Home Książki Kto wyjechał ten powróci czyli „Znaki Zodiaku” Macieja Marcisza

Kto wyjechał ten powróci czyli „Znaki Zodiaku” Macieja Marcisza

autor Zwierz
Kto wyjechał ten powróci czyli „Znaki Zodiaku” Macieja Marcisza

W kulturze istnieje swoisty podgatunek, który można byłoby nazwać „kulturą kanikuły” . W przeciwieństwie do twórczości podróżniczej, w którym istotne staje się poznawanie innej kultury i przestrzeni, spotkanie z innym czy obcym, ten rodzaj twórczości trzymałby się ram letniego wyjazdu. Tego ograniczonego obowiązkami rzeczywistości i pracy zawodowej ledwie parotygodniowego wywczasu. Bohaterowie świadomi tego, że mają ograniczony czas wyrwany z codzienności starają się przeżyć jak najwięcej i być może wymyślić siebie na nowo. Można by w ten nurt literacki wrzucić zarówno powieści młodzieżowe, jak i popularne wątki literatury kobiecej. Nowa książka Maćka Marcisza „Znaki Zodiaku” reprezentuje jeszcze jeden wymiar tej twórczości, gdzie letni wyjazd staje się punktem wyjścia do rozpisanej na kilka postaci psychodramy.

 

Marcisz korzysta ze sprawdzonych elementów literatury wyjazdowej. Mamy więc willę gdzieś w Toskanii, niedaleko uroczego miasteczka. Konkrety nie są Marciszowi potrzebne, bo nie odwołuje się tu do konkretnych geograficznych punktów, ale raczej do pewnego wyobrażenia. Jego bohaterowie tak naprawdę ani Włoch, ani Toskanii poznać nie chcą, wszelkie podróże są tylko wypełnieniem czasu – w istocie, kluczowa jest tu introspekcja. W willi spotkają się więc ludzie, którzy pozornie mogą mówić o sobie, że są szczęściarzami. Popularny pisarz czekający na telefon czy wygrał nagrodę literacką, jego wychodząca z kryzysu psychicznego przyjaciółka, do której ma dołączyć jej narzeczony. Zamożna i pewna siebie współwłaścicielka willi i młody chłopak, który nie musi przejmować się pieniędzmi więc może czytać los bohaterów z ich kosmogramu i kart Tarota. Pozornie więc wakacyjna idylla dla wyższej klasy średniej.

 

W istocie każde z nich zwozi do willi to przed czym próbuje uciec. Zwłaszcza pisarz, który wie, że jego kariera wisi na włosku. Pragnienie wpisania się w literackie mody zaprowadziło go w bardzo niebezpieczne rejony, skąd wyjście wiedzie tylko przez skandal. Jego przyjaciółka, niby czuje się lepiej i wychodzi z depresji, ale czy można poczuć się naprawdę sobą, gdy wszystko wokół wydaje się zupełnie nie pasować – od ubrań po narzeczonego. W samej willi zaś delikatnie pęcznieje napięcie związane z klasowymi różnicami. Bo też, jest spora różnica między tymi, których stać na życie w słonecznej Toskanii a tych, którzy niczym ubodzy krewni zjeżdżają tylko na parę tygodni by posiedzieć nad basenem i zastanawiać się co dalej z ich życiem. To jeden z moich ulubionych wątków powieści, ten klasowy podział, który może przebiegać przez jeden stolik zamawiający kolację w restauracji.

 

W literaturze tego typu zawsze najważniejsza wydaje się refleksja nad tym – czy taki letni wyjazd może przynieść spodziewaną przemianę albo chociaż chwilowe uwolnienie się od ciężaru samego siebie. Czy można do tej wakacyjnej walizki włożyć wszystko, ale siebie samych zostawić za drzwiami. Jednoznacznej odpowiedzi nie dostaniemy. Być może, nie da się uciec od siebie, jeśli najpierw nie pogodzimy się z tym, że każda zmiana musi się wiązać z jakimś zniszczeniem czy stratą. Choć równie dobrze – może przemawiać przez nas egoizm, koncentracja na sobie i szukanie jakiegokolwiek klucza do swojego życia, który pozwoliłby się nam uwolnić od ciężaru sprawczości. Pojawiające się w książce wątki związane z wróżbiarstwem czy czytaniem swojego kosmogramu sugerują, że cudownie byłoby porzucić odpowiedzialność i być może złożyć wszystko na karby tytułowych „Znaków Zodiaku”.

