Home Góry Wiatr, niedźwiedzie i samobójcy czyli wpis tatrzański siódmy

Wiatr, niedźwiedzie i samobójcy czyli wpis tatrzański siódmy

autor Zwierz
Wiatr, niedźwiedzie i samobójcy czyli wpis tatrzański siódmy

Kiedy rano zamiast jednego ponaglającego głosu budzą mnie dwa, wiem że coś jest poważnie nie tak. Otóż kiedy nie patrzyłam i nie pilnowałam nie tylko moja matka postanowiła mnie obudzić ale przyłączył się do niej też mój narzeczony. Są na świecie rzeczy niedopuszczalne i budzące przerażenie i takim właśnie jest sojusz matki i narzeczonego którzy popędzają zwierza by wstał z łóżka i pognał w góry. Bo przecież już jest po siódmej.

Kto spodziewał się, że obecność narzeczonego złagodzi ambicje matki ten jest w błędzie. Co prawda poszanowała ona święte prawo aklimatyzacji i zamiast wprowadzać Mateusza na Kasprowy zgodziła się go tam wwieść ale na tym poprzestała. Tymczasem na szczycie wiało. Nie wiało to złe słowo. Ponoć miejscowi mówią że duje, ale to też brzmi zbyt łagodnie. Zwierzowi przypomniało się jedno słowo które słyszał głównie w odniesieniu do województwa kieleckiego. Otóż na szczytach góra piździło. Inaczej się tego nie da opisać ponieważ wiar z hukiem dmuchał prze z cały czas barwiąc na różowo a może bardziej na czerwono uszy i policzki, wywiewał oddech z ust i łzy z oczu. Z jednej strony stanowił on przeszkodę by cieszyć się widokami z drugiej – jeśli w odpowiednim momencie rozłożyło się ręce można się było poczuć niemal jak  w tunelu aerodynamicznym, zwłaszcza gdy wiatr wlatuje pod kurtkę i zamienia człowieka w szczęśliwy balonik.

Niby ładnie niby słońce ale nawet nie wyobrażacie sobie jak tam wieje

Niby ładnie niby słońce ale nawet nie wyobrażacie sobie jak tam wieje

Jednocześnie wiatr czy nie wiatr trzeba iść. Droga z Kasprowego do Kopy Kondradzkiej to jedno z najładniejszych – łatwo dostępnych miejsc w Tatrach. Niemal cały czas idzie się tu granią mając z jednej strony widok na dolinę po polskiej stronie a z drugiej na Tatry Słowackie. To niesłychane przeżycie kiedy ścieżka idzie sobie prosto przez miejsca gdzie grań się zwęża na tyle że krok w bok oznaczałby długą drogę na dół. Kiedy tu wieje trawy poruszają się tak, że przypomina to falowanie morskich fal i można zrozumieć co mieli na myśli ci którzy swego czasu ukuli porównanie „morze trwa”. Jest w tym coś pięknego ale i niepojącego jakby coś żyło we wnętrzu góry i od dołu poruszało porastającą zbocza roślinnością. Jednocześnie jest tu głośno i zupełnie cicho. Wiatr przewiewa uszy i huczy wszędzie dookoła ale znikają codzienne odgłosy wędrówki – chrzęst kamieni, stukanie kamiennych stopni, skrzypienie butów, dźwięk plecaka ocierającego się o kurtkę. Kiedy nieco niżej wiatr ustaje i nagle te wszystkie odgłosy wracają można niemal ogłuchnąć.

Widok kładących się pod wiatrem traw jest niesamowity, tak jakby falowały same zbocza gór

Widok kładących się pod wiatrem traw jest niesamowity, tak jakby falowały same zbocza gór

Sprowadzenie do Zakopanego narzeczonego zwierza okazało się całkiem słuszne – jest on wielce pomocny w podawaniu ręki i przenoszeniu plecaków, ale opuściło nas niesamowite szczęście. Otóż matka zwierza się potknęła. Potknięcie się matki zwierza umknęło co prawda jego uwadze – ale pozostawiło niezatarty znak w postaci dziury w spodniach. Matka zwierza co prawda zupełnie się całym zdarzeniem nie przejęła – co kazało sugerować że ścieżka czuje się gorzej od niej, ale po powrocie do domu pokazała zwierzowi podrapane kolano. Zwierz nieco zbladł ponieważ on sam przy takiej kontuzji łazi przez dwa dni i sugeruje wszystkim że pewnie umrze albo co najmniej pożegna się z nogą. Matka zwierza jednak oświadczyła że nic jej nie boli, rana się pięknie goi i w ogóle nie ma o czym mówić. Co ponownie sugeruje, że matka zwierza  jest do jakiegoś stopnia mutantem. Na całe szczęście zwierz może zapewnić że zarówno on jak i jego narzeczony są zupełnie normalni bo chodzą i łkają że przybrali bardzo patriotyczne kolory bieli i czerwieni bo znów dali się złapać na złudzenie że w górach jest raczej chłodno a tymczasem słońce straszliwie pali.

