Hej
Po pierwsze zwierz musi wam czytelnikom podziękować. Kiedy podliczono statystyki zwierza za zeszły tydzień okazało się że zwierz awansował do 100 najpopularniejszych blogów na bloxie ( o ile sobie przypomina jego ambicją na rok 2011 było znaleźć się w pierwszym 1000) tak więc zwierz jest wam niewymownie wdzięczny za obecność. Jednak owa nagła zwyżka popularności połączona z jego wczorajszymi narzekaniami doprowadziła zwierza do pewnego wniosku.
Otóż nie będzie on narzekał że ludzie pewnych filmów nie widzieli. Tylko sam je poleci. Po części też dla zabawy. Oto rozpoczynamy cykl ( będzie miał osobną zakładkę ) pt. Wielka 100 zwierza. Zwierz po prostu napisze wam jakie jest 100 jego ulubionych filmów. Zwierz doszedł bowiem do wniosku, że nikt tak naprawdę nie czyta wielkich encyklopedii kina w których poleca się 100 albo 1001 filmów – zawierają one bowiem najczęściej ów stały dobrze znany spis w którym wymienia się już pewne dzieła bezrefleksyjnie.
Tu zwierz musi od razu zaznaczyć. To nie będzie wypis 100 arcydzieł. Wręcz przeciwnie – zwierz dopuszcza do siebie możliwość że na tej liście znajdzie się film niższej jakości. A i teraz najważniejsze. Zwierz hołduje zasadzie że tak jak nikt nie porównuje dwóch książek tak i filmy są średnio porównywalne. Stąd kolejność w każdej koniecznej kategorii ( zwierz chyba nie umie tego napisać bez kategorii) jest czysto przypadkowa.
Poczyniwszy te długie założenia wstępne zacznijmy od najwyraźniejszej z naszych kategorii czyli ulubionych musicali zwierza.
1.) Dźwięki Muzyki – zwierz ogląda ten film zawsze na poprawę humoru. Z resztą każdemu poleca. Trzeba mieć serce z kamienia by się choć trochę nie wzruszyć dziejami rodziny von Trappów. A jeśli się serce jednak z kamienia ma to zawsze można posłuchać naprawdę świetnych piosenek.
2.) My Fair Lady – zwierz uwielbia ten musical zarówno za treść ( zwierz zawsze miał słabość do tej wariacji na temat Pigmaliona) jak i za świetne aktorstwo – Rex Harris powtórzył rolę z teatru w idealny sposób, a Audrey Hepburn jest śliczna choć głos pod nią trzeba było podłożyć. Jedyną wadą tego musicalu jest fakt że piosenki przylepiają się do pamięci i potem człowiek łazi i śpiewa jak głupi.
3.) West Side Story – gdyby zwierzowi pozwolono do końca życia oglądać tylko 10 filmów w kółko chyba ten znalazłby się na tej krótkiej liście. Zwierz nie wie czym się tu bardziej zachwycać – choreografią, muzyką czy samymi piosenkami z których każda jest właściwie powszechnie znana. I choć w sumie aktorzy pierwszoplanowi niewiele mają do grania ( śliną Natalie Wood też trzeba było dubbingować w partiach śpiewanych) to na drugim planie jest znacznie ciekawiej. I choć wszyscy historię przecież znamy to jak to się ogląda.
4.) Skrzypek na dachu – to jeden z tych niewielu musicali które zwierz obejrzałby nawet gdyby wyciąć z nich wszystkie piosenki ( tak Koreańczycy skrócili kiedyś Dźwięki Muzyki na potrzeby telewizji) – ale to też jeden z tych niewielu musicali który nie ma ani jednej złej piosenki. Ma za to smutną scenę ślubu co zdarza się rzadko. Kto nie widział niech nie zasłania się brakiem sympatii do musicali jako takich i natychmiast idzie obejrzeć. Bo to świetny film jest.
5.) Kabaret – I znów można było by wszystkie piosenki wyciąć i nadal byłby z tego świetny film. Ale lepiej je zostawić i posłuchać – Kabaret Kabaretem a w tle rodzi się faszyzm. Zdaniem zwierza to najlepszy przykład filmu który pokazuje że niekiedy szemrany półświatek kabaretu może być sto kroć lepszy niż ludzie wznoszący hasła odnowy moralności.
6.) Król i Ja – zwierz ma problem z tym musicalem. Uwielbia piosenki – zna je w większości na pamięć i nuci kiedy nikt nie słyszy ale sama fabuła i film strasznie go denerwują. Nie żeby film był zły ale niestety – wizja dworu i mieszkańców Syjamu nie daje się już oglądać tak jak teraz. Ale z drugiej strony jeśli darujemy sobie koszmarnie nudny wątek romantyczny w tle to oprócz dobrej muzyki dostaniemy też sporą dawkę komedii.
7.) Moulin Rogue – zwierz wie że ludzie nienawidzą tego filmu. Pomysł by w XIX wiecznym Paryżu ludzie śpiewali współczesne hity jest rzeczywiście ryzykowny. Ale jest w tym filmie jakiś cudowny postmodernistyczny urok. Z resztą zwierz musi się szczerze przyznać że większości wykonywanych przez aktorów hitów muzyki popularnej przed filmem nie znał więc ów naturalny zgrzyt wcale nie nastąpił
8.) Deszczowa Piosenka – zwierz nie lubi kiedy ludzie zapominają że Deszczowa Piosenka to nie tylko świetny musical – to także naprawdę przekomiczny film o problemach jakie napotkał film kiedy okazało się ze nie wystarczy tylko wyglądać ale trzeba też brzmieć. Fakt że wykorzystany w filmie pomysł podkładania głosu pod tych brzmiących gorzej wykorzystywano potem szeroko w musicalach zwierz zawsze uważał za dość ciekawy zbieg okoliczności.
9.) Gigi – kiedy słucha się tego musicalu dziś można się niekiedy przerazić. Zwłaszcza pierwsza piosenka w której pan w mocno średnim wieku dziękuje Bogu za małe dziewczynki nieco zmieniła ostatnio swój wydźwięk. Ale jeśli posłuchamy dłużej ( bo akcja niestety jest nieco żadna) to usłyszymy że duet kompozytorski odpowiedzialny wcześniej za My Fair Lady trochę sam z siebie zrzynał. Ale za to jak! I dla przypomnienia Gigi jest pierwszym filmem który dostał tyle Oscarów w ilu kategoriach był nominowany czyli w 9.
10.) Mamma Mia! – zwierz nie będzie krył że ów musical z piosenkami Abby poprawia mu humor zawsze – z całej obsady umieją co prawda śpiewać tylko trzy osoby ( za to niektórzy nie powinni nawet próbować) ale jest w tym szaleństwie jest metoda. Co więcej powrót do starej dobrej tradycji musicalu który braki fabuły nadrabiał dużą sekwencją taneczną i uśmiechem w stronę widowni.
No i koniec. Na pewno czegoś wam brakuje. No ale zwierz zobowiązał się że będzie po 10 w każdej kategorii i tak będzie! A jutro najlepsze ekranizacje prozy. A jeśli uważacie że zwierz niepotrzebnie się wywnętrza wróćcie za 11 dni ( będzie odcinek specjalny) – powróci was zwierz codzienny.
Ps: zanim zaczniecie wyrzucać zwierzowi o czym zapomniał poczekajcie do końca zestawienia. może się okazać że wasz film zaplątał się do innej kategorii.