Home Film Anoreksja i dziewczyna czyli o To the Bone (bez spoilerów)

Anoreksja i dziewczyna czyli o To the Bone (bez spoilerów)

autor Zwierz
Anoreksja i dziewczyna czyli o To the Bone (bez spoilerów)

Zwierz już miał zająć się innymi tematami kiedy Netflix wypuścił w końcu kontrowersyjny ale też wyczekiwany przez wielu (w tym zwierza) film „To the Bone” opowiadający o walce młodej dziewczyny z anoreksją. Ponieważ już zwiastun filmu wywołał sporą dyskusję, zwierz postanowił go koniecznie zobaczyć. (Wpis zawiera recenzję filmu o zaburzeniach żywienia – jeśli to jest dla was temat trudny albo dotyczący was bezpośrednio możecie czuć dyskomfort czytając ten tekst. Wróćcie jutro specjalnie dla was będzie zdjęcie pingwina, bo pingwiny są fajne)

Na początek jednak uwaga, która jest dobrą odpowiedzią na pytanie dlaczego czasem warto głośno się czepiać dystrybutorów. Oto przy okazji „13 reasons why” zwierz podobnie jak bardzo wielu krytyków podnosił głosy, że produkcja poruszająca takie tematy jak samobójstwo – zwłaszcza młodej osoby, powinny być poprzedzone odpowiednimi informacjami dla widzów. Chociażby po to by osoby mające podobne problemy co bohaterowie, może nie pchali się na seans tylko po to by pogorszyć swój stan lub nie daj boże – znaleźć w nim inspirację. Głosów było wiele (po czasie Netflix dodał ostrzeżenia) i zaczął się przebijać sposób myślenia który mówi: „Dystrybuując film jesteś za niego trochę odpowiedzialny”. Jak się okazało takie głosy musiały być słyszane. Bo oto zanim włączycie „To the Bone” pojawi się informacja, że film opowiada o problemie z zaburzeniami żywienia, że pewne rzeczy mogą być trudne do oglądania dla osób zmagających się z tym problemem. Pojawienie się tej karty przed filmem bardzo zwierza ucieszyło. Nie wiem czy to wpływ mówienia do Netflixa ale ważne by mówić, że jednak takie ostrzeżenia – przed filmami podejmującymi bardzo trudne tematy i przede wszystkim, przed filmami skierowanymi do nastolatków – powinny być wyświetlane. Myślę, że niemal każdy ma wśród znajomych choć jedną osobę dla której seans takiego filmu mógłby się wiązać z dużym obciążeniem psychicznym. Trzeba o tym pamiętać.

 

Keanu gra kontrowersyjnego lekarza ale trudno dokładnie go poznać bo jest go w filmie bardzo mało

 

W przypadku filmu poruszającego problem taki jak anoreksja pojawiają się dwa kluczowe pytania. Jak film opowiada o konkretnym, żywym problemie społecznym, który wciąż nie doczekał się naprawdę dobrej reprezentacji w kulturze popularnej. Oraz jak film radzi sobie z podstawową rolą filmu dramatycznego czyli opowiada swoją historię, którą chce opowiedzieć. To są dwa różne pytania i w przypadku „To the Bone” dość dobrze widać jak te dwa elementy mogą się rozchodzić. Zacznijmy więc od tego który dotyczy samej anoreksji czy mówiąc szerzej – zaburzeń odżywania (bo nie tylko o anoreksję w filmie chodzi). Problemu dużego, skomplikowanego i właściwie wciąż nie do końca zrozumianego przez szerszą publikę.  Zwierz przyzna – film wybiera opcję poprawnie bezpieczną. Mamy więc dom w którym leczeni są młodzi ludzie cierpiący na zaburzenia odżywania. Zadbano by obok dziewczyn znalazł się też chłopak (anoreksja wśród mężczyzn pojawia się coraz częściej ale niewiele się o tym mówi), zadbano też żeby obok bardzo wychudzonej białej dziewczyny znalazły się też osoby o innym kolorze skóry a przede wszystkim o sylwetkach które nie przywodzą na myśl problemów z odżywianiem. A wszak nie wszystkie osoby walczące z bulimią i anoreksją są wychudłe. Szkoda tylko, że ich narracje właściwie nie istnieją i mimo bardzo dobrego założenia (można być grubym i cierpieć n poważne zaburzenia odżywiania) wciąż koncentrujemy się na tej samej postaci co zawsze – białej, dobrze sytuowanej dziewczynie której utrata wagi oznacza, że spogląda na nas coraz większymi oczami (warto tu zauważyć, że choć aktorka w głównej roli jest niesamowicie chuda to nie jest jeszcze tak chuda jak pacjenci w krańcowym stadium choroby).

