Home Ogólnie Zwierz nieogar czyli życie to rzecz trudna

Zwierz nieogar czyli życie to rzecz trudna

autor Zwierz

Jestem nieogarem. Nie wymyśliłam tego określenia. Znajomi historycy przywieźli je z jakiegoś objazdu. Ale jest idealne. Doskonale opisuje moją osobowość, ciągły stan życia zwierza. Bo nie ogary po prostu nie ogarniają.

Ponieważ tekst bez obrazków źle się czyta a poniższy wpis nie ma żadnej logicznej ilustracji to dzisiejszy wpis ilustrują kapibary

Potrafię umówić się z kilkoma osobami na ten sam dzień i zapomnieć. Siedzieć w domu podczas kiedy znajomi dzwonią z restauracji gdzie jestem. Potrafię zapisać sobie datę w telefonie i pomylić miesiące. Potrafię zapisać sobie wszystko w kalendarzu i zgubić kalendarz. Wszystko jestem w stanie zgubić. Kilka dni temu kolorowałam kolorowankę. Z 50 cienkopisów zostało 46. Nie mam zielonego pojęcia gdzie są pozostałe. Zgubiłam też śliczne opakowanie na cienkopisy. Nie wiem jak bo ich nie ruszałam ze stołu. Szukając cienkopisów zgubiłam kartkę z zapisanymi przykładami do wpisu. Czasem szukam czegoś godzinami i znajduję tuż pod nosem. Czasem nie znajduję nigdy.  Zdarzyło mi się kupić bilety na spektakl i go przegapić bo pomyliłam czwartek z piątkiem. Zdarza mi się, że spędzam cały dzień myśląc, że jest zupełnie inny dzień tygodnia. Licząc swój wiek rypnęłam się straszliwie i już drugi raz w życiu mam 28 lat. Rok temu przeliczyłam po siedmiu miesiącach że wynik się nie zgadza.

=

Nie korzystam z zegarka i nie odróżniam prawej od lewej. Dla dobra nas wszystkich nigdy nie powinnam mieć prawa jazdy. Między innymi dlatego, że nie jestem w stanie zapamiętać nazwy większości ulic w mieście. Górczewska myli mi się z Grójecką, Sikorskiego ze Słowackiego. Kiedyś pamiętałam że mam pojechać na ulicę jakiegoś generała ale zabijcie mnie żebym wiedziała którego, zanim trafiłam na dobrego taksówkarz o mało mnie nie udusił. Niekiedy ktoś podaje mi nazwisko czy imię i zanim jeszcze kończy mówić zupełnie zapominam jak się nazywa. Mam znajomych których zawsze przedstawiam z lekkim wahaniem bo nie jestem do końca pewna czy koleżanka którą z nam od lat ma na imię Magda, Maria czy Marta. Najczęściej ma na imię Martyna. Czasem witam się z ludźmi bo wydaje mi się, że ich skądś znam. Kilka razy zdarzyło się, że to nie byli ludzie których znam. Wsiadam do złych autobusów i jestem zbyt leniwa by z nich wysiąść więc jadę na około świata. Czasem jadę autobusem i zapominam sprawdzić numeru. Kilka razy w miesiącu zapominam, że jadąc tramwajem 17 muszę się przesiąść na rondzie Babka i jadę dalej prosto. Czasem planuję że wysiądę wcześniej i zrobię zakupy a potem idę prosto do domu, i godzinę później przypominam sobie, że nadal nie mam nic w lodówce.

Nigdy nie jestem pewna żadnej daty, żadnego spotkania, niekiedy nie ogarniam planów na następny dzień. Jeśli dostaję kilka maili jednego dnia i w każdym jest jakaś data to mniej więcej pamiętam że coś jest w kwietniu. Ale czy 15 czy 16 cholera wie, jeśli coś jest 15 o 17 mogę się stawić 17 o 15 ze zdziwionym wyrazem twarzy. A potem zapominam. Co miesiąc w panice przypominam sobie, że powinnam przygotować wykład dla seniorów. Ogólnie przez miesiąc jestem w stanie zapomnieć o wszystkim. Kilkanaście razy sprawdzam kiedy dokładnie wyjeżdżam do Londynu bo istnieje możliwość że przegapiłabym datę wylotu.  Zawsze miałam bałagan. Nie tylko dlatego, że mam dość dobrą pamięć wzrokową (jestem w stanie zlokalizować wszystko co kiedyś raz widziałam w swoim mieszkaniu. Co nie jest trudne przy 19 metrach i jest koszmarnie trudne jak się jest bałaganiarzem) – nie ogarniam sprzątania. Mam problem z samą potrzebą sprzątania. Raz na jakiś czas dla porządku robię porządek. Ale częściej żyję wedle – przewróciło się niech leży. Jednocześnie ilekroć wyrzucam śmieci boję się, że wyrzucam coś ważnego. Kilka razy o mało nie wyrzuciłam do zsypu swoich kluczy. Zdarzało mi się wyjść by złożyć dokumenty, przy czym teczka z dokumentami zostawała w domu na stole.

