Netflixie, Netflixie cóżeś mi uczynił. Podsunąłeś mi jako nieszkodliwą teen dramę film na podstawie książki piętnastoletniej autorki. Co gorsza – film, który postanowił że będzie powielał absolutnie wszelkie koszmarne klisze jakie można sobie wymyślić. Tak moi drodzy, zwierz zupełnie niewinnie obejrzał film „Kissing Booth” i bardzo tego żałuje.
Ten wpis będzie zawierał całą masę spoilerów głównie dlatego, że bez spoilerów nie da się pokazać ile szkodliwych i dość popularnych schematów jest w nim obecnych. Będę je wymieniać po kolei (tak jak występują w fabule) z krótkim omówieniem. Jednocześnie chciałabym zaznaczyć że to nie jest recenzja filmu! To jest raczej omówienie.
Bohaterka ma przyjaciela od dzieciństwa, który jest synem najlepszej przyjaciółki jej matki. Dzieciaki są urodzone tego samego dnia i spędziły całe życie razem. Teraz mają po szesnaście lat i podczas ostatniego lata nasza bohaterka „wydoroślała” co nie ulega niczyjej uwadze. Do tego oboje mają zestaw zasad na których opiera się ich przyjaźń – w tym niesłychanie ważną zasadę 9 która zakazuje naszej bohaterce spotykać się z niesłychanie przystojnym starszym bratem swojego przyjaciela.
Zatrzymajmy się tu na chwilkę bo już ten wstęp daje nam kilka koszmarnych tropów. Pierwszy – najlepsi przyjaciele od dzieciństwa którzy mają zasady mające zapewnić że ich przyjaźń przetrwa. W kinematografii takie zasady dotyczą głównie przyjaźni damsko męskich bo wiadomo, że bez ustalonych zasad taka przyjaźń nie może funkcjonować. Inna sprawa – trzeba przyznać, że trudno o coś bardziej stycznego niż spisane z góry zasady takiej relacji. Co więcej to leniwy zabieg bo stosuje się go tylko po to by ktoś zasadę złamał i była z tego drama. Ogólnie to nie jest bardzo szkodliwe, choć jeśli się nad tym zastanowimy, to uczymy młodych ludzi że w sumie relacje przypominają spisane kontrakty. I może tak jest jeśli postrzegasz je tylko na zasadzie – relacja z kimś to zbiór zasad. Tylko że tak nie jest. A nawet jeśli jest – to na pewno nie jest to zbiór spisany na kartce.
Druga sprawa to ten cały wątek z szesnastolatką wracającą po wakacjach do szkoły kiedy to okazuje się już kobietą. To prawda że jest to wiek kiedy dziewczyny się zmieniają, ale na Boga dlaczego pomiędzy – dziewczyna zaczyna nosić stanik a „dziewczyna jest właściwie dorosła” mija zdaniem scenarzystów jakieś pięć dni. Inna sprawa ten film w ogóle koszmarnie pokazuje dziewczyny bo w większości przypadków są wredne i głupie, nie to co nasza bohaterka. W sumie jedyna pozytywna postać dziewczęca – nie ma w tym filmie więcej niż jednego czy dwóch zdań do powiedzenia.
Film zaczyna się od tego, że wiemy już że naszej bohaterce bardzo podoba się brat przyjaciela. Przychodzi do szkoły w za krótkiej spódnicy i jakiś chłopak łapie ją za tyłek. Broni jej oczywiście brat przyjaciela. Cała trójka trafia za to do dyrektora. Za co trafiła nasza bohaterka? Za zbyt krótką spódnicę – czym złamała zasadę ubioru w szkole (no i ewidentnie sprowokowała chłopaka by załapał ją za tyłek). Trochę przewijamy taśmę i okazuje się, że nasza – nigdy nie umawiająca się na randki, nigdy nie pocałowana dziewczyna nareszcie ma szansę iść na randkę. Z kim? Z chłopakiem który złapał ją za tyłek ale ładnie przeprosił. Kiedy jednak do randki ma dojść chłopak się nie stawia. Stawia się za to jakiś czas później powiedzieć że zarówno on jak i inni chłopcy chcieli się z nią od dawna umawiać ale odstraszał ich wszystkich starszy brat przyjaciela naszej bohaterki.