 

Najbardziej brakuje rozbudowanych postaci drugoplanowych

 

Pod względem informacyjnym film jest bardzo porządnie przygotowany. Dowiadujemy się, że ludzie szukają w sieci sposobów by schudnąć i naprawdę jest wiele inspiracji z których mogą czerpać. Kilkukrotnie powtarza się nam, że problem anoreksji jest zwykle bardziej złożony niż tylko prosty ciąg przyczynowo skutkowy który ktoś potrafiłby wskazać. Film opowiada nam o fizycznych skutkach anoreksji – od utraty okresu przez nadmierne owłosienie po mnóstwo drobnych scen w których np. pacjenci rozmawiają o wymiotowaniu. Jednocześnie – zgodnie ze wszystkimi wskazówkami – nie pokazuje się zbyt wielu wychudłych ciał (Lily Collins grająca główną rolę schudła do niej niesamowicie ale głównie pokazuje się nam jej łopatki), nie rozwodzi zbyt długo nad sposobami zbijania wagi (choć wiemy, że np. – bohaterowie znają całe tabele kaloryczne, biegają bez opamiętania czy dziobią jedzenie tak by wyglądało że jedzą), mówi o nich tyle by było to informacyjne. Jednocześnie pojawiają się w filmie słowa wyjaśnienia, które laikowi mogą podpowiedzieć dlaczego osoby nie jedzące, chcą nie jeść. Innymi słowy – są informacje ale bez przesady. Wszystko w ramach które raczej nie budzą kontrowersji.

 

Tak moi drodzy. Keanu nie zmienia wyrazu twarzy

 

To nie jest idealny sposób przedstawienia anoreksji – na pewno można byłoby pokazać chorobę w sposób bardziej zróżnicowany. Z drugiej strony – udało się uniknąć wielu bardzo drastycznych scen szpitalnych w których często lubują się historie o anorektyczkach. Tu zresztą bardziej niż na fizyczności skupiono się na tym jak bohaterka musi psychicznie dojrzeć do decyzji o podjęciu leczenia. Stąd ważniejsze jest to by znaleźć sposób na przekonanie ją do tego, że warto żyć. Brzmi to niestety w dialogach dość egzaltowanie (o tej części filmu dalej) ale dobrze rozkłada akcenty w których najważniejsze w leczeniu zaburzeń żywienia jest odpowiednie dotarcie do psychiki pacjenta. Zresztą film jakby szuka dobrego zakończenia raczej w podjęciu decyzji o partycypacji w leczeniu niż w całkowitym wyleczeniu bohaterki. I dobrze bo skrócenie tego procesu do długości filmu mogłoby mu bardzo zaszkodzić. W tej informacyjnej warstwie filmu pewnie dałoby się dużo więcej dodać, z niuansować i pogłębić ale żadnych drastycznych błędów nie popełniono. Być może dlatego, że autorka scenariusza pisała w oparciu o własne doświadczenia z zaburzeniami w odżywianiu więc jest w tym więcej spojrzenia od „drugiej strony”.

 

Nigdy nie poznajemy wagi bohaterki, to celowy zamiar scenarzystów.

