Home Seriale Panie swoich serc czyli “Królowa Charlotta”

Panie swoich serc czyli “Królowa Charlotta”

autor Zwierz
Panie swoich serc czyli “Królowa Charlotta”

Brridgertonowie to ser­i­al znany, z budowa­nia bard­zo klasy­cznych, opar­tych na wytar­tych kul­tur­owych tropach opowieś­ci roman­ty­cznych. Niek­tórzy usyp­i­a­ją w połowie drugiego odcin­ka, inni oglą­da­ją wszys­tko z lekkim obłę­dem w oczach. W tej znanej, niez­nanej opowieś­ci zna­j­du­ją wszys­tko to czego braku­je im we współczes­noś­ci. Zakazane emoc­je, pożą­danie, które­mu nie sposób się oprzeć i piękne stro­je na pięknych arys­tokrat­ach. „Królowa Char­lot­ta” — niewiel­ki (bo led­wie 6 odcinkowy) pre­quel his­torii o kochli­wym rodzeńst­wie zabiera nas w zupełnie inne rejony. Tam, gdzie romanse nie są ani tak piękne ani tak proste.

 

Tytuł seri­alu jest nieco mylą­cy. Królowa Char­lot­ta nie jest bowiem główną bohaterką his­torii. Moż­na powiedzieć, że tak naprawdę mamy tu do czynienia z trze­ba kobi­eta­mi i trze­ma his­to­ri­a­mi. Mło­da Char­lot­ta wydana wbrew swo­jej woli za ang­iel­skiego króla, to tylko jed­na z nich. Poza nową królową mamy też Lady Dan­bury i Vio­let, matkę całego kochli­wego rodzeńst­wa Bridger­tonów. Zwłaszcza his­to­ria Lady Dan­bury, jest właś­ci­wie równorzęd­na do his­torii samej Char­lot­ty. Obie bowiem w tym samym momen­cie zna­j­du­ją się w zupełnie nowej sytu­acji. Char­lot­ta zosta­je żoną króla, a pani Dan­bury, nagle dosta­je tytuł lor­dows­ki (w ramach wielkiego ekspery­men­tu, mającego wyrów­nać pozy­c­je społeczną białych i nie białych mieszkańców królest­wa). Kiedy Char­lot­ta odkry­wa, że jej piękny George cier­pi na niezi­den­ty­fikowaną chorobę psy­chiczną (dziś mamy wiele teorii co było królowi — od choro­by dwu­biegunowej, po chorobę autoim­muno­log­iczną, po zatru­cie ołowiem) , w tym samym cza­sie mąż lady Dan­bury umiera, co staw­ia ją przed nowym wyzwaniem — utrzy­ma­nia swo­jej pozy­cji i odpowiedzenia sobie na pytanie „kim jest jeśli nie żoną swo­jego męża”. Vio­let odgry­wa tu najm­niej znaczącą rolę, ale jej opowieść też jest istot­na z punk­tu widzenia wywraca­nia do góry noga­mi prostej opowieś­ci o roman­sie. Vio­let jako dojrza­ła wdowa, odkry­wa, że być może — nie jest jej zupełnie obo­jęt­ny świat sek­su i po utra­cie męża nie zgasła w niej wszel­ka żądza na zawsze (ech mat­ka swoich dzieci).

Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. Arse­ma Thomas as Young Agatha Dan­bury in episode 106 of Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. Cr. Nick Wall/Netflix © 2023

 

 

