Home Film Pokochać potwora czyli o „Love and Monsters”

Pokochać potwora czyli o „Love and Monsters”

autor Zwierz
Pokochać potwora czyli o „Love and Monsters”

W ostatnich dniach siedzę sobie w mniejszych i większych nominowanych do Oscarów produkcjach (wciąż ubolewając że nie da się w Polsce zobaczyć wszystkich) i z każdym filmem coraz bardziej czuję tęsknotę za ucieczką w kierunku kina które pewnie wypełniałoby programy multipleksów pod koniec wiosny i latem. Czyli filmów prostych, przyjemnych i dostarczających rozrywki. A takim jest „Love and Monsters” (na całe szczęście nominowany do Oscara w jednej kategorii)

„Love nad Monsters” wpisuje się w gatunek, na który przez moment był mały boom w kinie amerykańskim – czyli w historię dowcipnego podejścia do końca świata. Ma trochę wspólnego z „Zombieland” (niektóre postaci wydają się niezwykle podobne do tych z popularnej komedii), trochę z „Wysypem żywych trupów” gdzie kluczowe jest przejście z punktu A do punktu B. O ile w wymienionych przeze mnie produkcjach problemem były zombie o tyle w „Love and Monsters” mamy zmutowane gady, płazy i wszelkiego rodzaju owady i robaki.

 

 

Nasz bohater Joel uratował się po pierwszym ataku potworów i mieszka w bunkrze gdzie niby wszystko jest w miarę w porządku, ale tęskni za miłością. Nie jakąkolwiek miłością, tylko za dziewczyną,  z którą się spotykał tuż przed końcem wszystkiego. Aimee mieszka w kolonii oddalonej o siedem dni pieszej wędrówki od bunkra w którym mieszka Joel. Nie pozostaje nic innego jak wyruszyć na wyprawę by rzucić swe serce u stóp dziewczyny.

Sam schemat podróży przebiega zgodnie z klasycznym pomysłem na tego typu filmy. Bohater choć początkowo nie posiada umiejętności które pozwoliły by mu przetrwać w tym niebezpiecznym świecie, ma sporo szczęścia ale też uczy się jak przetrwać. Oczywiście spotyka też osoby które mu pomogą. Nie było by też porządnej postapokaliptycznej przygody bez wiernego i niesamowicie inteligentnego psa. Zresztą ten pies otwiera zupełnie nowe skojarzenia bo oczywiście przypomina się człowiekowi „Jestem Legendą” ale też przecież „Fallout”. Inna sprawa, pojawienie się wiernego psa na ekranie od razu sprawia, że widz ogląda film w niespokojnym napięciu zadając sobie pytanie czy psina dożyje do napisów końcowych. I choć wiemy, że amerykański film prędzej poświęci głównego bohatera niż psa, to wciąż buduje to napięcie.

 

Cała historia prowadzi nas zaś do ostatniego aktu, który – jak można się spodziewać po wcześniejszym tonie narracji – nieco wywraca na głowę wizję wielkiego romantycznego gestu jakim jest narażanie swojego życia w imię przypomnienia o sobie dziewczynie, którą ostatni raz widziało się kilka lat wcześniej. Pod pewnymi względami film ładnie wpisuje się we współczesny trend przypominania że druga osoba, nic nie jest nam winna – nawet jeśli chcemy obdarzyć ją uczuciem.  Ten wątek – zadawania sobie pytań odnośnie sensu i znaczenia wielkich romantycznych gestów to ciekawy znak czasów. Wielkie romantyczne gesty były przez dekady Hollywood traktowane jako coś pożądanego, wręcz wymaganego do wspaniałej opowieści. Z czasem doszła jednak inna narracja wskazująca jak bardzo takie zachowanie potrafi być obciążające dla osoby wobec której dokonujemy poświęceń. Ciekawe, że ta perspektywa zaczyna się pojawiać w filmie rozrywkowym.

Inna sprawa, „Love and Monsters” wpisuje się w ten ciekawy trend w kinie rozrywkowym, w którym bohater – prezentowany jest nam jako nieudacznik, jednak ostatecznie okazuje się, że jest osobą, która niesłychanie szybko dostosowuje się do nowych okoliczności. Zresztą sam film proponuje nam hasło „Jeśli ja przetrwałem kilka dni na powierzchni to każdy może to zrobić”. Z jednej strony – brzmi to motywacyjnie – wskazanie, że w każdym z nas może drzemać bohater. Z drugiej – prowadzi to jak zawsze w takich produkcjach do konkluzji, że wszyscy mamy te same umiejętności tylko najwyżej za mało je ćwiczymy, czy nie znaleźliśmy w sobie odpowiedniej motywacji. Niby dostajemy trochę dupowatego bohatera, ale jednocześnie – okazuje się, że to jest w jakimś stopniu wybór. Nie ukrywam, że chciałabym zobaczyć kiedyś postać, która nie przeżywa żadnej przemiany, nie staje się mistrzem przetrwania i polega wyłącznie na szczęściu i cudzych kompetencjach.