 

 

Jedynym naprawdę problematycznym elementem filmu jest to jak funkcjonuje Dom w którym mieszka bohaterka a w którym leczy się osoby chore na zaburzenia żywienia. Z tego co można przeczytać w recenzjach osób, które były leczone w podobnych ośrodkach, zasady jakie w nim panują są absolutnie fantastyczne i wynikają bardziej z potrzeb fabularnych filmu niż z tego jak takie ośrodki naprawdę funkcjonują. Istotnie bohaterowie są traktowani z bardzo dużym zaufaniem, nikt nie kontroluje ile jedzą, nie mamy ani jednego obrazu nagłego przeszukania pokoju. Zasady są takie bo bohaterowie muszą mieć bardzo dużo swobody by film miał dużo miejsca do rozgrywania wątków nie związanych z ich leczeniem. Jednocześnie – ponieważ zwraca się nam uwagę, że prowadzący ten dom lekarz jest nieortodoksyjny w swoim podejściu do pacjentów możemy założyć, że właśnie dlatego ten ośrodek tak różni się od tego co znają prawdziwi pacjenci. Może to i dobrze, bo przynajmniej, potencjalnie nie zniechęca do leczenia, które zwykle bywa mało zachęcające.

 

Lilly Collins bardzo schudła do filmu. Zwierz nie wie co o tym sądzić (szczegóły we wpisie)

 

To powiedziawszy. Boże jaki ten film jest żaden. Bohaterka Ellen to młoda artystka, która już kilkukrotnie była poddawana leczeniu ale nic nie działało. Trafia – jak rozumiemy, jest to ostatnia deska ratunku – pod skrzydła doktora Beckhama, który jak wszyscy nas przekonują ma kontrowersyjne metody leczenia zaburzeń żywienia. Trudno powiedzieć jak bardzo ponieważ Doktor w filmie się praktycznie nie pojawia a Keanu gra go z miną podobną do tej którą miał John Wick. Jest to najbardziej nieobecny kluczowy bohater filmu jakiego zwierz kiedykolwiek widział. Ellen jest leczona w bardzo przyjaznym domu, gdzie wraz z innymi młodymi ludźmi próbuje zmienić swoje życie. Grupa przedstawia się ciekawie – jest dziewczyna tak bardzo wyniszczona, że podaje się jej jedzenie przez rurkę, nieco starsza dziewczyna, która przypadkowo zaszła w ciążę, oraz baletmistrz który doznał kontuzji i zapadł na anoreksję próbując odzyskać kontrole nad sobą. Poza tym w filmie są jeszcze trzy postacie, którym nikt nie napisał żadnego charakteru co trochę denerwuje bo można byłoby coś o nich opowiedzieć – zwłaszcza, że film niestety ma sporo takich scen które nic nie wnoszą.

Świetny wątek to miłość dwóch sióstr.

 

Ellen nie je z wielu powodów ale nie mamy wątpliwości, że jednym z nich jest rodzina. Rodzina Ellen pokazywana jest nam jako bardzo dysfunkcyjna. Matka ogłosiła, że jest lesbijką i wyprowadziła się ze swoją żoną do innego miasta. Ojciec Ellen jest tak nieobecny, że nie pojawia się ani razu przez cały film. Przyrodnia siostra bardzo kocha Ellen a macocha – rozgadana i rozedrgana chce dla nie jak najlepiej. Na papierze wygląda to bardzo dysfunkcyjnie ale problem polega na tym, że jeśli nie traktuje się takiego macoszego rodzicielstwa inaczej to Ellen ma zupełnie normalny dom. Z kolei nieobecność ojca w życiu wszystkich kobiet jest tak karykaturalna (nie ma nawet aktora który go gra), że trudno nawet coś powiedzieć o jego postawie i relacjach z córką. Co więcej, ta sieć wzajemnych oskarżeń, problemów itp. pojawia się w filmie tylko raz – i znika. Ellen od tego momentu żyje w pewnej próżni i choć widzimy jak walczy to trudno nam jednoznacznie powiedzieć – czy rzeczywiście jest tak źle w jej życiu, czy rzeczywiście rodzina jest tak dysfunkcyjna i jakie są naprawdę te relacje. Przy czym zdecydowanie najlepszą postacią w filmie jest macocha, którą to postać jednak nakreślono bardzo grubymi kreskami.

