kształt synonimu snobistycznej nudy. I gdyby zwierz nie widział na własne oczy Garrow’s Law to nigdy by nie uwierzył jak bardzo mogą się mylić.
Ps: Wszystkie trzy serie są dość drogie bo kosztują 27 funtów ale to naprawdę warta tego inwestycja, więc zwierz całym sercem zachęca was do kupna.
Ps: Do winnych zbrodni zwierz dopisałby też speca od castingu drugiego odcinka siódmego sezonu Doktora Who.