Home Film Wężykiem panowie, wężykiem czyli o “Na rauszu”

Wężykiem panowie, wężykiem czyli o “Na rauszu”

autor Zwierz
Wężykiem panowie, wężykiem czyli o “Na rauszu”

Dawno nie byłam tak roz­dar­ta wychodząc z kina jak w przy­pad­ku „Na rauszu”. Towarzyszyło mi po filmie uczu­cie wewnętrznej sprzecznoś­ci. Oto wychodz­iłam z pro­dukcji bard­zo dobrze zre­al­i­zowanej, dobrze zagranej, przynoszącej zarówno śmiech jak i wzruszenia. A jed­nak cała ta opowieść budz­iła we mnie pewne poczu­cie nieprzys­tawal­noś­ci do poruszanego prob­le­mu, jakiegoś fałszu czy zbyt daleko idącej kreacji świa­ta. Co więcej czułam się w tym uczu­ciu częś­ciowo osamot­niona, patrząc na opinie jakie chodzą po sieci. Ostate­cznie  jed­nak uznałam, że to roz­dar­cie jest zbyt ciekawe by o nim nie napisać.

 

Na rauszu” to opowieść o czterech nauczy­cielach liceum w Danii, którzy czu­ją, że w ich życiu czegoś braku­je. Nasz główny bohater Mar­tin, jest nauczy­cielem his­torii, który bez­namięt­nie czy­ta kole­jne rozdzi­ały z podręczni­ka i jest tak nud­ny, że nawet jego uczniowie się skarżą dyrekcji, Tom­my to nauczy­ciel wf który, też nie ma ser­ca do tego co robi, podob­nie jak zaw­iedzeni i ziry­towani pracą Peter (nauczy­ciel muzy­ki) i Niko­laj, który uczy psy­chologii. Kiedy panowie spo­tyka­ją się na urodzi­nowej kolacji Niko­la­ja zaczy­na­ją roz­maw­iać o teorii, że każdy człowiek rodzi się mając w krwi o pół promi­la alko­holu za mało. A że wieczór jest miły i przy­pom­i­na radość życia to postanaw­ia­ją to wcielić życie.

 

Zdję­cie: Best Film

Początkowo ekspery­ment przynosi ciekawe wyni­ki. Mar­tin i jego koledzy odna­j­du­ją nową życiową energię, która spraw­ia, że łatwiej prowadzi się lekc­je o Churchillu (który jak wiado­mo od kielisz­ka nie stron­ił) czy pró­by chóru, a nawet zwycięst­wo szkol­nej drużyny piłkarskiej sta­je się powo­dem do radoś­ci. Jed­nocześnie ekspery­ment zaczy­na się rozwi­jać a nasi bohaterowie dość szy­bko wychodzą poza pół promi­la i ten początkowy ekspery­ment zamienia się raczej w zwykłe pijańst­wo. A to niesie za sobą kon­sek­wenc­je, zwłaszcza dla ich życia pry­wat­nego – ostate­cznie nie da się rozwiązać prob­lemów w małżeńst­wie, jeśli jed­na oso­ba zami­ast odkryć co ją gnębi zaczy­na po pros­tu pić.

 

Wydawać by się mogło, że Vin­ter­berg, który jest tu nie tylko reży­serem, ale i współau­torem sce­nar­iusza prowadz­ił­by nas przez ponury film, który kry­tyku­je alko­holizm i pokazu­je jego mroczny wymi­ar. Ale nie, film choć ma swo­ją emocjon­al­ną głębię to nie jest utrzy­many w ponurym czy trag­icznym tonie. Sporo w nim ele­men­tów dow­cip­nych i kome­diowych, sama wiz­ja, jaką pro­ponu­je nam reżyser ucieka od prostego mor­al­i­zowa­nia. Widać, tu próbę nakręce­nia fil­mu który pod­nosi relację człowieka z alko­holem ale nie popa­da w czysty, prosty dydak­tyzm. Ostate­cznie bardziej nawet niż o alko­holu jest to ostate­cznie film o pewnych życiowych momen­tach. Klam­rą fil­mu są sce­ny z radośnie pijącą i baw­iącą się młodzieżą. Ich radość i entuz­jazm łat­wo przyp­isać iloś­ci spoży­wanego piwa. Ale kiedy patrzymy na nich w pier­wszych i ostat­nich sce­nach fil­mu to sta­je się jasne, że to nie alko­hol wprowadza w ten stan rados­nej beztros­ki, ale nadzie­ja, młodość i otwarte możli­woś­ci, poczu­cie jakiegoś spełnienia. I nie da się tego wypełnić samym alko­holem, który leje się tu stru­mieni­a­mi i u młodych podsy­ca te emoc­je a u starszych sta­je się niebez­piecznym erza­cem tego utra­conego uczucia.

