Home Film Chlupot wizji Camerona czyli “Avatar: Istota wody”

Chlupot wizji Camerona czyli “Avatar: Istota wody”

autor Zwierz
Chlupot wizji Camerona czyli “Avatar: Istota wody”

James Cameron powinien zostać zamknię­ty w jakimś ośrod­ku badaw­czym i obe­jrzany z każdej strony. Nie da się bowiem w żaden ludz­ki sposób wyjaśnić co on wyczy­nia w kine­matografii. Od pewnego cza­su tworzy bowiem filmy, które zara­bi­a­ją dzikie mil­iony (czy wręcz mil­iardy), wszyscy czu­ją, że muszą je obe­jrzeć, ale po wyjś­ciu z kina ze wzruszeń pozosta­je im wzrusze­nie ramion. Jakimś cud­em James Cameron jest w stanie nakrę­cić film, gdzie jego bohaterowie mają mniej osobowoś­ci niż kos­miczny waleń i wciąż przekony­wać nas, że oglą­damy dzieła, których prze­gapić nie można.

 

Avatar: Isto­ta wody” zaczy­na się kil­ka lat po tym jak pożeg­nal­iśmy naszego dziel­nego bohat­era, który dostrzegł błędy ludzkiego życia i przys­tąpił do plemienia Na’vi. Jego życie toczy się radośnie i spoko­jnie — ma czwórkę dzieci — w tym adop­towaną córkę Kiri (urod­zoną z pozbaw­ionego świado­moś­ci avatara Grace, bohater­ki granej w pier­wszej częś­ci przez  Sigour­ney Weaver) i cieszy się spoko­jem. Spokój ów zosta­je zakłó­cony gdy ludzie — tri­um­fal­nie odesłani z Pan­do­ry w pier­wszej częś­ci powraca­ją na żyzny księżyc. Tym razem nie chodzi im jed­nak o to by po pros­tu pozyski­wać dobra nat­u­ralne plan­e­ty ale o to by się na niej w przyszłoś­ci osiedlić, gdyż Ziemia coraz mniej się do tego nadaje.

 

 

Niko­go nie powin­no dzi­wić, że  Jake Sul­ly, nie stoi bezczyn­nie tylko sta­je na czele dzi­ałań pow­stańczych, co ostate­cznie wymusza na jego rodzinie, ucieczkę z doty­chcza­sowego miejs­ca zamieszka­nia i poszuki­wanie azy­lu wśród „ludów wody” czyli plemion zamieszku­ją­cych otoc­zone rafą arch­i­pel­a­gi na rozległych oceanach Pan­do­ry. Tu cała rodz­i­na musi się dopa­sować do panu­ją­cych zwycza­jów i odnaleźć swo­je miejsce w społecznoś­ci, która niekoniecznie jest do nich nastaw­iona pozy­ty­wnie. Tym­cza­sem ich śla­dem podąża­ją żąd­ni krwi ludzie, także ci, z który­mi przy­chodz­iło się im zmierzyć w pier­wszej częś­ci filmu.

 

Tyle jeśli chodzi o wstęp do fabuły. Fabuły, która Camerona intere­su­je dość pretek­stowo. Wciąż mamy ten sam kon­flikt co w częś­ci pier­wszej. Ludzie przy­wożą­cy do świa­ta Pan­do­ry tech­nologię są źli i nie rozu­mieją dzi­ała­nia plan­e­ty, z kolei ludy które ją zamieszku­ją, doskonale wiedzą, że wszys­tko jest ze sobą pow­iązane i zasługu­jące na sza­cunek. Ta pros­ta dychoto­mia się sprawdza — bo świat, który Cameron nam przed­staw­ia jest piękny, a okru­cieńst­wo i bezmyśl­ność ludzi boli nas tym bardziej, im bliżej jest mu naszego dzi­ała­nia na Zie­mi. Przesłanie eko­log­iczne dzi­ała tym moc­niej im piękniejsza i łagod­niejsza jest  przed­staw­iona nam plan­e­ta Camerona.

 

 

Jed­nocześnie reżyser do tej eko­log­icznej wiz­ji, pro­ponu­je nam bard­zo trady­cyjny obraz rodziny. Jest to rodz­i­na zwarta, stanow­ią­ca w swoim życiu najwyższą wartość. Ojciec ma się opiekować dzieć­mi i zapewnić im bez­pieczeńst­wo, podob­nie jak mat­ka, która jest jed­nak wobec swoich pociech łagod­niejsza. Rodzeńst­wo ma nat­u­ral­ną dynamikę — młod­szy brat chce się wykazać w oczach ojca, starszy jest ukochanym synem, posłusznym ale też sta­ją­cym w obronie młod­szych. Dziew­czyn­ki są bliżej natu­ry i są w stanie wyko­rzys­tać swo­ją więź z otocze­niem by rozwiązać kon­flik­ty bez ucieka­nia się do prze­mo­cy, która jest nieob­ca chłop­com. Rodz­i­na trzy­ma się razem do samego koń­ca a więzi rodzinne zawsze sto­ją na pier­wszym miejs­cu. Jest w tym wychowa­niu trochę żołnier­skiego dry­lu ale zestaw­iony z uczu­ci­a­mi i troską, zosta­je przed­staw­iony jako wyraz ojcowskiej miłoś­ci. Jak ktoś słusznie zauważył — to wciąż his­to­ria o tym, że ojcowie lubią chodz­ić z syna­mi na ryby — nawet jeśli w kosmosie.

