Home Seriale Jakiż to wampir, piękny niemłody czyli o drugim sezonie “Księgi Czarownic”

Jakiż to wampir, piękny niemłody czyli o drugim sezonie “Księgi Czarownic”

autor Zwierz
Jakiż to wampir, piękny niemłody czyli o drugim sezonie “Księgi Czarownic”

Jest rzeczą powszech­nie wiadomą, że każ­da mło­da bohater­ka kul­tu­ry pop­u­larnej do szczęś­cia potrze­bu­je tylko wam­pi­ra. Jest też rzeczą powszech­nie wiadomą, że autorce tego blo­ga serce mięknie, kiedy w bry­tyjskim seri­alu pojaw­ia­ją się podróże w cza­sie. I w sum­ie to mogło­by star­czyć za streszcze­nie opinii o drugim sezonie „Księ­gi Czarown­ic” gdy­by nie moje pode­jrzenia, że chce­cie sobie poczy­tać nieco więcej. W poś­cie spoil­erząt­ka (czyli spoil­ery niewielkie)

 

Nie ukry­wam, że „Księ­ga Czarown­ic” funkcjonu­je u mnie w domu jako „ten głupi ser­i­al z wam­pi­ra­mi” celem odróżnienia go od Sabriny, która funkcjonu­je pod hasłem „ten głupi ser­i­al z wiedź­ma­mi”. Jed­nocześnie ja z określe­nia „głupi ser­i­al” korzys­tam czule, i byna­jm­niej nie deprecjonu­ją­co. Raczej by zaz­naczyć, że w cza­sie sean­su nie doz­nam epi­fanii, czy prze­wartoś­ciowa­nia swo­jego życia (choć to nie jest do koń­ca praw­da bo jed­nak to jak Matthew Goode pięknie wyglą­da w kryzie zmusza do nowego myśle­nia o stan­dar­d­ach pięk­na). To pode­jś­cie pozwala mi przymknąć oko na fab­u­larne klisze i fakt, że ser­i­al próbu­je sobie poradz­ić z tym, że bohaterowie już wys­zli poza sta­di­um „będą razem czy nie będą” i ter­az trze­ba ich przeprowadz­ić przez obow­iązkowe wąt­ki pod tytułem „jesteśmy razem, ale nic o mnie nie wiesz, bo być może w poprzed­nim sezonie nie przeprowadzil­iśmy żad­nej dłuższej roz­mowy”. Nor­mal­nie przewracałabym ocza­mi a tu daję przyz­wole­nie. Nawet jeśli mnie bawi, że jestem w stanie przewidzieć następ­ne kom­p­likac­je i zgrzy­tam zęba­mi ilekroć bohater­ka musi napraw­iać bohat­era. Ach tylko po to jesteśmy zesłane na ten świat by tłu­maczyć wam­pirom, że są lep­si niż zjadanie ludzi w morder­czym sza­le (a może po to by tłu­maczyć im że ludzie zjadani nie w morder­czym sza­le są lepsi …).

 

OGLĄDAM

 

Dru­gi sezon rozbi­ja fabułę na dwa plany – z jed­nej strony mamy cza­sy elż­bi­etańskie w których wylą­dowała nasza uzdol­niona urodzi­wa para a z drugiej współczes­ność. Ma to swo­je wady, bo cza­sem widz chci­ał­by już wiedzieć co dzieje się tam w Lon­dynie czy Bohemii, a tym­cza­sem patrzy jak wąpierz w reko­r­dowym cza­sie bieg­nie po lody dla swo­jej dziew­czyny (zresztą najlep­szej postaci nowego sezonu). Oso­biś­cie te wszys­tkie współczesne knowa­nia i dylematy intere­sowały mnie zde­cy­dowanie mniej niż to co dzi­ało się w przeszłoś­ci. Głównie dlat­ego, że wydarzenia z przeszłoś­ci miały chy­ba jed­nak lep­sze tem­po, plus tkanie czarów, odwiedzanie pras­kich rabinów i roz­mowy z królową Elż­bi­etą I o wiedź­mach brzmią jakoś ciekaw­iej niż ludzie w gar­ni­tu­rach gryzą­cy się w ciem­nych zaułkach. Jed­nocześnie jed­nak, miałam wraże­nie, że tam jest trochę za dużo wątków. Ja wiem, że z punk­tu widzenia związku Diany i Matthew cała ta posi­adówa u jego ojca była koniecz­na, ale ja miałam wraże­nie, jak­by ser­i­al miał więcej odcinków niż fabuły i musi­ał przytrzy­mać naszych bohaterów by za szy­bko wszys­tkiego nie załatwili. Nie mówię, że ten wątek nie miał swoich miłych momen­tów, ale cóż… ja chy­ba jed­nak wolę kiedy nasi bohaterowie dzi­ała­ją. Dlat­ego najlep­sze są sce­ny w których Diana tka swo­je czary czy pokazu­je jak wiel­ka jest jej moc – wtedy naprawdę czu­ję, że ktoś odkry­wa przede mną wiedźmy a nie tylko cier­pi­enia młod­szych i nieco starszych wampirów.