 

Czytając książkę Marcisza, cały czas miałam w głowie jeden z moich ulubionych filmów Joanne Hogg „Unrelated”. Do tego stopnia, że aż szukałam go w dołączonej do książki liście kulturowych inspiracji i nawiązań.  Tam też mamy trzydziestoparoletnią bohaterkę wyjeżdżającą do Toskanii ze znajomymi. Jej poczucie braku przynależności i refleksja nad partnerem, którego pozostawiła w domu, przenika cały film. Podobnie jak w „Znakach Zodiaku” ważniejsze od samych atrakcji Toskanii, jest pytanie – kim się jest w tych pięknych okolicznościach przyrody, gdy żyje się tak jakby nie było deadlinów, poniedziałkowych poranków i dojrzałych obowiązków. Przy czym, to porównanie należy czytać zdecydowanie jako komplement, bo uwielbiam wczesne filmy Hogg i z każdym rokiem coraz bardziej rozumiem jej bohaterki.

 

To skojarzenie wynika jednak nie tylko z pokrewieństwa tematycznego, ale też z pewnej filmowości samej książki Marcisza. To powieść krótka, oparta głównie o sceny, dialogi, chciałoby się powiedzieć – doprecyzowane ujęcia. Do tego stopnia, że gdy myślę o tej książce, widzę bardzo wyraźne filmowe sceny i dekoracje. Mam nadzieję, że powieść doczeka się ekranizacji, bo moim zdaniem to jest gotowy materiał na taki film, jakich w Polsce wciąż się kręci za mało. Niewielki dramat, który zostawia potem z olbrzymią ilością pytań. Mam wrażenie, że Polsce brakuje kina, które można byłoby określić „kinem kapitalistycznego niepokoju”, który z resztą udziela się bohaterom książki.

 

Nie wydaje mi się przypadkiem, że to książka, która wychodzi w czerwcu, akurat w przededniu naszych corocznych urlopów. To jest taka pozycja, która aż prosi się by ją zabrać na wyjazd. I to nie tylko dlatego, że z racji grubości jest dość lekka. Raczej skłania do refleksji nad naszymi własnymi tożsamościami, które przyjmujemy w chwili, w której pakujemy się do walizek i ruszamy w świat. Jednocześnie, to jest kontynuacja pewnej – rozpoczętej w „Książce o Przyjaźni” refleksji nad tym jak układają się obecnie relacje w pokoleniu millenialsów. Już na tyle dojrzałym by zaczęły wychodzić brudy z przeszłości, ale jeszcze na tyle młodym, że jest szansa by coś zmienić – tym ostatnim zrywem zanim będzie za późno. Z resztą widać w tej powieści – gdzie mamy bohatera pisarza, że Marcisz pozwala sobie na lekką złośliwość pod adresem współczesnego świata wydawniczego (ktoś tu podobnie jak ja nie jest fanem prozy autobiograficznej). A jednocześnie, wychodząca w powieści świadomość różnic klasowych, to coś co bardzo definiuje przeżycia millenialsów, którzy wciąż potykają się o kolejne kryzysy.

 

Wspomniana przeze mnie „kultura kanikuły”, wykorzystuje narracyjnie konieczność powrotu. Bo to tylko chwilowe wyrwanie się z klatki obowiązków i oczekiwań. Ten powrót wisi nad bohaterami, z każdym upływającym dniem, zaś czytelnik rozumie, że przyjdzie taki moment, w którym rozwieje się złudzenie wakacyjnego „bezczasu”. Co zostanie z naszych bohaterów? Czy to co się wydarzy w człowieku pod słońcem Toskanii, rzeczywiście da się przeszczepić na polską codzienność? A może da się zabrać fragment tych letnich nas, także do jesiennych miesięcy? Jaką puentę znajduje dla swoich bohaterów Marcisz wam nie zdradzę. Ale nie mam wątpliwości, że ktokolwiek wyjechał musi wrócić. Pytanie tylko kiedy.

 

Post sponsorowany przez wydawnictwo W.A.B

0 komentarz
1

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online