Moja kiepska pamięć rozciąga się na wszystkie dziedziny życia. Czasem po kilku miesiącach znajduje w szafie spódnicę i jest tak jakbym sobie kupiła nowy ciuch. Mam około 10 parasoli i w tym momencie mniej więcej  wiem gdzie jest jeden z nich. Nadal przypominam, że moje mieszkanie ma tylko 19 metrów. A ja mam w nim 10 parasoli. I nigdy żadnego kiedy pada. Moja ulubiona kurtka ma dziurę w kieszeni. Co oznacza, że gdzieś na wysokości pleców mam pod podszewką 5 groszy. Czasem mnie uwiera ale nigdy ich nie wyjmuję. Mam ukochany płaszcz od którego odpruł się guzik. Trzymam guzik w szkatułce, w płaszczu chodzę rozpiętym mimo, że jest jesienny. Kiedyś przyszło do mnie pocztą zamówione czasopismo. Miałam je w ręku dosłownie pięć minut zanim zgubiłam je na pół roku. Potem znalazło się zupełnie przypadkowo. Kiedyś dwa miesiące nie miałam pojęcia gdzie są moje okulary. Co gorsza. Kiedy się skoncentrowałam znalezienie ich zajęło mi 5 minut.

Komputer zjada mi pliki mimo, że tak łatwo sprawić by na pewno były zapisane. Robię ksero i zostaje mi w ręku wszystko poza pierwszą stroną na której jest napisane z jakiej książki to ksero. Nie odzywałam się do swojej długoletniej przyjaciółki nie dlatego, że chciałam z nią zerwać kontakty ale dlatego, że ciągle zapominałam wysłać jej maila. Przypominałam sobie w tramwaju ale zanim dotarłam do komputera w moim mózgu była pustka. Czasem przez chwilę przypominam sobie wszystko co mam zrobić i zapisuję to na kartce. Zgubiłam 90% tak zapisanych kartek. Nigdy nie jestem do końca pewna czy przypadkiem o czymś jeszcze nie zapomniałam. Kiedy ludzie pytają mnie dlaczego piszę codziennie mogłabym spokojnie odpowiedzieć że robię to bo pewnie bym zapomniała. Albo bym nie ogarnęła blogowania od czasu do czasu.

Nie jestem chora. To nie jest przyznanie się do głębokiego neurologicznego schorzenia. Ani ujawnienie przed wami wielkiego życiowego problemu. Jestem nieogarem. W tramwaju wyglądam zupełnie normalnie i prawie nigdy nie przejeżdżam przystanków. Jeśli chce wiedzieć o której gdzieś będę liczę przystanki. Nauczyłam się z doświadczenia że wszystkie przystanki w Warszawie tramwaj jedzie dwie minuty (jest tylko kilka wyjątków w całym mieście). Nie zapominam tytułów filmów które widziałam, nazwisk aktorów i powiązań między nimi. Nie zdarzyło mi się kupić sobie dwa razy tej samej książki czy płyty DVD. Co nie byłoby osiągnięciem gdyby nie fakt, że mam ok. 2 tys. płyt DVD. Mój jedyny sposób ich katalogowania to chronologiczny. Pamiętam co kiedy kupiłam. Za ile. Gdzie. Pierwsze płyty DVD zaczęłam kupować w liceum. Jeśli się uprę jestem w stanie wygłosić 45 minutowy referat o historii kina z datami i pewnie nie popełnię żadnego błędu. Gdzieś w połowie studiów zdałam sobie sprawę, że jestem w stanie dostać 5 z każdego przedmiotu bez większego starania. Łącznie z logiką.  Ale nie pytajcie mnie w jakich latach studiowałam. To jedno z tych pytań na które nie umiem szybko odpowiedzieć. Wolno też nie. W tym roku jest trochę łatwiej bo jest 10 rocznica mojej matury. Za rok będzie znów bardzo trudno.

