?
Hej
Ostatnio zwierzowi jako autorowi bloga zdecydowanie brakuje wpisów dywagacyjnych. Tu coś wam zwierz zrecenzuje, tam wyliczy ale od czasu kiedy wpisy zwierza stały się co raz dłuższe co raz mniej jest takich w których zwierz się po prostu zastanawia. Tymczasem musicie wiedzieć, że jedną z głównych cech zwierza jest ta, że zastanawia się non stop. A ponieważ zastanawia się głównie nad popkulturą ( choć także nad normalnym zestawem – życie, przeznaczenie, sens). Tym razem na proces myślowy zwierza wpłynęło kilka niezależnych impulsów.
Pierwszym była fraza na którą zwierz natyka się czytając filmowe blogi niemal non stop brzmi ona ” z zasady nie oglądam takich filmów / seriali ale.” albo ta sama fraza bez „ale”. Drugi impuls to rozmowa z czytelniczkami ( tak ujawnijmy grono czytelników zwierza jest mocno sfeminizowane) bloga jaką zwierz odbył w Krakowie. Oto rozmowa zboczyła z horrorów na „Salo czyli 120 dni Sodomy” Passoliniego ( tak to jest jak spotykają się czytelnicy blogów popkulturalnych, że kończą na omawianiu klasyki ;P). Otóż zwierz filmu nie widział, właśnie ” z zasady”. Film, który w pełnej wersji pokazano tylko w Japonii, zaś wszędzie indziej ocenzurowano budzi w zwierzu jakiś moralny sprzeciw – oczywiście zwierz wie, że ma to być alegoria faszyzmu ale jakoś nie widzi w próbie nakręcenia nawet najbardziej alegorycznego filmu uzasadnienia dla okrucieństwa i takiego ekshibicjonizmu jaki prezentuje film ( a właściwie zwierz jedynie wnioskuje z opisów, analiz i recenzji tych którzy widzieli). Może was to zdziwić bo przecież zwierz na tym samym blogu bronił obrzydliwych horrorów, których nie chciano pokazać. Nie mniej zwierz uważa, że niekiedy najbardziej okrutny horror który nie udaje że jest o czymś może być mniej szkodliwy, niż dzieło, które sugeruje, że pokazywanie olbrzymiego okrucieństwa ma sens. Z resztą kiedy zwierz nie uważa, że filmu powinno się zakazać, po prostu on oglądać go nie ma zamiaru. Trzeci impuls to inna krakowska rozmowa w czasie której przypadkowo padła kwestia oglądania serialu ” M jak Miłość”. Zwierz stwierdził, że serialu nie ogląda i natychmiast czym prędzej pospieszył z wyjaśnieniem że nie ogląda serialu TVP 2 ponieważ nie ma czasu a nie dlatego, że jest ” z zasady ” przeciwny takim produkcjom. To wszystko zmusiło zwierza do długiej refleksji nad „zasadami” naszego udziału w popkulturze. Przy czym zwierz czuje się w obowiązku by już teraz zaznaczyć, że uwagi zwierza odnoszą jedynie do filmów, które są legalne, udostępnione do powszechnego oglądania i co ważne zrobione z myślą o widzach. Dobra tyle wstępnych acz koniecznych zastrzeżeń.
Otóż zwierz właściwie uświadomił sobie, że nie ma zasad – oczywiście ma swoje mnie lub bardziej lubiane filmowe gatunki, ale nawet o horrorach, których stara się zazwyczaj unikać nie może powiedzieć, że z zasady ich nie ogląda – w końcu widział w swoim życiu nie jeden horror i choć nigdy oglądanie ich nie przyniosło mu szczególnej radości ( zwierz nienawidzi się bać) to jednak nie da się ukryć, że dał się skusić na niektóre tytuły. Co do filmów zamierzenie okrutnych, czarno białych, wyprodukowanych w jakimś kraju gdzie mają tylko jedną kamerę – tych produkcji zwierz także zbyt często nie ogląda ale nie z zasady ale raczej dlatego, że zazwyczaj ma wybór by obejrzeć cokolwiek innego. Nie mniej namówiony oglądał już całe mnóstwo dziwnych przygnębiających produkcji, których tytułów próżno szukać w jakimkolwiek zestawieniu ” filmy warte obejrzenia”. Zwierz nie umie powiedzieć czy istnieje jakikolwiek rodzaj filmów, których z samej zasady by nie obejrzał – konkretne tytuły – być może, ale zdyskwalifikować na starcie cały rodzaj filmów? Co prawda zwierz odnosi wrażenie, że ma łatwiej. Dostrzegł bowiem, że najbardziej na dyskryminowanie gatunków filmowych wpływa płeć. Całe zastępy mężczyzn z zasady nie oglądają „kobiecych” filmów – komedii romantycznych, melodramatów czy części musicali. Zwierz nie wie ilu z takich widzów ( a właściwie ” nie widzów”) naprawdę nie chce mieć z takim kinem nic wspólnego a ilu ( tu zwierz ma podejrzenie, że może to być większość) nawet by się na takich produkcjach dobrze bawiła, ale nie chce zostać posądzona o niewieści gust. Co ciekawe ta zasada dużo słabiej działa w drugą stronę – zwierz spotkał w swoim życiu zdecydowanie mnej kobiet, które z zasady nie oglądały męskiego kina ( zwierz rozumie tu filmy sensacyjne z dużą ilością samochodów) – wręcz przeciwnie – zwierz sam zalicza się do takich widzów co lubią tego typu kino ( zwłaszcza rozkosznie bezsensownych Szybkich i Wściekłych we wszystkich wydaniach czy Transportera, którego zwierz uwielbia bezkrytycznie).