 

I tu dochodz­imy do sed­na sprawy — James Cameron zawsze chci­ał nakrę­cić film przy­rod­niczy w kos­mosie, ale nikt mu na to nie dał kasy. Krę­ci więc swo­je filmy z pretek­stowy­mi fabuła­mi, tylko po to żeby pokazać nam piękne kos­miczne światy, w tym przy­pad­ku — pod­wod­ną faunę i florę. I widać, że ma do tego dużo więcej ser­ca. Jeśli człowiek na tym filmie czu­je wzrusze­nie to raczej przyglą­da­jąc się przy­rodzie niż temu co dzieje się bohaterom. To jeden z tych filmów gdzie masz sześ­cioro bohaterów, którzy powin­ni cię obchodz­ić a jedyną postacią, która naprawdę wyda­je się ciekawa jest kos­miczny waleń. Co oczy­wiś­cie prowadzi nas do reflek­sji, że być może Avatar jako kon­cept był­by dużo lep­szy gdy­by Cameron po pros­tu nakrę­cił swój doku­ment o Pan­dorze, zami­ast dociążać te obrazy wtórną i dość pretek­stową fabułą, zasied­loną przez nasz­ki­cow­ane jedynie postaci. Z resztą im dłużej przyglą­dam się fil­mo­grafii Camerona tym bardziej mam wraże­nie, że to reżyser, który ma bard­zo niewiele do powiedzenia, ale kreśli pięknie tło swoich dość wtórnych opowieści.

 

 

Tu prze­chodz­imy do kwestii, która moim zdaniem decy­du­je o odbiorze fil­mu. Jeśli lubimy w kinie immer­sję w niez­nane światy, to nikt nie zro­bi tego lep­iej niż Cameron. To jest mis­trz tech­ni­ki fil­mowej i nie będę z tym dysku­tować. Plus, ta część serii udowad­nia, że James Cameron jest jed­nym z tych ssaków, które wciąż żału­ją, że ich przod­kowie porzu­cili wodę by żyć na lądzie. Cameron chci­ał­by wró­cić do wody i chęt­nie nas tam zabiera. Wiz­ual­nie nic się tej pro­dukcji nie da zarzu­cić, i jasne jest, że nikt nie robi obec­nie w kinie lep­iej ani efek­tów 3D ani motion cap­ture. Tu nie ma roz­mowy, wiado­mo, że pre­mierę fil­mu opóźniło min. oczeki­wanie na to, aż możli­woś­ci tech­niczne zrów­na­ją się z tym co reżyser chci­ał­by pokazać. Jako pewne wiz­ualne przeży­cie, film Camerona na pewno wyróż­nia się na tle wielu pro­dukcji, które nie mają takich możli­woś­ci ani takiej wiz­ji. Muszę też przyz­nać, że nawet oglą­da­jąc film w lokalnym mul­ti­plek­sie musi­ałam przyz­nać, że tak dobrego i mądrze wyko­rzys­tanego 3D dawno w kinie nie widzi­ałam. Pode­jrze­wam, że film oglą­dany w IMAX robi jeszcze więk­sze wraże­nie ( ja mieszkam na tyle daleko od IMAX, że mi się nie chce tam jechać ale jeśli jesteś­cie mniej leni­wi niż ja, to bard­zo polecam).

 

Nieste­ty ja nie należę do tego typu widzów. Tym co najbardziej intere­su­je mnie w kinie, to ciekawi bohaterowie, emoc­je, kon­flik­ty, relac­je społeczne, nieoczy­wiste postaci i wąt­ki. Tego wszys­tkiego w filmie nie znalazłam. Więcej, cały czas miałam wraże­nie, że Cameron (jeden ze współau­torów sce­nar­iusza) abso­lut­nie nie chce sobie robić dodatkowych kłopotów rozwi­ja­jąc ciekawe wąt­ki emocjon­alne między bohat­era­mi. Wszys­tko roz­gry­wa się więc pomiędzy posta­ci­a­mi led­wie nasz­ki­cow­any­mi, których relac­je są wyłożone bard­zo wprost i nie ma w nich nic szczegól­nie ory­gi­nal­nego. Gdzie­niegdzie pojaw­ia­ją się sug­estie głęb­szych związków czy emocji ale zosta­ją odłożone na bok — bo są mniej intere­su­jące niż pod­wodne stworzenia. Co dla mnie czyni ten film bard­zo długą, bard­zo piękną foto­tapetą. Nie jestem  w stanie angażować się w pro­dukc­je, które nie dają mi ani jed­nej ciekawej postaci czy lin­ij­ki dia­logu, której już bym gdzieś wcześniej nie słysza­ła. Ale mam poczu­cie, że to jest w jak­iś sposób oso­bista pref­er­enc­ja, wynika­ją­ca z tego, czego szukamy w kinie. Ja szukam reflek­sji nad wyjątkowoś­cią bądź powszech­noś­cią ludz­kich doświad­czeń. I tego Cameron nie umie mi zapro­ponować nawet w takiej block­bus­terowej wersji.