 

 

Oglądając film zaczęłam się zastanawiać też nad jeszcze jednym aspektem filmu, który właściwie zostaje rozegrany tylko w połowie. Otóż nie da się ukryć, że owe potwory, z którymi walczy nasz bohater to nie są żadne monstra z kosmosu, to wielkie zmutowane stworzenia, które zamieszkują ziemię już dziś. Twórcy filmu słusznie założyli, że należy wyeliminować z tych niesamowitych mutacji ssaki, bo bohater zabijający wielkiego morderczego królika pewnie nie wzbudzałby takiej sympatii. Nie zmienia to jednak faktu, że walczy z wielkimi stworzeniami, które przecież znamy, czasem walczymy by zachować je przy życiu (jak w przypadku żab i ropuch).

 

Jest w tym coś ciekawego – oglądając film poczułam, że choć nie jest trudno mi kibicować bohaterowi (bo wydaje się całkiem sympatyczny) o tyle sama sytuacja w ostatnich latach przestała być taka jednoznaczna. Człowiek przestał z góry zakładać, że przetrwanie ludzkości to najlepsza rzecz jaka może się zdarzyć. Więcej im dłużej patrzy się na tą wielką ropuchę, kraba czy wija człowiek sobie myśli – może to nie jest takie złe rozwiazanie. Zresztą sami twórcy filmu chyba też odczuwają trochę tą zmianę w naszym podejściu do tych złych potworów bo troszkę zaczynają je różnicować.

 

 

Choć sama produkcja jest miła, i po seansie człowiek raczej ma przekonanie, że przyjemnie spędził czas to jednak nie jest zupełnie pozbawiona wad. Osobiście mam poczucie, że twórcy tworząc świat w którym porusza się nasz bohater nie wykorzystali wielu elementów które mogłyby być ciekawe. Najbardziej jestem zawiedziona faktem, że zapowiedziana od samego początku słabość naszego bohatera do zbierania informacji o potworach nie zostaje w żaden sposób wykorzystana. To ciekawe – jakby film podświadomie  odrzucał fakt, że z tym co niebezpieczne i nieznane najlepiej walczyć przez gromadzenie wiedzy a nie przez strzelanie z kuszy. Inna sprawa – trochę żałuję, że wątek „umierających” robotów domowych – które działały trochę jak Alexa trochę jak sztuczne inteligencje, nie został pociągnięty dalej. Troszkę szkoda, bo pojawienie się tych dodatkowych ofiar końca świata wydało mi się ciekawe, i zaskakująco przygnębiające w tej – w sumie dość optymistycznej opowieści. Zastanawiam się czy twórcy nie zdali sobie sprawy, że ten wątek trochę zaburza sympatyczny i optymistyczny wydźwięk całej historii.

 

Nie wydaje mi się by „Love and Monsters” wymagało dłuższej analizy – przynajmniej nie bez wchodzenia w refleksję nad tym jak postapokaliptyczne filmy rezonują w świecie, który sprawia wrażenie jakby się do apokalipsy zbliżał. Inna sprawa, że nie ukrywam – bawi mnie nieco, że Dylan O’Brien (który zresztą właściwie automatycznie budzi sympatię w czym by nie zagrał) który zbliżą się do 30 wciąż gra tego chłopaka, który jest w wieku „ogólnie koło nastoletnim” już tak od 10 lat Kidy zagrał w Teen Wolf. Jestem ciekawa co czeka go dalej bo przecież kiedyś musi zacząć dostawać inne role (i przestać się mierzyć z kolejnymi apokalipsami bo jedną w Więźniu Labiryntu ma już za sobą).

Nominowane do Oscara za efekty specjalne „Love and Monsters” przypomniało mi radochę oglądania filmów w kinie. Co prawda widziałam film na swoim niezbyt kinowym telewizorze ale z każdą krytyczną uwagą która pojawiała się w mojej głowie myślałam „Gdybym była na tym filmie w kinie to pewnie bawiłabym się lepiej”. Co zresztą skłania mnie do refleksji, że jeśli kina przetrwają obecne czasy to widzowie chętnie do nich wrócą bo jednak są takie potwory, które chce się oglądać na dużym ekranie. Jakoś łatwiej je wtedy pokochać.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online