Home Sponsorowane Wszystkie prezenty, które już znamy czyli prezentownik 2023

Wszystkie prezenty, które już znamy czyli prezentownik 2023

autor Zwierz
Wszystkie prezenty, które już znamy czyli prezentownik 2023

Kiedy w tym roku postanow­iłam zro­bić prezen­town­ik dłu­go myślałam nad tym jak go przy­go­tować tak by nie dzi­ałał tylko w same świę­ta, ale też – był po pros­tu dobrym punk­tem odniesienia, kiedy kupu­je­cie prezen­ty z różnych okazji. I wtedy wpadłam na genial­ny pomysł. Mój dzisiejszy prezen­town­ik zaw­iera spis prezen­tów oczy­wistych. Takich, które są pop­u­larne, częs­to wymieni­ane między ludź­mi. Nie zach­wycę was tu żad­nym prezen­tem zupełnie z kos­mo­su, którego nikt wcześniej nigdy nie wymyślił.

 

Jak więc jest pomysł na to zestaw­ie­nie? Otóż pomyślałam, że kiedy kupu­je­my prezen­ty oczy­wiste to kluc­zowe sta­ją się szczegóły. Bo nawet najbardziej oczy­wisty prezent w doskon­ałym wyda­niu pod­skaku­je o kil­ka poziomów wyżej. Jed­nocześnie, gdy spróbu­je­my kupić coś „o oczko” lep­szego to unikamy tego czego wiele osób boi się najbardziej – przeko­na­nia, że nie włożyliśmy w namysł nad prezen­tem dla obdarowanego ani chwili reflek­sji. Mam też myśl, że nie jest przy­pad­kiem, że niek­tóre prezen­ty daje­my sobie częś­ciej niż inne. Bo kiedy odłożymy na bok ele­ment zaskoczenia, częs­to właśnie to co proste i dość łatwe do wymyśle­nia, jest też tym co cieszy najbardziej i najwięcej osób.

 

Jeśli nadal nie jesteś­cie przeko­nani, zapraszam dalej – a moje propozy­c­je powin­ny same wam ujawnić jak zwykłe potrafi być niezwykłe.

 

Część pro­duk­tów uwzględ­nionych w porad­niku, otrzy­małam w ramach współpra­cy barterowej i treś­ci spon­sorowanych wszys­tkie są oznaczone.

 

ZNAJDZIECIE TEŻ DWA KODY PROMOCYJNE

 

Pier­wszy Kopy­to:  Z kodem: ZPOPK-12 dostaniecie 12% zniż­ki poza ofer­tą outlet.

 

Dru­gi CoffeDesk: ZWIERZ50 – na 50 zł zniż­ki przy zakupie za 250 zł. Do tego 18.12 trwa dzień dar­mowej dostawy co znaczy, że nieza­leżnie od wysokoś­ci zamówienia – nie płaci­cie za wysyłkę. Zakupy zro­bione 18.12 i 19.12 trafią do was jeszcze przed Świętami.

 

Czap­ka – teo­re­ty­cznie najprost­szy prezent. Żeby kupić komuś czap­kę wystar­czy wiedzieć, że ta oso­ba ma głowę. W isto­cie dobrze dobrana czap­ka, to wcale nie łatwy prezent do dosta­nia. Nie chodzi bowiem by założyć cokol­wiek na głowę, ale by znaleźć odpowied­ni krój, mate­ri­ał, by było to coś co grze­je, ale nie prze­grze­wa, nie niszczy się łat­wo, dobrze leży. Znalezie­nie takiej czap­ki – to dopiero nie łatwe poszuki­wa­nia. Jaką czap­kę pole­cam? Tą z firmy Kopy­to. Dostałam od nich dwie czap­ki parę miesię­cy temu. Jed­ną odd­ałam od razu Mateuszowi, drugą zachowałam dla siebie. WILK, bo tak nazy­wa się czap­ka, którą ma mój mąż od razu awan­sowała w rankingu na najlep­szą czap­kę świa­ta. Dlaczego? Bo jest nos­zona. Dlaczego jest nos­zona? Bo nie gryzie, nie zsuwa się, nie przeszkadza. Znalezie­nie czap­ki dla kogokol­wiek, kto krę­ci nosem na 90% mate­ri­ałów i fak­tur to mały cud.