 

Trze­ba przyz­nać, że jak na pro­dukcję, która w sum­ie chy­ba nie ma ambicji odd­awa­nia jakoś szczegól­nie dobrze real­iów his­to­rycznych (chy­ba wszyscy by jej wybaczyli) cała elż­bi­etańs­ka część his­torii zro­biona jest całkiem nieźle. Podo­ba mi się, że bohaterowie nie zmieni­a­ją cią­gle stro­jów, same stro­je są bard­zo ładne i nawet jeśli niekoniecznie ide­al­nie poprawne to bard­zo spójne. Niesły­chanie podo­ba mi się przy­pom­nie­nie o kapeluszach z tego okre­su – coś co się częs­to pomi­ja, bo z naszej strony wyglą­da to zabawnie, ale tu całkiem dobrze się kom­ponu­ją. Lon­dyn trochę ma dwie ulice na krzyż, ale jed­nocześnie – sale w których Matthew spo­ty­ka królową Elż­bi­etę robią wraże­nie. Podobały mi się też małe ukłony wobec tych którzy zna­ją ówczes­nych słyn­nych „magów”, alchemików i ludzi, o których pode­jrze­wamy, że czymś takim się zaj­mowali. Każde kole­jne nazwisko czy aluz­ja to uśmiech na twarzy – nawet jeśli cza­sem ma się wraże­nie, że twór­cy trochę się tym za dobrze bawią.

 

KSIĘGĘ

 

Jed­nocześnie mimo moich ciepłych uczuć do seri­alu, miałam wraże­nie, że zwłaszcza w drugiej połowie sezonu pojaw­ia się zbyt wiele wątków (zwłaszcza jeden związany z podróża­mi w cza­sie wydawał mi się trochę nad­datkiem) a całość ma takie zakończe­nie, że aut­en­ty­cznie spodziewałam się jeszcze jed­nego odcin­ka. Oczy­wiś­cie, zda­je sobie sprawę, że ser­i­al opar­ty o ser­ię książek jest trochę niewol­nikiem książkowych pomysłów, ale tu brakowało mi nawet nie jakiegoś wydarzenia z przy­tu­pem co samego fil­mowego pokaza­nia, że coś domykamy i do tego wrócimy. Tak kończył się sezon pier­wszy, bard­zo rozbudza­jąc ochotę na kole­jny. Tu oczy­wiś­cie obe­jrzę sezon trze­ci, ale nie dlat­ego, że wydarzenia były dla mnie aż tak szoku­jące. Zresztą przyz­nam wam szcz­erze, że trochę mnie jed­nak męczy tem­po „głównego ques­tu”. Ja wiem, że przed chwilą skarżyłam się na to, że za dużo się dzieje, ale samo poszuki­wanie księ­gi życia, trwa i trwa i człowiek ma już dość tego arte­fak­tu. Ale może ja się zro­biłam niecier­pli­wa na starość. No i mam trochę dość, że w tym seri­alu nasza para cią­gle bierze jakąś for­mę ślubu (ewen­tu­al­nie wiecznego przyrzeczenia). Ja rozu­miem, że jeden ślub to mało, ale serio mam wraże­nie jakiejś “to już praw­ie właś­ci­we ślub” obsesji.

