Home Film To mogła być taka piękna okupacja czyli o The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society

To mogła być taka piękna okupacja czyli o The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society

autor Zwierz
To mogła być taka piękna okupacja czyli o The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society

Zwierz musi wam przyz­nać, że od dłuższego cza­su czekał na jed­ną pre­mię na Net­flix­ie czyli ekraniza­cję “Sto­warzyszenia lit­er­atu­ry i plac­ka z kartoflanych obierek” (w ory­gi­nale The Gurnsey Lit­er­ary and Pota­to Peel Pie Soci­ety). Zwierz nie jest fanem książ­ki na pod­staw­ie której pow­stał film ale całość wyglą­dała uroc­zo, z połową obsady Down­ton Abbey w napisach początkowych i z mal­own­iczy­mi bry­tyjski­mi wyspami.

Mój prob­lem z tym filmem jest taki, że jestem jed­nocześnie być może najlep­szym i zde­cy­dowanie naj­gorszym odbior­cą pro­dukcji. Najlep­szym, bo uwiel­bi­am abso­lut­nie wszys­tkie powierz­chowne ele­men­ty fil­mu — od Lily James w głównej roli (ależ ta dziew­czy­na jest niesamowicie foto­genicz­na, w każdym filmie wyglą­da fenom­e­nal­nie i po pros­tu nie ma uję­cia na którym nie wyglą­da fan­tasty­cznie), po Matthew Goode pojaw­ia­jącego się w tle.

 

Sama his­to­ria roz­gry­wa­ją­ca się na wyspie Gurnsey zaw­iera wszys­tkie ele­men­ty konieczne do tego by poruszyć ser­ca widzów — jest rozkoszne prow­incjonale towarzyst­wo lit­er­ack­ie, które dzię­ki wierze w lit­er­aturę przetr­wało trudne chwile. Są dzi­ad­kowie opieku­ją­cy się wnuczka­mi, są przys­to­jni farmerzy świń z fajnym zarostem i akcen­tem, są w końcu tajem­nice tak melo­dra­maty­czne że bardziej się nie da. Ba, jest nawet amerykańs­ki narzec­zony, który nie może do całego układu pasować głównie dlat­ego, że jest Ameryka­ninem a to jak wiado­mo — dyskwal­i­fiku­je człowieka, który prag­nie się w takiej his­torii odnaleźć.

 

Dlaczego jestem widzem naj­gorszym? Bo patrząc na fil­mową nar­rację — która odnosi się do cza­sów wojny i niemieck­iej oku­pacji, nie jestem w stanie wyłączyć mojego his­to­ryczno-socjo­log­icznego aparatu, każącego się zas­tanaw­iać — jak wszys­tkie nar­o­dy ksz­tał­tu­ją pamięć o swo­jej przeszłoś­ci. Angl­i­cy swo­ja his­to­ryczną pamięć o II wojnie — z punk­tu widzenia cywilów — kon­cen­tru­ją wokół bom­bar­dowa­nia — zwłaszcza Lon­dynu. Wróg jest tutaj daleko więc nigdy nie dochodzi do ludzkiej, bezpośred­niej kon­frontacji. Na niewielkiej wyspie jest jed­nak inaczej — oku­pac­ja niemiec­ka jest na miejs­cu, więc moż­na stworzyć — bard­zo rzad­ką nar­rację o tym jak Bry­tyjczy­cy zachowal­i­by się gdy­by obok byli Niem­cy. I nie jestem w stanie wyłączyć sobie tego aparatu który każe mi patrzeć na opisane w filmie zdarzenia jako na pewną fan­tazję — jak my Bry­tyjczy­cy poradzilibyśmy sobie z oku­pacją. Mieszkań­cy wyspy są tutaj pewnym sym­bol­em – tego jak­by to wyglą­dało gdy­by w końcu Niem­cy prze­dostali się przez kanał.

 

 

 

Postać Eliz­a­beth — nieobec­nej bohater­ki — to taka per­son­ifikac­ja marzenia o bry­tyjskiej odwadze nieustę­pli­woś­ci ale jed­nocześnie human­izmie. Postać skon­struowana z samych czynów hero­icznych czy zachowań pełnych human­isty­cznego zrozu­mienia jest wręcz męczą­co złożona z wyobrażeń jak by w konkret­nych momen­tach zachowali się prawi Angl­i­cy (sama Eliz­a­beth pochodzi z Lon­dynu). Eliz­a­beth stanęła­by więc naprze­ci­wko niemieck­iej defi­la­dy, poma­gała­by więźniom, przechytrzyła Niem­ców, pociesza­ła dzieci. Zestaw ide­al­nej fan­tazji jak­by to było gdy­byśmy tylko dostali szan­sę się wykazać. Jasne — sporo tu kosz­marnych wręcz melo­dra­maty­cznych klisz — obec­nych też w nar­racji o wojnie które prowadzą inne nac­je. Nie mniej — widać tu sporo takiej his­to­rycznej autokreacji.

