Hej
Zwierz chciałby się odnieść dziś do problemu, nad którym myśli od dość dawna, ale dopiero wczoraj (jak na życzenie) przypomniało mu się, jak duży jest to problem. O co może chodzić zwierzowi? Ponownie o kwestie dubbingu. Sekundkę, powiecie, zwierz pisał o dubbingu już kilka razy, za każdym razem dochodzą do wniosku, że nic nie psuje mu tak radości oglądania jak dubbing filmu aktorskiego (serio zwierz wie, że są miliony różnych argumentów, dla których można dubbingować Thora, 2 ale nie zmieni to faktu, ze zwierz nie jest w stanie takiego filmu oglądać i uważa, że nic się nie stanie znacznej części widowni jak sobie poczyta napisy). Ale dziś będzie o dubbingu filmów, które jak najbardziej mają prawo i nawet powinny być dubbingowane. Czyli o filmach animowanych.
Zacznijmy od tego, że od dobrych dwóch, jeśli nie trzech dekad (a nawet nieco dłużej, zwierz posługuje się tu paskudną wiedzą, którą kiedyś posiadł, ale nie sprawdził czy na pewno jest prawdziwa. To dla tych, którzy znają się na historii animacji lepiej od zwierza) pojawił się trend by do dubbingowania postaci w filmach animowanych wynajmować znanych aktorów. Ponoć prawdziwym przełomem był tu Aladyn gdzie występ Robina Williamsa, jako Dżina całkowicie zdeterminował sposób odbierania postaci – Williams zagrał Dżina dokładnie z tą samą niesamowitą energią, z jaką gra wszystkie swoje komediowe role. Bez jego głosu Dżin nie byłby nawet w połowie tak zabawny. Nie znaczy to, że wcześniej nie zatrudniano znanych aktorów do podkładania głosu, ale wydaje się, że właśnie w okolicach Aladyna wszyscy zrozumieli, że występ aktora podkładającego głos absolutnie może być równorzędny z występem we własnej osobie przed kamerą, (co ciekawe Williams nie chciałby wykorzystywano jego osobę przy promocji, ponieważ równo miesiąc po Aladynie premierę miał jego inny film). Choć już wcześniej sławy pojawiały się na premierach filmów animowanych, w których występowały, właściwie dopiero od lat 90 zaczęły się na premierach pojawiać hurtem.
Kiedy tylko zorientowano się jak doskonale na promocję, ale także, na jakość filmu wpływa obecność znanych aktorów, obsady filmów animowanych stały się niekiedy zdecydowanie lepsze niż pełnometrażowych (aktorzy biorąc zdecydowanie mniej pieniędzy za podkładanie głosu, więc można zatrudnić ekipę marzeń). Chcecie wieczorem obejrzeć film z Jeremym Ironsem – włączcie Króla Lwa i zobaczcie jak zły może być Skaza, zastanawiacie się, jaki jest film z Bradem Pittem i Michelle Pfeiffer? Oczywiście Sindbada Żeglarz (a gra tam przecież jeszcze Jospeh Fiennes, będący na liście zwierza aktorów, z którymi zwierz ogląda wszystko). Na planie, jakiego filmu spotkali się po raz pierwszy Hugh Jackman i Nicole Kidman? Australia? Wolne żarty – wcześniej oboje grali w Happy Feet, co więcej oboje grali rodziców Elijah Wooda, (który na planie mógł się spotkać z samym Elrondem czyli Hugo Weavingiem, który podkładał głos pod starego pingwina). A film gdzie Meryl Streep grała razem z Georgem Clooneyem i Bille Murrayem? Oczywiście Fantastyczny Pan Lis. Ostatnia produkcja, w której pojawili się razem Jude Law, Chris Pine i Hugh Jackman? Strażnicy Marzeń gdzie wszyscy trzej podkładali głos (i nie tylko oni). A dla anglofilów – produkcja, w której wystąpił Martin Freeman, David Tennant i Hugh Grat? Pirates. Band of Misfits – przecudowny brytyjski film animowany (a pojawia się tez tam Russel Tovey znany fanom BBC). Z kolei Merida to po prostu rozkosz dla fana szkockich aktorów – glosy (oprócz królowej mówiącej głosem Emmy Thompson) podkładali min. Kelly Macdonald, Billy Connolly, Kevin McKidd czy Craig Ferguson. A to przecież tylko kilka przywołanych z pamięci przykładu. Dziś patrząc na listę aktorów każdej większej produkcji animowanej można dojść do wniosku, że obecnie nie ma lepiej i ciekawiej obsadzonych filmów w fabryce snów. Głos pod animowane postacie podkładają wszyscy – niezależnie od wieku, stażu i ilości nagród na półce. Nawet, jeśli film nie trafił w poczet najbardziej znanych i ukochanych wciąż może mieć doskonałą obsadę – dobrym przykładem są Roboty, do których głos podkładali min. Ewan McGregor, Robin Williams czy Halle Berry. A to tylko kilka przykładów obsad filmów animowanych – obecnie prawie każda produkcja wygląda jak marzenie speca od castingów.