Chodzenie granią z Kasprowego do Kopy Kondradzkiej to chyba najpiękniejsza prosta wycieczka w Tatrach.

Chodzenie granią z Kasprowego do Kopy Kondradzkiej to chyba najpiękniejsza prosta wycieczka w Tatrach.

Ponieważ po kilku dniach pobytu w Zakopanem mięśnie nóg, a przynajmniej mięśnie nóg zwierza poddają pod wątpliwość możliwość dalszych wycieczek, zamiast zdobywać Czerwone Wierchy wycofujemy się do schroniska pod Giewontem. Droga początkowo idzie tam ostro w dół by potem nagle wyhamować i prowadzić właściwie prosto dnem doliny. Zwykle idzie się tam bez emocji przystając być może na chwilkę by zadumać się w zachwycie nad różnorodnością roślinności wysokogórskich łąk. Tym razem było jednak inaczej. Już schodząc można było dowiedzieć się od innych turystów że przy drodze widać pasące się kozice, nieco niżej świstaka który przycupnął na skale i wygrzewa się na słońcu a poza tym między drzewami widziano niedźwiedzia. O ile kozy i świstaki budzą uczucia zdecydowanie pozytywne to sama informacja że gdzieś w okolicach doliny którą się idzie widziano niedźwiedzia powoduje stworzenie w głowie konceptu niedźwiedzia magicznego.  Niedźwiedź magiczny charakteryzuje się nieludzką szybkością, niechęcią do ludzi i ma w życiu jedno zadanie – pożreć ciebie i całą twoją rodzinę. Mateusz dzielnie wypatrywał niedźwiedzia magicznego podczas kiedy zwierz przygotowywał się psychicznie na jego spotkanie zastanawiając się, czy znajdzie w sobie tyle energii by przed nim uciekać i co ewentualnie powiedziałby na pogrzebie swojej zjedzonej przez niedźwiedzia matki. Poza „Uff”.

Matka zwierza próbuje się napić lemoniady. Problem w tym, że rurka jest wyżej niż jest w stanie dosięgnąć matka zwierza.

Matka zwierza próbuje się napić lemoniady. Problem w tym, że rurka jest wyżej niż jest w stanie dosięgnąć matka zwierza.

 

Niedźwiedź nikogo nie zjadł, bo niedźwiedzie ogólnie nie teleportują się same z siebie i raczej ludzi nie zjadają. Zwierz i jego kompania radośnie zeszli z góry, poszli do Szwajcarskiej knajpy i tam – trochę w nagrodę że nic ich nie zjadło, spożyli jeden z najlepszych posiłków wyjazdu, jednocześnie zastanawiając się czy nie zakończyć dnia zbrodnią bo dziecię przy stoliku obok wydawało z siebie dźwięki tak wysokie (Nie płakało tylko piszczało) że wiadomo było, że musi dojść do zbrodni. Na całe szczęście wysiłek i niechęć do załatwiania papierkowej roboty odwiodły wszystkich od próby uduszenia dziecka (ogólnie zwierz nic do dzieci w knajpach nie ma – nie lubi po prostu wysokich dźwięków). Udało się jednocześnie zjeść wszystko co nam podano co nie było proste bo zarządcy szwajcarskiej knajpy chyba doszli do wniosku, że ich zadanie nie jest wykonane w pełni jeśli ktokolwiek z restauracji wyszedł a nie wytoczył się przysięgając że już nigdy niczego w życiu nie zje.

bty

Zwierz uśmiechnięty choć zawiany

W tym momencie matka zwierza oświadczyła, że nie po to sprowadziła zwierzowi narzeczonego na wyjazd by spędzić w jego (znaczy zwierza) towarzystwie choć jedną minutę więcej. Spakowała się i udała w bliżej nieokreślonym kierunku z miną sugerującą że już niedługo spełni się jej największe szczęście – znaczy że odda swoje dzieci obcym ludziom i będzie miała święty spokój. Pozostawiony z narzeczonym zwierz znalazł się w sytuacji trudnej bo ponoć należy z wybrankiem serca rozmawiać. Bogu dzięki za Pokemony i wieczorny seans Legionu Samobójców. Dzięki temu (oraz wypitym na Kurpówkach drinkom) istnieje możliwość że zwierz przeżyje ten wyjazd prawie nie zamieniając z lubym słowa. Przecież o to chodzi nie? A co do Legiony Samobójców (pan w kasie był poruszony że chcemy bilety na wieczór skoro za pięć minut zaczyna się seans z dubbingiem) to zwierz jeszcze się nie zdecydował ale chyba recenzja będzie dopiero po tym jak zwierz zakończy swój cykl górski. Bo jednak chciałby z wami jeszcze chwilę pobyć w świecie szczytów, wczesnych pobudek i przerażającej matki zwierza.

Ps: Zwierz jest zadowolony bo położenie narzeczonego w pokoju/szafie pod łóżkiem jeszcze nie zaowocowało zwianiem wyżej wspominanego co dobrze rokuje na przyszłość

Ps2: Ale zwierz mnóstwo Pokemonów złapał!

2 komentarze
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online