Home Muzyka Zwierz kocha Mumford and Sons i nienawidzi ludzi czyli zwierza pierwsze przeżycia koncertowe.

Zwierz kocha Mumford and Sons i nienawidzi ludzi czyli zwierza pierwsze przeżycia koncertowe.

autor Zwierz

 

 

Hej

 

 

Zacząć trze­ba od muzy­ki. A właś­ci­wie nie od muzy­ki. Od cytatu. Cytatu umieszc­zonego w opisie przy­ja­ciela zwierza na gadu gadu gdzieś pod koniec 2010 roku. Cytat nie brzmi­ał zna­jo­mo, brzmi­ał dzi­wnie. Zwierz, który lubi myśleć o sobie jako o oso­bie raczej ori­en­tu­jącej się w tym co zwykło się cytować nie mógł go nigdzie przy­czepić. Mógł zapy­tać przy­ja­ciela. Ale zwierz jako oso­ba, która nie lubi się przyz­nawać do igno­rancji wrzu­cił frazę ” But I will hold on hope/And I won’t let you choke/ On the noose around your neck ” do google. Wyle­ci­ały mu słowa piosen­ki i nazwa zespołu, która nic zwier­zowi nie mówiła. Cóż więc zro­bił zwierz, wrzu­cił nazwę piosen­ki i zespołu do Youtube. I posłuchał. Jed­nej, drugiej, trze­ciej — kiedy zwierz skończył  słuchać wszys­t­kich dostęp­nych w sieci piosenek Mum­ford and Sons, wiedzi­ał że zdarzyły się dwie rzeczy. Po pier­wsze, że oto spełniły się jego sny i ist­nieje współczes­ny zespół, którego wszyscy członkowie żyją i którego wszys­tkie piosen­ki podoba­ją się zwier­zowi. Po drugie zwierz wiedzi­ał, że musi zobaczyć zespół na żywo, cho­ci­aż­by dlat­ego by bezczel­nie pogapić się na charyz­maty­cznego Mar­cusa Mum­for­da, który bard­zo zwier­zowi przy­padł do gustu.

 

 

Kiedy zwierz usłyszał, że Mum­ford and Sons pojaw­ią się na Open­erze praw­ie pole­ci­ał pakować ple­cak. Coś go jed­nak pow­strzy­mało. Zwierz doszedł do wniosku, że nie jest tak sza­lony by rzu­cać wszys­tko i jechać na fes­ti­w­al muzy­czny do Gdyni dla jed­nego kon­cer­tu. Być może wciąż nie był pewien czy to przy­pad­kiem nie bla­ga, taki jeden znakomi­ty album za którym nie pójdzie nic więcej, prze­błysk nadziei dla zwierza, na co dzień zakopanego w muzyce ludzi martwych. Zwierz cieszy się, że nie pojechał na tamten kon­cert. Nie dlat­ego, że zwierz nie chci­ał­by słuchać Mum­fordów. Oczy­wiś­cie, żeby chci­ał słuchać, ale doświad­czenia ze Stodoły przekon­ały go, że chy­ba lep­iej się stało, że jego pier­wszym kon­certem w życiu był wys­tęp poświę­cony wyłącznie jego ukochanej grupie. Poza tym od cza­su kon­cer­tu Gdyńskiego pojaw­ił się znakomi­ty Babel — dru­ga pły­ta grupy, zaś zespół przes­tał być tymi Mum­for­da­mi, a stał się TYMI Mum­for­da­mi po tym jak nie dalej jak miesiąc temu Babel dostał Gram­my za album roku.

