Home Seriale Najdziwniejsza rzecz jaką zobaczycie w te święta czyli Very Murray Christmas

Najdziwniejsza rzecz jaką zobaczycie w te święta czyli Very Murray Christmas

autor Zwierz
Najdziwniejsza rzecz jaką zobaczycie w te święta czyli Very Murray Christmas

Dawno już zwier­zowi nie zdarzyło się, mieć do czynienia z czymś tak niesamowicie kon­fun­du­ją­cym jak nadany wczo­raj przez Net­flix pro­gram  Very Mur­ray Christ­mas. To doskon­ałe uzu­pełnie­nie do tego o czym nie dawno pisał zwierz kiedy zas­tanaw­iał się czy Net­flix wprowadza do przestrzeni telewiz­yjnej rzeczy nowe czy też doskonale czu­je się w tradycji.

maxresdefault (2)

Wyko­rzys­tu­jąc najlep­sze schematy klasy­cznych amerykańs­kich pro­gramów świątecznych udało się stworzyć pro­gram niesamowicie dziwny

Zaczni­jmy od tego, że w Stanach Zjed­noc­zonych ist­nieje dłu­ga trady­c­ja pro­gramów nadawanych w okoli­cach świąt, które zwłaszcza w lat­ach 50 i 60 miały bard­zo jas­no określoną for­mułę. Jak wyglą­dały – oczy­wiś­cie roz­gry­wały się w stu­dio fil­mowym, nadawane były rzecz jas­na na żywo i zwyk­le pojaw­iali się w nich znani piosenkarze którzy śpiewali świąteczne piosen­ki i co pewien czas rzu­cali czerst­wy­mi dow­ci­pa­mi. Takie Christ­mas Spe­cial nagry­wali min. Frank Sina­tra, Bing Cros­by, Dean Mar­tin i wielu, wielu innych. Dodatkowo zasadą takiego pro­gra­mu było zazwyczaj zwracanie się do siebie po imionach więc w pro­gramie wys­tępował np. Frank i Bing którzy radośnie roz­maw­iali ze swoi­mi gość­mi i śpiewali starsze i nowsze piosen­ki w sposób trud­ny do wytłu­maczenia logiką. Ten schemat pro­gr­mu jest na tyle dobrze znany, że wielokrot­nie nawyzy­wano do niego potem w późniejszych lat­ach – łącznie np. z jed­nym bard­zo nieu­danym świątecznym odcinkiem Glee.

a-very-murray-christmas-825x510

To być może jed­na z bar­zo nielicznych okazji żeby zobaczyć jak Clooney śpiewa (a nie umie)

Very Mur­ray Christ­mas odwołu­je się bezpośred­nio do tej trady­cji ale jed­nocześnie przepisu­je ją zupełnie na nowo. Po pier­wsze intrygu­ją­cy jest sam wybór Bil­la Murray’a na „prowadzącego” pro­gram. Zan­im zwierz prze­jdzie do specy­ficznej fabuły pro­gra­mu warto przez chwilę zatrzy­mać się nad samym aktorem, który chy­ba nawet dla samych amerykanów jest pewną enig­mą. O tym, że Mur­ray jest doskon­ałym komikiem wiedzą wszyscy. Wszyscy chy­ba też zda­ją sobie sprawę, że jest fenom­e­nal­nym aktorem dra­maty­cznym. Jed­nak jego najwięk­szą wartoś­cią – i jed­nocześnie najtrud­niejszą do zdefin­iowa­nia cechą jest fakt, że w więk­szoś­ci swoich pro­dukcji nie jest on ani komikiem ani aktorem dra­maty­cznym tylko pla­su­je się gdzieś pomiędzy. Więcej w nim tego smut­nego błaz­na który zda­je sobie sprawę że nawet król jest idiotą niż po pros­tu wesołego komi­ka. Jed­nocześnie to aktor który najlepiej wypa­da kiedy spraw­ia wraże­nie, ze w danym filmie czy pro­gramie grać w ogóle nie chce i jest nieco na boku. No i najważniejsza infor­ma­c­ja. Być może dla całego tego wywodu kluc­zowa. Bill Mur­ray nie umie śpiewać. Albo inaczej – najbardziej znanym muzy­cznym wys­tępem Bil­la Murray’a była seria skeczy  z bohaterem imie­niem Nick (Nick The Lounge Singer). Nick śpiewał piosen­ki o których ist­nie­niu nie mieliś­cie poję­cia (np. piosenkę tytułową do Gwiezd­nych Wojen  — do muzy­ki Johna Williamsa), w naj­gorszych miejs­cach jakie moż­na było sobie wyobraz­ić i zawsze robił to w ten sam iry­tu­ją­cy sposób piosenkarzy którzy gra­ją gdzieś w barach i nikt ich nie słucha. Towarzyszył mu zawsze pianista  Paul Shaf­fer. Był to jeden z tych typowych dla Murray’a skeczy gdzie widz nie wie czy ma się śmi­ać czy być zakłopotany tym, że ktoś w naszym towarzys­t­wie się kompromituje.