Inna zasada, którą kieruje się część osób to nie oglądanie tego co jest w danej chwili popularne. Przy czym zwierz musi tu zaznaczyć, on sam nie przepada za bardzo zmasowanymi kampaniami promocyjnymi wmawiającymi mu, że koniecznie musi coś zobaczyć, bo wtedy odnosi wrażenie, że nie ma nic do powiedzenia i jest wręcz wpychany do kina. Ostatnio zwierz poczuł się tak przy kampanii promocyjnej ” W ciemności” – co powiedzmy sobie szczerze nie nastawiło zwierza zbyt pozytywnie, z drugiej jednak strony kiedy czuł się równie źle przy kampanii ” Avatara” to jednak w kinie się znalazł więc ponownie nie ma „zasady”. Nie mniej wracając do tych bardziej od zwierza stałych w swoich popkulturalnych decyzjach. Zwierz widział jak po kolei wrzucali oni do jednego worka ” popularne więc nie warto oglądać” kolejne produkcje – najczęściej ofiarą padł Harry Potter, którego bardzo wiele osób zdyskwalifikowało jako produkt 100% marketingowy zamiast sprawdzić, że książka osiągnęła sukces na długo przed tym jak dostrzegli ją marketingowcy. Zwierz musi powiedzieć, że jako istota wybitnie popkulturalna nigdy nie zrozumiał tej zasady uciekania od tego co najpopularniejsze – być może jednak przez zwierza przemawia brak snobizmu.
Część widzów swoją niechęć do dzieł popularnych i zasadę ich nie oglądania uzasadnia troską o poziom oglądanych produkcji. Ci którzy z zasady nie oglądają marnych komedii, popularnych filmów o wampirach czy seriali o polskich rodzinach twierdzą, że z zasady nie oglądają marnych produkcji, bo życie jest zbyt krótkie by tracić je na marne produkcje. Jest to jeden z tych argumentów, który zwierz może nawet by zrozumiał ale niestety ponownie, zupełnie go nie rozumie. Całe to mówienie o czytaniu dobrych książek, oglądaniu dobrych filmów i seriali – zdaniem zwierza zawsze prowadzi do tego samego – człowiek ogląda mniej niżby mógł. Jak wiadomo dobre filmy rzadko są jednoznaczne z tymi, które obejrzymy po całym dniu ciężkiej pracy. Poza tym zwierz ma zawsze trudności z ustaleniem co jest dobre i wartościowe a czego z zasady trzeba unikać – np. Zmierzch jest filmem złym ale daje wgląd w to co dziś jest w stanie doprowadzić do manii mnóstwo dziewczyn – spełnia więc swoje zadanie i dostarcza wiedzy o świecie. To jest zły czy nie? Wczoraj zwierz obejrzał francuski film „LOL” ( mają robić remake z Miley Cyrus więc nie mający zasad zwierz postanowił sprawdzić co to za produkcja) – film nie był dobry ale z drugiej strony był inny niż te które zwierz zazwyczaj ogląda. To zmarnował czas czy nie? Kurczę zwierz zawsze będzie miał z tym problem.
Ostatnia grupa nie tyle wypisuje się z jakiegoś rodzaju filmów co z całych gałęzi popkultury. Niektórzy z zasady nie oglądają seriali. Tu zwierz jest bardziej wyrozumiały bo serial zajmuje strasznie dużo czasu, z drugiej strony zwierz czasem odnosi wrażenie, że ci którzy z zasady nie oglądają seriali mają też bardzo średnie pojęcie jak seriale dziś wyglądają i wciąż wydaje im się że mówią nie sztampowym produkcjom na niskim poziomie. Inna grupa z zasady nie ogląda Polskich seriali ( ale co raz częściej też filmów) przede wszystkim tych w formacie telenoweli wychodząc z założenia że to produkcje jedynie dla kur domowych. Zwierz nie będzie szczególnie bronił tych produkcji ale ponownie zastanawia się nad takim wykreślaniem całego ważnego nurtu z naszego życia – oczywiście zwierzowi łatwo mówić, bo niczego nie ogląda ( poza Klanem który z rozkoszą ogląda ilekroć wyrobi się na odcinek) ale przecież wszyscy wiemy, że wartość poznawcza tych seriali jest olbrzymia. Zwierz dowiedział się z nich tylu ciekawych rzeczy o wyobrażeniach o codziennym polskim życiu ( zwierz ze smutkiem stwierdza że zdecydowanie takiego nie prowadzi zarówno on jak i nikt z jego rodziny), że niemal potraktował to jak podręcznik jak być normalnym. Co więcej zwierz dostrzegł, że część ludzi z zasady nie oglądająca zwłaszcza polskich seriali, z tej samej zasady czuje wyższość nad tymi, którzy je oglądają, jak może wiecie zwierz nie jest wielkim fanem wyższości.
