Home Film Bez serc, bez ducha czyli o “Co w duszy gra”

Bez serc, bez ducha czyli o “Co w duszy gra”

autor Zwierz
Bez serc, bez ducha czyli o “Co w duszy gra”

Ponieważ moż­na już korzys­tać z rozkoszy kinowego sean­su, uznałam, że czas zain­au­gurować  sezon wiz­yt w kinie. Nie wybrałam jed­nak żad­nego z kam­er­al­nych dra­matów, które powin­nam obe­jrzeć ale nowy film Pixara „Co w duszy gra?”. Głównie dlat­ego, że zwró­ciłam uwagę, że recepc­ja tego fil­mu jest bard­zo skom­p­likowana. Obok recen­zji chwalą­cych wiz­ję twór­ców pojaw­iały się głosy, że tym razem urok opowieś­ci Pixara/Disneya nie zadziałał.

 

Bohaterem fil­mu jest Joe Gard­ner nauczy­ciel, który marzy o kari­erze w świecie muzy­ki jaz­zowej. Gard­ner nie jest już najmłod­szy i wyda­je się jasne, że niewiele będzie szans na pod­bi­cie nowo­jorskiej sce­ny muzy­cznej. Ale oto przy­chodzi dzień kiedy nagle życie ofer­u­je mu niemal wszys­tko na raz. W pra­cy dosta­je etat, a jego marze­nie o gra­niu w zes­pole może się spełnić bo właśnie dostał szanse wys­tępu ze swo­ją muzy­czną idol­ką. Chci­ało­by się powiedzieć – żyć nie umier­ać. Prob­lem w tym, że Joe umiera. A właś­ci­wie – kon­tuzju­je się na tyle moc­no że jego dusza trafia do zaświatów.

 

 

Tu film z opowieś­ci moc­no osad­zonej w nowo­jorskiej codzi­en­noś­ci przeskaku­je do tego z czego Pixar jest znany – oglą­damy zaświaty – w takim bard­zo kor­po­ra­cyjnym wyda­niu. Joe zosta­je – nieco przy­pad­kiem prze­wod­nikiem duszy 22. Dusza ta podob­nie jak mil­iardy innych czeka by znaleźć się na zie­mi, ale nie jest to możli­we, póki nie zna­jdzie iskry. I tak we dwo­je rusza­ją na pod­bój zaświatów by poszukać zniechę­conej do życia duszy tego czegoś co namówi ją do mieszka­nia na Zie­mi. To mogło­by pomóc bowiem wró­cić nasze­mu bohaterowi do żywych i zagrać kluc­zowy dla jego kari­ery koncert.

 

Mój najwięk­szy prob­lem z filmem jest taki, że to są co najm­niej trzy pomysły na ani­mację wciśnięte w jed­ną his­torię. Mamy więc pomysł na pokazanie człowieka, który później niż inni może podążać za marzeni­a­mi (zresztą mam wraże­nie, że pier­wsze dziesięć min­ut fil­mu, które po pros­tu jest kro­niką życia Joe bez żad­nych udzi­wnień jest naj­ciekawsze), potem mamy znany Pixarowy pomysły, czyli próbę wyobraże­nia sobie jakiejś abstrak­cyjnej idei w sposób który bard­zo przy­pom­i­na pracę w kor­po­racji. Gdy już się do tego przyzwycza­imy wrzu­ca się nam niezbyt zabawną komedię o człowieku, który znalazł się przy­pad­kiem w ciele kota (zresztą ani­mac­ja samego kota jest zaskaku­ją­co sła­ba). Na koniec zaś twór­cy jak­by się przes­traszyli włas­nej tem­aty­ki i przy­pom­nieli, że powin­ni wzruszać – dorzu­ca­ją nam coś w sty­lu fil­mu krótkome­trażowego o ulot­nych przy­jem­noś­ci­ach i momen­tach  w życiu.