Tu Zwierz miał szczerą ochotę przestać oglądać. Bo jeśli istnieje jakikolwiek wątek którego nienawidzi to właśnie ten. Kiedy chłopak któremu podoba się jakaś dziewczyna, cichaczem zza kulis ustala komu się z nią wolno spotykać a komu nie. Przy czym kiedy dziewczyna prosi by facet dał jej spokój i przestał kontrolować jej życie, słyszy że inni faceci nie byli jej warci. Co ciekawe – można byłoby się spodziewać że w tym momencie brat przyjaciela, i cichy obrońca ujawni swoje intencje – ale nie po prostu uznajemy, że to takie fajne że chłopak się o nią troszczy. Dziewczyna jest zła ale nie aż tak jak powinna. I tu ponownie mamy koszmarny trop, który podpowiada dziewczynom że w jakiejkolwiek próbie ingerowania w ich życie zza kulis jest cokolwiek romantycznego. Tymczasem chłopak który sam wyznacza kto jest dla nas dobry i cenny staje się w jakiś przedziwny sposób właścicielem naszej wartości i to on osądza kto jest jej godzien. Tak jakby w ogóle umawianie się z wybranym chłopakiem nawet „niegodnym” obniżało wartość dziewczyny.
Zwierz postanowił oglądać dalej. Kolejną bezcenną sceną jest ta w której nasza bohaterka przychodzi na imprezę w domu rodziców swojego przyjaciela i jego brata. Oczywiście – natychmiast się upija i koszmarnie kompromituje. Nim zdąży się całkowicie skompromitować brat przyjaciela (Noah się nazywa tak będzie łatwiej) zabiera ją do swojej sypialni gdzie kładzie spać. Rano kiedy dziewczyna się budzi jest zdezorientowana i nie ma pojęcia co zaszło. Ale oczywiście przychodzi Noah i wszystko jej tłumaczy. Kolejny koszmarny trop w którym upiecie się na wielkiej imprezie – bo nigdy wcześniej nie próbowało się alkoholu jest konieczne. Inna dość przykra sprawa – najlepszy przyjaciel naszej bohaterki nawet przez chwile nie zainteresował się gdzie była i co się z nią stało. Ogólnie to dość ciekawe że jak na taką wieloletnią piękną przyjaźń to najwyraźniej – upewnienie się czy nasza przyjaciółka nie przekroczyła nadmiernego spożycia alkoholu nie jest wpisane w umowę. Przy czym nie chodzi o to, że on jest facetem a ona dziewczyną, gdyby to były dwie dziewczyny czułabym się podobnie zniesmaczona pokazywaniem obrazu przyjaźni jako takiego gdzie nie przejmujesz się tym co właściwie dzieje się z twoją przyjaciółką (tak długo jak nie sypia z twoim bratem).
Przyśpieszmy nieco – oto nasza bohaterka która nigdy jeszcze nie pocałowała żadnego chłopaka (wiecie ma już 16 lat – cóż za koszmar) na skutek skomplikowanych splotów okoliczności (aż tak nie będę filmu streszczać) całuje w takim „Kissing Booth” (stąd tytuł filmu) Noah. No i dramat bo to jej pierwszy pocałunek, na oczach wszystkich i jeszcze z bratem przyjaciela. Co robi dziewczyna – natychmiast biegnie do przyjaciela (który w czasie tej samej imprezy poznał dziewczynę i totalnie olał swoją przyjaciółkę) by mu się ze wszystkiego wyspowiadać. Ten daje jej rozgrzeszenie za ten jeden pocałunek ale natychmiast dodaje że coś takiego ma się więcej nie zdarzyć. Zwróćcie uwagę, że to nie jest wątek zazdrości romantycznej. Przyjaciel naszej bohaterki właśnie ma dziewczynę. Mu wolno robić co chce. Ma natomiast władzę nad jej życiem romantycznym i seksualnym. Władzę której nikt nie kwestionuje. Bohaterka ma straszne wyrzuty sumienia z powodu swoich uczuć ale nawet nie przychodzi jej do głowy by porozmawiać z przyjacielem o tym że być może nie ma on praw nią rządzić.
Tu wydarzenia dzieją się szybko. Bohaterka jednak wdaje się w romans z Noah. Co więcej – od pierwszego w życiu pocałunku do przespania się ze swoim pierwszym chłopakiem przechodzi w przeciągu jakichś dwóch dni. Serio zabójcze tempo nawet jak na nastolatki. Prawdę powiedziawszy to jest cholernie szkodliwy schemat w którym skoro już masz chłopaka i go pocałowałaś to w sumie nie zostaje ci nic innego jak się z nim przespać. Co więcej – jest to wątek w pewien sposób kluczowy dla narracji o czym dowiadujemy się później. Chwilowo jednak warto zwrócić uwagę, że o ile nasza bohaterka żyje w świecie wielkich wyrzutów sumienia o tyle jej przyjaciel – który spędza teraz niemal swój cały czas z nową dziewczyną, nie ma najmniejszych wyrzutów sumienia że właściwie nie spotyka się więcej z przyjaciółką z dzieciństwa. Innymi słowy – żaden facet nie musi się tu przejmować nikim innym tylko sobą, zaś ciężar zastanawiania się co to będzie – całkowicie spoczywa na dziewczynie.
