Dziś porozmawiamy o temacie, który zna każdy widz serialowy a który raz na jakiś czas porusza serca. Na pewno gdzieś na blogu zwierz ten temat poruszał ale ponieważ dziś chce się zająć tylko jego fragmentem to doszedł do wniosku, że najwyżej się powtórzy (zwłaszcza że nie udawajmy, jeśli zwierz pisał o czymś z pięć lat temu to dziś napisze zupełnie inaczej). A chodzi o kwestię snów w serialach.
Zwierz nie chce w tym wpisie poświęcić się ani sekwencjom snów które opowiadają nam o wewnętrznym życiu bohaterów, ani też wielkiemu pytaniu – czy sekwencje snów obejmujące całe sezony seriali są dobrym pomysłem, czy też najprostszym sposobem na to by zirytować i zniechęcić widzów. Zwierz nie ma też zamiaru pisać o np. snach wywoływanych przez zażycie narkotyków, czy takich których symbolika jest nadmiernie rozbudowana. Tak naprawdę zwierz ma zamiar dziś zająć się tylko jednym konkretnym wycinkiem tego tropu. Snami w których wyrażają się niespełnione pragnienia bohaterów. Jeśli gdzieś współcześnie szukać silnego i pozbawionego wątpliwości przekonania, że nasze libido jest jednoznacznie powiązane z tym co nam się śni to powinniśmy szukać wśród scenarzystów telewizyjnych. Ci są przekonani, nie tylko o tym, że sny nasze są zawsze znaczące, ale też że wcześniej czy później – jeśli żywimy do kogoś niewyznane czy nieskonsumowane uczucia to wyjdą one w snach.
Takie sekwencje snów należy rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Zacznijmy od realizacyjnej. Wydawać by się mogło, że sen w serialu czy w filmie powinien w pewien sposób „wyglądać” – sekwencja snu, jeśli jest dobrze zrealizowana powinna przypominać rzeczywistość, ale rzeczywistość wykrzywioną, taką w której dzieją się rzeczy nie mające szans zdarzyć się normalnie. Odkładając na bok produkcje których głównym zadaniem jest stawianie widza przed pytaniem co jest prawdą (jak np. Life on Mars czy dajmy na to krótko żyjący serial Awake) dobrze nakręcona sekwencja snu pozwala nam mniej więcej zorientować się, że bohater śpi. Zwykle pojawia się ktoś kogo nie ma prawa tu być, zmienia się wygląd bohatera czy w ogóle „jest dziwnie”. Do tego sny jak wiadomo powinny być pełne symboli, które są kluczami do podświadomości bohaterów. Niekiedy sekwencje snu podkreślają swoją nierealność np. poprzez pojawienie się zaskakującego elementu przemocy – który zwiększa „dziwność” snu.
Pod tym względem obyczajowe (tak je nazwijmy) sekwencje znów chcą iść w zupełnie przeciwną stronę. Ich założeniem jest stworzenie takiej sytuacji, która na pierwszy rzut oka mogłaby się wydać widzowi realna choć mało prawdopodobna. Innymi słowy – zwykle nie występują w niej elementy podkreślające dziwność świata przedstawionego. Niespodzianką dla widza ma być samo poznanie pragnień bohaterów czy też w ogóle pojawienie się jakiegoś rozwiązania dla schematu – bohaterowie mają się ku sobie ale nie mówią o swoich uczuciach. Jednocześnie jednak – ponieważ zasadą tych sekwencji jest raczej stworzenie pułapki na widza – który ma uwierzyć, że ogląda po prostu kolejną scenę serialu – to rzadko pojawiają się w nich elementy sugerujące że oglądamy sen. Oczywiście co pewien czas ktoś bawi się np. nagłym przeskokiem czasowym, czy dowcipnym rozwiązaniem kwestii przebudzenia ale najczęściej widz ma jak najdłużej (do końca sceny) wierzyć, że to co widzi na ekranie po prostu się dzieje. Są więc to sekwencje snu, które raczej nie próbują oddać nastroju marzenia sennego, bo widz nie powinien za długo koncentrować się nad tym, że ogląda coś co tak naprawdę nie miało miejsca.
Druga sprawa to znaczenie takich odcinków dla serialowej narracji. Czasem pozwala dużo wcześniej przetestować jakiś pomysł. Można dojść do wniosku, że sekwencja snu w Przyjaciołach w której Rachel śni o pocałunku z Joey’em była dobą podwaliną pod wątek ich związku, który pojawił się dopiero w dziewiątym i dziesiątym sezonie serialu. Co ciekawe – serial jednoznacznie sugeruje, że nawet jeśli bohaterka wie, skąd wziął się jej sen (wcześniej widziała Joey’a na planie gdzie jako aktor grał romantyczną scenę) to interpretacja może być tylko jedna. Nie to, że w śnie odbijało się wspomnienie z dnia na planie filmowym, ani też to, sugestia że przyjaciel podoba się jej tylko kiedy gra na planie telenoweli. Sen oznacza w takim przypadku zawsze tylko jedno. Nie ma tu za wiele refleksji – bo nikt się nie bawi w psychoanalizę. Sny sitcomowe mają bardzo określone cele narracyjne.