 

Z kolei moją czap­kę, piękną różową SOWĘ, przetestowałam w najbardziej ekstremal­nych warunk­ach. Oto wzięłam ją ze sobą jadąc do Laponii. Zabrałam ją, bo pamię­tałam, że ma w składzie wełnę meri­no, a ta jak wiado­mo jest najlep­sza, gdy człowiek marznąć nie chce. Nawet nie przy­puszcza­łam, że będę ją nosić przy odczuwal­nej tem­per­aturze ‑30. Ale czap­ka przeszła ten test na medal. Ani przez moment nie było mi zim­no i co ważne – nie było mi też za gorą­co czego szcz­erze nien­aw­idzę.  Bałam się trochę, że po inten­sy­wnym nosze­niu będzie po tej puchatej cza­pce widać, ile razy lądowała w rękaw­ie kurt­ki, ale wyglą­da jak w dniu, w którym wyjęłam ją z pudełka.

Jestem wielką fanką prezen­towa­nia cza­pek i sza­lików. Choć niek­tórzy twierdzą, że to prezent prosty ja mam w głowie zawsze reflek­s­ja, że ilekroć się taką czap­kę wyj­mu­je i zakła­da, z radoś­cią czu­jąc ciepło w okol­i­cy uszu, to myśli same bieg­ną ku oso­bie, która nam ten prezent dała.

Warto rozważa­jąc zakup weł­ni­anej czap­ki, sięgnąć po taką ze sprawd­zonego źródła. Mar­ka .KOPYTO. ma w swo­jej ofer­cie jako jedy­na w Polsce pro­duk­ty z między­nar­o­dowym cer­ty­fikatem RWS — Respon­si­ble Wool Stan­dard, czyli weł­na uży­ta do ich pro­dukcji pochodzi ze ściśle kon­trolowanych hodowli bez mulesin­gu, okru­cieńst­wa, gdzie środowisko nat­u­ralne i bioróżnorod­ność są chronione

 

Mam dla was też kod pro­mo­cyjny. Z kodem: ZPOPK-12 dostaniecie 12% zniż­ki  poza ofer­tą outlet.

 

W ramach współpra­cy z Kopyto. 

 

 

 

Kubek ter­miczny – Ja wiem. Wszyscy przes­zliśmy fazę obdarowywa­nia się wza­jem­nie kubka­mi ter­miczny­mi. Tylko, że kubek ter­miny, kubkowi ter­miczne­mu nie równy. Wiem, co mówię, bo miałam ich w życiu kilka­naś­cie (w tym 99% to prezen­ty) a trzy­mam się tylko jed­nego. Chodzi mi o Fel­low Carter Move Mug. Były takie świę­ta, gdy kupiłam takie trzy i roz­dałam połowie rodziny. Serio, chci­ałam, żeby wszyscy się przekon­ali jakie to fajne.  Dlaczego? Po pier­wsze, to są chy­ba najpiękniejsze kub­ki ter­miczne jakie ist­nieją. Po drugie – moż­na kupić je z trze­ma zakrętka­mi. To jest tak genial­ny pomysł, że jak to zobaczyłam led­wo uwierzyłam, że coś takiego ist­nieje. W najprost­szych słowach – może­my mieć trady­cyjną zakrętkę, która po odkręce­niu zostaw­ia nas z nor­mal­nym kubkiem (doskon­ałe, gdy w takim kubku/termosie sobie wieziemy np. barszczyk), pokry­wkę z prze­suwanym kawałkiem – co pozwala mieć taki ust­nik jak­byśmy kupili kawę w kubku na wynos no i ostat­nia zakręt­ka – gdy mamy w kubeczku coś zim­nego, i chce­my się napić przez słomkę. Na koniec waż­na uwa­ga – w przy­pad­ku wielu kubków, miałam przy kaw­ie wraże­nie, że jed­nak czu­ję taki met­al­iczny pos­mak. Przy tym mod­elu – nigdy. To może być jeden z czyn­ników, dla których przy nim zostałam.