Bycie nieogarem nie jest niczym wyjątkowym. Mniemam że być może stanowimy cichą większość w naszym społeczeństwie. Z jednej strony na tyle dobrze zorganizowani by nie dawać po sobie poznać (pamiętamy, ze skarpetki mogą być nie do pary tak długo jak są obie w tym samym kolorze) na tyle zdezorganizowani by codziennie dziwić się życiu (ileż to razy czwartek okazał się piątkiem, a Wielkanoc przyszła zupełnie niespodziewanie, a Boże Ciało to już w ogóle zaskoczyło nas totalnie).  Bycie nieogarem ma swoje zalety – człowiek uczy się improwizować, ignorować drobne niedogodności, cieszyć się dodatkową przejażdżką autobusem który nie ma numeru 156 tylko 157 (prawie się udało!). Do tego uczy się by nie ufać samemu sobie. Od nastawienia budzika począwszy po całkowitą pewność, że nagranie w radio było na 10. Jasne czasem bywa to irytujące. Zwłaszcza kiedy siedzimy w piżamce pod kocem a znajomi pytają dlaczego olaliśmy wspólną imprezę. Albo kiedy okazuje się, że jednego dnia potwierdziło się przybycie na dwa spotkania które rozgrywają się o tej samej godzinie. Ale jakoś udaje się dotrwać do końca dnia i nawet nikt nie wskazuje na nas palcem.

Tak moi drodzy, kiedy pytacie zwierza jak to robi, że pisze codziennie, że tyle ogląda i jest taki zorganizowany to zadajcie pytanie ostatniej właściwiej osobie. W życiu zwierza panuje ciągły szalony chaos. Telefon zawsze jest nienaładowany wtedy kiedy trzeba potwierdzić miejsce spotkania, taksówka spóźnia się kiedy trzeba gdzieś być idealnie na czas, zaś kolekcja pojedynczych skarpetek zwierza powinna trafić do Luwru jako osobne dzieło sztuki. Jednocześnie ktoś powinien tu przyjść i zbadać dziurę czasoprzestrzenną w której giną dziesiątki posiadanych przez zwierza rzeczy. Jak to możliwe  by w 19 metrowym mieszkaniu tyle zgubić. Nie mówiąc już o sprzęcie elektronicznym który zwierz uszkodził. Serio wszyscy myśleli, że zwierz z tego wyrośnie ale wystarczy że weźmie elektronikę do ręki a coś odpada.

Kiedy kończy się ileś lat (plus minus 9) wszyscy oczekują, że przejdzie nam to nie ogarnianie tej kuwety zwanej życiem. Że powoli acz konsekwentnie staniemy się na tyle dorośli by nie gubić rękawiczek (życiowe osiągnięcie zwierza – zgubił rękawiczki związane ze sobą sznurkiem zapobiegającym gubieniu rękawiczek), nie mylić miesięcy i mniej więcej umieć obliczyć ile mamy lat. Niestety nie wszystkim będzie to dane. Nauczymy się za to naprawdę trudnej sztuki udawania, że wszystko doskonale wiemy i nie zapomnieliśmy od weekendu jak się nazywa nasz pracodawca. Nieogary przechodzą przez życie bardzo dobrze się maskując w nadziei że przyjdzie taki dzień kiedy będą się mogły ujawnić. Zwierz ma ciche przeczucie, że któregoś dnia wszyscy się ujawnią. I wyjdzie że to ci którzy widzą dokładnie jaki mamy dzień, miesiąc, rok godzinę i co będą robić popołudniu są w dziwnej mniejszości. A na razie pozostaje nam porozumieć się tajnym znakiem.  Zwierz tylko nie wie jakim. Zapomniał.

Ps: Wpis realizuje założenie zwierza że od czasu do czasu nie jest o popkulturze. Dla tych którzy uważają że zwierz się skończył zwierz pragnie przypomnieć, że od czasu do czasu w wykonaniu zwierza oznacza mniej więcej raz na miesiąc o ile nie zapomnę. Czyli raz na 30 wpisów.

Ps2: Był zwierz na premierze pierwszego odcinka5 sezonu Gry o Tron. HBO naprawdę potrafi produkować seriale. Zwierz nawet nie oglądając uważnie GOT chciał natychmiast następny odcinek. Zwłaszcza że Tyrion był taki fajny a Jon Snow tak bardzo przejmował się swoją grzywką. Na bankiecie po imprezie można było podziwiać najpiękniejsze smocze ciasto jakie zwierz kiedykolwiek widział. Serio aż żal że zwierz nie umie piec, choć pewnie czegoś takiego to nigdy w swoim nieogarniętym życiu by nie stworzył.a

66 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online