A VERY MURRAY CHRISTMAS

To jeden z tych pro­gramów gdzie nigdy nie moż­na powiedzieć czy oglą­da się właśnie par­o­dię czy ten jeden jedyny kawałek odrobinę bardziej na serio

A Very Mur­ray Christ­mas właś­ci­wie dzieli się na trzy częś­ci  — w pier­wszej Mur­ray (oczy­wiś­cie jego pianistą w pro­gramie jest Paul Shaf­fer) ma wstąpić w świątecznym pro­gramie na żywo, nieste­ty cały Nowy Jork jest zasy­pa­ny, nic nie dzi­ała i po dwóch piosenkach nie dzi­ała też prąd. Mur­ray prze­chodzi więc do hotelowego baru gdzie spo­ty­ka różnych ludzi i razem śpiewa­ją. W ostat­niej częś­ci bohater traci przy­tom­ność i w swoim śnie zna­j­du­je się w bard­zo typowym świątecznym show, gdzie pojaw­ia­ją się gwiazdy (np. Clooney) a piosen­ki razem z nim śpiewa… Miley Cyrus. Przy czym ponown­ie, żeby było zupełnie jasne – nie jest tak, że wszyscy w pro­gramie potrafią śpiewać. Więcej część z zatrud­nionych aktorów śpiewać nie potrafi zupełnie jak np. Jason Schwartz­man. Ciekawy jest też dobór piosenek – obok rzeczy zupełnie znanych jak Let it Snow czy Baby is Cold Out­side pojaw­ia­ją się też takie których raczej w Christ­mas spe­cial nikt by się nie spodziewał jak. Fairy Tale of New York – zresztą doskonale ilus­tru­ją­ca powiedze­nie że jeśli zbierzesz odpowied­nio dużo osób śpiewa­ją­cych na irlandzką melodię przy fortepi­anie to wszys­tko nagle brz­mi całkiem dobrze. Całość jest utrzy­mana w nas­tro­ju świątecznej opowieś­ci o tym jak burze śnieżne i świę­ta zbliża­ją ludzi ale nawet przez moment nie robi się poważnie, nie jest też zupełnie niepoważnie. Cza­sem trud­no rozpoz­nać po której stron­ie jesteśmy jak np. w przy­pad­ku piosen­ki śpiewanej wspól­nie przez Bil­la Murray’a i Chrisa Roc­ka. Niby obaj fałszu­ją ale jest w tym sporo prawdzi­wych emocji.

a-very-murray-christmas01

Jak to bywa w przy­pad­ku podukcji Cop­poli — hotel w którym roz­gry­wa się cały pro­gram gra swo­ją rolę

No dobra ale zapyta­cie czym ten show różni się od wszys­t­kich innych. Po pier­wsze jest na swój sposób zupełnie niedorzeczny. Widz przez cały czas zas­tanaw­ia się po co to wszys­tko właś­ci­wie pow­stało i jak to się stało, że ktokol­wiek wyłożył pieniądze na to by Mur­ray wraz z przy­jaciół­mi mogli sobie razem pośpiewać świąteczne piosen­ki i to na dodatek fałszu­jąc. Po drugie, chy­ba najważniejsze, reży­serką tego pro­gra­mu jest Sofia Cop­po­la. Tak jeśli chodzi o zbieranie zna­jomych, Mur­ray ma naprawdę szczęś­cie. I wiecie co – strasznie to w tym pro­gramie widać. Reży­ser­ka która ma dobrą rękę do kręce­nia filmów roz­gry­wa­ją­cych się w hotelach (ciekawy motyw prze­wod­ni twór­c­zoś­ci) doskonale odd­a­je jed­nocześnie pewną samot­ność jak i przy­tul­ność związaną z prze­by­waniem w hotelu w cza­sie świąt. Z jed­nej strony te wielkie puste aparta­men­ty i widok na mias­to, z drugiej hotelowy bar, w którym jest to cud­owne ciepłe światło i ludzie z którym z powodu śnieży­cy raz w życiu ma się pra­wo roz­maw­iać z pominię­ciem wszys­t­kich grzecznoś­ci. Ale nie tylko o to chodzi – w tym kolorowym i jak zwierz pisał niedorzecznym pro­gramie zna­j­du­je się moment – bard­zo wyczuwal­ny i jas­ny takiej aut­en­ty­cznej świątecznej melan­cholii. Właśnie nie smutku, czy roz­paczy ale melan­cholii. Nikt nie odd­a­je tego uczu­cia na ekranie lep­iej niż Mur­ray. Co więcej zwierz ma wraże­nie, że nigdy świę­ta nie są ciekawszym moty­wem niż wtedy gdy pozwalamy na dodanie tego odrobinę innego uczucia.