 

Film bardziej niż na wyzdrowieniu koncentruje się na dorastaniu do wyzdrowienia

 

Nie jest lepiej z wątkami Ellen w domu gdzie ma otrzymać pomoc. Najgorszym jest chyba jej wątek z jednym chłopakiem. Luke, jest męską odmianą Mnic Pixie Dream Girl. Jest już zdecydowanie podleczony, sympatyczny, szarmancki, troszkę dziwny i jeszcze umie naszą bohaterkę rozśmieszyć. Może nie jest kołem zamachowym wszystkich zmian w jej życiu ale przez dobre czterdzieści minut filmu człowiek ogląda bardzo schematyczną, stereotypową komedię romantyczną, która w kontekście tematyki filmu zupełnie nie pasuje. Co więcej, cóż po pokazaniu męskiej anoreksji skoro Luke jest jednym bohaterem filmu, który autentycznie je i jeszcze pociesza wszystkich w około. Jest tak odmienny od wszystkich innych, że trudno zobaczyć jego wątek na równi z tymi wszystkimi dziwnymi dziewczętami.  I choć film ma moment – wręcz idealny – by pokazać nam bohatera podłamanego czy równie obsesyjnego co reszta dziewcząt, to tego nie robi. Szkoda bo wydaje się, że cierpiący na zaburzenia żywienia faceci zasługują na to by zobaczyć, że facet nie musi być najsilniejszy nawet w zwalczaniu choroby psychicznej. Zresztą cały ten wątek jest jakby założeniem, że jeśli w jednym domu pojawi się chłopak i dziewczyna to koniecznie musi być z tego jakiś romans.

 

 

Twórcy filmu wiedzą o czym mówią, mieli w życiu podobne problemy co bohaterka

 

Problematyczny jest też fakt, że film opowiada na marginesie o tym, jak stworzona przez Ellen sztuka – oparta o jej doświadczenia z anoreksją, wpłynęła na innych, którzy znaleźli w niej wszystkie niewłaściwie inspiracje. Film nie do końca wie co z tym fantem zrobić. Bo w sumie to jest zupełnie inny, bardzo poważny temat do dyskusji. Dziewczyna jest artystką (zwierz chciałby kiedyś obejrzeć film o osobie zmagającej się z problemami która nie ma żadnych darów i nie jest wyjątkowa ani inna – taka zapatrzona w telefon cheerleaderka z anoreksją – to byłoby ciekawe.) ale jej sztuka jest szkodliwa. Czy powinna nadal tworzyć? Pewnie tak, w końcu to jej zawód. Czy powinna to pokazywać innym? Jak się okazuje to jest szkodliwe. Ale czy na pewno dla wszystkich? A jeśli nie dla wszystkich to gdzie kończy się jej odpowiedzialność. Pytań mnoży się wiele ale film nie ma na nie czasu. Ostatecznie cały wątek jest taki dziwny, zmarginalizowany i zupełnie nie rozegrany. Do tego stopnia że trudno jednoznacznie powiedzieć, po co on tam jest. Żeby przypomnieć że ludzie szukają w sieci treści promujących anoreksję? Trochę za dużo grzybów w barszcz, zwłaszcza że film nie jest zbyt długi.

 

Informacyjnie film jest dobry, dramatycznie, dużo słabszy

 

Ostatecznie film jest miejscami zbyt płaski, schematyczny a niekiedy potwornie egzaltowany. Nie jest w stanie powiedzieć o bohaterach nic poza banałem. Nie jest w stanie włożyć w usta ich terapeutów nic poza schematycznymi odpowiedziami. W całej produkcji nie pada ani jedno oryginalne zdanie a w odpowiedzi na tragedię czyta się wiersz zza kadru. Egzaltacja nabiera tempa pod koniec filmu, gdzie nie sposób już patrzeć na niektóre sceny (nie snów czy halucynacji) realistycznie. Jest w tej produkcji kilka dobrych pomysłów (np. bezwarunkowa miłość przyrodniej siostry którą też dotyka choroba w rodzinie) ale film nie umie ich odpowiednio wykorzystać. Trudo też powiedzieć dlaczego, film który powinien koncentrować się na pokazywaniu różnych problemów i postaw tak źle traktuje postacie na drugim planie. Zwłaszcza że mogłyby się bardzo przydać narracji. Aktorsko produkcja nie jest zła, choć  Lily Collins gra chyba w o oczko lepszym filmie niż reszta obsady. Ale brakuje czegoś więcej – co naprawdę by poruszyło widza albo przynajmniej pozwoliło mu poczuć pełne uczuć towarzyszących zaburzeniom odżywiania. I nie chodzi jedynie o uczucia osób na nie cierpiących (które mogą być trudne do przepracowania dla osoby zdrowej) ale też o uczucia rodzin, bliskich i przyjaciół u których współczucie miesza się z frustracją.

