Jednym z największych plusów posiadania abonamentu w HBO GO jest możliwość oglądania filmów dokumentalnych wyprodukowanych przez stację, a także licznych które HBO tylko zakupiło. W ostatnich tygodniach widziałam trzy dokumenty – bardzo od siebie różne, zarówno pod względem tematyki jak i pod względem formalnym. Każdy z nich był dla mnie jednak poruszający i odkrywający przede mną pewne elementy rzeczywistości o których wiedziałam (i uważam że wciąż wiem) zbyt mało. Pomyślałam jednak, że ponieważ HBO nie mówi aż tak dużo o swoich tytułach dokumentalnych, nawet jeśli są fantastyczne.
Festiwal Wigstock (Wig) – reżyseria Chris Moukarbel – film opowiada historię Wigstocku – festiwalu który od lat osiemdziesiątych co roku gromadził Drag Queen które występowały zarówno przed publicznością mniejszościową, jak i rosnącą z roku na rok grupą wielbicieli całego środowiska. Film prowadzi nas do klubu Piramyd w którym w latach osiemdziesiątych narodził się pomysł festiwalu ale też rodziła się i rozwijała nowojorska scena dragu. Jednocześnie obserwujemy przygotowania do festiwalu w 2018 roku. To powrót, ponieważ po 2001 roku (festiwal odbywał się tradycyjnie 3 września) imprezę zawieszono. Przez te kilkanaście lat scena drag i świadomość jak wyglądają i co robią drag queen i kings bardzo się zmieniła. I to jest w sumie najciekawsze w tym dokumencie. Gdzieś w tle jak cień pojawia się RuPaul i program – kochane i oglądane przez ludzi na całym świecie RuPaul’s Drag Race. Warto zaznaczyć, że filmowcy pokazują nam zdjęcia z lat osiemdziesiątych na których możemy obserwować RuPaula wraz z pozostałymi bohaterami produkcji, którzy teraz po latach organizują festiwal. Ale jednocześnie sam gwiazdor się nie pojawia. Zresztą podejście do programu i do tego jak wpłynął na społeczność jest bardzo niejednoznaczne.
W dokumencie widać jak bardzo społeczność nie umie się zdecydować – czy jest zadowolona że świat wie więcej o ich kulturze czy też nie może przeboleć że coś bardzo niszowego i tak bardzo „ich” zostało zdefiniowane przez ten program. Zresztą oglądając dokument widać jak wiele tych mniej „glamour” elementów mniejszości zostało gdzieś za drzwiami wciąż nie mieszcząc się w formule programu. Przyznam, że przez pierwsze dwadzieścia minut miałam problem z dokumentem bo prezentuje on głównie materiały z prywatnych nagrań z lat osiemdziesiątych. Nie powiem nie jest to łatwe do słuchania (dźwięk jest fatalny). Ale potem dokument łapie oddech i kiedy oglądamy fragmenty występów z Wigstock zaczynamy rozumieć te elementy istnienia w tej społeczności których może nie zobaczymy w ukochanym programie. Przyznam szczerze, że moim zdaniem ten film jest trochę obowiązkowym uzupełnieniem maratonu kolejnego sezonu Drag Race. Dodatkowo to ciekawy przypis do tego co dzieje się ze społecznością, kiedy z bycia na marginesie, marginesu społeczeństwa przechodzi bliżej głównego nurtu. Czasem jest jeszcze o co walczyć, a czasem można się tylko śmiać. Bardzo polecam, choć chcę zaznaczyć – to nie jest grzeczny dokument, ale nikomu moim zdaniem nie powinno to przeszkadzać w przypadku takiego tematu.
Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi (The Inventor: Out for Blood in Silicon Valley) reż. Alex Gibney – to jest dokument którego absolutnie nie powinniście przegapić. Dokument opowiada o Elizabeth Holmes która obiecała amerykanom i światu możliwość przeprowadzenia licznych badań diagnostycznych, z kropli krwi, za grosze – korzystając z narzędzia które nazywała Edison. Jej pomysł był tak dobry, że dostała aż 900 milionów od inwestorów i szybko stała się twarzą kobiecego sukcesu w Dolinie Krzemowej. Jednak po kilku latach okazało się, że jej urządzenie nie działa i być może nigdy nie będzie działać. Zaś sama sława i podstawa działania Elizabeth Holmes leżała w tym jak dobrze opowiadała swoją historię i jak dobrze snuła wizję tego co będzie mogła zrobić. Z jednej strony można oglądać film jako ciekawą opowieść o nieudanym przedsięwzięciu któremu zaufały amerykańskie elity. Ale zdecydowanie ciekawej oglądać film jako historię tego jak działa współczesne budowanie mitu geniusza i wynalazcy – zwłaszcza w świecie nowych technologii.
