Home Film Śpiewaj ale bądź cicho czyli “What Happend, Miss Simone?” i “Whitney: Can I Be Me?”

Śpiewaj ale bądź cicho czyli “What Happend, Miss Simone?” i “Whitney: Can I Be Me?”

autor Zwierz
Śpiewaj ale bądź cicho czyli “What Happend, Miss Simone?” i “Whitney: Can I Be Me?”

Bywa niekiedy tak, że się­ga się po dwa zupełnie nie związane ze sobą tytuły, które – zaskaku­ją­co zaczy­na­ją ze sobą kore­spon­dować i wza­jem­nie się uzu­peł­ni­ać. Takie właśnie wnios­ki naszły mnie po tym jak jed­nego dnia obe­jrza­łam dwa doku­men­ty – oba dostęp­ne na Net­flix – jeden to „Whit­ney: Can I Be Me?” (doku­ment z 2017 roku czyli nie ten, który pokazy­wano w Pol­s­kich kinach – tamten był z roku 2018) i „What Hap­pened, Miss Simone?” (doku­ment z 2015). Te dwa tytuły poświę­cone piosenkarkom o bard­zo różnych kari­er­ach i tal­en­tach stały się dla mnie zaskaku­ją­co współ­gra­ją­cy­mi opowieś­ci­a­mi nie tylko o kobiecym tal­en­cie ale też o tym na jakich zasadach czarnoskóra artys­t­ka może robić karierę.

 

What Hap­pened, Miss Simone?

 

Na początek jed­nak dość porusza­ją­cy, obec­ny w obu pro­dukc­jach ele­ment. Zarówno w biografii Whit­ney Hus­ton jak i Niny Simone zna­jdziemy doku­men­talne zdję­cia z zamieszek miejs­kich wywoły­wanych przez czarnoskórych mieszkańców Stanów. Tym co jest dla mnie szoku­jące – choć oba filmy pokazu­ją różne mate­ri­ały to wyglą­da­ją one niemalże iden­ty­cznie do tego co moż­na oglą­dać dziś. Łącznie z tym, że pojaw­ia się obow­iązkowy kadr z osoba­mi, które napada­ją na sklepy i nawet – w jed­nym z kadrów moż­na dostrzec, że ktoś krad­nie buty. Zwró­ciło to moją uwagę głównie dlat­ego, że wyczuwam tu pewną wiz­ual­ną nar­rację o takich wydarzeni­ach, która zawsze skła­da się z tych samych ele­men­tów, które mają rozbudz­ić w widzu te same emoc­je. Zwłaszcza to skierowanie kamery na ludzi wyb­ie­ga­ją­cych ze sklepów wyda­je się z roku na rok być coraz bardziej świadomym wyko­rzysty­waniem pewnych zakodowanych kadrów i lęków. Warto o tym pamię­tać, że te new­sowe wstaw­ki zawsze są prze­cież jakoś „reży­serowane” i to od oso­by z kamerą zależy gdzie ją skieru­je. Fakt że od kilkudziesię­ciu lat dosta­je­my dokład­nie takie same obraz­ki o czymś świad­czy (i to nie koniecznie o tym, że każdym protestom towarzyszą grabieże).

 

Wróćmy jed­nak do naszych bohaterek – mogło­by się wydawać że dzieli je abso­lut­nie wszys­tko. Nina Simone – klasy­cznie ksz­tał­cona pianist­ka, właś­ci­wie nie tyle piosenkar­ka, co pieś­niar­ka, blisko związana z intelek­tu­al­ną elitą cza­sów wal­ki o prawa oby­wa­tel­skie. Na drugim biegu­nie Whit­ney Hus­ton, cór­ka i kuzyn­ka piosenkarek, kierowana na popową księżniczkę, obdar­zona fenom­e­nal­nym głosem ale wykre­owana głównie przez spec­jal­istów. Obie teo­re­ty­cznie zna­j­du­ją się na dwóch biegu­nach – Nina Simone w pewnym  momen­cie wyjeżdża do Liberii by odnaleźć wol­ność, Whit­ney Hus­ton sta­je się niemalże ide­al­ną piosenkarką dla białych odbior­ców, czarnoskórą ale prze­cież nie przy­wiązaną do swoich korzeni (jej pochodze­nie z  gorszych dziel­nic ład­nie się ukry­wa). Cóż  może je łączyć poza trud­ną do opisa­nia pop­u­larnoś­cią i znacze­niu w muzyce nie tylko popularnej?