Paradok­sal­nie, cen­tral­na opowieść seri­alu — związek młodej Char­lotte, z jej pięknym acz nękanym przez prob­le­my mężem, jest najm­niej ciekawa. Najwięcej tu melo­dra­maty­cznej kliszy i nieco niepoko­ją­cych tropów. Nie da się bowiem ukryć, że o ile — z per­spek­ty­wy his­to­rycznej, wybranie wspar­cia i miłoś­ci żony, nad lecze­nie psy­chi­a­tryczne może było dobrym wyjś­ciem, o tyle czy­tane współcześnie — budzi pewne wąt­pli­woś­ci. Nie zrzu­cam wid­zom i widzi­ałam seri­alu jakiejś pros­to­dusznoś­ci, która nie dostrze­ga deko­racji his­to­rycznych, ale wciąż — trochę dużo jest w naszej kul­turze nar­racji o miłoś­ci, która jest zawsze najlep­szym rozwiązaniem. Oglą­da­jąc tą his­torię cały czas miałam wraże­nie, że trochę temu za blisko do „moja miłość cię uleczy”, co jest wątkiem tyle pop­u­larnym co szkodli­wym. Zwłaszcza gdy mówimy o w sum­ie wciąż nie zagospo­darowanej przez pop­kul­turę sytu­acji związku z osobą zma­ga­jącą się z prob­le­ma­mi psy­chiczny­mi. I od razu mówię, podo­ba mi się deter­mi­nac­ja Char­lotte by być w związku, z mężczyzną którego pokochała nieza­leżnie od jego stanu. Jest mi to bard­zo bliskie. Jed­nocześnie jed­nak — uważam, że cała his­to­ria została tak skró­cona, że mam wobec niej całkiem sporo wąt­pli­woś­ci. I przy­pom­i­nam coś, co jest kluc­zowe w moich uwa­gach (a o czym dużo roz­maw­iałam z Alicją w pod­caś­cie) — nie uważam, by Bridgertonowie mieli cokol­wiek wspól­nego z opowiadaniem o his­torii — to wciąż opowieść o nas współczesnych.

 

Zde­cy­dowani ciekawszy jest wątek dorosłej Char­lot­ty. Kobi­ety, która tak dłu­go wal­czyła o swo­ją pozy­cję (bard­zo uza­leżnioną od zachowa­nia monar­chii), że niekoniecznie zostało jej zbyt wiele uczuć wobec włas­nych dzieci. Choć odro­biła się ich kilka­naś­cior­ga to wciąż czeka na wnu­ka czy wnuczkę. Fakt, że dziew­czy­na, która sama skarżyła się na konieczność zawar­cia biz­ne­sowego małżeńst­wa, wyda­je swoich synów wbrew ich woli za trochę pier­wsze lep­sze dziew­czyny — jest całkiem niezłym pokazaniem tego, jak z wiekiem, przeszkody zaczy­namy inter­pre­tować jako swo­je osiąg­nię­cia. Mło­da Char­lotte nie chci­ała aranżowanego małżeńst­wa, starsza Char­lotte postrze­ga sukces swo­jego związku jako dowód, że to dobra dro­ga, zwłaszcza w rodz­i­nach arys­tokraty­cznych. Okru­cieńst­wo królowej wobec swoich dorosłych dzieci, jej przy­wiązanie do korony i zabez­pieczenia linii dziedz­iczenia, to też całkiem niezły przykład tego, jak konieczność przestaw­ienia się na tryb przetr­wa­nia, nie wyłącza się nawet gdy człowiek jest bez­pieczny. Choć Char­lotte może się cieszyć niezach­wianą pozy­cją, w swoich zachowa­ni­ach wciąż jest w jakimś stop­niu tą młodą pewną siebie dziew­czyną, która musi­ała upewnić się, że nie stanie się niepotrzeb­na na królewskim dworze.

 

Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. (L to R) Michelle Fair­ley as Princess Augus­ta, India Amarteifio as Young Queen Char­lotte in episode 106 of Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. Cr. Nick Wall/Netflix © 2023

 

Moim zdaniem najlepiej wypadł w seri­alu wątek Lady Dan­bury. Poz­na­je­my ją jako młodą kobi­etę, żonę dużo starszego mężczyzny, którego zupełnie nie kocha. Bohater­ka, jest w jak­iś sposób pogod­zona ze swoim losem. Więcej, nie zna innego — swo­je­mu mężowi została przy­obiecana jeszcze jako dziecko i ustaw­iła cały swój charak­ter tak by jak najbardziej się do niego dopa­sować. Kiedy mężczyz­na umiera, mło­da jeszcze kobi­eta sta­je przed kluc­zowym pytaniem — kim jest, czego może jeszcze oczeki­wać od życia. W tym rząd­zonym patri­ar­chal­ny­mi zasada­mi świecie wykon­ała już swo­je zadanie. Miała męża, ma synów, zdobyła pozy­cję. Co jej ter­az zosta­je? Społeczeńst­wo nie za bard­zo ma pomysł jak miało­by się dalej potoczyć jej życie. Ona sama początkowo też nie wie kim ma być i co robić. Znalezie­nie swo­jej włas­nej dro­gi niekoniecznie jest proste. A uciecz­ka w kole­jne małżeńst­wo — wyda­je się coraz mniej atrak­cyj­na. Bard­zo lubię ten wątek, bo on pokazu­je nam z jed­nej strony kobi­etę, która nagle może się cieszyć wol­noś­cią, z drugiej — nie ma wol­noś­ci w sys­temie, który widzi dla kobi­ety tylko jed­no miejsce — u boku męża.