 

Wątek romantyczny zdaniem zwierza był nieco zbędny

 

Chyba największym problemem filmu jest fakt, że to jest film o anoreksji. Nie o Ellen – ciekawej, fajnej dziewczynie którą dobrze znamy, ale o anoreksji jako problemie. Tylko, że akurat w przypadku zaburzeń mających swoje korzenie w psychice produkcja musi dużo lepiej umieć opowiedzieć historię bohatera niż historię jego problemu (zresztą bohaterka skarży się, że przestała być osobą a jest problemem  – film niby ją rozumie ale trochę robi jej to samo). Zwierz zdecydowanie chętniej obejrzałby film  który nieco bardziej chce opowiedzieć jakąś konkretną historię, a mniej odhaczyć wszystkie niezbędne elementy filmu o zaburzeniach psychicznych. Inna sprawa, która też budzi pewien sprzeciw. Grająca główną rolę Lily Collins, przyznała że sama cierpiała na zaburzenia odchudzania. Aby wziąć udział w tym filmie musiała schudnąć koło dziesięciu kilogramów. Zwierz przyzna szczerze, ma poważny problem z tym, że mamy efekty specjalne które pozwalają nam wygenerować  dosłownie wszystko ale nadal każemy aktorce chudnąć do niezdrowej wagi (ryzykując przy tym jej zdrowie) by pokazać coś w filmie. To jakby przekracza moje granice komfortu jako widza.

 

Film jest trochę za bardzo ograniczony przez swoją długość

 

Czy można obejrzeć „To the Bone”. Moim zdaniem to zależy jakim jesteście widzem. Jeśli cierpicie na zaburzenia odżywiania, może warto zastanowić się czy na pewno jesteście gotowi na taki seans. Głosy są podzielone – mnóstwo osób odradza wszystkim od cierpiących po wychodzących z problemów , ale są też głosy osób w trakcie leczenia którym film pomógł. Jeśli nigdy nie mieliście żadnych problemów i nie wiecie jak myśleć o anoreksji czy innych zaburzeniach żywienia – wtedy produkcja może wam podsunąć trochę informacji, powtórzyć znane prawdy o tym dlaczego osoba cierpiąca na takie zaburzenia nie może po prostu zacząć jeść. Może się jednak tak zdarzyć, że nie jesteście ciekawi samych zaburzeń i informacji o nich ale szukacie dobrego filmu, który miałby ciekawe postacie i niekonwencjonalnie rozłożone akcenty. Wtedy „To the Bones” to film zaskakująco płytki, wtórny i irytujący w tym, jak podąża za wszystkimi schematami filmów o bohaterach zmagających się z chorobą. Być może prawdę mówił jeden z artykułów jaki zwierz znalazł w sieci. Nie da się zrobić dobrego filmu o tak skomplikowanym problemie. Może więc rzeczywiście, serial – pokazujący ile to trwa, i jak bardzo jest męczące byłby lepszym medium. Z drugiej strony – to zbyt drażliwy temat by dać widzom tak wielką dawkę, nie ryzykując że jakimś młodym ludziom spodoba się nie tyle historia wyzdrowienia co sama choroba (nie znaczy to, że anoreksją można się zarazić ale ludzie którzy cierpią na to zaburzenie znajdują wiele inspiracji). Ostatecznie wydaje się, że lepiej niż film o anoreksji jest zrobić film o dziewczynie. Chłopaku. Dobrze nam znanej osobie. Która na anoreksję cierpi. Do póki ktoś nie zmieni optyki tego typu filmy będą nas zawodzić, albo pozostawiać z poczuciem niedosytu

Ps: Zwierz ma głęboką nadzieję, że Netflix nie zdecydował się na pokazanie tego filmu zachęcony sukcesem 13 reasons why. Jest coś przerażającego w refleksji że firma miałaby poruszać tematy drastyczne bo te cieszą się popularnością wśród nastolatków.

19 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online