 

 

A jed­nak patrząc na te dwie kari­ery są tak dalekie jak to tylko możli­we. Jed­nak oba doku­men­ty pokazu­ją nam, że to nie do koń­ca praw­da. Obie artys­t­ki były w pewnym stop­niu niewol­ni­ca­mi swo­jego wiz­erunku. Najwięk­sza komer­cyj­na pop­u­larność Niny Simone, to okres kiedy gra i śpiewa nie angażu­jąc się w żadne sprawy poli­ty­czne. Jej głos jest piękny, sukien­ki uszyte zgod­nie z najnowszą modą, a piosen­ki – przy­jemne i łatwe do gra­nia w radio. Kiedy Simone decy­du­je się zaśpiewać z głębi duszy – utwory wściekłe, pod­szyte frus­tracją, utwory poli­ty­czne, które mogły wyjść tylko spod pióra wściekłej czarnoskórej autor­ki – wtedy jej kari­era prze­chodzi zała­manie. Whit­ney Hus­ton z kolei nigdy się nie zbun­towała – pozostała taka jaką chciano ją widzieć – tym co najbardziej jej szkodz­iło to plot­ki doty­czące życia pry­wat­nego. Na sce­nie jed­nak była przede wszys­tkim pod­porząd­kowana zasadzie  by nie być zbyt czarna, zbyt przy­wiązana do nur­tu R&B (za co ją zresztą kiedyś wyg­wiz­dano na imprezie poświę­conej właśnie muzyce R&B i Soul), wyglą­da­ją­ca zawsze tak by pasowała wid­zowi, która tolerować mogła co najwyżej wyciecz­ki w kierunku gospel.

Nie da się ukryć, że oba filmy pokazu­ją, że jed­nak za życie twór­cze się płaci. Whit­ney Hus­ton zma­gała się z uza­leżnie­niem od narko­tyków, Nina Simon dopiero bard­zo późno w swoim życiu doczekała się diag­nozy choro­by dwu­biegunowej. Jed­nocześnie te dwie niewąt­pli­wie zdolne kobi­ety znalazły się na jakimś etapie swo­jego życia w toksy­cznych relac­jach. W obu przy­pad­kach mężowie, zami­ast im pomóc pogłębiali ich prob­le­my. Nie ma raczej wąt­pli­woś­ci, że obec­ność Bob­by Brow­na nie poma­gała Hus­ton wyjść z nałogu, wręcz prze­ci­wnie go pogłębi­ała. Z kolei mąż Niny Simone,  Andy Stroud jako jej man­ag­er trak­tował poli­ty­czne wys­tąpi­enia piosenkar­ki jako fan­aber­ię, widząc ją w utworach przynoszą­cych zys­ki. Sama Simone opowiadała, że ją bił. Obie pozostawały w tych toksy­cznych związkach dłu­go, nawet wtedy kiedy dla wszys­t­kich było oczy­wiste, że nie są dla nich zdrowe. Obie też miały wyrzu­ty sum­ienia związane z wychowaniem córek – jeżdże­nie w trasy w jak­iś sposób kłó­ci się z wiz­ją dobrego macierzyńst­wa. Ten ciężar wyraźnie pozosta­je w ich kari­erze, ale pre­ten­sje może wyrażać już jedynie cór­ka Niny Simone, cór­ka Whit­ney Hus­ton, zmarła kil­ka lat temu w trag­icznych okolicznościach.