 

W ramach barteru z CoffeDesk

 

Kalen­darz – no to Cza­j­ka wymyśliłaś. Kalen­darz brz­mi jak prezent kupowany w poś­piechu, kiedy bieg­niemy na Wig­ilię i natrafi­amy na ostat­nią otwartą pocztę w mieś­cie. Ale jak sami wiecie są kalen­darze i kalen­darze. A gdy się trafi na ten ide­al­ny – prag­nie się by wszyscy się o nim dowiedzieli. O niewielkim kalen­darzu od Pan Kalen­darz dowiedzi­ałam się z … Inter­ne­tu. Prezen­towała go sym­pa­ty­cz­na dziew­czy­na. Pomyślałam, spróbu­ję, kalen­darz mi się przy­da. I moi drodzy – stał się cud. Znalazłam GO! Mój kalen­darz. Parę lat temu korzys­tałam z kalen­darza Pani Swo­jego Cza­su i bard­zo go lubiłam, ale nie wrzu­całam go do tore­b­ki, ilekroć wychodz­iłam z domu. Z Panem Kalen­darzem się nie rozs­ta­je­my. Mam wraże­nie, że mój wymemłany kalen­darz za 2023 mógł­by opowiedzieć niejed­ną historię.

 

Skąd ta miłość? Pan Kalen­darz okazał się dzi­ałać ide­al­nie na mój dyslek­ty­czny mózg. Dlaczego? Bo każdy miesiąc wyglą­da w nim inaczej. Ma inne rysun­ki inaczej zapisane cyfry – graficznie miesiące się od siebie różnią. Dzię­ki temu nie zawsze pamię­tałam co zapisałam, ale pamię­tałam, jak wyglą­dały strony, na których pisałam. Serio, jeśli macie w rodzinie jakiegoś dyslek­ty­ka – to zmienia życie. Ale nie trze­ba mieć takich prob­lemów by się w tym niewielkim kalen­darzu zakochać. Zmieś­ci się do tore­b­ki, ma miejsce na wszys­tko, jest ład­ny, twór­czy i po pros­tu wygody w korzys­ta­niu. Jedy­na pod­powiedź – gdy będziecie go dla kogoś kupować warto dorzu­cić taką łatwą do kupi­enia, przyk­le­janą pętelkę na dłu­gopis, bo kalen­darz jej wyjś­ciowo nie ma a to udo­god­nie­nie bard­zo się przydaje.

 

 

 

 

Herba­ta –  no dobra,  to brz­mi jak najnud­niejszy prezent świa­ta. Zwłaszcza, że wszędzie przed świę­ta­mi moż­na dostać puszkę herbaty! Tak, nie przeczę. Wszędzie moż­na dostać herbatę. Ale taką herbatę, która wywala z butów dostać już dużo trud­niej. Taką, którą człowiek chce pić codzi­en­nie a puszkę postaw­ić na hon­orowym miejs­cu w domu, jeszcze trud­niej. Jak­iś czas temu za polece­niem koleżan­ki (jak może zauważyliś­cie – jestem człowiekiem, który sam szu­ka rekomen­dacji). Spróbowałam herbaty od szwedzkiej firmy Tem­i­nis­teri­et. Nie trze­ba było mnie dłu­go namaw­iać, bo to fir­ma OD TEJ herbaty w mumin­ki. Mój wyrok był jed­noz­naczny – herba­ta jest pysz­na, być może najlep­sza jaką piłam a próbowałam kilku różnych smaków. Moją zwyciężczynią jest Grenn Island Rose, która jest mieszanką nat­u­ral­nej zielonej herbaty, papai, man­go i pączków róż. Oży­w­cza, słod­ka, różana. Ideał.

 

Wróćmy jed­nak do muminków, bo to ważne! Widzi­cie niedawno z racji mojego poby­tu w Fin­landii mogłam kupić kil­ka pamiątek z Muminka­mi i roz­dać je bliskim. Ten prosty test udowod­nił mi, że miłość do Muminków jest powszech­na. WSZYSCY obdarowani byli zach­wyceni, każdy z uśmiechem przyjął muminkowy prezent. Dlat­ego też będę pow­tarzać – są prezen­ty i są prezen­ty z MUMINKAMI. Dobra muminkowa herba­ta to wspani­ały prezent, które­mu mało kto się oprze.