Widać to na przykład w serialach w których twórcy chcieliby zafundować widzom jakiś pocałunek czy romantyczną scenę ale jednocześnie wiedzą, że ograniczają ich sam punkt wyjścia serialu. Doskonale widać to na przykładzie Will and Grace. Ten sitcom NBC nadawany mniej więcej w tym samym czasie co Przyjaciele (niedługo wraca zresztą do telewizji) opowiadał o dwójce przyjaciół – kobiecie i mężczyźnie mieszkających razem w Nowym Jorku. Różnica polegała na tym, że Will był homoseksualistą i podobnie jak Grace szukał miłego mężczyzny z którym mógłby spędzić życie. Jednocześnie w serial opowiadał w dość standardowy sposób o dwójce mieszkających razem i kochających się osób. Do tego, ponieważ chemia między aktorami w głównych rolach był dobra, nie trudno się dziwić, że widzowie wcześniej czy później zaczęli oglądać serial trochę tak jak każdy inny – czekając aż bohaterowie się zejdą. Oczywiście napisanie odcinka z taką parą byłoby niemożliwe – oznaczałoby odrzucenie całego pomysłu na serial (zaznaczmy – to był taki sitcom, w którym co prawda pojawiała się postać biseksualna ale ogólnie miało być jak najgrzeczniej się da). Co więc zrobić? Wrzucić do odcinka sekwencje snu – zarówno jego jak i jej – gdzie da się widowni to co chciała – czyli romans a potem można spędzić resztę odcinka na panikujących bohaterach. Bo rzecz jasna w tym serialowym świecie to jest powód do paniki.
No właśnie – panika związana z takim snem jest przedmiotem wielu komediowych odcinków. Co ciekawe, sen niekoniecznie musi być nawet pokazany – ale jego interpretacja zawsze jest jednoznaczna. W piątym sezonie New Girl bohaterka Jess, która kiedyś umawiała się z Nickiem (który nadal jest jej współlokatorem) po rozmowie o pamiątkach jakie ma po związku z Nickiem ma właśnie taki jednoznaczny sen. Cały późniejszy odcinek ma taki schemat jakby bohaterce nie tyle coś się przyśniło ale jakby realnie czymś zawiniła czy nawet nie daj boże zdradziła swojego obecnego chłopaka. Pada wręcz zdanie – co muszę zrobić, żebyś uwierzył, że to tylko sen. Co oczywiście ma sens tylko w świecie gdzie takie sny mają jednoznaczną interpretację. Z kolei w Happy Endings – bohaterowie też spędzają cały odcinek na analizie snów – absolutnie przekonani, że jakiekolwiek romantyczne czy erotyczne marzenie senne musi coś jednoznacznego oznaczać – zazwyczaj spychane do podświadomości pragnienia. Z jednej strony panika ma być dla widza zabawna, z drugiej – wszyscy bohaterowie funkcjonują zgodnie z założeniem, że „coś w tym jest”.
Kolejne użycie sekwencji snu pojawia się wtedy kiedy widz zna uczucia tylko jednej strony a serial chce go w jakiś sposób poinformować o tym co czuje strona druga. Dobrym przykładem jest serial Younger. W ostatnim sezonie odcinek kończył się romantycznym wyznaniem – szefa bohaterki. W kolejnym odcinku zafundowano widzom scenę snu bohaterki – tylko po to by poinformować go, że owo wyznanie nie padło w próżnię i ona też jak najbardziej jest zainteresowana. Co ciekawe, wprowadzenie tej sekwencji o tyle ma znaczenie, że kiedy już dochodzi do prawdziwej konfrontacji bohaterów to widz doskonale wie co oboje mają w głowach i tylko czeka aż powtórzą to co widział w scenie snu. Co oczywiście może się zdarzyć ale niekoniecznie – zwłaszcza biorąc pod uwagę dramaturgię seriali, które chcą mieć ciastko i zjeść ciastko. W snach bohaterowie mogą robić co chcą bez wpływu na główną oś fabuły.