 

 

Jed­nocześnie patrząc na nie obie, trud­no wyobraz­ić sobie współczes­ną muzykę bez takich artys­tek. Społeczne zaan­gażowanie Simone, między­nar­o­dowa sława i powszech­na rozpoz­nawal­ność Hus­ton – oba te ele­men­ty łączą się dziś np. w Bey­once, która nie bez powodu jest przez wielu uważana za najważniejszą pop­u­larną piosenkarkę naszych cza­sów. Bey­once może wrzu­cić do sieci szy­b­ki numer będą­cy reakcją na protesty BLM – zupełnie jak Nina Simone niemal na bieżą­co komen­tu­ją­ca walkę o prawa oby­wa­tel­skie, a jed­nocześnie może też sprzedawać olbrzymie między­nar­o­dowe trasy kon­cer­towe – zupełnie jak Whit­ney Hus­ton. Nie da się zresztą ukryć, jak bard­zo to właśnie czarnoskóre piosenkar­ki wyz­nacza­ją nowe trendy, częs­to przeła­mu­ją granice i kładą pod­waliny do kole­jnych kari­er. I mogą to robić, choć jest w tym jakaś uwa­ga, by abso­lut­nie nie były przy tym zbyt czarne, bo to odstraszy widza, które­mu może przyjdzie do głowy, że pomiędzy tym sukce­sem a jakąś mniejs­zoś­ciową spuś­cizną kul­tur­ową są jakieś związki.

 

Fil­mowo zde­cy­dowanie ciekawszy jest doku­ment o Ninie Simone, także dlat­ego, że to jest postać fas­cynu­ją­ca – zwłaszcza jej radykalna postawa w cza­sie wal­ki o prawa oby­wa­tel­skie wyda­je się ciekawa, w kon­tekś­cie ostat­nich tygod­ni. Jest w tym gniewie jak­iś fatal­izm i rok 2020 potwierdza część tych intu­icji. Jed­nocześnie słucha­jąc jej ma wraże­nie, że jest pewien rodzaj gniewu, który wychodzi od kobi­et, który jest gniewem abso­lut­nym. Jest inny niż taki typowy kul­tur­owy gniew mężczyzny, który kojarzy się z furią, gniew kobiecy jest roz­go­rycze­niem, rozczarowaniem, takim abso­lut­nym głębokim „dość” powiedzianym światu. Od razu zaz­naczę, że mówię o tym kul­tur­owo kodowanym gniewie. U Whit­ney Hus­ton tego kon­tek­stu społecznego nie ma choć pojaw­ia się dużo więcej ele­men­tów związanych z życiem pry­wat­nym. Ciekawe było dla mnie pojaw­ie­nie się wątku dom­nie­manego bisek­su­al­iz­mu piosenkar­ki. Przyszło mi do głowy, że to jest jed­na z tych rzeczy, których jeszcze nie jest pop w stanie przełknąć. Przeskaku­je nad wielo­ma prob­le­ma­mi ale jak chcesz być pop­u­larną piosenkarką popową to musisz wybrać, albo jesteś czarna albo masz dziew­czynę. Inaczej jest tego za dużo. Jest w tym pew­na frustracja.

 

 

Oba filmy może­cie zobaczyć na Net­flix – czy to w pro­ponowanym przeze mnie zestaw­ie­niu czy to osob­no. Oso­biś­cie pole­cam obe­jrzeć je oba bo choć każdy ma swo­je plusy i minusy to oba tworzą dość nieoczeki­wanie spójną i ciekawą nar­rację o tym jak czarnoskóre amerykan­ki tworzą dla nas muzykę a potem płacą za to najwyższą cenę.

 

Ps: Czy wy wiecie, że jest już dru­gi odcinek mojego pod­cas­tu o musi­calach „Wtem, Piosen­ka”? Jeśli nie klikni­j­cie TU żeby posłuchać.

 

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online