 

Avatar: Isto­ta wody”, to film dłu­gi między inny­mi dlat­ego, że próbu­je przeplatać to na czym reży­serowi zależy (oprowadzanie nas po świecie, który wymyślił) z tym co trak­tu­je chy­ba jako obow­iązek (w sum­ie cała akc­ja). Tym samym film ma przedzi­wną dynamikę — to co powin­no być dłużyzną (sce­ny, gdzie bohaterowie eksploru­ją świat wokół siebie) jest niezwyk­le ciekawe, to co powin­no być akcją spraw­ia, że nieco ziewamy, bo są to sce­ny zaskaku­ją­co mało pory­wa­jące, nawet jeśli jest tu mnóst­wo nowych tech­nologii i ukochane przez Camerona pod­wodne zdję­cia. To jest film, który oży­wa wtedy, kiedy nic nie opowia­da. Co stanowi ciekawy paradoks. Jed­nocześnie jed­nak — to jest film zde­cy­dowanie za dłu­gi, Cameron ciął ponoć mate­ri­ał jak sza­lony, ale wciąż moż­na odnieść wraże­nie, że mamy do czynienia z pro­dukcją zaskaku­ją­co prze­gadaną jak na to jak mało ma do powiedzenia.

 

 

Kiedy piszę ten tekst Avatar już sporo zaro­bił a zaro­bi jeszcze więcej. W cza­sie mojego pokazu sala kinowa była zapełniona do ostat­niego miejs­ca, co obec­nie, w cza­sach po pan­demii zdarza się coraz rzadziej.  To jest fas­cynu­jące zjawisko. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że świat wykre­owany przez Camerona naprawdę nie trafia na podat­ny grunt. Tak, ludzie oglą­da­ją te filmy — masowo, ale potem nie dzieje się to co dzieje się w przy­pad­ku wielu ukochanych pro­dukcji. Nie pow­sta­ją masowo fan fic­tion (na pop­u­larnym por­talu ao3 jest ich led­wie 656 fan fic­tion o tym filmie, dla porów­na­nia, ser­i­al „Awatar” ma 35 tys fan fic­tion a NIE ISTNIEJĄCY film „Gonczarow” pon­ad 900), nie ma wielkiego fan­do­mu, wiel­bi­cieli tego świa­ta jest mniej niż niejed­nej słab­szej pro­dukcji. Od dobrych paru lat krąży powiedze­nie, że Avatar to najpop­u­larniejszy film, który miał niemal zerowy wpływ, na nasz pop­kul­tur­owy kra­jo­braz (oczy­wiś­cie nie mówimy o tech­nice, bo tu jest to dzieło przeło­mowe). To jest fenomen warty głęb­szego zbada­nia — bo jest to rzad­ki przy­padek fil­mu, przy którym wszyscy się zgadza­ją, że niekoniecznie porusza, ale jed­nocześnie wszyscy chcą więcej. Być może to też jest kwes­t­ia tego, że nie ważne czy nam się wiz­ja świa­ta Camerona podo­ba czy nie, jest w niej jakaś autors­ka szczerość. Kto wie, może nawet jeśli nie jest to dzieło przeło­mowe pod wzglę­dem nar­ra­cyjnym, to jest to przy­na­jm­niej film, mają­cy włas­ną wiz­ual­ną osobowość, czego nie moż­na powiedzieć o więk­szoś­ci wysokobudże­towych pro­dukcji jakie trafi­a­ją na nasze ekrany.

 

Być może kluczem do sukce­su Avatara jest fakt, że tak moc­no trzy­ma się najprost­szych rozwiązań fab­u­larnych, że nie ma tu nic co może budz­ić kon­trow­er­sje. To film jed­nocześnie radykalnie eko­log­iczny i społecznie dość kon­ser­waty­wny. Uni­ka dyskusji o kwes­t­i­ach społecznych, bo dzieje się w społecznoś­ci­ach obcych, nie porusza prob­le­mu koloru skóry, bo wszyscy i tak są niebi­escy albo niebieskawi. Pow­sta­je pro­dukt ide­al­nie kulisty. Piękny, nie odrzu­ca­ją­cy niko­go, nie wywołu­ją­cy żad­nej dużo głęb­szej dyskusji, z zarysowany­mi dobry­mi i zły­mi. Moż­na to poczy­ty­wać jako zaletę, moż­na jako wadę. Moż­na żałować, że nie jest to po pros­tu w całoś­ci film o pięknych kos­micznych wale­ni­ach. Ja chy­ba jestem w ostat­niej grupie.

0 komentarz
6

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online