 

Na koniec wątek Vio­let — być może najbardziej kome­diowo roze­grany, ale wciąż — całkiem ciekawy w kon­tekś­cie — głównych roman­ty­cznych nar­racji właś­ci­wych Bridger­tonów. Otóż od pier­wszego sezonu seri­alu wiemy, że Vio­let bard­zo kochała swo­jego męża (trag­iczną ofi­arę owadów) i była to niewąt­pli­wie, wiel­ka miłość jej życia. Ter­az jed­nak, kiedy od jego śmier­ci upłynęło już sporo cza­su, Vio­let odkry­wa, że jej życie wcale nie skończyło się ze śmier­cią męża. I nie chodzi jedynie o prag­nie­nie uczuć i przeżyć, ale też o zwykłe sek­su­alne potrze­by. Roze­granie tego wątku w deko­rac­jach his­to­rycznych czyni go nieco kome­diowym, ale w isto­cie — to ta nar­rac­ja, która wciąż jeszcze rzad­ko wstępu­je w pop­kul­turze. Tym ciekawszy jest potenc­jał na kon­tyn­uowanie tego wątku w kole­jnych sezonach Bridger­tonów. Ostate­cznie — nic nie stoi na przeszkodzie by Vio­let znalazła sobie kochanka i miała w życiu więcej przy­jem­noś­ci niż tylko przyglą­danie się jak jej dzieci pode­j­mu­ją skom­p­likowane roman­ty­czne wybory.

 

Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. (L to R) India Amarteifio as Young Queen Char­lotte, Corey Mylchree­st as Young King George in episode 106 of Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. Cr. Nick Wall/Netflix © 2023

 

Prze­sunię­cie nar­racji z kochli­wej młodzieży, na kobi­ety w śred­nim wieku, spraw­ia, że staw­ki są nieco inne i dużo ciekawsze. Bo o ile cier­pi­enia młodych i nieszczęśli­wie zakochanych sa przez kul­turę i pop­kul­turę maglowane od lat, to opowieś­ci, co dzieje się po końcu pier­wszej fazy gorącego roman­su — wciąż są nie do koń­ca zagospo­darowane. Zaś opowiada­niu o potrze­bach i prag­nieni­ach dojrza­łych kobi­et to już w ogóle w pewnym stop­niu nowość. Oczy­wiś­cie nie twierdzę, że „Królowa Char­lotte” jest jakimś przeło­mowym dziełem, ale przy­na­jm­niej ma w sobie trochę świeżoś­ci i głębi, której Bridgertonom częs­to braku­je.  Przy czym jak może zwró­cil­iś­cie uwagę, skupiłam się na kwes­t­i­ach oby­cza­jowych i emocjon­al­nych. Muszę bowiem przyz­nać, że to jak twór­cy wyobraża­ją sobie stworze­nie nowych warstw i norm społecznych, jest rodem czys­to z bajek i poświę­canie temu więcej cza­su niekoniecznie ma sens (z resztą sporo o tych lukach w log­ice budowy świa­ta mówiłyśmy z Alicją w podcaście).

