Hej
Dawno już nie było odcinka z życia zwierza i jego nieoficjalnego partnera życiowego czyli BBC. Choć jest to związek który nigdy się nie kończy i jest budowany na naprawdę silnych emocjach to jednak raz na jakiś czas trzeba dorzucić trochę oliwy do ognia i sprawdzić czy ów związek przetrwa kolejną próbę. Tym razem zwierz sprawdził jak poradzi sobie w 1919 Birmingham w środowisku gdzie prawie wszyscy mówią z irlandzkim akcentem i zajmują się szemranymi interesami. Tak zwierz postanowił dać szansę Peaky Blinders, cudownie obsadzonej nowej produkcji BBC 2. Bo jak wiadomo, jeśli oglądać seriale o przedwojennych gangsterach to tylko te produkowane przez cudowne BBC, które na każdą ulicę jest w stanie rzucić odpowiednią ilość błota by przekonać nas, że wydarzenia, które rozgrywają się przed naszymi oczyma były dawno.
Jest kaszkiet jest impreza czyli jak BBC gania się z gangsterami po Birmingham
Zacznijmy od tego, że nikt nie robi miejskiego kina historycznego tak jak BBC. Po znakomitym Ripper Street osadzonym pod koniec XIX wieku czy obyczajowym Call The Midwife, twórcy z BBC zdecydowali się na sam początek lat dwudziestych. Na początek może trochę uwag estetycznych – nie będzie się zwierz długo rozwodzić – wszystko jest nakręcone absolutnie przepięknie. Miękkie światło (odpowiednie dla ówczesnego oświetlenia), doskonale dobrane stroje (te koszule, marynarki i kamizelki!), ulice w błocie, mgle i brudzie, doskonale komponujące się z ceglanymi murami. Do tego znane w BBC przywiązanie do detalu- od gazet, przez noszone przez członków gangu kaszkiety, czy fryzury (te się mniej zwierzowi podobają ale podziwia aktorów, którzy dali się tak uczesać). Wszystko tworzy piękną wizualnie spójną całość. Brzydotę świata twórcy przełamują, raz na jakiś czas wrzucając przepiękny kadr, który można byłoby spokojnie oprawić i powiesić sobie na ścianie. Zwłaszcza początkowa sekwencja, w której bohater jedzie na pięknym karym koniu przez miasto, jest wizualnie naprawdę przecudowna. Więcej jest tu zresztą takich eksperymentów i widać, że część kadrów służy raczej po to by połechtać nasz zmysł estetyki niż by pchnąć opowieść do przodu. Do tego twórcy nie boją się eksperymentów z muzyką więc w tle dwudziestolecia pobrzmiewa muzyka jak najbardziej nowoczesna co nie zawsze wychodzi na dobre (zwierz rozumie zamiar, ale niestety muzyka nie zawsze dobrze pasuje). Na całe szczęście znajdzie się też miejsce dla sentymentalnych irlandzkich ballad, bez których tego typu serial obejść się nie może.
Serial niczym western zaczyna się od przybycia nowego szeryfa do miasta
Sam serial opowiada o Irlandzkim gangu (Peaky Blindes) trzymającym w ręku całe miasto a przynajmniej jego robotniczą część (oczywiście zakładamy, że tylko brytyjsko-irlandzką część robotniczej części miasta). Jego członkowie czuja się bezpiecznie – policja jest opłacona, zakłady na ustawione walki i gonitwy spływają od sfrustrowanych robotników, gang załatwi rachunki, pozwoli minąć kolejkę w kinie, załatwi miłą panią do towarzystwa, w barach dadzą butelkę na koszt właściciela zaś przekupione władze spojrzą w drugą stronę. Wystarczy tylko charakterystycznie podgolona głowa, odpowiednio oznaczony kaszkiet i znajomości. Zresztą większość z nich zna się doskonale z czasów wojny. Zostało w nich trochę traumy ale też lojalności, której nie da się zdobyć inaczej niż na błotnistym froncie. Jesteśmy zresztą na krawędzi zmiany pokoleniowej – widać, że młodzi powoli zaczynają przejmować interesy, choć są też wśród nich tacy, którzy nierozsądnie zostawią naładowaną broń na widoku. Sam układ sił w gangu zmienił się też nieco przez wielką wojnę bo kiedy chłopcy poszli się bić za anglików sprawami zajęły się kobiety i teraz trudno je wygonić z pokoju kiedy omawia się sprawy ważne dla „rodziny” i to one pogonią nierozważnych młodzików, mających więcej szczęścia niż rozumu.
