Hej
Zwierz wie, że nie wszyscy czytelnicy są szczególnie zainteresowani impresjami zwierza na temat dramatów Szekspira. Co prawda zwierz cieszy się, że jest na jego blogu miejsce na prawie wszystko co zwierz napisze ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nie zawsze wchodzicie na bloga po to co dostajecie. Zwierz zdecydował się więc nakarmić was jeszcze jednym wpisem, który od dawna chodził mu po głowie. Jest to jak zwykle w przypadku zwierz wpis o zjawisku teoretycznie drugorzędnym, ale dla zwierza (co chyba was już zupełnie nie dziwi) fascynującym. Zwierz chce bowiem napisać o zjawisku press junket.
Jeśli oglądaliście film Notthing Hill pamiętacie ową prześmieszną żenującą scenę, kiedy bohater grany przez Hugh Granta myśli że jego ukochana (grana przez Julię Roberts) zaprosiła go na prywatne spotkanie do hotelowego apartamentu. Ci którzy widzieli film wiedza, że za drzwiami czekało go setki dziennikarzy prowadzących z obsada te same nudne wywiady. Nasz bohater co prawda dostaje chwilkę czasu by przeprowadzić jako dziennikarz „Konia i Psa” krótki wywiad ze swoją ukochaną ale potem będzie musiał przeprowadzić kilka prześmiesznych i bardzo nieprofesjonalnych wywiadów z resztą obsady. Richard Curtis nie miał za pewne wielkich problemów z napisaniem tej sceny bo jako reżyser i scenarzysta na pewno siedział w jednym z takich pokoików i odpowiadał na mnóstwo kretyńskich pytań.
Press Junket bo tak nazywa się tego typu impreza na której na tle zapowiadającego film standu aktorzy odpowiadają na setki pytań to konieczność w biznesie. Dziś swoich przedstawicieli na takie wydarzenia wysyłają nie tylko gazety i stacje telewizyjne, ale także ważniejsze serwisy internetowe, większe blogi i całkiem sporo niezależnych dziennikarzy. Oznacza to, że każdy aktor musi nie tylko odsiedzieć cały dzień ale także co pięć minut udawać że słyszy zadawane po raz setny pytanie po raz pierwszy. Nic dziwnego, że niektórzy uznają press junket za największy test cierpliwości człowieka, ale też za największy test zdolności aktorskich – nie trudno bowiem dostrzec, że udawać, że jest się zainteresowanym jakimś pytaniem które słyszy się po raz setny wymaga zdolność aktorskich. Dla zwierza jednym z niedoścignionych wzorów cieszenia się każdym pytaniem był Hugh Jackman w czasie promocji Australii, który naprawdę sprawiał wrażenie uszczęśliwionego pytaniami (przy czym zwierz wierzy w jego radość tylko w przypadku w którym jedna dziennikarka przyniosła mu jedzenie), z kolei Robert Downej Jr. jak każdy człowiek z nadpobudliwością szybko zaczyna się nudzić co bardzo widać na wywiadach których razem z Jude Lawem udzielał przy okazji promocji Sherlocka Holmesa. Jednak nic nie pobije Morgana Freemana który ostatnio w czasie takiego „press junet” po prostu zasnął (potem dość dowcipnie napisał list w którym tłumaczył, że testował „Google powieki” i tylko uzupełniał swój status na facebooku)
Jednocześnie jeśli jest się szaleńcem, który ogląda wszystkie wywiady z takich wydarzeń można dostrzec fascynujący paradoks takich wywiadów. Polega on na tym, że jest to tak naprawdę tylko jeden wywiad co więcej powtórzony tymi samymi słowami ( widać, że aktorzy dostają wcześniej czy przygotowują sobie wcześniej kluczowe sformułowania z których korzystają przy odpowiedzi). Oznacza to, że tak naprawdę, cały wysiłek by uzyskać ekskluzywny wywiad z gwiazdą (jak może pamiętacie czasem w segmencie Dzień Dobry TVN pojawiał się taki wywiad, który witano z olbrzymimi emocjami.) kończy się na tym, że dostajemy dokładnie taki sam wywiad jak osoba która weszła do pomieszczenia przed nami.