Zwierz powinien tu chyba w tym momencie wspomnieć o najsilniejszej grupie, która pewnej rzeczy nie robi z zasady a są to ludzie o bardzo kategorycznym guście muzycznym. Ci z zasady nie słuchają albo klasyki, albo popu albo techno. O ile jeszcze przy filmach czy serialach zwierz zawsze ma ochotę się kłócić z jakimkolwiek zasadami o tyle w przypadku muzyki sprawa jest bardziej skomplikowana. Do obejrzenia nudnego filmu można się z trudem zmusić ( przez nudny zwierz rozumie taki, którego „z zasady” nie oglądamy) ale czy można się zmusić do słuchania nie lubianej muzyki? To wydaje się zwierzowi zdecydowanie trudniejsze zwłaszcza gdy przypomni sobie własne przejścia z próbą zrozumienia o co chodzi z tym dubstepem. Z drugiej jednak strony ponownie zwierz ma wrażenie, że z muzyką jest jak z jedzeniem za granicą – trzeba spróbować wszystkiego nawet jeśli smaczne będzie jedno danie na dziesięć. Z drugiej strony zwierz nienawidzi tej zasady i za granicą najczęściej zamawia to samo więc może nie powinien się mądrzyć.
Tak więc widzicie zwierz dochodzi po całym tym rozmyślaniu do wniosku, że on sam popiera właściwie jedną popkulturalną zasadę czyli brak zasad. Zwierz w sumie mógłby to rozciągnąć na całą kulturę bo cechuje się wybitnym brakiem zasad odnośnie czytanych książek, kompozytorów muzyki klasycznej czy przedstawień teatralnych. Zwłaszcza, że brak zasad daje zwierzowi wolność – nie musi z zasady odrzucać niczego, ale też nie ma zasady, że coś musi mu się podobać – czyli innymi słowy – hulaj dusza. Co prawda w tym miejscu zwierz powinien zdradzić, że istnieje jedna mała zasada, z którą zwierz mógłby się zgodzić, a którą stara się praktykować jego brat. Otóż starszy brat zwierza unika historii które się źle kończą. Zwierz co prawda lubi porządne złe zakończenie na którym się chlipie ale jest to dla zwierza dość zrozumiałe. W końcu nie wszyscy siadają przed telewizorem po to by się zdołować. Nie mniej zwierz rozumie tą zasadę między innymi dlatego, że dyskwalifikuje ona wszystkich po równo – film, serial, dobry czy zły – nie ma znaczenia. Z resztą zwierz dobrze wie, że nawet w przypadku brata zwierza nie jest to zasada 100 procentowa.
Zwierz kończy już dywagacje pragnąc jeszcze na chwilkę powrócić do samego początku, kiedy przyznał się, że jakiegoś filmu nie chce obejrzeć ” z zasady”. Otóż wrócił do domu zastanawiając się czy na pewno by tego filmu nie obejrzał. Doszedł do wniosku, że wcale nie jest pewien. Oczywiście nie ma na to szans bo film pokazywano w Polsce zaledwie kilka razy ( po raz pierwszy w telewizji leciał zaledwie kilka lat temu), ale nie da głowy, że kiedyś nie przyszedł by mu do głowy pomysł by nie dowiedzieć się jednak co budzi w nim taką niechęć już z opisu. Być może nie świadczy to zbyt dobrze o zwierzu, być może trzeba mieć w popkulturze jakieś zasady i się ich trzymać. Ale chyba właściwie pytanie brzmi czego powinny dotyczyć. Czy treści przekazu – co może być po prostu odzwierciedleniem naszych moralnych zasad, czy formy lub gatunku co jest jedynie wyrazem naszego bardzo jednoznacznego gustu. I ponownie zwierz będzie się zastanawiał. Jak zwykle.
Czyli Geekowe uzupełnienie myśli Kartezjusza( być może odpowiedzią na pytanie zwierza jest 42)
PS: Zwierz zamówił sobie imieninową paczkę a amazona. Mogłaby być wystawiana jako pakiet – współczesne seriale i kino brytyjskie. Zwierz staje się jakimś koszmarnym brytofilem. Kiedy to się stało? Czy można się z tego leczyć? Czy zwierz chce się z tego leczyć?