Tu przys­tańmy na moment. Otóż jest prawdą powszech­nie znaną, że nie wszyscy lubią herbatę sypaną (rym ułatwia zapamię­tanie). W takim przy­pad­ku dobrze podarować herbatę, bliższą czy­je­muś przyzwycza­je­niu. Ja oso­biś­cie pole­cam te od TeaPigs a już najbardziej Earl Grey w piramid­kach. Kocham Earl Grey (ponieważ mój tata pił tylko tą herbatę, to gdy byłam dzieck­iem nie wiedzi­ałam, że są inne) i ta jest moim zdaniem naprawdę doskon­ała, zwłaszcza gdy szukamy opcji w tore­bce. Bo jeśli ktoś lubi herbatę w tore­bce, to niech się przede wszys­tkim cieszy herba­cianym smakiem (to jak dłu­go będzie się cieszył zależy, czy weźmie herbatę do pra­cy. Bo trafi do szafecz­ki w pra­cy to za dwa dni już nie będzie).

 

W ramach barteru z CoffeDesk

 

 

Skar­pet­ki w mojej rodzinie krąży aneg­do­ta, że które­goś roku mój brat dostał skar­pet­ki i się rozpłakał. Z radoś­ci, bo naprawdę bard­zo, bard­zo potrze­bował skar­petek a nich mu ich nie dawał, bo to taki schematy­czny prezent. I tak, podarowanie komuś skar­petek może się wydawać mało ory­gi­nalne. Ale też nie ukry­wa­jmy – dawno minęły cza­sy, kiedy znalezie­nie skar­petek pod choinką oznacza­ło, że czka nas pięć czarnych i pięć białych par i pięć takich dzi­wnie szarych jak­by już były raz nos­zone. Współcześnie w Polsce mamy prawdzi­wy skar­petkowy raj. Many Morn­ings, KABAK i mój faworyt w tym roku – Love Poland Design.

 

Dlaczego aku­rat wyróż­ni­am Love Poland Design? Po pier­wsze – bo łech­ta­ją mój lokalny patri­o­tyzm pro­duku­jąc chy­ba najpiękniejsze skar­pet­ki z pałacem kul­tu­ry. Gdy­by nie fakt, że mam tylko dwie stopy kupiłabym wszys­tkie wzo­ry. Ale spoko­jnie, nie trze­ba być z Warsza­wy by się w tych skar­petach zakochać. Pomi­jam już, że są wzo­ry z innych miast (Kraków, Poz­nań, Wrocław i Gdańsk nie poczu­ją się pozostaw­ione na lodzie) – po pros­tu nie na mias­tach się kończy. Są skar­pet­ki z trak­tora­mi, wiejski­mi pejza­ża­mi, dzika­mi – wymieni­ać moż­na długo.

 

Tym jed­nak co naprawdę kocham, to ich seria skar­petek ze sławny­mi Polaka­mi. Nie mów­cie niko­mu, ale tata dostanie ode mnie skar­pety z Pił­sudzkim. Chce­cie obdarować zakochaną parę? Dawa­j­cie skar­pety z Sobieskim i Marysieńką. Ktoś wspom­i­na wielkość Pol­s­ki? Na pewno się ucieszy ze skar­petek z Kaz­imierzem Wielkim. Naukowe ambic­je? Skłodows­ka i Kopernik. A to nie wszys­tkie twarze z galerii Wiel­kich Polek i Polaków na skar­petkach (po nikim nie depczemy jak­by co podobizny będą zdo­bić nasze kost­ki i łyd­ki). Jedyne czego żału­ję to, że jeszcze nie ma Koś­ciusz­ki. Ale lob­bu­je. Lob­bu­je, jak mogę. Kiedy będą skar­pet­ki z Koś­ciuszką lep­szego prezen­tu nie będzie nie tylko na świę­ta ale po pros­tu pod słońcem.