Co więcej sami aktorzy nie ukrywają, że kiedy w pomieszczeniu pojawia się kolejna osoba, już nawet nie starają się szczerze odpowiadać na pytania. Ewan McGregor opowiadał kiedyś, że znudzony setkami wywiadów, kiedy jeden z niemieckich dziennikarzy zaczął zadawać pytania fatalnym angielskim, zaczął mu wmawiać, że Gwiezdne Wojny naprawdę kręcono w przestrzeni kosmicznej, z kolei nie tak dawno sieć obiegł filmik na którym ewidentnie znudzona Mila Kunis radośnie rozpoczyna rozmowę o czymkolwiek innym niż jej film. Rozmowa z młodym zupełnie niedoświadczonym dziennikarzem jest dowcipna kiedy nagle pojawia się agentka która każe wrócić do tematu filmu. I wtedy Mila recytuje cały wywiad z pamięci i wraca do swobodnej rozmowy. Niektórzy radzą sobie nie udzielając żadnych prawdziwych odpowiedzi – najlepiej radzą tu sobie komicy – Simon Pegg trollował niemal wszystkie „press junket” Star Treka żartując niemal z każdego zadanego pytania.
Jak już zwierz mówił, większość aktorów nie ma żadnego problemu z udawaniem, że kolejne pytania ich interesują. Jednak nie zawsze. Grupa która co raz częściej zdradza swoje niezadowolenie są aktorki. W sposób nieformalny zawiązała się niemal liga aktorek reagujących alergicznie na pytania o diety i wygląd w filmie. Na samym przodzie jest tu Anne Hathaway, która odmawiała odpowiadania na pytania o to jak schudła do roli Catwoman i jak głodziła się do roli w Nędznikach. Podobne oburzenie zaczęła wyrażać też Scarlett Johansson kiedy pytano ją o kostium w Avengersach, zwracając uwagę, że innych bohaterów o chodzenie w obcisłych ciuchach się nie pyta. To bardzo pozytywny trend bo można zauważyć, że aktorki w ogóle musza odpowiadać na nudniejsze pytania niż aktorzy. Ale to temat na zupełnie inny wymagający od zwierza więcej researchu wpis (który zwierz zapewne napisze)
Dlaczego zwierz o tym wszystkim pisze? Być może dlatego, że siedząc w tego typu filmikach (zazwyczaj nie całe 5 minut)zwierz zorientował się, że ma do czynienia z tym jak nowa technologia zmienia nasze postrzeganie instytucji wywiadu. Załóżmy że tego typu instytucja jak „press junket” została wymyślona przed popularnością Internetu. Wtedy wchodzili dziennikarze telewizyjni i prasowi, każdy przeprowadzał swój wywiad, pisał w innej gazecie lub innym stylem a ponieważ nikt nie czyta wszystkiego można było spokojnie przejść do porządku dziennego nad faktem, że to tak naprawdę tylko jeden wywiad. Ale dziś kiedy uważny fan siedzi przy komputerze nie trudno dostrzec, jak taki press junket działa. I tak ludzie którzy powinni kupić wywiad jako coś wyjątkowego (każdy wywiad ma nas przekonać o wyjątkowym spotkaniu dziennikarza z gwiazdą) mogą w pełni dostrzec, że nie ma tu nic wyjątkowego, prawdziwego czy specjalnego.
Jakie stąd wnioski? chyba żadne, może główne taki, że niezależnie od tego jak bardzo chcemy się z takiego wywiadu dowiedzieć, czegoś więcej o filmie czy roli niż dotychczas to po jednym filmiku możemy sobie spokojnie odpuścić. Nic więcej się nie dowiemy, natomiast nie przeszkadza to cieszyć się takimi wywiadami jeśli jest się prawdziwym fanem. No i zawsze jest przecież tumblr na którym ktoś nam z tych wszystkich wywiadów znajdzie te w których już nikt nie mógł odpowiadać poważnie na pytania. I w sumie jest to najlepsza rzecz jaką można z tego przedziwnego rytuału wynieść.
A teraz (za radą swojego dziadka który dba o to by zwierz był dobrze wychowanym blogerem) zwierz pragnie bardzo podziękować wszystkim którzy wczoraj zostawili komentarz dla celów statystycznych. Ktoś pytał jak zwierz może mierzyć w ten sposób swoją popularność. Cóż zwierz popularności nie mierzy ale zawsze fajnie się policzyć. W zeszłym roku zostawiliście komentarzy nie całe 60 w tym roku prawie 200. I wszystkim wam bardzo dziękuję.