Home Film Jak rozpętałem I wojnę światową czyli “Kingsman: pierwsza misja”

Jak rozpętałem I wojnę światową czyli “Kingsman: pierwsza misja”

autor Zwierz
Jak rozpętałem I wojnę światową czyli “Kingsman: pierwsza misja”

Seria filmów „Kings­man” to jed­na z moich najwięk­szych pop­kul­tur­owych zag­wozdek. Z jed­nej strony – ilekroć pojaw­ia się nowy film z serii nie mogę się doczekać. Potem, kiedy siedzę w kinie – zas­tanaw­iam się czy aby na pewno dobrze zro­biłam siada­jąc na wid­owni. A kiedy tylko wychodzę myślę, że chęt­nie zobaczyłabym jeszcze jed­ną pro­dukcję o tej nieza­leżnej bry­tyjskiej agencji wywiad­ow­czej w której wszyscy są nien­agan­nie ubrani. Ta mieszan­i­na zawodu połąc­zona z prag­nie­niem by zobaczyć coś jeszcze towarzyszyła mi także pod­czas oglą­da­nia „Kings­man. Pier­wsza misja”.

 

Sam punkt wyjś­cia jest ciekawy – oto poz­na­je­my his­torię założe­nia agencji, która zbie­ga się z początkiem I wojny świa­towej. Europa się roz­pa­da a nasi bohaterowie zna­jdą się w kluc­zowych momen­tach – są w Sara­jew­ie, w Peters­bur­gu nim wybuch­nie rewoluc­ja i stara­ją się skon­tak­tować z prezy­den­tem Wilsonem. Wszys­tko by w tym pogrąża­ją­cym się w chaosie świecie ocal­ić pokój i jak rozu­miemy ludzkie życie. Oczy­wiś­cie to pode­jś­cie do his­torii jest wybit­nie pop­kul­tur­owe – nie powin­no nas więc dzi­wić, że za rozpę­tanie I wojny świa­towej moż­na winić tajem­niczą orga­ni­za­cję prowad­zoną przez wielce tajem­niczego Szko­ta (po czym poz­nać, że film robią Angl­i­cy? Wszys­tko co złe to Szko­ci). Geografia tego kon­flik­tu też jest dość pros­ta, bo jest roze­grany wyłącznie pomiędzy Anglią, Niem­ca­mi i Rosją i np. jakoś dzi­wnie zniknęły z mapy Aus­tro-Węgry i nie ma tu Francji, ale to jest fan­taz­ja na motywach his­to­rycznych więc nie będziemy się za bard­zo upier­ać (widać wyraźnie, że choć film opowia­da o wojnie I to bard­zo lubi moty­wy z wojny II).

 

 

Jeśli przyjmiemy, że mamy do czynienia z post­mod­ernisty­czną zabawą na his­to­rycznych motywach wszelkie nieś­cisłoś­ci przes­taną nam przeszkadzać. Tylko, że prob­le­mem fil­mu nie jest to, że wyko­rzys­tu­je jeden z najwięk­szych j najbardziej krwawych kon­flik­tów w his­torii do stworzenia sen­sacyjnej fabuły. Prob­le­mem są bohaterowie. Ci bowiem są raczej nieciekawi. Film przed­staw­ia nam prosty rodzin­ny kon­flikt. Książę Orlan­do Oxford jest pacy­fistą. Po woj­nach burs­kich w cza­sie których stracił żonę jest głęboko przeko­nany, że człowiek nie powinien się wikłać w zbro­jne kon­flik­ty. Co więcej jest w stanie zro­bić wszys­tko by obronić przed wstąpi­e­niem do armii swo­jego syna Con­ra­da – pory­w­czego dziewięt­nas­to­lat­ka, który bard­zo nie chce być ostat­nim chłopakiem, którego nie wysłano na front.

 

Ten kon­flikt – choć sam w sobie ciekawy, nie jest jed­nak w stanie emocjon­al­nie ponieść fil­mu. Dlaczego? Głównie dlat­ego, że sam Con­rad jest postacią wyjątkowo przezroczys­tą, bard­zo śred­nio zagraną — Har­ris Dick­in­son to nie jest sła­by aktor, ale tu po pros­tu nie ma co grać. Z kolei Ralph Fiennes który gra Orlan­do – zupełnie nie jest w stanie stworzyć jakiejś spójnej roli. Film opiera się głównie na jego postaci, ale o ile w ory­gi­nale Col­in Firth ide­al­nie znalazł się w tym połącze­niu kina akcji i dżen­telmeńskiej maniery, o tyle Fiennes wyda­je się być cały czas nie na miejs­cu, może nawet odrobinę skrępowany tym co przyszło mu zagrać. Nie poma­ga, że postaci z drugiego planu – choć grane przez dobrych aktorów, są albo prz­erysowane albo wyjątkowo mało wyraziste. Co spraw­ia, że na ekranie dzieje się bard­zo dużo rzeczy, ale emocjon­al­nie niewiele nas obchodzą.

 

 

Ponieważ to filmy z serii „Kings­man” to ten też ma ele­men­ty tego – z braku lep­szego słowa – sztuback­iego humoru, choć co ciekawe – ele­men­tów kome­diowych jest tu bez porów­na­nia mniej niż w ory­gi­nal­nych pro­dukc­jach. Choć bywa zabawnie miałabym prob­lem z nazwaniem tego fil­mu komedią – zde­cy­dowanie więcej tu kina akcji. Kiedy jed­nak jest kome­diowo – mam pewne wąt­pli­woś­ci czy aby to jest na pewno mój humor – bo ostate­cznie sprowadza się on do ścią­ga­nia spod­ni i jakichś sug­estii doty­czą­cych kwestii homosek­su­al­iz­mu które wyda­ją mi się słabo na miejs­cu w ostat­nich lat­ach. Ogól­nie – chy­ba tylko raz się roześmi­ałam, ale przez więk­szość cza­su czułam lekkie zażenowanie – jak­by ktoś na siłę próbował mnie rozbaw­ić starym dowcipem.