 

 

 

Butel­ka do Cold Brew Dobra to nie jest najbardziej oczy­wisty prezent dla wszys­t­kich. Po pros­tu mam wraże­nie, że do paru lat wszyscy to sobie pole­ca­ją i pewnie wiele osób zada­je sobie pytanie… ale warto. Plus serio damy komuś butelkę do robi­enia orzeźwia­jącej ZIMNEJ herbaty w grud­niu? Ja sama nigdy bym na to nie wpadła, ale parę lat temu Szafa Szty­w­niary (autor­ka kul­towego prezen­town­i­ka) zaczęła butelkę lan­sować. Lan­sowała, lan­sowała i uległam. Jakże dobrze było ulec. Cold Brew to jest odpowiedź na pytanie „Czy mamy w domu coś zim­nego do picia” zadawane w chwili, gdy wyda­je się, że jedyną odpowiedz­ią na upały będzie wyprawa na Gren­landię. Ja sama mam butelkę Hairo – bo jestem praw­ie pew­na, że taką pole­cała Szty­w­niara. Jeśli już wprowadza­my kogoś na drogę cold brew dobrze dorzu­cić do tego herbatę, spec­jal­nie do takiego parzenia. Ponown­ie pole­cam Teapigs – ja upier­am się że gre­jpfrut albo nic, Mateusz skła­nia się oczy­wiś­cie do Liczi z różą, ale czy moż­na poważnie trak­tować osobę, która lubi Liczi? (mój owocowy wróg).

 

Pamię­ta­j­cie, że dając taki podarunek nie tylko uszczęśli­wicie drugą osobę w gorą­cy dzień ale też w zim­ny grud­niowy wieczór przy­pom­i­na­cie o tym co najważniejsze. Kiedyś jeszcze będzie ciepło. To ważne, żeby o tym nie zapomnieć!

W ramach barteru z CoffeDesk

 

 

Kap­cie do domu – kiedy miałam kil­ka lat dostałam kap­cie i zro­biłam dziką awan­turę pod choinką. Musi­cie zrozu­mieć kap­cie były w kolorze tygrysa. Widzi­ałam je wcześniej. Wyobraz­iłam sobie, że dostanę plusza­ka tygrysa a to były kap­cie. Miałam jakieś sześć lat i przeżyłam dramat.

 

Jeśli jed­nak nie macie sześ­ciu lat i nie podglą­da­cie co leży pod choinką to dobre kap­ciusz­ki do chodzenia po domu – skarb. Wiem, że trwa­ją dyskus­je czy pod domu w kap­ci­ach czy bosą stopą ale nie ukry­wa­jmy – to są roz­mowy, które nie uwzględ­ni­a­ją zim­nej podło­gi w zimie. O ile latem moż­na sobie bosą stóp­ką prze­biec po mieszkanku o tyle im chłod­niej tym kap­ciusz­ki wyżej na liś­cie potrzeb.

 

Od kilku tygod­ni lan­su­ję tezę, że nie ma wygod­niejszych kap­ci domowych niż klap­ki Kub­o­ta. Ponown­ie – tes­tu­ję to na żywym orga­nizmie – dostal­iśmy z Matuszem klap­ki Kub­o­ta w ramach pro­mocji pol­skiego „The Office” i jak raz na stopy włożyliśmy tak pozosta­je­my im wierni. Klap­ki są lekkie, łat­wo się czyszczą, mają dużo kolorów (moje do tego mają cud­ny napis „prawdzi­wy Polak), nie śliz­ga­ją się i nie spada­ją ze stóp. Nie są też nad­miernie miękkie co słod­ko wyglą­da, ale częs­to utrud­nia korzys­tanie i niekoniecznie jest najlep­sze dla stóp.

 

Nieste­ty klapek z wzo­ra­mi z pol­skiego „The Office” już nie dostaniecie, ale na stron­ie oprócz bard­zo sze­rok­iego zestawu najróżniejszych opcji kolorysty­cznych jest też nowa kolekc­ja impre­zowa – która podarowana na świę­ta pomoże uzu­pełnić styl­iza­cję na każdą domówkę, gdzie surowy gospo­darz każe wszys­tkim zdjąć buty przy wejś­ciu. Wyobraź­cie sobie wyjąć z tore­b­ki swo­je impre­zowe Kubo­ty i tanecznie wejść w nich w nowy rok.

