Home Film Dwa Star Treki w jednym czyli Abrams kręci najdroższe fan fiction świata

Dwa Star Treki w jednym czyli Abrams kręci najdroższe fan fiction świata

autor Zwierz

Hej

 

           Zwierz zgod­nie z obiet­nicą poczęs­tu­je was dziś recen­zją Star Tre­ka. Jed­nak zan­im przys­tąpi do pisa­nia musi stwierdz­ić, że istot­nie każdy recen­zent fil­mu powinien na wstępie złożyć swoiste wyz­nanie wiary. Otóż bowiem zwierz nie ma wąt­pli­woś­ci, że odbiór fil­mu jest w tym przy­pad­ku bard­zo zależny od tego, czy zna się kanon, jak się ma do niego sto­sunek i jak dalece kojarzy się naw­iąza­nia do innych filmów i seri­ali z Star Trekowego uni­w­er­sum. Zwierz musi więc na wstępie zadeklarować, że kanon zna, choć nie należy do osób rozpoz­na­ją­cych każde możli­we naw­iązanie, ale to co do fil­mu wiedzieć trze­ba zwierz wiedzi­ał, do tego ma do kanonu pode­jś­cie bard­zo lib­er­alne, im więcej mu się pod­suwa inter­pre­tacji, wari­acji, naw­iązań tym zwierz szczęśli­wszy. Nie ma chy­ba takiego fan­do­mu przy którym zwierz był­by betonem, nie lubią­cym jak mu się cokol­wiek zmienia (no może trochę przy Gwiezd­nych Woj­nach ale nie aż tak strasznie). To ważne deklarac­je bo reakc­ja zwierza na pewne wąt­ki i ele­men­ty fil­mu jest od nich ściśle uza­leżniona.  Nie oznacza to jed­nak, że oso­ba mają­ca inne pode­jś­cie będzie się źle baw­ić na filmie. Oznacza to raczej że może się dobrze baw­ić z zupełnie innego powodu niż zwierz.

 

 

 Zwierz rozważa umieszczanie tego gifu na początku wszys­t­kich wpisów. A tak przy okazji, wszys­tkie gify zwierz znalazł na Tumblr.

 \

               Ter­az kole­j­na deklarac­ja. Zwierz prze­myślał swo­je uwa­gi i zde­cy­dował się je zebrać w punk­tach, bo łatwiej w ten sposób uporząd­kować myśli. Jed­nocześnie zwierz nie będzie się tym razem baw­ił w antyspoilerową ekwili­brystykę. Dlaczego? Bo w tym przy­pad­ku zwierz nie mógł­by  omówić frag­men­tów które spraw­iły mu najwięk­szą przy­jem­ność a poza tym, jeśli zwierz nie podzieli się z wami swoi­mi wynurzeni­a­mi na tem­at kluc­zowych ele­men­tów fabuły to nikt z nim na ten tem­at nie poga­da. Przy czym brawa dla Abram­sa że zde­cy­dował się trzy­mać kar­ty przy order­ach. Zaskocze­nie ostat­nio sta­ni­ało, a to zawsze bard­zo miłe uczu­cie. Tak więc moi drodzy poniżej są spoilery.

 

 

