Home Góry Deszcze, owce i pożegnania czyli wpis tatrzański ósmy

Deszcze, owce i pożegnania czyli wpis tatrzański ósmy

autor Zwierz
Deszcze, owce i pożegnania czyli wpis tatrzański ósmy

Pada, rzekła z samego rana mat­ka po czym założyła górskie obuwie i wyszła. Wcześniej poin­for­mowawszy zwierza i jego narzec­zonego, że na ich miejs­cu wybrała­by się gdzieś do dolin­ki bo o dwu­nastej ma ponoć zacząć lać. Zwierz poki­wał głową i odwró­cił się na dru­gi bok.

Nie minęła godz­i­na a zwierz i jego narzec­zony znaleźli się przed hotelem w kurtkach, butach i z dzi­wnym przeczu­ciem, że ktoś ich w spac­er po dolinach wro­bił. Ist­nieje możli­wość że stało się tak na skutek dość skom­p­likowanego mech­a­niz­mu który spraw­ił, że zwierz wytre­sowany przez matkę ma wyrzu­ty sum­ienia jeśli nigdzie nie pójdzie a narzec­zony zwierza chodzi wszędzie za nim jeszcze nie świadom że w sum­ie niekoniecznie musi. Poza tym zwierz został przez swo­ją matkę nauc­zony, że mżawka nie jest żad­nym uspraw­iedli­wie­niem do zaprzes­ta­nia chodzenia na wyciecz­ki. Zresztą kiedy zwierz zmierzał drogą pod regla­mi w kierunku doliny Strążyskiej przy­pom­ni­ał sobie piosenkę która ułożył wraz z bratem kiedy byli na wakac­jach z rodzi­ca­mi w Zakopanem wiele lat temu. Piosen­ka miała tytuł „Już nad­szedł czas, w bło­cie po pas iść do dolinki”

sdr

Trud­no o zwierzę­ta bardziej wylu­zowane niż owce

Musi­cie bowiem wiedzieć że ścież­ka pod regla­mi jest w dni słoneczne błot­nista ale w dni deszc­zowe zamienia się w coś w sty­lu sto­jącego jezior­ka bło­ta. Im więcej wody spły­wa z góry tym więcej bło­ta wypeł­nia ścieżkę. Do tego stop­nia że zarad­ni turyś­ci w niek­tórych miejs­cach obchodzą ją bok­iem – wchodząc głę­biej w las. Nieste­ty tym razem nie zdało się to na wiele ponieważ las choć dzię­ki korzeniom drzew nieco łatwiejszy do poko­na­nia także był pełen błot­ka. Zwierz jed­nak nie martwił się tym za bard­zo bo po pier­wsze – ani razu się nie potknął (co w przy­pad­ku zwierza nie jest aż tak oczy­wiste) a po drugie – posi­adanie plam z bło­ta na butach i nogawkach spod­ni czyni z każdego górskiego wędrow­ca człowieka automaty­cznie bardziej dum­nego. Nawet jak poszedł tylko na popołud­niowy spacer.

mde

Przede mną bieży baranek

Ponieważ moty­wem prze­wod­nim wyprawy jest obcow­anie z naturą to do listy zwierząt na które nap­a­toczył się zwierz należy dopisać owce. Właś­ci­wie całe sta­do owiec wypasane tuż przy ścieżce. Owce nie wyglą­dały na szczegól­nie porus­zone fak­tem że obok nich prze­wala się całe mnóst­wo turys­tów w kolorowych płaszczach prze­ci­wdeszc­zowych, choć wszelkie pró­by jakie pode­j­mowali niek­tórzy co mniej rozważni turyś­ci, wejś­cia w sta­do (bo wiado­mo, że nie moż­na robić zdę­cia owcy, trze­ba mieć zdję­cie z owcą inaczej się nie liczy) było przez nie trak­towane z niechę­cią. Owce po pros­tu się roz­chodz­iły. Zwierz musi powiedzieć, że sam zała­pał coś na ksz­tałt owczej inte­gracji kiedy robiąc zdję­cie jed­nej wyjątkowo mal­own­iczej owcy został przez nią dostrzeżony. Owca przez dłuższy czas spoglą­dała na zwierza badaw­c­zo po czym najwyraźniej uznała, że nie stanowi on jakiegoś zagroże­nia bo wró­ciła do żucia trawy. Co ciekawe stad­ko to było teo­re­ty­cznie pil­nowane przez psa. Psa który jak­by nigdy nic spał w cie­niu i to tak moc­no że zwierz przys­taną nad nim sprawdz­ić czy na pewno żyje.