       Zwier­zowi trud­no oce­ni­ać muzy­cz­na stronę kon­cer­tu. W reper­tu­arze Mum­fordów zwierz nie widzi luki, słabego punk­tu, piosenek wypeł­ni­aczy. Ustaw­ić kon­cert z ich utworów jest łat­wo. Moż­na rozbudz­ić pub­liczność przy dynam­icznym i dra­maty­cznym Babel, por­wać do wspól­nego śpiewa­nia cud­own­ie łatwym do zapamię­ta­nia I Will Wait, a potem wyciszyć jed­nym z tych utworów, przy których pub­liczność nagle zaczy­na się wza­jem­nie uciszać, by choć przez chwilę móc się skon­cen­trować na słowach i wspani­ałej inter­pre­tacji. Z resztą te momen­ty kon­cer­tu podobały się zwier­zowi najbardziej bo w przy­pad­ku innych utworów  zwierz słuchał raczej ich inter­pre­tacji na tysiące (czy tysiąc zwierz nie wie ile osób mieś­ci Stodoła) gardeł.  Co więcej zwierz ma wraże­nie, że utwory Mum­fordów ide­al­nie prze­chodzą próbę kon­cer­tową. Nie ma w nich wokalnych popisów, które wyma­ga­ją szli­fowa­nia na spec­jal­nych urządzeni­ach, nawet jeśli sza­le­jące­mu przy kilku instru­men­tach wokaliś­cie zacznie pod koniec brakować nieco gło­su, to nic się nie stanie — całe pię­kno wykony­wa­nia muzy­ki naw­iązu­jącej do folku pole­ga na tym, że nie musi brzmieć ide­al­nie by była ide­al­na. Jed­nak tym co zwierza naprawdę por­wało był entuz­jazm samego zespołu.

 

 

Zwierz dojrzał na plaka­cie, że kon­cert Warsza­ws­ki otwiera Europe­jską trasę Mum­fordów. Być może dlat­ego, tyle jeszcze było w nich energii, która zwierza zach­wyciła i zadzi­wiła. Zach­wyciła, bo zwierz zapew­nia was, że nie da się nie uśmiechać gdy uśmiecha się do was gra­ją­cy całym sercem Mar­cus Mum­ford. Zadzi­wiła bo zwierz chy­ba nie umi­ał­by śpiewać po tylu wyko­na­ni­ach Cave z radoś­cią, która towarzyszyła temu wyko­na­niu, które dotarło do uszu zwierza. No ale może właśnie na tym pole­ga pię­kno bycia muzykiem, że kiedy stoi przed tobą piszczą­cy skaczą­cy i zapew­ni­a­ją­cy o swo­jej miłoś­ci tłum to każ­da piosen­ka śpiewana jest po raz pier­wszy.  Do tego, zwierz nie jest w stanie oprzeć się urokowi zespołu, który czy­ta ze sce­ny rozmów­ki pol­sko-amgiel­skie a potem się dzi­wi, że ludzie cokol­wiek zrozu­mieli czy naśmiewa się ze swo­jego Sup­por­tu po czym naty­ch­mi­ast doda­je że to był dow­cip tak jak­byśmy naprawdę uwierzyli, że  wyz­na­ją ze sce­ny swo­ją niechęć do innego zespołu.  Jest to jeden z tych zespołów, który  cały czas spraw­ia wraże­nie, jak­by nie wiedzi­ał, że ma Gram­my w kieszeni i może zażą­dać praw­ie dowol­nej sumy za bile­ty na swo­je kon­cer­ty. Przy­chodzą gra­ją, uśmiecha­ją się kiedy wid­ow­n­ia śpiewa praw­ie do melodii a jeszcze bardziej gdy rozle­ga­ją się brawa po dwóch tak­tach piosen­ki.  A z drugiej strony —  oprócz tego entuz­jaz­mu i uroku to także gru­pa niesły­chanie utal­en­towana, bo na czym oni nie gra­ją — chy­ba tylko na kobzie ale to prze­cież też może ulec zmianie.

 

Wychodząc z kon­cer­tu zwierz sprawnie prze­ciskał się między ludź­mi aż dotarł do stoiska na którym zostały ostat­nie plakaty z trasy kon­cer­towej. Kupił jeden i z całą pewnoś­cią da je przy­ja­cielowi, który nawet nie wie, że jego opis na gg tak podzi­ałał na zwierza. Ale w końcu mu się należy. Trze­ba się odwdz­ięczać ludziom, którzy sprowadza­ją do naszego życia takie cuda jak ukochany zespół muzy­czny. To taki podarek, za który trze­ba dziękować niekiedy  nawet do koń­ca życia.

 

 Zwierz musi powiedzieć, że uwiel­bia te retro plakaty zespołu z kole­jnych tras kon­cer­towych. Jak widzi­cie — jak na dłoni Stodoła jest pier­wsza na trasie.