Idźmy dalej – w końcu cała sprawa się wydaje – w dość kuriozalny sposób. Jednak najbardziej koszmarna jest sama scena konfrontacji. Okazuje się że przyjaciel naszej bohaterki nie jest w stanie znieść nie tyle tego że zakochała się w jego bracie ale tego, że z nim sypia. Bo to automatycznie czynie z niej dziwkę (skoro sypia z Noah który sam ma słabą reputację). Co więcej – idźmy dalej – okazuje się, ze ta zasada, związana z nie spotykaniem się z bratem jest dla chłopaka tak ważna bo… jego brat zawsze wszystko miał a on chciał mieć coś tylko dla siebie. I nasza bohaterka była tym czymś. Tu każdy rozsądny człowiek powiedziałby – daj sobie spokój dziewczyno – jeśli ktoś uważa że cię posiada to nie zadawaj się z nim więcej. A w ogóle daj sobie spokój z obojgiem braci z których jeden uważa że może cię kontrolować a drugi posiadać. Zrób im obu porządną scenę, trzaśnij drzwiami, i wdaj się w przygodny romans z tą dziewczyną w filmie która z niewiadomych przyczyn mówi z brytyjskim akcentem.
Niestety nic takiego się nie dzieje. Przyjaciel bohaterki zupełnie znika – urażony do głębi i dopiero ona po wielu staraniach musi czekać na jego wybaczenie. Wybaczenie dostaje choć nie dostaje pozwolenia na to by kontynuować swój związek. Na tym etapie można zadać sobie pytanie – dlaczego w ogóle on ma przebaczać dziewczynie za to, że się zakochała. Gorzej że Noah kiedy już postanawia kogoś przeprosić to przeprasza… ojca naszej bohaterki i od niego słyszy (dopiero!) że decyzje co do własnego życia może podjąć sama dziewczyna. Co byłoby urocze gdyby nie fakt, że nawet decyzyjność dziewczyny jest tu czymś co proponuje nam ojciec a nie czymś co wynika z jej własnych przemyśleń na temat całej sprawy. Co więcej – film ten zawiera tą koszmarną scenę w której dziewczyna schodzi po schodach w studniówkowej sukience i oczywiście ojciec zaczyna łkać że ma taką piękną córkę. Nienawidzę tego bo to tworzy taki koszmarny schemat że największym potwierdzeniem dorosłości i piękna młodej kobiety jest zachwyt jej ojca. Przy czym to ważne – że w tym filmie niemal w napisach początkowych ubito matkę głównej bohaterki. Dlaczego? Chyba tylko po to żeby upewnić się, że nie będzie tam matki która przemówi jej do rozumu. Jedyna kobieta z którą nasza bohaterka rozmawia o uczuciach jest matka tych dwóch nieszczęsnych braci, która zapewnia ją że wszystko będzie dobrze (nie mając ani słowa do powiedzenia o dość skandalicznym zachowaniu swoich synów).
Ostatecznie nasza bohaterka na balu maturalnym ma chwilkę poczucia, że może miniony rok nie był tylko miotaniem się pomiędzy przyjacielem a jego bratem. Dosłownie w chwili kiedy w jej głowie pojawia się myśl nie dotycząca któregoś z tych chłopaków, pojawia się Noah by wyznać jej miłość. Dziewczyna rozdarta jednak pomiędzy przyjacielem a jego bratem zwiewa z balu. Trzeba tu wskazać kolejny koszmarny trop – czyli publiczne wyznania miłości, które zmuszają osobę (zwykle kobietę) której dotyczą do natychmiastowej odpowiedzi. Inna sprawa – czy jakiejkolwiek nastolatce ktoś mógłby nie rujnować balu na koniec szkoły takimi scenami. Dziewczyna pewnie chciałaby sobie potańczyć a nie być wystawiana publicznie na wyznania miłości i na które muszą niemal obowiązkowo odpowiedzieć. Bo facet się domaga, bo skoro on kocha to on a musi natychmiast na to uczucie odpowiedzieć.
Ponieważ to młodzieżowa komedia romantyczna bohaterka ostatecznie tłumaczy swojemu przyjacielowi że nie może jej kontrolować i ostatecznie może powiedzieć Noah że go kocha. Tym jednak co przeraża jest fakt, że kiedy dziewczyna zastanawia się pod koniec filmu nad tym co ją w tym roku ukształtowało to dochodzi do wniosku, że nie było to np. uświadomienie sobie, że sama może decydować o tym z kim się umawia ale… romans z Noah (który pojechał na studia). Ostatecznie film przechodzi nad toksycznym zachowaniami facetów do porządku dziennego, zrzucając całą odpowiedzialność za to by uregulować sytuację na dziewczynę. Film w żaden sposób nie edukuje bohaterów – którzy w sumie nie zostają w żaden sposób ukarani za to jak się zachowali. Naukę – o własnej niezależności ma wynieść dziewczyna, ale ostatecznie ta niezależność istnieje tylko po to by mogła utrzymać relacje z facetami.