 

Zdję­cie: Best Film

 

Dlaczego film budzi we mnie mieszane uczu­cia? Z wielu powodów. Po pier­wsze mam wraże­nie, że nie speł­nia do koń­ca pewnej swo­jej obiet­ni­cy. Kiedy pod­czas pier­wszej kolacji bohaterowie zaczy­na­ją roz­maw­iać o swoim życiu, kiedy Mar­tin zaskaku­je sam siebie, swoi­mi łza­mi, to widz­imy ciekawą, czułą męską przy­jaźń – otwartą na pewne emoc­je. Jed­nak potem kiedy zaczy­na się pijańst­wo to gdzieś ta otwartość zni­ka. Jak­by bohaterowie nie mieli sobie dużo więcej do zaofer­owa­nia. Wraca to na chwilę pod koniec ale nie jest w stanie wybrzmieć. A szko­da. Dru­ga kwes­t­ia to wymi­ar oso­bisty zma­gań bohaterów. Mar­tin od dłuższego cza­su nie tylko mija się ze swo­ją żoną (pracu­ją na różne zmi­any) ale ma poczu­cie ros­nącego między nimi dys­tan­su. Z kolei Niko­laj nie jest w stanie odnaleźć się w rodzinie gdzie jest tro­je małych dzieci i ciągłe spory wokół nich. Prob­lem w tym, że właś­ci­wie nigdy nie dowiadu­je­my się o tych prob­lemach niczego więcej, kobi­ety w życiu naszych bohaterów są niemal nieobec­ne (podob­nie jak niemal nieobec­ne są w samym filmie) co spraw­ia, że ten wymi­ar rodzin­ny ogranicza się do kilku ujęć i scen, ale nie pozwala wniknąć głę­biej w to co właś­ci­wie doprowadz­iło do prob­lemów z jaki­mi zma­ga­ją się nasi bohaterowie. Miejs­ca­mi miałam wraże­nie, że reżyser po cichu zakła­da, że motyw kryzy­su wieku śred­niego u mężczyzn jest tak znany, że nie wyma­ga więk­szego kontekstu.

 

No właśnie tu prze­chodz­imy do kon­tek­stu. Oglą­da­jąc film miałam poczu­cie, że on jest w swoim głównym wymi­arze – kul­tu­ry picia, bard­zo duńs­ki. Cały czas nie mogłam się pozbyć myśli, że pol­s­ki widz – z których pewnie więk­szość ma w rodzinie doświad­cze­nie z alko­holizmem spo­jrzy na ten ser­i­al zupełnie inaczej niż Duńczy­cy. Zresztą w ogóle miałam wraże­nie, że w Polsce powoli uczymy się roz­maw­iać o alko­holu inaczej, w kry­te­ri­ach – niekoniecznie trze­ba pić (co wyda­je się wielu osobom daleko idącą fan­aber­ią i potrafi wiązać się z negaty­wny­mi skutka­mi społeczny­mi)  i ten film wybrzmiewa nieco inaczej. Jasne – wciąż może się podobać i z tego co widzę bard­zo się podo­ba, ale miałam cały czas poczu­cie, że wyma­ga ode mnie nie tylko zaw­ieszenia niewiary ale też odrzuce­nia tych myśli o tym jak bard­zo pijańst­wo wyglą­da gorzej niż Mads Mikkelsen z rozbitym czołem.

Zdję­cie: Best Film

 

 

Zresztą koro przy zaw­iesze­niu niewiary jesteśmy to film wyma­ga od nas byśmy bardziej myśleli o ekspery­men­cie, Kierkegaardzie i filo­zofii młodoś­ci, miłoś­ci i poraż­ki a dużo mniej o tym, że dorośli ludzie zaj­mu­ją się młodzieżą i dzieć­mi po pijaku. To ważne, bo kiedy przyjdzie nam do głowy co robią nasi bohaterowie, i jak nieod­powiedzial­nie się zachowu­ją, to wszel­ka sym­pa­tia jaką ich darzymy (i jaką darzą ją twór­cy fil­mu) wyda­je się nie na miejs­cu. Zwłaszcza, że prze­cież, ponown­ie – kul­tur­owo bardziej znamy przy­pad­ki tego jak szkodli­we jest przy­chodze­nie do pra­cy pod wpły­wem i jak częs­to to się zdarza. Jed­nak reżyser szczędzi swoim bohaterom więk­szoś­ci zawodowych poniżeń co spraw­ia, że ten aspekt nie wybrzmiewa. Dlat­ego ostate­cznie – ten film da się oglą­dać jedynie w jakiejś klam­rze niedopowiedzenia czy pewnej nieco alter­naty­wnej rzeczy­wis­toś­ci, gdzie zakładamy, że kon­cen­tru­je­my się tylko na wymi­arze filo­zoficznym czy egzys­tenc­jal­nym tego co się dzieje a nie oce­ni­amy real­isty­cznie takie postępowanie.