Kirk, Spock i inni — zaczni­jmy od samej fabuły, dla zwierza jasne było zawsze że fabuła poszczegól­nych odcinków jest nieco dru­go­planowa wobec relacji między bohat­era­mi, jak zwierz pisał swego cza­su we wpisie o Star Treku, dla niego najważniejszy był ten genial­ny kok­ta­jl jak dosta­je­my zestaw­ia­jąc pory­w­czego Kir­ka, Log­icznego Spoc­ka, Narzeka­jącego McCoya i innych. I podob­nie zwierz odnosi się do nowych filmów o Star Treku, gwiezdne przy­gody, wiel­cy prze­ci­wni­cy, knu­cie i sytu­acje zagroże­nia czy śmier­ci są istotne tylko jako tło relacji między bohat­era­mi. Zdaniem zwierza Abrams relac­je zachował — oczy­wiś­cie to jest inny Spock i inny Kirk niż ci seri­alowi — dla zwierza przede wszys­tkim znacznie ma ich wiek — Kirk fil­mowy jest chy­ba jed­nak młod­szy od seri­alowego a przy­na­jm­niej to młodoś­cią moż­na wyjaśnić jego igno­rancję i niechęć w sto­sunku do zasad, zwier­zowi nawet się to podo­ba bo w ten sposób Kirk może być aro­ganc­ki i nieod­powiedzial­ny nie koniecznie będąc idiotą albo dup­kiem. Z kolei Spock wyda­je się być zmieniony przede wszys­tkim przez utratę włas­nej plan­e­ty co daje nam punkt wyjś­cia do odpowiedzi dlaczego czuć to co czu­je zaczy­na dużo wcześniej niż w seri­alu.  Ale relac­je między bohat­era­mi pozosta­ją nie zmienione, ich wspólne sce­ny wciąż mają tą samą cud­owną dynamikę gdzie logi­ka spo­ty­ka się z przeczu­ciem a roz­mowa o uczu­ci­ach ury­wa się z braku zrozu­mienia tem­atu. Pine i Quin­to doskonale zgrali się w pier­wszym filmie i oglą­dać ich duet na ekranie to prawdzi­wa przy­jem­ność. Zwier­zowi zawsze podobał się Karl Urban jako McCoy mają­cy po dzi­ur­ki w nosie zarówno swo­jego kap­i­tana jak i pier­wszego ofi­cera.  Zwier­zowi podobała się nawet Uhu­ra, która zdaniem zwierza ma w tym filmie jed­ną z lep­szych scen choć rzeczy­wiś­cie mogło­by być jej więcej. Niek­tórzy narzeka­ją, że emocjon­alne prob­le­my bohaterów przy­pom­i­na­ją im cza­sy szkolne, ale zwierz słucha­jąc emocjon­al­nych prob­lemów swoich zna­jomych (chy­ba wedle założeń sce­nar­iusza zbliżonych wiekiem do bohaterów fil­mu) dochodzi do wniosku, że może to wcale nie jest takie dalekie od prawdy.

 

 

Zwierz woli Kir­ka w inter­pre­tacji “młody i głupi” od “aro­ganc­ki z natury”

 