 

Warto tu też zwró­cić uwagę, że gdzieś po drodze seria straciła swo­ją wiz­ual­ną unikalność. Tak mamy sporo scen akcji, ale żad­na z nich nawet nie zaczy­na star­tować do tej doskon­ałej sce­ny w koś­ciele z pier­wszych „Kings­man”. Niby jest trochę zabawy per­spek­ty­wa­mi czy muzyką, ale nie ma tu nic nowa­torskiego, nic czego byśmy nie wiedzieli wcześniej, nic co by spraw­iło, że człowiek pomyśli o tym filmie jako o wyróż­ni­a­ją­cym się na tle innych pro­dukcji akcji. Szko­da, bo jed­nak pier­wszy „Kings­man” miał swój bard­zo wyraźny język, który spraw­iał, że na wiele rzeczy moż­na było przemknąć oko.

 

 

Tym co najbardziej mnie zaskoczyło to fakt, że film bard­zo opiera się na założe­niu, że chce­my by naszym głównym bohaterem był książę Oxford grany przez Fiennsa. Jak pisałam w swo­jej uwadze na Twit­terze – nie wiem czy obec­nie jest to powszech­na potrze­ba, więcej nie wiem czy kiedykol­wiek była (no może dwadzieś­cia lat temu). Fiennes w ostat­nich lat­ach bard­zo moc­no poszedł w takie poważne, dra­maty­czne aktorstwo i chy­ba też nigdy nie zdobył takiego sta­tusu jakim cieszy się Firth – który nieza­leżnie od wieku jest uwiel­biany i postrze­gany jako aktor niewąt­pli­wie atrak­cyjny. Firth jako aktor kina akcji baw­ił, Fiennes wyda­je się nie na miejs­cu. Co więcej – twór­cy nie umieją wyko­rzys­tać jego olbrzymiego tal­en­tu kome­diowego (wspaniale go widać w „Grand Budapest Hotel”) ani też nie czer­pią w pełni z jego dra­maty­cznych możli­woś­ci. Mamy wiec dobrego akto­ra, który nie za wiele na ekranie ma do pokaza­nia. No chy­ba że całe życie marzyliś­cie by zobaczyć jak się z kimś pojedynkuje.

 

Mam też taką uwagę na mar­gin­e­sie, że ciekawy jest zwrot kul­tur­owy w serii. Jeśli pamięta­cie – pier­wszy film opowia­da o dzieci­aku, który w żaden sposób do arys­tokracji i eli­ty nie należy ale zosta­je przyję­ty do orga­ni­za­cji. Ten film opowia­da o ludzi­ach najlepiej urod­zonych, swo­bod­nie kon­wer­su­ją­cych z króla­mi – którzy jed­nak swo­jego pochodzenia się wsty­dzą przez co są szla­chet­ny­mi arys­tokrata­mi. Wyda­je mi się to ciekawą woltą społeczną – od kry­ty­ki społecznych elit przez nar­rację o tym, że społeczne eli­ty potrafią być dobre – byle­by tylko przyz­nały się, że nie są o tyle lep­sze od innych. Cóż – wyda­je mi się, że było­by to ciekaw­ie rzu­cić na tło przemi­an poli­ty­cznych i kul­tur­owych w Wielkiej Bry­tanii ostat­nich kilku lat. Jed­nak ta nar­rac­ja z 2015 brzmi­ała nieco inaczej niż ta z 2021 (czy 2020, bo film miał prze­suwaną premierę).

 

 

Ostate­cznie nowy film z serii udowad­nia moim zdaniem, że moż­na mieć wszys­tko na miejs­cu – aktorów, deko­rac­je, gar­ni­tu­ry, his­to­ryczny set­ting ale jeśli film nie ma moc­nego emocjon­al­nego cen­trum to szy­bko sta­je się męczą­cy czy nawet nud­ny. Siedząc na sean­sie w kinie miałam poczu­cie, że nie daje mi ani his­torii porusza­jącej, ani dow­cip­nej, ani angażu­jącej. Rzeczy się dzi­ały, ale ponieważ bohaterowie nie za bard­zo mnie obchodzili to wszys­tko stawało się obo­jętne. Z doświad­czenia wiem, że nawet głup­sze czy sła­biej zre­al­i­zowane his­to­rie, są ciekawsze, jeśli zależy nam na bohat­er­ach. I to jest najwięk­szy błąd tego fil­mu. Choć nie ma on jeszcze jeden błąd – obsadza w niewiel­kich rolach bard­zo znanych aktorów co znaczy, że od razu wiemy, że będzie to miało znacze­nie. Ja nazy­wam to spoil­erem castin­gowym – jeśli aktor, który wchodzi do poko­ju ma znaną twarz a ma tylko przynieść kawę to wiedz że coś się dzieje

 

Naj­ciekawsze jest to, że pod sam koniec fil­mu moż­na czuć, że twór­cy przy­go­towali sobie pole na ewen­tu­al­ny sequel tego pre­quela. A ja znów ma to samo – z jed­nej strony myślę, że ten film, który właśnie obe­jrza­łam był zde­cy­dowanie śred­nio udany z drugiej – gdy­by ktoś nakrę­cił kole­jnych his­to­rycznych „Kings­man­ów” pewnie bym ten film obe­jrza­ła. Bo ta seria jest jak piękny gar­ni­tur, który dobrze wyglą­da na wiesza­ku ale jakoś źle leży.

0 komentarz
2

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online