 

Nie da się też ukryć, że cała ta opowieść o piciu uję­ta jest w język niesły­chanie wymowny, ale też bard­zo fil­mowy. Alko­holowy ciąg bohaterów ma w sobie coś poe­t­y­ck­iego, ale naras­ta­jącego, ale prze­cież – bard­zo dalekiego do real­nej popi­jawy. To taka właśnie popi­jawa este­ty­cz­na, trochę roman­ty­cz­na, przepisana przez oko kamery. Z kolei sam wątek tań­ca – Mar­ti­na jest już zapowiadany od pier­wszej sce­ny, doda­jąc do tej his­torii takie bard­zo jasne budowanie napię­cia – i właś­ci­wie infor­mu­jące nas o puen­cie, kiedy ta jeszcze nawet nie jest na hory­zon­cie. Podob­nie jak poczu­cie, że film przy całym swoim rados­nym rozch­wia­n­iu musi w końcu dodać trag­iczny ele­ment, bo takie a nie inne są reguły tej fil­mowej gry. Częs­to też moż­na odnieść wraże­nie, że reżyser zakła­da, że zbliże­nie twarzy Mikkelse­na wystar­czy za odpowiedź na pyta­nia o emoc­je i motywac­je bohaterów, ale choć jest to miłe, to miejs­ca­mi opowieść nie chce się napełnić sensem.

 

Zdję­cie: Best Film

 

Jak pisałam – moje roz­dra­cie przy filmie wyni­ka z tego, że on jest pod wielo­ma wzglę­da­mi fan­tasty­czny. Początkowe sta­di­um upo­je­nia bohaterów i ich odnalezie­nie sen­su, zgry­wa się z wydźwiękiem lekko kome­diowym i to świet­nie gra. Aktorsko całość stoi na bard­zo wysokim poziomie. Nie trud­no prz­erzu­cić na Mikkelse­na ciężar emocjon­al­ny fil­mu bo to aktor utal­en­towany, charyz­maty­czny a przede wszys­tkim wiary­god­ny zarówno jako zagu­biony w świecie nauczy­ciel jak i jako człowiek pod­waża­ją­cy fun­da­men­ty swo­jego doty­chcza­sowego życia. To zawsze mnie to bawi, że dla amerykanów Mikkelsen to ide­al­ny aktor do gra­nia morder­ców i kani­bali a w duńskim kinie zagra nauczy­ciela czy przed­szkolan­ka. Jed­nak nie tylko Mikkelsen gra doskonale – właś­ci­wie wszyscy gra­ją ucz­ci­wie bez fałszu, wyko­rzys­tu­jąc nawet niewielkie momen­ty swoich bohaterów by pokazać pełne spek­trum ich zwycięstw i porażek.

 

Thomas Vin­ter­berg to jeden z moich ulu­bionych reży­serów. Nie mam wąt­pli­woś­ci, że oce­ni­an­ie „Na rauszu” zupełnie w oder­wa­niu od kwestii biograficznych nie jest do koń­ca możli­we. W cza­sie przy­go­towań do fil­mu cór­ka reży­sera Ida zginęła w wypad­ku samo­chodowym. Reżyser zde­cy­dował się nakrę­cić zdję­cia wyko­rzys­tu­jąc też przy pra­cy szkołę cór­ki i jej kolegów z klasy. To ważny kon­tekst, bo nie da się ukryć, że jest w tym filmie jeden czysty niezmą­cony ele­ment. Jakaś czułość wobec młodych ludzi, uczniów, dzieci­aków przed który­mi świat stoi otworem. Ich zabawy, otwartość, radość, szczerość – to wszys­tko wybrzmiewa w tym filmie bez odrobiny fałszu. Nawet ich alko­holowe ekscesy w jakimś stop­niu są zrozu­mi­ałe – bo jed­nak nade wszys­tko chodzi tu o młodość i wszys­tko co ich czeka. Tu wyz­nam nie czułam ani jed­nej fałszy­wej nuty nawet jeśli, nie zawsze wyglą­da to tak pięknie, to widzę, dlaczego w tym filmie było takie a nie inne.

 

Zdję­cie: Best Film

 

Cieszę się, że obe­jrza­łam „Na rauszu” – to nie był zły seans, spędz­iłam potem dobrych parę godzin roz­maw­ia­jąc ze zna­jomy­mi co w tym filmie znaleźli. Jed­nak to poczu­cie pewnego dyskom­for­tu, z którym wychodz­iłam z kina nadal mi towarzyszy. Może jed­nak ta kul­tur­owa odmi­en­ność jest zbyt głębo­ka. Może nie umi­ałam się zanurzyć w pełni w tą opowieść, która doty­czy pewnych dylematów i ich rozwiązań, który nie ma w moim życiu. A może po pros­tu zabrakło mi dwóch kieliszków wina.

 

Ps: Zaz­droszczę Duńczykom ich kinematografii.

Ps2: Mads Mikkelsen jest w tym filmie jak zachód słoń­ca nad morzem. Od zachodu słoń­ca nad morzem nie wypa­da odwró­cić wzroku, bo nie odwraca się wzroku od pięknych zjawisk naturalnych.

0 komentarz
5

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online