Gniew Bene­dic­ta — zdaniem zwierza pomysł by do koń­ca udawać, że Bene­dict nie gra Khana był posunię­ciem genial­nym. Po pier­wsze całkiem spo­ra część widzów będzie naprawdę zaskoc­zona a to jest coś co zdarza się coraz rzadziej. Jed­nocześnie gdy­by wyjaw­iono tą infor­ma­cję na samym początku fani miesią­ca­mi dysku­towal­i­by nad tym dlaczego Bene­dict będzie złym Khanem, ter­az mogą jedynie pogadać czy był złym Khanem. Takich rozmów od daw­na nie było, a to zde­cy­dowanie lep­sze dyskus­je. Trze­ba powiedzieć, że aku­rat zwierz ma prob­lem z wys­tępem Bene­dic­ta w filmie. Z jed­nej strony trze­ba przyz­nać, że to co mu napisano gra świet­nie — kiedy mówi to trochę widać, że resz­ta ekipy po pros­tu stoi i słucha nawet nie stara­jąc się za bard­zo konkurować (bo rzeczy­wiś­cie trud­no), ton i brzmie­nie jego gło­su  jest takie, że mógł­by prosić o kap­ciusz­ki a człowiek czuł­by w tym śmiertel­ną groźbę. Dobry jest też sposób w jaki się rusza i mówi,  bo nie mamy wąt­pli­woś­ci iż istot­nie jest od naszych bohaterów nie tylko sporo mądrze­jszy, sil­niejszy ale i starszy. Do tego sce­ny akcji zagrane są tak, że bohaterowie wypada­ją przy nim tak niepo­zornie łącznie ze Spock­iem. To powiedzi­awszy, zwierz nie do koń­ca rozu­mie wszys­t­kich zach­wytów. Rzeczy­wiś­cie, miło od cza­su do cza­su zobaczyć na ekranie złego zagranego na poważnie, z prawdzi­wym powo­dem do podłych zachowań ale aż tak dobrze jak piszą niek­tórzy nie jest. Ostate­cznie zwierz poczuł, ze zabrakło mu kilku kwestii zdań czy gróźb które chęt­nie by prze­hand­lował za kil­ka kop­ni­aków wymier­zonych przez Bene­dic­ta różnym bohaterom (przy czym czy ktoś może zwier­zowi wytłu­maczyć po co Khanowi taki idio­ty­czny fryz? Ukłon w stronę ory­gi­nału?). No ale przyz­nać trze­ba, ze aktor nie zawodzi i co chy­ba najważniejsze — wychodząc z fil­mu to właśnie jego czu­je się najwięk­szy niedosyt.  Jed­nocześnie zwierz jest pod wraże­niem, że nikt ze sce­narzys­tów nie starał się rozwiązać skom­p­likowanego prawnic­zo, moral­nego węzła jaki stworzył się w przy­pad­ku nowego Khana. Jego osądze­nie czy zabi­cie było­by w jak­iś sposób nie moralne (obie strony właś­ci­wie grały cały czas równie nie fair) — odłoże­nie bohat­era do lodu nie tylko pozwala na jego powrót (co dało­by możli­wość dopowiedzenia wszys­tkiego czego tym razem nie odpowiedziano) ale także spraw­iło, że w filmie nie ma łatwych i prostych rozliczeń, co przy­na­jm­niej zdaniem zwierza jest lep­sze niż trady­cyjnie ubi­cie tego złego i udawanie że wszys­tko jest w porząd­ku. A tak na mar­gin­e­sie — czy Gwiezd­na Flota nie przy­pom­i­na wam tu zakonu Jedi, pozornie miłego, który im lep­iej się go zna tym gorzej wypada?

 

 

 Jeśli ktoś miał wąt­pli­woś­ci do castin­gu to w tej sce­nie powin­ny go abso­lut­nie opuścić.

 

Bieg­nij Scot­ty, Bieg­nij — a sko­ro przy resz­cie obsady jesteśmy. Simon Pegg kranie każdą scenę w jakiej jest, ratu­je Enter­prise i wszys­t­kich bohaterów, bie­ga po hangarze, mówi ze szkockim akcen­tem i jest abso­lut­nie fenom­e­nal­ny. Zdaniem zwierza jeśli ktoś w tym filmie naprawdę zagrał tak jak nikt się tego nie spodziewał to był to Pegg. A może inaczej, zwierz się zawsze po Peg­gu spodziewa wszys­tkiego co najlep­sze bo to jeden z ukochanych aktorów zwierza, ale tym razem dokonu­je on dość bezczel­nej kradzieży fil­mu.  Co więcej zwierz nosi w ser­cu scenę w której naresz­cie ktoś musi gdzieś prze­biec i to a.) trwa! b.) jest męczące. Serio, zwierz  pod olbrzymim wraże­niem zwłaszcza, że Scot­ty nie jest w tym filmie wyłącznie zabaw­na postacią — jest też kil­ka momen­tów gdzie ma być bardziej emocjon­al­nie i Peg­gowi też to świet­nie wychodzi. Ogól­nie J.J Abrams powinien go koniecznie zabrać do nowych Gwiezd­nych Wojen. Tak zwierz zde­cy­dowanie jest fanem Peg­ga zde­cy­dowanie bardziej niż kiedykol­wiek będzie fanem Benedicta.

 

 

Simon Pegg jest wspani­ały krop­ka. Choć co oni mu zro­bili z brwiami?