 

I tak jasne mieszkań­cy wyspy przeżyli oku­pację i tak jest to bard­zo ciekawy rozdzi­ał w ich his­torii, ale jed­nocześnie — film z wyspy korzys­ta bardziej jako z pewnego tła, sku­pi­a­jąc się głównie na jej kra­jo­brazach i ogól­nej mal­own­ic­zoś­ci. Tak naprawdę nigdy nie dowiadu­je­my się o niej za wiele, jej mieszkań­cy są trochę wyję­ci z lokalnej społecznoś­ci. Wys­pa jest przestrzenią gdzie doszło do oku­pacji a co za tym idzie kon­frontacji ale poza widoka­mi nie stanowi osob­ne­go bohat­era. Jej mieszkań­cy są dziel­ni, ale ich dziel­ność niekoniecznie wyni­ka z tego, że są mieszkań­ca­mi wyspy ale z tego, że  mają taką szan­sę. Zresztą najdziel­niejsza z dziel­nych bohaterek jak już wspom­ni­ałam jest z Lon­dynu. Warto też pamię­tać że film w dużym stop­niu pochodzi z zewnątrz społecznoś­ci został napisany o niej a nie przez nią. Więc tym bardziej może­my widzieć w tej opowieś­ci pewne lab­o­ra­to­ri­um marzeń o tym jak mogła­by wyglą­dać bry­tyjs­ka odwaga.

 

Do tego- nieste­ty — nie jestem też w stanie wyłączyć takiego- lokalnego sposobu myśle­nia. Opisy­wane przez bohaterów cier­pi­enia i trudy życia w oku­pacji — nieuchron­nie zestaw­iam z doświad­czeni­a­mi nam bliski­mi — co spraw­ia, że mam dużo mniejszą łączność emocjon­al­ną z tym co opowiada­ją. Ich cier­pi­e­nie — i ogól­ny sto­sunek oku­pan­tów do lokalnej lud­noś­ci — rzu­cone na tle pol­skiej oku­pacji spraw­ia wraże­nie, niedoli zde­cy­dowanie mniejszej niż ta do której przyzwycza­iły nas rodz­ime nar­rac­je. I żeby było jasne — to nie jest wada fil­mu per się — wszak cier­pi­enia wojenne nie są przed­miotem licy­tacji. Mówię tu tylko o tym jak trud­no jest przyjąć zupełnie inne per­spek­ty­wy patrzenia na te same wydarza­nia his­to­ryczne. Przy czym nie odbier­am Anglikom prawa do ich opowieś­ci — raczej pokazu­ję, że jed­nak ope­ru­je­my w innych punk­tach odniesienia. Co z jest ciekawe jeśli pomyślimy o tym jako o zjawisku które sporo nam mówi jak różne nac­je układa­ją nar­rac­je o tych samych wydarzeni­ach (spójrz­cie jak my nie układamy z niemal żad­nej nar­racji o I wojnie, pod­czas gdy dla Anglików jest to woj­na kluc­zowa), ale nie poma­ga w współod­czuwa­niu z bohat­era­mi filmu.

 

Nie mniej te his­to­ryczne rozważa­nia pode­jrze­wam nie towarzyszą każde­mu wid­zowi. Kto się umie od nich wyz­wolić (lub być może nigdy nie miał z nimi prob­le­mu) ten dostanie film… no właśnie tu mam prob­lem z odpowied­nim określaniem. To miła his­to­ria. Ale jed­nocześnie — stwor­zona z bard­zo dobrze znanych ele­men­tów. Jeśli ona przy­by­wa na wyspę, przy­wołana jego lis­ta­mi to oczy­wiś­cie że spad­nie jej pod nogi dachówka z dachu który on napraw­ia. Jeśli sto­warzyszanie pod­chodzi do bohater­ki z dys­tansem to pewnie ma jakąś bolesną tajem­nicę, jeśli gospo­dyni wycią­ga demon­stra­cyjnie Bib­lię na sto­lik to znaczy, że będzie małostkowa, jeśli dziew­czy­na łapie się za brzuch to jest w ciąży, jeśli facet daje duży pierś­cionek z bry­lantem to pewnie jest niewłaś­ci­wy, jeśli Matthew Goode nie ma w filmie czterech kochanek to pewnie gra homosek­su­al­istę. Nic tu nie zaskaku­je, nie wytrą­ca widza z poczu­cia, że tą nar­rację zna i mógł­by nawet po wyłącze­niu fil­mu w połowie zgad­nąć jak się skończy. Kogo ja oszuku­ję – samo zdanie „Mło­da pis­ar­ka która nie może się odnaleźć w Lon­dynie, przy­jeżdża na uroczą odd­aloną wyspę by poz­nać członków małego lit­er­ack­iego sto­warzyszenia” mówi nam właś­ci­wie wszys­tko o filmie i 90% o jego zakończeniu.