 

 

Kawa i Kaw­iar­ka – Sko­ro pole­cam herbatę muszę pole­cić kawę. Z kawą jest trud­niej, bo zwyk­le trze­ba przeprowadz­ić dłu­gi wywiad czy obdarowany przez nasz kawosz zale­wa jakąś plu­jkę, robi roz­puszczal­ną, ma ekspres itp. Inny­mi słowy – zawracanie głowy. Ale jest sposób by to obe­jść. Otóż nie tylko podaru­jmy kawę, ale i kaw­iarkę. Zdarza­ło mi się w życiu kil­ka razy nieść kaw­iarkę w darze i nigdy nie została ona odrzu­cona. Bo kaw­iarkę w arse­nale kuchen­nych narzędzi zawsze mieć dobrze. A jeśli kaw­iar­ka to Bialet­ti. Tu mój wybór kaw­iar­ki był podyk­towany krótkim researchem w sieci, który pod­powiedzi­ał mi, że tu raczej nie trafię źle. Nato­mi­ast nie ukry­wam – jak zobaczyłam, że taką kaw­iarkę ma też Robert Makłow­icz to poczułam się upewniona w swoim wyborze. Przy czym nazwi­j­cie mnie osobą zde­cy­dowaną, ale uważam, że jeśli moż­na komuś kupić czer­woną kaw­iarkę to należy kupić czer­woną kaw­iarkę. Czer­wone kaw­iar­ki są najpiękniejsze.

 

A jaka kawa do tego? Nie będę tu przed wami roz­taczać wiz­ji, że wyp­iłam wszys­tkie i się doskonale znam. Wiem, że o ile miłośni­cy herbaty są łagod­ni i świado­mi, że więk­szość ludzi na świecie się nie zna, tak napędzani kofeiną miłośni­cy kawy potrafią rozpę­tać wojny kawowe. Nato­mi­ast kiedy dowiedzi­ałam się, że Dolce & Gab­bana przyłożyło rękę do pro­jek­tu pusz­ki kawy od Bialet­ti to od razu pomyślałam, że to jest taki doskon­ały – zwykły niezwykły prezent. Ide­al­ny dla ludzi kocha­ją­cych kawę i modę. Rzecz, która pozostanie na dłużej, bo nawet gdy kawa się skończy zostanie pięk­na pusz­ka, gotowa przyjąć następ­ne zmielone ziarna.

W ramach barteru z CoffeDesk

 

 

Mydło – nigdy nie zapom­nę jak zdes­per­owana zapy­tałam mamę co by chci­ała na prezent i w odpowiedzi dostałam „mydło”. Początkowo byłam zdzi­wiona, ale potem pomyślałam, że nie powin­no mnie to dzi­wić. Kiedy byłam mała zna­j­dowałam cza­sem w szu­fladach mamy takie jeszcze zapakowane mydeł­ka, które spraw­iały, że wszys­tko pięknie pach­ni­ało. Do dziś uwiel­bi­am jak po kupi­e­niu dobrego mydła tore­b­ka przez chwile pach­nie bzem albo wer­beną (bo kocham te zapachy). W ostat­nich lat­ach kupi­e­nie pięknie pach­nącego mydła stało się prost­sze, prob­lem. Jakie wybrać. Oso­biś­cie kocham mydła od Label des sens – wybór tych mydeł z Mar­sylii jest poraża­ją­cy i moż­na skom­ponować taki zestaw jakiego nikt wam nie zapro­ponu­je. Jeśli jed­nak prze­maw­ia przez was myd­lany patri­o­tyzm to z całego ser­ca pole­cam Mydła od Czterech Szpaków. Zwłaszcza ich zimowa kolekc­ja jest super. Mydło o zapachu korzen­nej Koli to jest taka mieszan­ka, którą mogłabym się oblać od stóp do głów pier­wszego grud­nia i nie wychodz­ić z tej zapa­chowej bań­ki aż do mar­ca. Tu też oprócz zapachów zimowych zna­jdziecie te, które przy­wodzą na myśl wios­nę i kwiaty, ciepełko i radość życia. Dla mnie takim mydłem jest to o zapachu dziewan­ny i rokit­ni­ka. Jak tylko je powącham mam wraże­nie, że jest czer­wiec a bie­gam po łąkach. Co jest o tyle ciekawe, że nieczęs­to się to zdarza w moim życiu (znaczy bie­ganie po łąkach, bo czer­wiec tak regularnie)