 

Czer­wone koszule — jak już zwierz wspom­ni­ał, film wyda­je się być zupełnie inną pro­dukcją kiedy oglą­da się go zna­jąc Star Tre­ka i nie zna­jąc. Kiedy widzi­ało się TOS albo przy­na­jm­niej wie się o nim wystar­cza­ją­co dużo, sce­na w której Kirk każe założyć Czechowowi czer­woną koszulę powodu­je głośne westch­nie­nie (na Sali zwierza zro­biły to dwie oso­by), kiedy Mac­Coy trzy­ma w ręku Trib­ble to człowiek robi “awww”, kiedy Kirkowi zabier­a­ją statek widz się nie dzi­wi, kiedy Kirk nie umiera naprawdę człowiek nie jest ziry­towany itd. itp. Dla zwierza, który należy do grupy wiedzącej choć  nie wyz­na­jącej wszys­tkie te szczegóły były cud­own­ie czytelne i dostar­cza­jące dużo radoś­ci. Co więcej wyda­je się, że tym razem było ich więcej niż ostat­nio i w niek­tórych przy­pad­kach się­gały głę­biej. Zwierz miał wraże­nie, że film który oglą­dał to film który chci­ał nakrę­cić reżyser, ale nie jest to ten sam film który oglą­dała więk­szość sali kinowej. To jest pewne niebez­pieczeńst­wo bo bez tych smaczków, część wątków może się wydać aż nad to nai­w­na, część zupełnie nie zrozu­mi­ała, część w końcu nie przyniesie takich emocji.  Z jed­nej strony zwierz podzi­wia Abram­sa że nie nakrę­cił fil­mu który był­by tylko dla nowych fanów, z drugiej sama seria może na tym sporo stracić, bo różni­ca między dwoma fil­ma­mi jest olbrzymia. Jeden jest chao­ty­czny, miejs­ca­mi nai­wny i bezsen­sowny, dru­gi stanowi emocjon­al­ną kole­jkę górską, gdzie od zach­wytu nad naw­iązaniem prze­chodz­imy do lęku przed tym do czego taka poli­ty­ka może nas zaprowadzić.

 

 

 To zdję­cie może wywoły­wać stra­ch. Może też nic nie znaczyć.

 

 Ta Szy­ba — no właśnie, wszys­tko prowadzi do sce­ny która dla zwierza jest kluc­zowa w rozdzie­le­niu wid­owni i dwóch filmów, które się oglą­da. Kiedy widz zaczy­na zdawać sobie sprawę, że oto Abrams zmierza ku właś­ci­wie dokład­ne­mu powtórze­niu sce­ny z Gniewu Khana widza oga­r­nia niepokój. Czyż­by naprawdę chciano nam zafun­dować ten sam moment, to samo szk­lane pomieszcze­nie, szy­bkę i emoc­je które nawet najbardziej twardego widza pier­wszych filmów z serii potrafiły zmiękczyć? I kiedy wyda­je się, że wszys­tko pójdzie utartą drogą Abrams decy­du­je się na naj­droższe fan fic­tion w dzie­jach ludzkoś­ci — mamy więc Kikra, Spoc­ka i szy­bkę ale na odwrót, to Kirk umiera, to Spock płacze, dłonie spo­tyka­ją się tak jak powin­ny. Dla widza który nie zna Gniewu Khana ta sce­na jest kic­zowa­ta, staro­mod­na, zupełnie nie na miejs­cu. Dziś nie rzu­ca się taki­mi tek­sta­mi, nie krzy­czy się Khaaan w dra­maty­czny sposób, prak­ty­cznie nie każe się bohaterom stawać w obliczu tak napisanych ostate­cznych scen. Ale prze­cież ta sce­na to tylko przy­cisk który ma w człowieku włączyć emoc­je które czuł oglą­da­jąc Gniew Khana. Dla fana Star Tre­ka wszys­tko tu się zgadza, te same słowa, sytu­ac­ja, nawet bied­ny wyłąc­zony z sytu­acji Scot­ty. Zwierz przyz­na­je, że go ta sce­na poruszyła, i dlat­ego, że jak zwyk­le widz­imy, że nieza­leżnie od kobi­et, ukochanych, przeczuć logi­ki i obow­iązków dwaj panowie po pros­tu się kocha­ją, szcz­erze i prawdzi­wie, tak jak dziś już nie kocha­ją się bohaterowie seri­alu, którzy nie mają zami­aru ze sobą syp­i­ać. Po drugie zaś dlat­ego, że to jest sce­na, którą chcieliśmy zobaczyć, mogliśmy sobie wyobrażać i którą inny fan zafun­dował nam na ekranie. Poza tym zwierz może jest mięk­ki ale kiedy wolka­nin płacze to jest tak źle że i zwierz musi się wzruszyć. Serio genial­na sce­na, doskonale zagrana i pokazu­ją­ca, ze to nie jest ten sam film dla wszys­t­kich widzów.