dav

Pies pil­nował owiec dziel­nie. Głównie przez sen

Dolina Strążyskiej to jed­no z tych miejsc w Tatra­ch do których chodzi się wyłącznie na początku (dla akli­matyza­cji) a potem wyłącznie wtedy kiedy pada. Nie idzie się tam dłu­go – szy­bko jakieś pół godziny, wol­nej czter­dzieś­ci min­ut. Pod koniec czeka sza­łas który doskonale zmęc­zone­mu turyś­cie zastępu­je schro­nisko. W niewielkim sza­łasie moż­na napić się herbaty a także pod­słuchać bard­zo prze­ję­tych młodych ludzi którzy z mapą w ręku planowali następ­ne etapy wyciecz­ki (szli na Kalatów­ki). Mieli przy sobie kanap­ki, książecz­ki dla turys­tów, mapy i  w ogóle byli bard­zo przy­go­towani. Ale też trochę niepewni czy aby na pewno zejdą i wejdą czy nie czeka ich po drodze nic strasznego. I tu zwierz udzielił im rad, poin­for­mował że na drodze w kierunku Sarniej Skały jest bard­zo ślisko bo jest tam gli­na, ale potem naprawdę nie ma się czym prze­j­mować. Kiedy zwierz udzielał tych rad zdał sobie sprawę, że nie mówi do ludzi równych mu wiekiem ale do młodzieży o co najm­niej dekadę młod­szej. I że pewnie w ich oczach jest osobą dużo starszą, poważniejszą i doświad­c­zoną niż w rzeczy­wis­toś­ci. Przedzi­wny to moment kiedy człowiek uświadamia sobie, że jego zachowanie i w ogóle cała sytu­ac­ja w jakiej się znalazł staw­ia go tam gdzie zwyk­le (w jego włas­nym życiu) stały oso­by dorosłe.

sdr

Choć na zdję­ciu nie widać to za oknem leje

 

Być może to właśnie spraw­iło, że zwierz do koń­ca dnia łapał Poke­mo­ny jak sza­lony. A właś­ci­wie nie należy tutaj wyjaśnić że nie łapał ich sam. Widzi­cie kluczem do sukce­su jest odpowied­nie dele­gowanie obow­iązków i zadań. Zwierz postanow­ił więc dele­gować łapanie Poke­monów na narzec­zonego. Okaza­ło się to doskon­ałym pomysłem, bo choć nie ma on odpowied­niego tele­fonu to ma mnóst­wo zapału by w tym celu wyko­rzysty­wać tele­fon zwierza. Jak na razie oper­ac­ja dzi­ała doskonale bo zwierz już jest dwa etapy dalej niż był na początku wyjaz­du co sugeru­je że dele­gowanie obow­iązków – a niekiedy nawet przy­jem­noś­ci, jest doskon­ałym sposobem na to by szy­bką drogą zmierzać do sukce­su. Pole­cam wam wszys­tkim. A sko­ro przy polece­ni­ach jesteśmy to zwierz musi powiedzieć że strasznie żału­je że dopiero dziś odkrył kaw­iarnię widokową STRH na ostat­nim piętrze jed­nego z budynków przy Krupówkach (naprze­ci­wko Koś­cioła nad dobrą skąd­inąd cukiernią Saman­ta) – jeśli zajmie się tam miejsce przy oknie moż­na przyglą­dać się z góry tłu­mom ciągną­cym przez Krupówki.