 

Aktorsko ser­i­al radzi sobie dobrze, choć mam wraże­nie, że Matthew Goode lep­iej grał tar­ganego wszys­tki­mi możli­wy­mi bolączka­mi wam­pi­ra w sezonie poprzed­nim. Zde­cy­dowanie więcej zabawy swo­ją rolą ma Tere­sa Palmer, która w końcu nie gra tylko kobi­ety, która nie ma poję­cia co się dzieje. Jedyne czego żału­ję, to że częś­ciej nie przy­pom­i­nali nam w tym sezonie że Diana jest his­to­ryczką i prze­by­wanie w przeszłoś­ci jest dla niej czymś naprawdę super.  Bard­zo fajnie w tym sezonie rozwinię­to postać Mar­cusa i gra­ją­cy go Edward Blumel (czy to wam nie brz­mi jak ide­al­nie imię i nazwisko dla wam­pi­ra) jest w tym sezonie świet­ny. Choć nie ukry­wam, że moją ulu­bioną postacią jest Phoebe Tay­lor grana przez Adelle Leonce. Serio ta dziew­czy­na, zada­je te wszys­tkie właś­ci­wie pyta­nia których nie zadała Diana (np. Hej wam­pirze jak szy­bko możesz mi przynieść lody ze sklepu).  Ogól­nie mam wraże­nie, że obsa­da jest dobra choć cza­sem mam wraże­nie, że oglą­dam postać, która na ekranie jest dru­go­planowa a w książce dużo ważniejsza.

 

CZAROWNIC

Na koniec mam uwagę, że to jest jed­nak niesamowicie zabawne, że nawet jak się umaw­iasz z wąpierzem i przeno­sisz się z nim z obow­iązku do przeszłoś­ci to wciąż ser­i­al musi uwzględ­nić wątek, który na każdym kroku udowad­nia bohater­ce jakim on będzie dobrym ojcem. Przepraszam was bard­zo ale może by mnie to nie baw­iło gdy­bym ostat­nio nie widzi­ała tego wątku niemal wszędzie. Wąpierz, nie wąpierz najwięk­sze marze­nie kobi­ety jest takie, żeby facet odra­bi­ał z dzieck­iem lekc­je i cza­sem przekon­ał je że nie ma żad­nego pot­wo­ra pod łóżkiem (co jest oczy­wiste siedzi przy łóżku). Ja wiem, że to jest wpisane w gatunek, ale właśnie takie poko­rne real­i­zowanie tych tropów cza­sem mnie niesły­chanie bawi. To nawet nie jest kry­ty­ka tylko dostrzeże­nie, że najwyraźniej bez tego się nie da.

 

Dru­gi sezon „Księ­gi Czarown­ic” pozostaw­ił mnie z mieszany­mi uczu­ci­a­mi. Z jed­nej strony dał mi wszys­tko o co mogłam prosić w miesiącu sty­czniu, kiedy wszys­tko jest zamknięte a korow­nawirus śmi­ga za okna­mi (do tego stop­nia, że człowiek dzi­wi się, że ludzie w Lon­dynie w 1590 chodzą bez masek). Z drugiej strony czułam się miejs­ca­mi zmęc­zona tą ser­ią – być może dlat­ego, że jed­nak poprzed­ni sezon oglą­dałam „po boże­mu” – jeden odcinek tygod­niowo, i przyzwycza­iłam się nieco odpoczy­wać zan­im powrócę do tego świa­ta. Z kolei mój współoglą­da­ja­cy małżonek (którego wciągnęłam w oglą­danie seri­alu o wam­pirach i nawet przeżyłam jego uwagę, że wam­pir Mar­cus wyglą­da lep­iej niż wam­pir Matthew) doma­gał się więk­szej kon­cen­tracji na demonach, które jego zdaniem są niedowartoś­ciowane. Więc jak widzi­cie – skar­gi są poważne i wielowarstwowe.

 

DLA “FABUŁY”.

Ale tak serio to wiecie – to jest ser­i­al o wiedź­mach, demonach i wam­pirach, gdzie ukochanym głównej bohater­ki jest wam­pir, którego gra Matthew Goode w stro­jach z epok różnych. Nawet jak­by tam się nic nie dzi­ało to bym oglą­dała i zas­tanaw­iała się – ciekawe, kiedy będzie kole­jny sezon. Gdyż moi drodzy, seri­ale o wam­pirach oglą­da się tak dłu­go jak dłu­go tłoczy się przez nasze żyły żywa krew. I tyle.

Ps: Komu braku­je tego melan­choli­jnego mono­logu Matthew na początku każdego odcin­ka? Ja go tak lubiłam.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online