Elizabeth Holmes zrobiła wszystko co powinna – od razu zaczęła się ubierać w takie same ubrania codziennie, rzuciła studia i założyła firmę w wieku dziewiętnastu lat. Do tego jeszcze wiele osób powtarzało że to co planowała jest niemożliwe do zrobienia. Czyż nie jest to fantastyczna historia, dodać do tego jeszcze wywiady, dobrą kampanię reklamowa i nagle wydaje się, że mamy do czynienia z kolejnym Jobsem czy następcami twórców Google. I właśnie to jest w tej historii najciekawsze – jak się tworzy taka historia, jak bardzo ludzie jej pożądają i jak potem – kiedy okazuje się, że rzeczywistość wyglądała inaczej jest im trudno się z tym pogodzić. Inna sprawa, że to jak Elizabet Holmes w pewnym momencie zaczyna działać tak jakby nie widziała jak wygląda rzeczywistość wokół niej każe się zastanawiać – ilu ludzi którzy kłamią mediom czy swoim udziałowcom w pewnym momencie zaczynają w swoje kłamstwa wierzyć. Film jest dość długi ale moim zdaniem dobrze analizuje co się dzieje kiedy wizja, że nie wolno przyznać że być może nikt nie zrewolucjonizował świata nie dlatego, że nie chciał ale dlatego, że pewnych rzeczy zmienić się nie da. Naprawdę bardzo polecam.
At the Heart of Gold: Inside USA Gymnastic Scandal (Druga strona medalu: Skandal w Amerykańskim Związku Gimnastycznym) reż. Erin Lee Carr – to jest absolutnie poruszający film. Opowiada o wieloletnim, trwającym dwie dekady molestowaniu młodych gimnastyczek przez lekarza (w tym lekarza reprezentacji Stanów Zjednoczonych w gimnastyce sportowej) Larry’ego Nassara. Jeśli porusza was historia Weinsteina to historia Nassara podważa w ogóle wiarę że jakakolwiek instytucja jest w stanie ochronić kobiety, a zwłaszcza dziewczynki. Przez dwie dekady Nassar molestował młode gimnastyczki w czasie badań lekarskich, choć nie tylko. Przez te lata kilka dziewczyn próbowało zgłosić ten fakt. Wszystkie udało się uciszyć. Dopiero kiedy jedna z gimnastyczek poszła do prasy, udało się ujawnić skandal. I żeby nie było wątpliwości – ofiarami lekarza padały uczennice, studentki ale też np. mistrzynie olimpijskie – dziewczyny które znamy z pierwszych stron gazet i rekordów. Jest to opowieść przerażająca. Głównie dlatego, że analizuje nie tylko działanie gwałciciela ale też pokazują jak działają mechanizmy obronne które sprawiają, że molestowane dziewczyny boją się mówić o tym co je spotkało, albo czasem nawet uciszają inne dziewczyny nawet nie zdając sobie sprawy jak bardzo krzywdzą siebie i swoje koleżanki.
Dodatkowo po obejrzeniu tego filmu zaczęłam się zastanawiać czy w pogoni za coraz lepszymi wynikami sportowymi nie postradaliśmy zmysłów. Bardzo wcześnie oddając dzieci pod opiekę trenerom czy osobom które wymagają w ramach treningu absolutnego posłuszeństwa i dodatkowo stają się autorytetami czasem ważniejszymi niż rodzice. W takich warunkach bardzo łatwo o tajemnice i nadużycia. Jednocześnie sam film kończy się niesamowitym zapisem tych dni procesu w czasie których molestowane dziewczyny, dziś często dojrzałe kobiety, składały w sądzie zeznania dotyczące tego co je spotkało. Te ostatnie sekwencje ogląda się jak filmową sekwencje. Są emocjonalne, miejscami straszne ale pokazują też siłę tych dziewczyn i kobiet które zdecydowały się składać zeznania. Ostatecznie jest to historia w której można powiedzieć jest coś na kształt dobrego zakończenia choć nie ma wątpliwości, że to co się stało gimnastyczkom może się dziać w wielu innych ośrodkach treningowych i federacjach sportowych. I będzie się działo jak długo federacjom sportowym bardziej niż na dobru zawodników będzie zależało na zyskach, i kontraktach reklamowych. Mam poczucie, że naprawdę warto zobaczyć ten film nie tylko by zrozumieć tą sprawę ale także wiele innych aspektów molestowania o których rozmawiamy gdy mówimy o metoo.
Jakiś czas temu bardzo polecałam wam przeglądanie katalogu dokumentów na Netflix. Myślę, jednak że równie ważne jest pamiętanie o tym, że HBO od lat produkuje naprawdę doskonałe dokumenty – które poruszają bardzo różne tematy ale naprawdę są warte oglądania. Widziałam w życiu trochę słabszych dokumentów do HBO ale większość z nich jest zdecydowanie na bardzo wysokim poziomie. Dlatego nawet jeśli nie zaglądacie już po nowe odcinki Gry o Tron to warto sprawdzić co tam nowego w dokumentach
Ps: Byłam na reklamowanym w wielu miejscach Friends Fest jeśli, nie udało się wam kupić biletów to nie płaczcie. Cała impreza polega na tym że wchodzicie do hangaru gdzie są miejsca które przypominają te z serialu (najbardziej to przypominające mieszkanie Moniki), można tam sobie zrobić zdjęcia. Jeśli człowiek lubi sobie robić zdjęcia na tle dekoracji które przypominają dekoracje z serialu to spoko. Osobiście miałam nadzieję na odrobinę więcej np. historii serialu, ciekawego zestawienia fragmentów czy czegokolwiek co pochodzi z serialu. No ale może za wiele się spodziewałam. W każdym razie nie trzeba bardzo płakać.