 

 

Nie ukry­wam, że cały ten emocjon­al­ny i gatunkowy misz masz nie spraw­ia wraże­nia dzieła pre­cyzyjnego, wręcz prze­ci­wnie. Oglą­da­jąc pro­dukcję miałam poczu­cie jak­by zaofer­owano mi kil­ka filmów które się zaczy­nały co chwilę od nowa. Zas­tanaw­iałam się też nad zamieszc­zony­mi w filmie pomysła­mi, które nie zosta­ją w pełni wyko­rzys­tane ani nawet nie dosta­ją puen­ty. Kil­ka razy zła­pałam się na tym, że film podrzu­ca jakieś tropy ale za nimi nie podąża – jak­by w ogóle nie chci­ał zostaw­iać widza z żad­ną odpowiedz­ią na pyta­nia które staw­ia. I wiecie – ja rozu­miem, ze ani­mac­ja dla dzieci (choć mam wraże­nie że widz dziecię­cy jest tu trak­towany bard­zo po macosze­mu) nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie o sens życia, ale dlaczego w takim razie bierze się za bard­zo z tak abstrak­cyjnym tem­atem. Zwłaszcza takim, który jest niesamowicie uwikłany też w inne ele­men­ty naszej życiowej filo­zofii – pro­dukc­ja bard­zo dba o to by nie być religi­j­na co przy roz­mowie o zaświat­ach daje takie poczu­cie, lawirowa­nia pomiędzy niedopowiedzeniami.

Inna sprawa – wcale nie dzi­wię się amerykańskim komen­ta­torom, że odczuwa­ją pewną kon­ster­nację oglą­da­jąc film. Otóż gdzieś po drodze w pro­dukcji pod­ję­to decyzję że choć bohaterem fil­mu jest czarnoskóry muzyk to jed­nak jego dzi­ała­nia są właś­ci­wie całkowicie w kon­tekś­cie pomo­cy – teo­re­ty­cznie nieposi­ada­jącej płci ani koloru skóry duszy 22. Gdzie prob­lem? Zde­cy­dowano, że w wer­sji anglo­języ­cznej dusza będzie mówiła głosem Tiny Fey. Wielu komen­ta­torów wskazy­wało, że znów wpadamy w schemat gdzie tak naprawdę nie tylko czarnoskóry bohater musi zro­bić coś dla białej postaci kobiecej ale też, że ona w jak­iś sposób wie lep­iej jak ma on żyć swo­je życie. Tego prob­le­mu dało­by się spoko­jnie uniknąć – po pros­tu wybier­a­jąc czarnoskórą osobę do dub­bin­gowa­nia 22 albo – co wyda­je się w ogóle naj­ciekawsze – osobę niebi­na­rną, która wyrzu­ciła­by nam to całe poczu­cie, że coś się nie zgry­wa. Ale ta obec­ność Tiny Fey zde­cy­dowanie wielu komen­ta­torów zaprowadz­iła do znanych przestrzeni dyskomfortu.

 

 

Ja oso­biś­cie – choć słuchałam fil­mu po pol­sku – poczułam się nieprzy­jem­nie, kiedy po dosłown­ie dziesię­ciu min­u­tach jakie spędz­iłam z całkiem ciekawym bohaterem nagle on umiera – i potem pojaw­ia się przez więk­szość cza­su – poza ciałem. Choć sama nie umi­ałam tego nazwać to wielu komen­ta­torów wskaza­ło, że poza tropem szy­bko umier­a­jącego czarnoskórego bohat­era,  pop­u­larny jest też trop zamieni­a­nia czy kodowa­nia postaci czarnych przez inne stworzenia – głównie zwierzę­ta. W cza­sie sean­su  „Co w duszy gra” miałam podob­ne poczu­cie jak przy „Księżniczce i Żabie” gdzie jasne bohaterowie mogą być czarni ale znaczy to, że przez więk­szość fil­mu są zieloni bo zak­lę­ci w żaby – tu miałam podob­ne emoc­je. Dzi­wnie się też czułam kiedy okaza­ło się że niedoświad­c­zona mówią­ca kobiecym głosem dusza 22 odna­j­du­je się lep­iej od naszego bohat­era w miejs­cu tak specy­ficznym jak lokalny bar­ber.  To jest coś co jak rozu­miem – może być niesamowicie iry­tu­jące, gdy nagle najlep­szą wer­sją czarnego mężczyzny okazu­je się biała kobieta.