A Very Murray Christmas

Nawet jeśli nie wszyscy potrafią śpiewać sprawdza się zasa­da że jak zbierze się wystar­cza­ją­co dużo osób przy fortepi­anie to w sum­ie wszyscy razem brzmią dobrze

Prob­lem w tym, że zwierz nie ma abso­lut­nie zielonego poję­cia kto miał­by to właś­ci­wie chcieć zobaczyć. Albo w ogóle zobaczyć. I właśnie w tym momen­cie zwier­zowi przy­chodzi do głowy, że to ide­al­na odpowiedź  a pytanie czy Net­flix opiera się na sprawd­zonych schemat­ach czy ofer­u­je coś nowego. Oto z jed­nej strony rzeczy­wiś­cie mamy pro­dukt który naw­iązu­je do najlep­szych cza­sów telewiz­ji. Do tego momen­tu w his­torii kiedy, jeśli w Wig­ilię Bożego Nar­o­dzenia Sina­tra śpiewał w telewiz­ji to praw­dopodob­nie słuchała go połowa, jeśli nie cała Amery­ka a powtór­ki pro­gra­mu moż­na było nadawać całe świę­ta. Ten rodzaj pro­gramów jest nie tylko wrośnię­ty w kul­turę pop­u­larną stanów zjed­noc­zonych ale także w indy­wid­u­alne około świąteczne wspom­nienia wielu amerykanów. Ale paradok­sal­nie nie dla nich jest ten pro­gram. To pro­gram dla, jak to określił jeden z kry­tyków, hip­sterów którzy z jed­nej strony chcieli by sen­ty­men­tal­nej prze­jażdż­ki w świat takich pro­gramów z drugiej – zami­ast Fran­ka Sina­try marzy im się Bill Mur­ray w roli uroczego prowadzącego. To zderze­nie dwóch światów – sen­ty­men­tu i satyry zwyk­le miało swoiste trud­noś­ci z prze­bi­ciem się w świecie telewiz­ji – głównie dlat­ego, że w isto­cie skierowane jest do ogranic­zonej wid­owni. Ale Net­fil­ix może sobie na tak ekstrawa­ganc­ki krok poz­wolić. Choć jed­nocześnie, dość paradok­sal­nie – budzi to sen­ty­ment za cza­sa­mi kiedy były dwa pro­gramy i wszyscy oglą­dali to samo. Być może w ostate­cznie wszyscy trochę tęsknią za cza­sa­mi kiedy wszyscy oglą­dali to samo. Nawet jeśli nikt nie chci­ał­by się do tego przyzZ­wierz nie ma poję­cia czy pole­cić wam oglą­danie a Very Mur­ray Christ­mas czy nie. Z jed­nej strony – to było całkiem przy­jemne doświad­cze­nie, z drugiej – najdzi­wniejsze pięćdziesiąt parę min­ut telewiz­ji jakie zwierz widzi­ał od lat. Co skła­nia go do przedzi­wnej reflek­sji że jak tak dalej pójdzie to pewnie okaże się, że w przyszłym roku w okoli­cach świąt też to zobaczy i też będzie sobie zadawać pytanie co tak właś­ci­wie to ma być. Przy czym zwierz widzi jeden całkiem poważny plus. Bo widzi­cie kiedy pojaw­ia się MIley Cyrus to człowiek automaty­cznie obaw­ia się, że zaraz zacznie się roz­bier­ać czy robić dzi­wne – dalekie od przyz­woitych rzeczy (z których ostat­nio zasłynęła). Ale nie dziew­czy­na potrafi śpiewać, w stereo­ty­powym stro­ju bohater­ki takich pro­gramów wyglą­da całkiem nieźle i naprawdę potrafi zaśpiewać Silent NIght tak, że człowiekowi niewiele więcej do życia potrze­ba. Cho­ci­aż­by po to warto sobie ten przedzi­wny pro­gram zobaczyć. A i dla ostat­niej sce­ny. Która ma w sobie coś dzi­wnego i boleśnie prawdziwego.

Ps: Dziś Warsza­wskie Secret San­ta, zwierz napisze wam jak się baw­ił ale będzie wdz­ięczny jeśli prześle­cie mu zdję­cia rzeczy które przyszły do was z tej okazji pocztą.

Ps2: Zwierz pisze dziś krócej bo ma na jutro taki wiel­ki wpis do którego robi dłu­gi research.

5 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online