 

Dobra tyle o cud­ownych Mum­for­dach, których warto oglą­dać rano, wieczór, we dnie i w nocy. Ter­az jed­nak zwierz odłoży na bok muzy­czne zach­wyty oraz niezdrowe fas­cy­nac­je wokalistą zespołu i zajmie się wydarze­niem nie  mniej doniosłym w  życiu zwierza. Mimo 26 wiosen zwierz nigdy wcześniej nie był na kon­cer­cie. Drodzy czytel­ni­cy nie paniku­j­cie, nie opuszcza­j­cie zwierza, w przeko­na­niu, że jest nieprzys­tosowany społecznie, dzi­wny i trochę śmierdzi a jego mat­ka była chomikiem. Brak obec­noś­ci zwierza na kon­cer­tach klubowych czy fes­ti­walowych wiąże się z jego nad­mierną obec­noś­cią na kon­cer­tach w fil­har­monii. Zwierz wie, że to brz­mi prz­er­aża­ją­co w jego wieku, ale tak go już naz­naczył los. Tak więc wyjś­cie na Mum­fordów było dla zwierza także doświad­cze­niem życiowym, z którego się cieszy, bo jest z tego gatunku ludzi, który uważa, że wspom­nienia trze­ba gra­bić gdzie tylko się da by mieć do czego wracać.

 

 

Sama logisty­ka kon­cer­tu okaza­ła się dla zwierza nadzwyczaj łaskawa. Nie dość, że zupełnie bez prob­le­mu dostał bilet (dopiero potem się dowiedzi­ał, że to nie jest takie powszechne, że pod­chodzisz do kom­put­era kupu­jesz i wracasz do codzi­en­nych zajęć), to jeszcze pod samą Stodołą zami­ast stać w olbrzymiej kole­jce został wpuszc­zony od drugiej strony gdzie nie stał, zapros­zony do szat­ni na górze gdzie obsłużono go w pięć sekund a kiedy stanął sobie w anon­i­mowym tłu­mie, dziew­czy­na obok zwierza zwęz­iła oczy i spy­tała czy przy­pad­kiem zwierz nie prowadzi blo­ga, co zapewniło zwier­zowi jakieś poczu­cie towarzyst­wa na cały wieczór.

Niem­niej zwierz nie będzie przed wami ukry­wał. Nie jest zwierzem kon­cer­towym. Wedle nowo nabytego doświad­czenia zwierza kon­cert skła­da się z kilku wielce nie miłych zwier­zowi ele­men­tów. Pier­wszy to stanie. Jak zwierz policzył stał od godziny 18:30 do godziny 22:30 co daje nam cztery godziny sta­nia. Dobra trzy i pół bo przez pół zwierz pod­skaki­wał. Trzy i pół godziny sta­nia bez możli­woś­ci małej przechadz­ki by dać odpocząć nogom. Dru­gi ele­ment jaki zwierz musi dodać, to nuda. Prz­er­aża­ją­ca nuda jaka dopadła zwierza, kiedy już stanął otoc­zony tłumem i  nic się nie stało. Godz­i­na sta­nia w tłu­mie to nie jest coś co moż­na uznać za zabawne. Co praw­da zwierz znalazł sobie rozry­wkę (np. ludzie sto­ją­cy za nim grali na  komórce w Mil­ion­erów i zwierz pod­powiedzi­ał im czym poza pisaniem poezji zaj­mował się Leśmi­an) w postaci narzeka­nia na face­booku ale prawdę powiedzi­awszy, z min­u­ty na min­utę czuł się co raz bardziej sfrus­trowany. Co więcej pojaw­ie­nie się supor­tu nie za bard­zo pomogło bo po kilku całkiem przy­jem­nych piosenkach zespól znikł i zostaw­ił zde­cy­dowanie nieszczęśli­wego zbo­lałego zwierza z pół­godzin­nym oczeki­waniem na Mumfordów.

 