 

Odkłada­jąc jed­nak gdzieś na bok kwest­ie związane z reprezen­tacją. Film nie przemówił do mnie na poziomie emocjon­al­nym. Miałam wraże­nie jak­by obraz życiowej pasji bohat­era – jego miłość do jaz­zu, była odmalowana w sposób abso­lut­nie pozbaw­iony zni­uan­sowa­nia. W filmie Joe udowad­nia nam swój tal­ent muzy­czny, ale także – spory tal­ent ped­a­gog­iczny. Cały czas miałam nadzieję, że pro­dukc­ja jakoś się do tego odniesie – wskazu­jąc, że dwie ścież­ki życia – ta doty­czą­ca muzy­ki i ta naucza­nia wcale nie są tak sprzeczne i osob­ne. Ale nic, jak­by pomysł by wskazać nauczanie jako coś co może być pasją nie mieś­cił się w opowieś­ci o tal­en­tach. I ponown­ie – bard­zo wspier­am opowieś­ci o artys­tach, ale oglą­danie tego fil­mu uświadomiło mi, jak częs­to nie umiemy tej inspiru­jącej nar­racji przełożyć na inne zawody. Ja wiem, że nar­rac­ja o podąża­niu za artysty­czny­mi marzeni­a­mi jest pocią­ga­ją­ca, ale fajnie było­by młodym ludziom nieco skom­p­likować wiz­ję świa­ta. Co nie znaczy, że film musi­ał­by być smut­ny czy pozbaw­iony głęb­szej refleksji.

 

 

Przyglą­da­jąc się pro­dukcji miałam poczu­cie, że próbu­je się mi jeszcze raz sprzedać kil­ka znanych już chwytów. Zaświaty i sposób ich funkcjonowa­nia przy­pom­i­na­ją nieco to co dzieje się w głowie bohater­ki „W głowie się nie mieś­ci” (które zresztą łączy z „Co w duszy gra” oso­ba reży­sera), pozbaw­iony dialogów mon­taż próbu­je chy­ba wywołać te same emoc­je co pier­wsze sce­ny „Up”, kor­po­ra­cyj­na wiz­ja – przy­wodzi na myśl „Pot­wory i Spół­ka”. Co samo w sobie nie jest złe ale swego cza­su Pixar umi­ał się co film wyna­j­dować na nowo a ter­az próbu­je żon­glować swoi­mi uznany­mi pomysła­mi co ma w sobie jakąś cyn­iczną kalku­lację. Wiedzi­ałam co do sekundy kiedy twór­cy chcą wycis­nąć ze mnie łzę i zami­ast wzruszenia miałam im do zaofer­owa­nia jedynie irytację.

 

Urok filmów PIxara pole­gał przez lata na tym, że dało się ich główny kon­cept zmieś­cić w jed­nym zda­niu „Pot­wory boją się dzieci”, „Dom odlatu­je na balonach”, „W głowie dziew­czyn­ki”, „Samot­ny robot sprzą­ta świat”. „Co w duszy gra” nie jest w stanie się w takim streszcze­niu zmieś­cić – pomysł jest jed­nocześnie zbyt skom­p­likowany jak i – zbyt unika­ją­cy jed­noz­nacznych deklaracji. Być może zaświaty i reflek­sje o duszach okaza­ły się naprawdę za dużym wyzwaniem dla ani­macji, może jed­nak szukanie sen­su życia nie mieś­ci się w pół­torej godziny pogod­nej pro­dukcji, która ma się spodobać pod każdą sze­rokoś­cią geograficzną. Oso­biś­cie dużo chęt­niej obe­jrza­łabym po pros­tu ani­mację o jaz­zowym muzyku w śred­nim wieku. Bo właśnie w tych momen­tach film miał najwięcej życia i energii Pixara. No i da się to streś­ci w jed­nym zdaniu.

 

 

Ps:  W jed­nej ze scen fil­mu jako dobra men­tor­ka duszy 22 pojaw­ia się Mat­ka Tere­sa. Jest to postać wybrana zde­cy­dowanie by sym­bol­i­zowała dobro i powszech­ną miłość. W 2021 roku nie trze­ba robić dużego researchu by zdać sobie sprawę, że Mat­ka Tere­sa naprawdę się do tej roli nie nada­je. Było­by dobrze gdy­by twór­cy zwracali uwagę na takie szczegóły cho­ci­aż­by przez wzgląd na tych którzy stali się ofi­ara­mi jej działań.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online