Trudno nazwać serial feministycznym ale na pewno pokazuje, że każdy dobry gang potrzebuje kobiecej ręki
Historia zaczyna się w chwili kiedy do miasta przyjeżdża nowy policjant – nie banalny policjant – prawdziwy twardy stróż prawa zaprawiony w Belfaście, który doskonale wie, że cała policja w mieście jest skorumpowana w związku z tym jest gotowy sprowadzić nowych, jeszcze nie przekupionych policjantów, którzy pomogą mu zaprowadzić porządek w mieście. Nie dba przy tym o to czy kogoś trzeba będzie pobić , złamać kilka palców i skorzystać z małego terroru. Zwłaszcza, że nie ma wątpliwości, że nigdy by do tego nie doszło, gdyby nie pewien napad, w wyniku którego ukradziono nie do końca to co chciano. Co prawda nie jest to wielka tajemnica ale zwierz doszedł do wniosku, że raczej wam nie wyjawi o co chodzi. W każdym razie wystarczy wam wiedzieć, że jest to sprawa wagi krajowej. Dość powiedzieć, że w serialu pojawia się osobiście młody polityk nazwiskiem Churchill, który zaginionym ładunkiem jest niezwykle zainteresowany. To zdaniem zwierza dość ryzykowany zabieg, ale scenarzyści najwyraźniej chcą opowiedzieć historię bez uciekania się do nieznanych nazwisk i fikcyjnych gangów.
Zwierz jest pod wrażeniem, że aktorzy zgodzili się na tak koszmarne fryzury. Plus, kolejne zaskoczenie – Cilian Murphy na żadnym z promocyjnych zdjęć nie wygląda równie dobrze co w serialu. Ot magia kamery
Głównym bohaterem jest Tommy grany przez cudownie pięknego (wszystkie inne określenia wydają się niezwykle niedopasowane, bo aktor nie jest przystojny tylko właśnie piękny) Cilliana Murphy’ego. Jest on jak większość bohaterów tego typu seriali z jednej strony twardy i bezwzględny, z drugiej łatwy do polubienia, jest wszak bystry i chyba dość honorowy skoro wrócił z dwoma medalami z frontu. Widać, że na wojnie coś mu się jednak stało i już nigdy nie wrócił do siebie. Jego najlepszy przyjaciel Freddie (jego z kolei gra uwielbiany przez zwierza Iddo Goldberg – głównie dlatego, że strasznie miło się na niego patrzy) zamiast iść do gangu zdecydował się głosić komunistyczne hasła po fabrykach. Obaj wojowali razem na wojnie (jeden uratował drugiemu życie) ale ich drogi się rozeszły. I choć Freddie sypia z siostrą Tommego to jednak wydaje się, że raczej by zemścić się na dawny przyjacielu niż dlatego, że kieruje nim prawdziwe uczucie. Zresztą podział między przyjaciółmi ma odwzorowywać podziały wewnątrz społeczności gdzie jedni walczą z systemem przestępczością drudzy wielkimi hasłami. Jednocześnie serial przynajmniej w pierwszym odcinku nie pozostawia wątpliwości, że rzeczywiście weterani pierwszej wojny mogą się czuć poszkodowani, pozostawieni sami sobie ze swoimi traumami, problemami i przerażającymi koszmarami, których nie uśpi żadna ilość opium.
Zwierz nigdy nie pamięta skąd kojarzy Goldberga ale ilekroć pojawia się on na ekranie zwierz robi taką mentalną notatkę że koniecznie musi sprawdzić w czym jeszcze aktor grał.
Gdzieś w tle scenarzyści próbują budować szerszy obraz społeczeństwa, zapraszają nas do pubu (gdzie właśnie zatrudniono nową prześliczną barmankę o pięknym głosie, która rzecz jasna wpadnie w oko Tommemu) i do galerii. Wspomni się o IRA, Komunistach i Gangsterach. Pozwoli się spojrzeć na biedę, robotników, wspomni się mniejszości chińczyków i włochów, którzy też trzymają się razem i mają własne gangi, własne sprawy i zaszłości. Z drugiej jednak strony wydaje się, że przynajmniej na razie (być może dlatego, że to pierwszy odcinek) twórcy starają się trochę za bardzo. Całkiem sporo scen wydaje się dorzuconych do scenariusza właściwie tylko po to byśmy mogli poczuć czasy. Bo jak na razie Peaky Blinders nie porywa, ale wszyscy doskonale wiemy, że jeden odcinek to zdecydowanie za mało. Z całą pewnością punkt wyjściowy ma olbrzymi potencjał. Aktorzy sprawdzają się wyśmienicie – zwłaszcza Cillian Murphy (zwierz już wspomniał jaki jest piękny) i Sam Neil jako nie znający litości policjant, o którym od pierwszych scen wiemy, że przysporzy naszym bohaterom sporo problemów. Doskonały jest też Paul Anderson jak Arthur szef gangu, który zdaje sobie sprawę, że nowe pokolenie zaczyna go przerastać i powoli przejmuje kontrolę nad wielkimi i małymi sprawami gangu. Doskonała jest też Helena McCrory pełniąca rolę matki dla wszystkich młodszych członków gangu, która potrafi ich przywołać do porządku każdego członka gangu i jak można się spodziewać ma do powiedzenia więcej niż się wydaje. Jednak problem z serialem – przynajmniej po pierwszym odcinku jest taki, że wydaje się on nieco za bardzo wystudiowany. Być może zwierz jest lekko uprzedzony, ale ma wrażenie jakby BBC za wszelką cenę chciało stworzyć kolejny doskonały historyczny serial, który będzie się wymieniła jednym tchem z produkcjami amerykańskimi typu Zakazane Imperium.