 

 

Są dwa rodza­je ludzi — ci którzy drżą na widok tej sce­ny i ci których ona w ogóle nie poruszy.

 

Hin­dusi, Stani­ki i inne kon­trow­er­sje — fil­mowi towarzyszyły dwie kon­trow­er­sje. Pier­wszy doty­czył fak­tu, że w ory­gi­nale Khana który powinien być hin­dusem grał śni­ady Meksykanin a w nowym Star Treku gra go bielut­ki jak śnieg Cum­ber­batch. Zdaniem zwierza reżyser zatrud­nił do roli akto­ra, który jego zdaniem najlepiej się do niej nadawał. To znaczy jak zwierz czy­tał, w obsadze­niu roli bra­no od początku pod uwagę aktorów zgod­nych z wiz­ją z pier­wszego fil­mu nato­mi­ast w ostate­cznym rozra­chunku rola trafiła do Cum­ber­batcha. Zwierz zgadza się z każdym (pod linkiem zresztą dłuższe omówie­nie prob­le­mu) kto widzi w tym decyzję artysty­czną  na zasadzie — nie mamy obec­nie niko­go kto by tak dobrze zagrał nam złego.  Nato­mi­ast co do nieszczęs­nej prze­bier­a­jącej się bohater­ki granej przez Alice Eve. Prawdę powiedzi­awszy to wiele hała­su o trzy sekundy (tyle bowiem widz­imy ją w bieliźnie) jest zdaniem zwierza  lekko prze­sad­zone. Po pier­wsze w sce­nie wyraźnie widz­imy, że Kirk jest fizy­cznie nie zdol­ny do słucha­nia jakikol­wiek nakazów, po drugie dyskus­ja nad tą nieszczęs­ną bielizną spraw­iła, że nie roz­maw­ia się o czym innym. Otóż bohater­ka Alice Eve — Car­ol Mar­cus jest ogól­nie bez­nadziejnie napisana, braku­je jej stanow­c­zoś­ci Uhury, jakiegokol­wiek charak­teru i w sum­ie widać, że wrzu­cono ją do tej częś­ci by przed­staw­ić postać ważną w innym filmie. Zwierza den­er­wu­je to bardziej niż jakakol­wiek sce­na w bliźnie. Ogól­nie skarżono się, że w filmie za dużo jest mężczyzn — zwierz ma z tym prob­lem bo w ogóle prob­le­mu nie dostrzegł, bo nie zwykł przeliczać płci bohaterów. Na płeć Kir­ka, Spoc­ka, Scot­tego i MCCoya nic się nie poradzi a na nich kon­cen­tru­je się z koniecznoś­ci więk­szość akcji. Zwierza nato­mi­ast rozbaw­ił zarzut, że w sce­nie z komen­do Klin­gonów mamy za wielu mężczyzn. Po pier­wsze — tylko jeden Klin­gon zde­j­mu­je hełm więc nie wiemy jakiej płci są pozostali (z Kling­o­na­mi na pier­wszy rzut oka nie wiado­mo), po drugie w tej sce­nie Uhu­ra jest postacią, która wykazu­je się najwięk­szą odwagą i zrozu­mie­niem prze­ci­wni­ka, pod­czas kiedy Kirk ze Spock­iem siedzą ukryci czeka­jąc aż kobi­eta wyciąg­nie ich z kłopotli­wej sytu­acji (bez flirtów i udawa­nia głupiej idiot­ki) — dla zwierza więc nie chodzi nawet o ilość kobi­et w filmie tylko o to by jak już są to miały co grać.