Ten film jest pomnikiem patriarchalnych klisz narracyjnych. W chwili w której dziewczyna dorasta staje się natychmiast obiektem walki mężczyzn. A kiedy mężczyźni nie mogą się dogadać jaką ma mieć rolę i do kogo należeć – to do niej należy łagodzenie sytuacji. Ostatecznie nagrodzą jest to, że może być z jednym i przyjaźnić się z drugim. To ją kształtuje. Prawdę powiedziawszy to jest niesamowite jak bardzo film nie daje sobie nawet chwili by ustawić rządkiem męskich bohaterów filmu i nauczyć ich czegokolwiek. A teraz będzie coś smutnego. Otóż to nie jest po prostu głupi scenariusz. To jest scenariusz który jest oparty o książkę 15 letniej dziewczyny Beth Reeckles. Książka parę lat temu odniosła sukces i została przeniesiona na ekran. I właśnie to jest smutne – jak bardzo te koszmarne seksistowskie schematy relacji pomiędzy kobietami a mężczyznami są zakorzenione w głowach już młodych ludzi. I co więcej – jak często niemalże patologiczne zachowania chłopaków – są wielkim marzeniem dziewczyn. Bo skoro chłopak odgania innych to znaczy, że kocha, skoro jest zazdrosny to znaczy że kocha, skoro uznaje za własność znaczy że mu zależy, jeśli jest problem – to ty dziewczyno musisz go rozwiązać.
Jeden z komentatorów pod relacją Zwierza z oglądania tego arcydzieła kinematografii młodzieżowej, słusznie zauważył, ze sporo czasu poświęcamy komentując filmy które mają szeroką dystrybucję, ale kiedy trafiamy na szkodliwe tropy w filmach mniejszych -wtedy często je ignorujemy. Tymczasem prawda jest taka, że duże filmy z szeroką dystrybucją często – mimo krytyki, mają dużo mniej szkodliwych klisz niż takie odrobinę bardziej niszowe produkcje, które też często trafiają do milionów. Wspominany dziś film jest dokładnie takim przypadkiem. Nie dostał dystrybucji kinowej, jest tylko na Netflix ale nie zmienia to faktu, że jest w swoim przesłaniu tylko pozornie emancypacyjny, w istocie zaś dość toksyczny i niepokojąco wręcz wsteczny. Czy będzie bawić młodzież? Pewnie tak. Nie dlatego, że młodzież jest głupia ale dlatego, że w pewnym wieku lubi się wielkie dramy, i przystojnych młodzieńców z grzywką trochę przesłaniającą wzrok. Ale jednocześnie właśnie na tym polega problem – sporo koszmarnych tropów w naszej kulturze przewija się nie w wielkich dziełach kinematografii czy nawet w filmach z wielomilionową widownią tylko właśnie w tych mniejszych produkcjach.
Nie uważam by z filmów dla młodzieży należało wyrzucić całą romantyczną dramę. Sama będąc młodą dziewczyną uwielbiałam takie filmy. Ale byłoby miło gdyby jednocześnie – co mam nadzieję udało mi się wskazać – nie były to filmy w których przewijają się tropy które realnie mogą dziewczynom namieszać w głowach jeśli chodzi o to jak powinny wyglądać romantyczne relacje. Jednocześnie – byłoby też fajnie gdyby przy okazji takie filmy, uczyły też czegoś chłopaków – i to w nieco bardziej rozbudowanej formie niż jedno „przepraszam” i po wszystkim. W końcu to nie jest tak, że filmy dla nastolatek oglądają tylko dziewczyny. Poza tym – jeśli fajnie się pokaże jak chłopak może się mylić i wyjść z tego z twarzą – może jakoś zdejmie się to odium z faktu, że faceci też się mylą, ale nie są uczeni jak się do tego przyznawać. Co więcej – z moich doświadczeń, życie młodego człowieka jest wielce dramatyczne nawet bez korzystania z koszmarnych klisz fabularnych. Wystarczy tylko na chwilę przypomnieć sobie jak to było mieć szesnaście lat. No po porostu dramat.
PS: Zwierz wie, że wczoraj był finał Eurowizji. Jeśli jesteście ciekawi co Zwierz sądzi o poszczególnych występach to wejdźcie na Twittera i wpiszcie hashtag #EurowizjazeZwierzem. Znajdziecie tam komentarze Zwierza do wszystkich występów.