Trze­ci ele­ment to ścisk. I tu zwierz jest pewien. Jeśli czegoś nien­aw­idzi to ścisku.  Nie chodzi nawet o to, że zwierz nie mógł prze­cis­nąć się do sto­jącej dosłown­ie kil­ka metrów dalej wiernej czytel­nicz­ki Zofii. Ani też o to, że może wam dokład­nie powiedzieć jakiego szam­ponu uży­wała dziew­czy­na sto­ją­ca przed nim bo zwierz spędz­ił połowę kon­cer­tu z twarzą w jej włosach. Zwierz nien­aw­idzi tłu­mu ludzi bo się go boi. Kiedy po pier­wszej piosence skaczą­cy tłum zaczął się cofać (to log­iczne bo pier­wsze rzędy zaczęły sobie robić trochę miejs­ca) zwierz poczuł lekkie uczu­cie pani­ki. Nie ma chy­ba nic gorszego niż znaleźć się w tłu­mie, w którym nie ma miejs­ca by przys­tanąć czy wykon­ać ruch w bok. Zwier­zowi oczy­wiś­cie nic się nie stało (głównie dlat­ego, że zatracił trochę dobrych manier na rzecz korzys­ta­nia z łok­ci) ale do koń­ca kon­cer­tu miał z tył głowy nie miłą myśl, że jeśli coś takiego ponown­ie się zdarzy to zami­ast się dobrze baw­ić będzie się bał. Być może są ludzie którzy ufa­ją  tłu­mom ale nie mają oni wyobraźni zwierza, który niczego bardziej się nie boi niż ludzi w masie. Poza tym zaw­ieranie bliskiej niemal intym­nej zna­jo­moś­ci z inny­mi ludź­mi w tłu­mie, dla zwierza, który ma jakieś dwadzieś­cia metrów przestrzeni oso­bis­tej, to przeży­cie nie miłe. Zwierz nawet z członka­mi włas­nej rodziny nie tulił się tak jak z tym tłumem. W końcu ele­ment czwarty — kon­cer­ty są prz­er­aża­ją­co głośne. I nie chodzi o zespół ale o ludzi. Połowę piosenek zwierz usłyszał przede wszys­tkim w wyko­na­niu ludzi sto­ją­cych obok niego a nie wokalisty. Do tego dochodzi ogłusza­ją­cy pisk po wielu wyko­na­ni­ach — zwierz nie ma nic prze­ciw piszczą­cym, ale bęben­ki zwierza ogłasza­ją votum separatum.

 

 

Kole­jny drob­ny już typowo zwier­zowy prob­lem to kwes­t­ia wzros­tu. Choć zwierz mógł się pogapić od cza­su do cza­su niemal ide­al­nie na Mar­cusa, to pomysł by zobaczyć cały zespół (Zwierz nie stał daleko!) wydawał się irracjon­al­ny i niewykon­al­ny — z resztą najlepiej zwierz widzi­ał w okienkach dziesiątek wyciąg­nię­tych do góry tele­fonów. Zwierz, które­mu na kon­cer­cie nie zależy na muzyce (woli płytę, na której słyszy tylko wokalistę) zależy przede wszys­tkim na tym by zobaczyć zespół wykonu­ją­cy muzykę. Kiedy widzi się go tylko część zwierz ma wraże­nie, że jed­nak trochę mar­nu­je szan­sę jaką jest prze­by­wanie z zespołem w jed­nym pomieszcze­niu. Zresztą zwierz musi wam przyz­nać, że z olbrzymią zaz­droś­cią spoglą­dał na tych którym trafiły się miejs­ca na antresoli. Pewnie gdy­by zwierz siedzi­ał sobie tam nie napisał­by o kon­cer­cie ani jed­nego kry­ty­cznego słowa. Być może taki już jest zwierz. Krze­sełkowy. Numerkowy. Opanowany.

 

 