Chyba najlepszym przykładem wykorzystywania podkładających głos gwiazd do promocji filmu są dwie produkcje Dreamworks – Shrek i Madagaskar. W przypadku Shreka najważniejszy okazał się podkładający głos pod Osła Eddie Murphy. Murphy, który jakoś wciąż nie jest w stanie nakręcić równie dobrego filmu, co w latach 80 (jego wycieczka w stronę kina dramatycznego zakończyła się na obrażeniu się za brak Oscara za Dreamgirls zaś jego produkcje komediowo-rodzinne są coraz gorsze – zwierz wie, co mówi – widział 1000 słów) odzyskał sławę podkładając głos pod wygadanego osła. Co więcej – okazało się, że Osioł ogólnie działa cuda. Jak stwierdził Sthur – wiele się w życiu spodziewał, ale nie, ze jego najbardziej rozpoznawalną rolą będzie Osioł – oraz, że zaprowadzi go do Cannes gdzie Dreamworks zaprosił podkładających głos chyba pod drugą część filmu, z różnych krajów. Z kolei w przypadku Madagaskaru Widać było, że akcja promocyjna była bardzo nastawiona na aktorów grających główne role – wszędzie pokazywano ich razem tak, ze teraz jak zwierz myśli o David Schwimmerze to od razu widzi Żyrafę (no dobra najpierw Rossa z Przyjaciół a potem żyrafę). Zresztą ten system bardzo się przyjął – zwierz widział ostatnio całe mnóstwo wywiadów ze Stevem Carellem, który podkłada głos pod Gru w Jak ukraść Księżyc 2.
Zresztą dziś podkładanie głosu pod postacie staje się zadaniem, co raz bardziej wymagającym. Co prawda nie jest to jeszcze motion capture, ale co raz częściej dopasowuje się mimikę postaci do mimiki aktorów podkładających głos, (co jednak znacznie wpływa na odbiór animowanego bohatera) a niekiedy każe im się właściwie odegrać film. Tak zrobił Wes Anderson nagrywając głosy do Fantastycznego Pana Lisa. Zabrał aktorską śmietankę na farmę i kazał im odegrać właściwie wszystkie sceny na świeżym powietrzu tam gdzie rozgrywały się w filmie. Z kolei, kiedy kręcono Rango podkładający pod głos pod jaszczurkę Johnny Depp musiał wykonać całkiem sporo ruchów, na których oparto ruchy bohatera. Nic, więc dziwnego, że dziś, kiedy uzupełnia się filmografię aktorów, których wszystkie filmy chcemy obejrzeć, koniecznie uwzględnimy w nich filmy animowane. Co więcej – jest całkiem sporo aktorów, którzy podobnie jak Eddie Murphy mogliby uznać swój występ w filmie animowanym za najbardziej znany (przynajmniej w ostatnich latach) swój występ przed kamerami. Zwierz jest absolutnie przekonany, ze żaden z filmowych czy telewizyjnych występów Ellen Degeneres (popularnej amerykańskiej prezenterki telewizyjnej) nie zarobił tyle co „Gdzie jest Nemo”. Zaś młode pokolenia, które nie pamiętają lat 90 kojarzą Toma Hanksa przede wszystkim z roli Chudego w Toy Story czy Billego Crystala z roli Mike’a w Potworach i Spółce. Dziś trudno znaleźć znanych aktorów, którzy nie użyczyli głosu animowanym postaciom. Zwłaszcza, że to doskonały sposób by dorzucić jeszcze jeden film do swojej filmografii nie tracąc kilku miesięcy w jakimś zimnym miejscu czy wisząc na sznurku na zielonym tle.