 

 

Kubek – oto on najbanal­niejszy prezent pod słońcem. W ostat­nich lat­ach wszyscy darowali sobie kub­ki. Tak wiele się ich przewinęło pod choinka­mi czy w cza­sie urodzin, że zaczęliśmy je trak­tować z lekką pog­a­rdą. Tym­cza­sem wiecie, czemu się tak wymieni­amy kubka­mi? Bo kub­ki są fajne. A już takie, które pasu­ją do naszych potrzeb, są ładne czy ory­gi­nale są naj­fa­jniejsze. Nie zliczę ile razy obdarowywałam mojego męża litrowym kubkiem na herbatę. Tak robiłam to kil­ka razu ponieważ Mateusz kub­ki kocha ale też mamy koty co znaczy, że kub­ki się tłuką. Sama zde­cy­dowanie wolę kubek mniejszy, ale za to jestem zakochana w kubkach, które nie mają uszu. Mam swo­ją pokaźną kolekcję kubków, od Mam­sam, gdzie każdy wyglą­da tak samo, ale mają różne napisy i wzo­ry. Nato­mi­ast niedawno odkryłam pię­kno Fel­low Joey Mug. To bard­zo niewiel­ki kubeczek (mniej niż 300 ml) ale za to przepiękny. Ma pod­wójne ścian­ki więc ciepło ucieka z niego wol­niej, jest ide­al­ny na jed­ną poran­ną kawkę. Kawkę, która musi być mała, bo jak jest duża, to jej nie dopi­jam, odstaw­iam a potem … cóż potem mam kawę z dodatkiem kociej sierś­ci. Pamię­tam jak parę lat temu nie mogłam na świę­ta wyjść z domu i dostałam piękny kubek i pamię­tam jaka byłam wtedy szczęśli­wa. Bo cza­sem jedyne co może nam dać świat to kawa w pięknym kubku.

W ramach barteru z CoffeDesk

 

 

Przymknij oczy i pomyśl. Oto dro­ga osobo czy­ta­ją­ca siedzisz na rodzin­nej Wig­ilii. Prezen­ty roz­dane. Taty nie ma w poko­ju, wyszedł sprawdz­ić w lus­trze jak wyglą­da w nowej cza­pce. Stry­jek demon­stru­je wszys­tkim jak się wymienia nakręt­ki w kubku podróżnym. Kuzyn­ka infor­mu­je resztę rodziny, że mydło o zapachu rokit­ni­ka będzie trzy­mać u siebie w poko­ju, żeby jej nie zużyli. Brat z bra­tową już założyli skar­pet­ki z królem Sobieskim i Marysieńką. Bab­cia pyta czy ktoś ma dłu­gopis to od razu wpisze wszys­tkie urodziny do nowego kalen­darza. Mama śmieje się, że pier­wszy raz w życiu ma coś od Dolce & Gab­bana. Herba­ta dla ciot­ki krąży wokół stołu, bo każdy otwiera puszkę i wącha jak smaku­je. Ty zaś szczęśli­wy czytel­niku siedzisz u szczy­tu stołu i myślisz, że nawet nie zda­ją sobie sprawy, że najlep­szy prezent dostałeś właśnie ty. Tobie bowiem przy­pa­da korona prezen­towego mistrza.

 

PS: Jak pewnie część osób zauważyła braku­je na liś­cie najoczy­wist­szego ze wszys­t­kich prezen­tów, czyli – świecz­ki. Nie ma go tu ponieważ nie mogę wam pole­cić żad­nej świecz­ki. Nie korzys­tam z nich. Wszys­tko za sprawą kota Panko, który uważa, że ogień jest jego przy­ja­cielem. To w porów­na­niu z całkow­itym brakiem mózgu i pomyślunku tworzy pewne niebez­pieczeńst­wo – głównie dla kota Panko.

0 komentarz
11

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online