dav

Krupów­ki oglą­dane z góry nie są takie straszne

Zakopane to ciekawe mias­to. Kiedy się do niego przy­jeżdża to spoglą­da się niechęt­nie na Krupów­ki, kaw­iarnie, sklepy z pamiątka­mi, i całą tą górską cepelię. Ale kiedy przy­chodzi ostat­ni dzień przed wyjaz­dem nagle czu­je się jakąś stras­zli­wą pustkę na myśl że opuszcza się to miejsce aż na rok. Oczy­wiś­cie nie chodzi ani o tłum ani o kosz­marne zdję­cie woskowej fig­ury papieża z ciu­pagą ani o jakikol­wiek inny straszny prze­jaw miejs­cowej cepelii. Chodzi o sam fakt, że się jest w Zakopanem a to oznacza że jest się w górach. A właś­ci­wie ma się je na wyciąg­nię­cie ręki. Niby każdego ran­ka zwierz wal­czy ze sobą (i ze swo­ją szla­chet­ną rodzi­cielką) by pow­stać i ruszyć przed siebie, ale praw­da jest taka, że nigdzie nie jest się tak wol­nym jak w górach. I nie chodzi jedynie o wol­ność myśli – które z każdym kilo­me­trem w górę sta­ją się mniej obciążone codzi­en­ny­mi prob­le­ma­mi, pracą, zmartwieni­a­mi. Chodzi też o jak­iś rodzaj fizy­cznej wol­noś­ci. Trud­no to jed­noz­nacznie określić ale kiedy staw­ia się kole­jne kro­ki na ścieżce dba­jąc o to by się nie pośl­izgnąć, by wyrów­nać odd­ech, by tak zaplanować kole­jny krok by było jak najłatwiej pode­jść, jest się dużo bardziej sobą niż na uli­cy gdzie idzie się pomiędzy ulicą a budynka­mi wyz­nacza­ją­cy­mi skraj chod­ni­ka. I choć zejś­cie z chod­ni­ka jest dużo mniej niebez­pieczne niż opuszcze­nie szlaku to jed­nak w mieś­cie człowiek jakoś nie czu­je się tak wol­ny. Zresztą co tu dużo mówić. Jak­by się w  górach człowiek nie męczył, nie nadyszał, nie natracił przy­tom­noś­ci w ostate­cznym rozra­chunku jest się na szczy­cie. I choć za każdym razem jest to równie zaskaku­jące, niewiele jest równie satys­fakcjonu­ją­cych przeżyć w życiu. Mogą ci wręczać dyplomy, drukować książ­ki i dawać niezłą kasę. A i tak spo­jrze­nie w dół na ścieżkę którą się właśnie pokon­ało daje w jed­nej chwili więcej radości.

dav

Przyz­nam szcz­erze nie wiem czego bać się bardziej. Żywego papieża czy papieża z ciupagą

Zwierz wie, że nie kłamie i nie prze­sadza.  Gdy­by zliczyć wszys­t­kich ludzi – zwłaszcza ludzi pióra którzy próbowali ująć mag­ię chodzenia po górach wyszła­by lista dłuższa niż kole­j­ka turys­tów na Giewont. Wszyscy oni doskonale wiedzieli jakie uczu­cie chcą opisać i jak wyjaśnić po co wchodz­ić na góry, tylko po to by z nich w końcu zejść. Niek­tórym udawało się lep­iej, niek­tórym gorzej ale ogól­nie – to jed­na z tych rzeczy, których trze­ba spróbować bo inaczej… cóż inaczej nie moż­na liczyć na niko­go że to uczu­cie dokład­nie opisze. Dlat­ego też zwierz w sum­ie mimo kosz­marnych zak­wasów, i wstaw­ia­nia co rano o godzinie dla bar­barzyńców jest wdz­ięczny swo­jej szla­chet­nej rodzi­cielce że od cza­sów niepamięt­nych cią­ga zwierza po górach. A właś­ci­wie to posłusznie czeka aż zwierz się do niej doczłapie.

Ps: Dla niecier­pli­wych – recen­z­ja Legion Samobójców już jutro

Ps2: Dla bard­zo niecier­pli­wych – to ostat­ni z wpisów tarza­ńs­kich w tym roku. Urlop się wziął i skończył.

8 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online