Sekund­kę powiecie. A co z poczu­ciem wspól­no­ty, całkow­itym pod­daniem się muzyce, wspól­ne­mu entuz­jaz­mowi. Widzi­cie zwierz jest z tych “Jed­ność minus jeden”.  Jego zmysł obserwa­cyjny, takie zewnętrzne poczu­cie świado­moś­ci sytu­acji w jakiej się zna­j­du­je i wykony­wanych gestów nigdy go nie opuszcza. Nawet kiedy śpiewa czy skacze więk­szość cza­su poświę­ca na obserwację tego co dzieje się dookoła.  Poczu­cie  wspól­no­ty jakoś nie chce się w zwierzu zako­rzenić, staw­ia­jąc go z natu­ry w miejs­cu obser­wa­to­ra, który z tył głowy klasy­fiku­je typy zachowań, reakcji, widzów, pod­pa­tru­jąc wyz­naczni­ki pochodzenia społecznego, wieku, wyk­sz­tałce­nia. Zwierz wie, że to brz­mi jakoś kom­plet­nie idio­ty­cznie, ale dla zwierza każ­da zbiorowa sytu­ac­ja społecz­na kończy się w ten sposób. Zwierz nie zapamię­ta kole­jnoś­ci piosenek, ale może wam powiedzieć, że dziew­czy­na na lewo od niego, ma na tele­fonie zdję­cie z wokalistą, że to nie jest jej pier­wszy kon­cert tego zespołu i że z calą pewnoś­cią należy do osób częs­to bywa­ją­cych na kon­cer­tach — wniosku­jąc po momen­cie, który wybrała by pog­nać swo­ją grupę kilku osób do szat­ni — celem uniknię­cia tłoku. Powie wam, że to jest kon­cert z niety­pową wid­own­ią, powie że na sali była zde­cy­dowana nadreprezen­tac­ja dziew­czyn, że więk­szość z nich miała nawet podob­ny styl ubiera­nia się. Zwierz powie, że w wielkim tłoku minął się nawet ze znaną aktorką. Ale nie powie wam jaka była kole­jność piosenek. Powie wam za to, że najak­ty­wniejszy jeśli chodzi o sposób narzu­ca­nia dopin­gowa­nia zespołu jest co zaskaku­jące przód ale i sam tył grupy. Ze środek raczej reagu­je na pomysły niż je tworzy.  Tym dokład­nie zaj­mu­je się umysł zwierza, podob­nie jak anal­i­zowaniem reakcji wid­owni takiej jak łzy, wymi­any spo­jrzeń między ludź­mi którzy na pewno się nie zna­ją czy  wybiera­nia dokład­nie odpowied­niej piosen­ki na pocałowanie dziew­czyny, którą się ze sobą  zabrało. Zwierz nie wie dlaczego tak ma ale myśli, że to nie jest dobry sposób by cieszyć się kon­certem. Pewnie ist­nieje część osób, które mają taki pstryczek, który im to przy dobrej muzyce wyłącza, ale zwierz do tej grupy nieste­ty nie należy.

 

 

Zaś co do muzy­ki to Mum­fordzi oczy­wiś­cie są znakomi­ci cud­owni i nie z tej zie­mi, ale prawdzi­wą jed­ność z muzyką zwierz czuł tylko raz w życiu i było to na kon­cer­cie muzy­ki do Alek­san­dra Newskiego Profkofiewa w Fil­har­monii Nar­o­dowej. Być może jeśli na zwykłych kon­cer­tach ludzie czu­ją się tak jak wtedy czuł się zwierz to nie ma co zadawać pytań, jaki jest  sens czy urok takiej rozry­w­ki, która choć dała zwier­zowi super wspom­nie­nie to przypraw­iła go o ból nóg, dwie godziny znien­aw­id­zonej nudy i uczu­cie frus­tracji, którego zwierz jeszcze bardziej nie lubi. Choć trze­ba przyz­nać, że kon­cert wiązał się jeszcze z jed­nym nowym doświad­cze­niem. Zwierz pier­wszy raz w życiu został tak po pros­tu rozpoz­nany przez kil­ka osób. W sytu­acji, w której się tego nie spodziewał. Poczeka­jmy jeszcze trochę, może jeszcze kil­ka lat pisa­nia takiego blo­ga, a zwierz będzie następ­ny kon­cert Mum­fordów oglą­dał z jedynego właś­ci­wego dla zwierza miejs­ca. Z siedzącej loży vipów. I wtedy żad­nych zas­trzeżeń nie będzie.

 

 

 Takie hasło będzie towarzyszyło zwier­zowi, kiedy następ­nym razem będzie rozważał zakup biletów na  kon­cert ukochanego zespołu. I tak zwierz zda­je sobie sprawę, że nawołu­je was do spoko­ju już dru­gi dzień.

 

Ps: Zwierz poz­draw­ia wszys­t­kich swoich czytel­ników, którzy na kon­cer­cie byli i udało im się spotkać ze zwierzem, jak i tych, którzy byli i nieste­ty nie udało im się sko­relować ze zwierzem miejs­ca poby­tu. Sama wasza obec­ność na sali dała zwier­zowi poczu­cie, że nie jest sam na kon­cer­cie, co okaza­ło się naprawdę fajne, bo bycie samym na kon­cer­cie jest dość depresyjne.

Ps2: Zwierz strasznie starał się zro­bić dobre zdję­cia na kon­cer­cie. Okaza­ło się jed­nak prz­eras­tać zwier­zowe możli­woś­ci techniczne.

 

?

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online