 

 

 Zwierz pisał ale pow­tarza. Bene­dict zde­cy­dowanie ma w sobie wszys­tkie cechy ide­al­nego złego, zdaniem zwierza kwes­t­ia koloru skóry nie ode­grała roli przy castingu

 

Tam gdzie nie dotarł jeszcze żadne człowiek — w ostate­cznym rozra­chunku zwierz miał wraże­nie, że dru­gi Star Trek nadal nie był filmem samodziel­nym tylko po ekspozy­cji postaci rozliczał się ze wszys­tki­mi obow­iązkowy­mi ele­men­ta­mi, które każdy fan chci­ał zobaczyć w nowej odsłonie. Ter­az jed­nak zakończe­nie sugeru­je, że jeśli Abrams dostanie kasę na kole­jny film będzie mógł spoko­jnie nakrę­cić coś co będzie “prawdzi­wym” Star Trekiem roz­gry­wa­ją­cym się z dala od zie­mi, być może z jakim­iś wściekły­mi Kling­o­na­mi na ogo­nie. Zwierz bard­zo chęt­nie by taki film obe­jrzał, zwłaszcza, że obec­na obsa­da i nowe pode­jś­cie do bohaterów bard­zo zwier­zowi odpowiada­ją. Bene­dict jest zam­rożony więc też może wró­cić a Enter­prise nigdy nie wyglą­dał piękniej. Nic tylko udać się tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. A jed­nocześnie zwierz musi wam powiedzieć, że ten Star Trek uspokoił zwierza w kwestii Star Wars w real­iza­cji Abram­sa. Dla zwierza jest to bowiem doskon­ały film, który uspokoi ludzi takich jak zwierz odnośnie tego co moż­na zro­bić z kanonem jeśli jest się fanem a nie chce się krę­cić jeszcze raz tego samego. Zwierz może się pogodz­ić z takim pode­jś­ciem do kanonu jakie reprezen­tu­je Abrams a nawet mu kibi­cow­ać. Choć żaden człowiek nie powinien mieć takiej władzy ;)

 

 Och poleć­cie w kos­mos i daj­cie sobie spokój z kręce­niem jeszcze raz tego co było.

 

Ps: Zwierz musi przyz­nać, że ma pewne uwa­gi real­iza­cyjne najważniejsza z nich jest taka, ze cokol­wiek dodano do oczu Chrisa Pine by wyglą­dały jeszcze bardziej błęk­it­nie to prze­sad­zono — serio facet ma oczy jak Flary. OK. Wiemy, że Abrams je lubi ale są jakieś granice.

Ps2: Zwierz podob­nie jak wszyscy dowiedzi­ał się wczo­raj o tym, że Matt Smith opuszcza Dok­to­ra Who po odcinku świątecznym, co zdaniem zwierza oznacza, że niedłu­go usłyszymy o jego angażu do dużej roli za Oceanem. Zwierz jest smut­ny bo 11 Dok­tor bez Pondów grał znakomi­cie, ale naturą seri­alu jest zmi­en­ność, a zwierz nie może się doczekać 12 Dok­to­ra, który miejmy nadzieję, będzie dał się pokochać tak jak 11 — głęboko ale dopiero po pewnym cza­sie. Zresztą odkąd odszedł 10 nikt już nie złamie ser­ca zwierza.

 

A ter­az waż­na infor­ma­c­ja, wczo­ra­jszy konkurs (chodz­iło o tym, że piosen­ka Dirty jest wspom­ni­ana w komen­tarzu do Powro­tu Króla) wygrała Katarzy­na Kowa­lik, która najbardziej w całym Śródziemiu lubi enty i która rozbaw­iła zwierza wiz­ją entów spaceru­ją­cych na trasie Zakopane Karpacz)

9 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online