Oczywiście żadna tego typu historia nie może się obyć bez ślicznej dziewczyny, która może nie jest do końca tym kim się wydaje ale na pewno skradnie serce bohatera.
Przy czym zwierz chyba nie powinien się za bardzo srożyć, bo jeśli gdzieś znajdziecie na blogu zwierza recenzję pierwszego odcinka Ripper Street to znajdziecie tam mniej więcej takie same zastrzeżenia a chyba nie jest tajemnicą że zwierz Ripper Street kocha. Bo jest sprawą dość powszechnie wiadomą, że tam gdzie historia w serialach BBC może nas nieco zawieść to zawsze doskonale napisane postacie i świetne aktorstwo sprawią, ze nie wiadomo kiedy staniemy się uzależnieni. Albo uznamy że jesteśmy w silnym emocjonalnym związku z nadawcą. Niemniej skoro już zwierz przyznał się do tego, że zapewne się myli to musi się z wami podzielić pewną refleksją. Otóż zwierz ma trochę dość tych seriali historycznych które rozgrywają się wokół policji, władzy, polityki – nawet ukochane przez zwierza The Hour miało silny wątek policyjny, Ripper Street zwierz uwielbia ale też jest całe w przestępczości, Zakazane Imperium nie opowiada o niczym innym. Tymczasem zwierz pamięta z zajęć na historii że w przeszłości ludzie nie bawili się tylko w policjantów i złodziei. Zwierz zauważył, że poza dwoma seriami o domach towarowych, właściwie trudno znaleźć obecnie w ramówce serial o przeszłość, który koncentrowałby się na codzienności – Mad Men taki jest i dlatego zdaniem zwierza odniósł swego czasu sukces, z kolei bardzo zanurzone w codzienności Call The Midwife (zdaniem zwierza nie bez powodu podbijające swego czasu słupki oglądalności) jakby nieco wytraciło tempo w drugim sezonie. Zwierz strasznie chciałby serial (nie koniecznie BBC) który jednak skoncentrowałby się na czymś innym niż przestępczość/polityka. Co prawda trochę się takich produkcji zapowiada (bardzo wyczekiwane przez zwierza Masters of Sex na Showtime, o pierwszych badaniach nad ludzką seksualnością) ale nadal zwierz czuje się niedoceniony jako człowiek, który w pewnym momencie ma już po prostu dość śmiertelnie poważnych przestępczych porachunków.
Gangsterskie zdjęcie rodzinne pokazuje, że serial ma jeszcze całkiem sporo bohaterów do przedstawienia widzom i potencjalnych wątków do rozwinięcia wszak co gangster to historia.
Dobra tyle na dziś – w poszukiwaniu materiałów zwierz pobłądził na Bigos Kulturalny, na którym to blogu znalazł doskonały wybór zapowiedzi produkcji angielskich i amerykańskich, na które kto wie może rzeczywiście warto w przyszłym sezonie czekać. Na pewno Drakula przedstawia się uroczo bezsensownie ale i tak nie tak bezsensownie jak serial CW o Mary królowej Szkocji (zdecydowanie robione po guilty pleasuer tej jesieni). W każdym razie znów zacznie się sezon na oglądanie kilku odcinków seriali i zastanawianie się czy ukradną nam serce czy tylko czas. Zwierz musi wam szczerze przyznać, że woli kiedy jest już po wrześniu/październiku i zamiast wszystkiego próbować można się już rozsmakowywać.
Ps: Nawiązując do zwierza przeżyć VIPowskich – jeśli może ktoś znajdzie jakiś materiał z Coperniconu o którym wspominają o zwierzu to dacie link? Zwierz jest beznadziejny w monitorowaniu własnej obecności w mediach a trzeba sobie zapisać co by mieć co wnukom pokazywać.
Ps2: Zwierz ma pomysł na wpis ale to chyba wymaga oglądania polskiej telewizji dłużej niż przez godzinę. No zobaczymy czy zwierz jest taki dzielny czy tylko blefuje.