 

To nie są źle ułożone ele­men­ty ale nie będę ukry­wać — chy­ba lep­iej było­by dla pro­dukcji by trwała trochę mniej niż dwie godziny z hakiem. Film nieco się dłuży głównie dlat­ego, że próbu­je wrzu­cić do jed­nego wor­ka, opowieść o oku­pacji, romans, opowieść o wierze w siłę lit­er­atu­ry, boskie nieporozu­mienia z dzieck­iem w tle i jed­ną świętą Ang­ielkę. Wszys­tkiego razem jest tu trochę za dużo, i choć razem się to skle­ja, to jed­nak trochę brakowało mi błysku. W sum­ie oglą­da­jąc film pomyślałam, że to się zaczy­na robić nor­ma że filmy którym czegoś trochę braku­je, lądu­ją nie w kinach ale na Net­flix­ie. Przy czym styl­isty­cznie czy aktorsko film jest raczej bez zarzu­tu. Choć być może bywa nieco za bard­zo przesłod­zony. Odnoszę też wraże­nie, że aku­rat tej his­torii dobrze by zro­biło trochę humoru, który niby w filmie ma być ale ja jakoś miałam cały czas poczu­cie, że przy­dało­by się więcej- taka odrobin­ka która poz­woliła­by się wydostać ze szponów nad­miernie melo­dra­maty­cznej opowieści.

 

Prob­le­mem jest też fakt, że film ma tyle his­torii do opowiedzenia, że choć wprowadza posta­cie ciekawe nigdy nie mówi nam o nich dużo więcej. Teo­re­ty­cznie istot­nym ele­mentem his­torii jest miłość do lit­er­atu­ry ale lit­er­atu­ra szy­bko zosta­je odłożona na bok. W tle mamy wielką tajem­nicę, ale właś­ci­wie ktokol­wiek zna his­torię II wojny świa­towej raczej nie czeka z zapartym tchem na jej rozwiązanie bo jest oczy­wiste. Do tego dość istotne, i w sum­ie najbardziej dyskusyjne ele­men­ty his­torii zosta­ją streszc­zone w ret­ro­spekc­jach. Np. pojaw­ia się w nich dobry Niemiec, który ma tak strasznie mało cza­su ekra­nowego, że poza zapewnieni­a­mi, że nie jest taki jak inni, nie mam żad­nej odpowiedzi czemu aku­rat ten jeden miał­by być szla­chet­ny. Chy­ba tylko po to by szla­chet­ność bohaterów nie ucier­pi­ała. To jest prob­lem wielu filmów które teo­re­ty­cznie mają opowiadać o ciekawych posta­ci­ach ale nigdy nie dają im wystar­cza­ją­co dużo miejs­ca by coś ciekawego powiedziały.

 

Ponown­ie — wiem, że ten film spodo­ba się wielu wiel­bi­cielom ang­iel­skiej kine­matografii. Rzu­ciłam okiem na recen­z­je i wyni­ka z nich że chy­ba tylko trzy oso­by w Internecie mają jakieś uwa­gi — więc czas się dopisać do tego wąskiego grona. Najbardziej żału­ję. że nie był to lep­szy film — sku­pi­ony mniej na dziew­czynie której właś­ci­wie nie znam ale mam dzielić jej lęki i niepoko­je, a bardziej na ciekawej zróżni­cow­anej grupie ludzi i ich pró­bie przetr­wa­nia wojny dzię­ki lit­er­aturze. To była­by zde­cy­dowanie ciekawsza opowieść. Tytułowy placek z obierek ziem­ni­aczanych jak szy­bko się dowiadu­je­my jest właś­ci­wie nie­jadal­ny. Film nie jest na takim poziomie, ale daleko mu do najlep­szych ang­iel­s­kich plack­ów po których prosi się o dokład­kę. To raczej jeden z tych plack­ów do których ktoś wrzu­cił tyle skład­ników na raz że nie sposób by porząd­nie urósł.

Ps: Ostat­nio mam wraże­nie, że ilekroć w filmie pojawi się Lily James to ktoś zosta­je sierotą – w Kop­ciuszku – sierot­ka, w Baby Dri­ver – sierot­ka, w Mam­ma Mia- sierot­ka, w Down­ton Abbey – sierot­ka. Serio czy ona ma to w kon­trak­cie, że nie zagra chy­ba że któryś z bohaterów straci rodziców?

1 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online