Tu przechodzimy do najczęstszego wykorzystania sekwencji snu – to znaczy, że zaoferowania widzom czegoś w oczekiwaniu na rozwiązanie wątku „będą razem czy nie będą”. W przypadku takich sekwencji snu dla widza jest jasne, że bohaterowie przeżywają swoje uczucia, których nie mogą wyrazić czy nie chcą się do nich przyznać. W ten sposób bawiło się z widzami wiele seriali – w jednym z najlepszych przykładów jest „Przystanek Alaska” gdzie co prawda widzowie od razu wiedzieli, że bohaterowie śnią ale jednocześnie – sekwencje snów w tym serialu odgrywały nieco poważniejszą rolę niż w innych (tam się ciągle coś komuś śniło). Z kolei w Bones zdecydowano się ograć ten trop w chwili kiedy widownia zaczęła się naprawdę denerwować przedłużającym się brakiem wyznań pomiędzy bohaterami. W tym przypadku zdecydowano się na bardzo marny zabieg ponieważ ostatecznie odcinek dział się w całkowicie alternatywnej rzeczywistości (śnił się bohaterowi który był w śpiączce po operacji). Jednocześnie jednak – sen czy nie sen bohaterów zwykle są oznaką, że serial zbliża się do momentu w którym zdecydowanie trzeba już jakoś sprawę wzajemnych uczuć rozwiązać. Sny w Gilmore Girls czy w Doktorze Housie oznaczały, że powoli serial zacznie bohaterów sprowadzać na taką drogę gdzie już na pewno będą razem – przynajmniej przez jakiś czas. Bo nic nikomu nie śni się bez powodu.
Na koniec tej wyliczanki warto dodać jeszcze sytuację w której twórcy bardzo szukają możliwości by jednocześnie zjeść ciastko i mieć ciastko. Dobrze to widać w przypadku Z Archiwum X gdzie śniący Mulder może pocałować Scully. W istocie twórcy nie mieli zamiaru jeszcze przez dłuższy czas rozwiązywać w jakikolwiek sposób napięcia pomiędzy bohaterami serialu. Więcej, im bardziej Mulder i Scully nie byli razem tym bardziej widzów do serialu ciągnęło. Nie trudno się dziwić bo widownia bardzo często daje się złapać na „to był tylko sen”. Co więcej rozwiązanie napięcia między bohaterami we śnie (dajmy na to przykład Lucyfera) pozwala jeszcze trochę przełożyć w czasie rozwiązanie ich w świecie serialu. Tak więc można jednocześnie podrzucić widzom np. scenę pocałunku a jednocześnie nic się w relacjach bohaterów nie zmienia. A twórcom zależy by się nic nie zmieniło bo wszyscy boją się słynnej klątwy „Moonlighting” (co ciekawe ten serial miał całe mnóstwo sekwencji snów i jest często podawany jako wzorowy przykład wykorzystywania tego zabiegu w narracji o romantycznej relacji bohaterów) Poza tym nie ukrywajmy – nic nie podbija wyników oglądalności jak zwiastun następnego odcinka w którym nasza para ląduje w namiętnym uścisku – widzowie pojawią się przed telewizorami niezawodnie – nawet jeśli coraz częściej spodziewają się, że to tylko sen.
Przyglądając się sekwencjom snów w serialach obyczajowych nie trudno dostrzec, że w ogóle nie chodzi w nich o sen. Dlatego niekiedy może ich w ogóle nie być a problem pozostaje. Najważniejsze jest przekonanie, że upychane po kątach pragnienia na pewno ujawnią się bardzo wyraźnie kiedy pozwolimy naszej podświadomości wolno działać. Co więcej, że jeśli zdarzy się taki sen to konieczna jest reakcja w realnym świecie – przeanalizowanie swoich uczuć, sprawdzenie czy to był tylko sen, być może wykonanie jakiegoś poważnego kroku. Jednocześnie, co warto zaznaczyć – bohaterowie serialowi zawsze są w dość opresyjnej sytuacji – jeśli chodzi o wyrażanie swoich uczuć. W porządnym serialu który chce utrzymać napięcie między bohaterami absolutnie nikt nie może powiedzieć co czuje, bo wtedy wszystko rozegrałoby się jak w normalnym życiu a nie trwało kilkanaście sezonów. Nic więc dziwnego, że jedyne miejsce w którym mogą być szczerzy, to ich podświadomość. Trzeba jednak przyznać, że sen serialowy stał się nieco za często wykorzystywanym narzędziem. Tak często że dziś widzowie podchodzą do wszelkich przełomowych momentach w serialach nieufnie, tylko czekając aż się ktoś obudzi. No ale to prawda która dotyczy każdego narzędzia narracyjnego, które jest nadużywane. I póki bohaterowie nie będą mogli ze sobą po prostu porozmawiać to śnić im się będą rzeczy niesłychane.
Ps: Zwierz musi powiedzieć, że inspiracją do napisania tego postu był ten cudowny pozbawiony większej głębi serial Younger który zwierz pochłania z uśmiechem na ustach. I powiedzcie sami, czy nie opłaca się czasem obejrzeć czegoś mniej poważnego skoro nad wszystkim można poważnie dumać.
PS2: Obrazek wyróżniający jest z serialu Suits gdzie w końcu bohater budzi się obok kobiety z którą powinien być od pierwszego sezonu. I co? Och te cudowne sekwencje snów, pozwalają na tyle rozczarowań.