Kiedy dziś wieczorem zapytałam Mateusza „Kochanie jak myślisz o czym powinnam napisać na blogu” Mateusz stwierdził „Napisz, o dodatku do Najlepszej Gry o Kotach, to napiszesz o Shubi”. Mam wrażenie, że mój małżonek ma na sercu głównie dobro swojej kochanej koty. Ale ma też rację – dodatek do „Najlepszej gry o kotach”, który objęłam patronatem medialnym (podobnie jak podstawkę) zasługuje na recenzje.
Jeśli nie wiecie co to jest „Najlepsza gra o kotach” to polecam mój wpis w którym piszę o tej przesympatycznej, niewielkiej grze, która doskonale graje się do grania w dwójkę, rodzinnie i ze znajomymi, którzy niekoniecznie są wielkimi fanami gier planszowych. To jest dokładnie taka gra, przy której wszyscy się dobrze bawią, nie rozpadają się związki ale jednocześnie – można ją spokojnie wrzucić do torby czy plecaka i zanieść na imprezę czy spotkanie towarzyskie.
Po co nam dodatek? Po pierwsze dlatego, że dzięki niemu lepiej gra się w większej grupie (bo rzeczywiście dodatek zaczyna najlepiej grać od trzech osób) ale też dlatego, że w przypadku „Najlepszej gry o kotach” po kilku miesiącach gry wszyscy gracze mają już swoje wyrobione nawyki i strategie co znaczy, że powoli może się okazać, że wszyscy doskonale wiedzą jak się potoczy rozgrywka. Dodatek do „Najlepszej gry o kotach. Pudełko łakoci” dodaje nowe koty – które mają nowe ciekawe możliwości i zdolności (najlepszym kotem w nowym rozdaniu jest Shubi i nic nie zmieni mojego zdania) ale też dodaje nowe karty które urozmaicają rozrywkę. Wśród nich są pudełka (w których mogą siedzieć koty), Szczotka (pozwalająca podmienić swojego kota na kota na planszy), Torba na zakupy (dostajesz po jednym z każdego przysmaku ale twoi przeciwnicy dostają dwa punkty zwycięstwa) czy Laser który pozwala brać kartę inaczej niedostępną) czy Łakocie (jeśli nakarmisz nimi kota to jest nakarmiony ale wart tylko 1 PZ)
Chyba największą zmianą jest jednak wprowadzenie wspólnych celów – które zaczynają tak naprawdę grać kiedy jest nas więcej – to jest jednak zupełnie inna gra gdy gramy z osobą która siedzi obok nas, a co innego gdy gramy tylko przeciwko sobie. Oczywiście to jest pewien problem – zwłaszcza teraz biorąc pod uwagę, że wcale nie jest tak łatwo zebrać kilka osób, przy grze żeby wszystko eksplorować i dobrze się bawić. Z drugiej strony – zakładamy, że jeszcze trochę i będziemy mogli zobaczyć więcej niż jedną dwie osoby więc w związku z tym możemy zainwestować myśląc o przyszłości. Na pewno warto dodać, że zasady są na tyle proste, że rzeczywiście – spokojnie można grać z dzieciakami (gra mówi, że gra jest od ósmego roku życia i myślę, że dobrze wskazuje wiek od którego można w pełni ogarnąć co się dzieje na stole) ale też np. nie widzę powodu by w rozgrywki nie wciągnąć np. babci – to są zasady dla wszystkich.
Jeśli gracie z dzieciakami to jest to zresztą całkiem niezły punkt wyjścia by powiedzieć, że w prawdziwym życiu nie karmi się kotów mlekiem i tuńczykiem z puszki – jeśli uważacie że nazwy tych przysmaków nie są odpowiednie możecie korzystać spokojnie z innej nazwy. Plus jest taki, że w dodatku jeśli karmicie swojego kotka tylko łakociami to dostajecie za niego mniej punktów – co jest fajnym sposobem by przypomnieć, że na samych przysmaczkach kot duży i szczęśliwy nie wyrośnie. Zresztą skoro mówimy o zarzutach względem gry to rzeczywiście – jest jeden czy drugi kot który czasem wydaje się niewystarczająco zbalansowany – daje takie plusy, że łatwo wygrać. Ale rozmawiałam ze znajomymi i po prostu – jeśli to dostrzeżecie możecie grać bez tego kota. Ewentualnie – jeśli macie dodatek – wymienić tego kota na któregoś, mniej dopakowanego z dodatku. Pod tym względem gra jest bardzo podatna na tzw. „domowe zasady” gdzie gracze sami dostosowują do siebie jak grają by czerpać jak największą przyjemność.
Przyznam szczerze, że gra budzi we mnie entuzjazm z jeszcze jednego powodu – po zastosowaniu dodatku stała się odrobinę (tylko odrobinę) dłuższa, co znaczy, że teraz jedno posiedzenie po obiadku to idealnie dwie tury, trzy jeśli akurat atmosfera jest dobra. Ja bardzo lubię krótkie gry bo wtedy nikt nie traci zainteresowania i nie ma tej sytuacji gdy wszyscy chcą się już rozejść ale grę trzeba jeszcze dograć. Na sam koniec – rozumiem, że dla was ta gra może nie mieć takiego wymiaru, ale ilekroć otwieram dodatek to myślę sobie – Shubi nie ma jeszcze nawet roku i ma własną kartę w grze dostępnej na terenie całego kraju. Ja w tym wieku z pewnością tyle nie osiągnęłam. Nie wiem czy to mnie wzrusza czy przygnębia. Ale wam grę i dodatek polecam wam całym sercem.