 

Na koniec wielkie ukłony należą się oso­bie odpowiedzianej za cast­ing. India Amarteifio jest fan­tasty­cz­na jako mło­da Char­lotte, a w jej sposo­bie zachowa­nia, spo­jrzeni­ach i niezach­wianej pewnoś­ci siebie, widać sporo naw­iązań do roli Goldy Rosheuv­el, która gra dojrza­łą królową. Bard­zo podobał mi się Corey Mylchree­st jako król George. Jasne, Bridgertonowie wyz­nacza­ją dość prosty schemat męskiej roli (patrz, zaciskaj szczękę, zgub koszulę) ale moim zdaniem aktor bard­zo dobrze się w niej odalazł. Świet­nie dobra­no też aktorkę do roli młodej Lady Dan­bury Arse­ma Thomas jest naprawdę świet­na i przyz­nam — jej wątek podobał mi się najbardziej. Gdy­by ten ser­i­al nazy­wał się „Lady Dan­bury” był­by to równie prawdzi­wy tytuł co „Królowa Char­lotte”. Świet­na jest też Michelle Fair­ley, w roli królowej mat­ki. Ta postać, w ogóle jest kole­jną w tym seri­alu, która pokazu­je jak wiele muszą zro­bić kobi­ety, by zachować swo­ją pozy­cję w świecie, która widzi je w rolach matek i żon. Fajr­ley doskonale odd­a­je z jed­nej strony deter­mi­nację swo­jej bohater­ki (która przy­pom­i­na trochę dojrza­łą i równie bezwzględ­ną Char­lotte) z drugiej poszuki­wanie przez nią równorzęd­nych part­nerek do intryg.

 

Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. (L to R) Ruth Gem­mell as Vio­let Bridger­ton, Adjoa Andoh as Lady Agatha Dan­bury in episode 106 of Queen Char­lotte: A Bridger­ton Sto­ry. Cr. Nick Wall/Netflix © 2023

 

Nie jestem w stanie się pow­strzy­mać by nie zwró­cić uwa­gi, na to jak ten — pisany poza ser­ią pre­quel, staw­ia trochę pod znakiem zapy­ta­nia nar­rację z głównego nur­tu opowieś­ci. Oto bowiem doty­chcza­sowe dwa sezony opowieś­ci o „Bridger­tonach” zachę­cały nas do zanurzenia się w qua­si his­to­ryczną, roman­ty­czną fan­tazję, o książę­tach i mokrych koszu­lach. Seri­ale przekony­wały nas, że bohaterowie i bohater­ki, co prawa muszą wpisać się w trady­cyjny schemat małżeńst­wa, ale mogą to zro­bić na włas­nych zasadach. Po obe­jrze­niu „Królowej Char­lot­ty”, seri­alu w dużym stop­niu zdomi­nowanym opowieś­cią o opresji tego sys­te­mu, ta ułu­da „związku na włas­nych prawach” trochę zaczy­na się rozmy­wać. Czy w świecie tak zdomi­nowanym przez związ­ki i doro­bi­e­nie się potomst­wa, ktokol­wiek pode­j­mu­je decyz­je tak naprawdę nieza­leżnie. Czy miłość w ogóle wystar­czy by poczuć się wol­nym w świecie Bridger­tonów? Gdy­by nie fakt, że ser­i­al wyszedł od tych samych twór­ców moż­na było­by go potrak­tować niemal jak kry­ty­czną anal­izę roman­ty­cznych fan­tazji o miłoś­ci w his­to­rycznych dekoracjach.

 

Królowa Char­lotte” to naprawdę przy­jem­ny, choć pozostaw­ia­ją­cy nieco niedosy­tu ser­i­al oby­cza­jowy. Przyz­nam — nie pog­niewałabym się na jeszcze jeden czy dwa sezony, skon­cen­trowane na Lady Dan­bury, ale jak rozu­miem — to była jed­no­ra­zowa wyciecz­ka w przeszłość. Mam wraże­nie, że ten ser­i­al trochę przy­pad­kiem pokazał, że świat Bridger­tonów jest naj­ciekawszy wtedy, kiedy niekoniecznie chodzi tylko o romanse i prze­taczanie się po łożu. A może to ja się starze­ję i widzę siebie bardziej w dojrza­łych bohaterkach, niż w tych które dopiero tracą głowę. W każdym razie — muszę przyz­nać, pro­dukc­ja mnie pozy­ty­wnie zaskoczyła i spraw­iła, że zaczęłam się zas­tanaw­iać, czy „Uni­w­er­sum Bridger­tonów” nie jest warte dal­szego roz­wo­ju, poza granicę miłos­nych doli i niedoli głównych bohaterów.  Bo, jakież to zaskocze­nie — naprawdę ciekaw­ie robi się wtedy, kiedy romans się kończy a zaczy­na, nie takie proste życie.

0 komentarz
12

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online