No dobra tyle faktów. Teraz czas przejść do tematu właściwego. Dokładnie wczoraj pojawiła się w sieci informacja, że w filmie o Pingwinach z Madagaskaru glos pod jednego z bohaterów podkładać będzie nikt inny jak nasz drogi Benedict Cumberbatch, (co jest słuszne, bo to aktor stworzony do podkładania głosu pod wszystko, pod co trzeba podkładać głos). Zwierz się ucieszył, bo uwielbia pingwiny z Madagaskaru, lubi głos Benedicta – no po prostu więcej nie można chcieć. Ale wtedy właśnie zwierz zdał sobie sprawę, że przecież nikt nie pokaże filmy w Polsce w wersji oryginalnej. Zostanie on przetłumaczony zdubbingowany i tyle będzie spotkania zwierza z ulubionym głosem w wersji animowanej. TO znaczy sprawa nie jest zupełnie przegrana – wystarczy tylko trzy do pięciu miesięcy i film trafi na półki z DVD i wtedy będzie sobie można kupić wyłączyć dubbing i obejrzeć. Zwierz robił tak już w kilku przypadkach – kupił sobie i Piratów i Gnijącą Pannę Młodą (tam glos pod biednego młodzieńca podkładał Johnny Depp zaś pod jego martwą ukochaną Helena Bonham Carter, co raczej nikogo nie powinno dziwić), cały czas zastanawia się czy nie zrobić tego samego ze Strażnikami Marzeń, bo przecież obsada jest tam jak marzenie.
I tu pojawia się pytanie, czy nie opłacałoby się jedną na dziesięć kopii filmów animowanych pozostawić z oryginalnym dubbingiem. Zwłaszcza, że dziś widzowie są, co raz bardziej świadomi, kto podkłada głos pod oryginalne postacie, zaś producenci reklamują nowe animacje korzystając przede wszystkim z aktorów, którzy podkładają głos pod postacie. Poza tym nie ukrywajmy – dziś na filmy animowane chodzą ludzie zupełnie dorośli i co więcej często czekają na nie z dużo większym napięciem niż na filmy aktorskie. Skoro, więc zaczęto podkładać glos pod filmy aktorskie (zwierz nie wie, dlaczego go tak to denerwuje, ale denerwuje) to może dla równowagi można byłoby od czasu do czasu pozbawić polskiego dubbingu filmy rysunkowe. Poza tym paradoksalnie – poza możliwością wysłuchania gry znanych aktorów można też porównać dwie wersje – polską i anglojęzyczną. Co ciekawe najczęściej okazuje się, że wersja Polska jest paradoksalnie dużo lepsza (w przypadku Shreka nasz Osioł jest bez porównania bardziej zabawny od amerykańskiego, także Tangled zwierzowi zdecydowanie bardziej w wersji polskiej) albo zupełnie inna. Przy czym dopiero niedawno w Polsce zapanowała moda by głos pod postacie podkładały sławy. Tylko niestety u nas obok aktorów, (którzy potrafią się doskonale podkładać głos) pojawił się u nas zwyczaj podkładania głosu przed celebrytów – chwilowe gwiazdki, niekoniecznie posiadające odpowiednie umiejętności by stworzyć jakąkolwiek kreację aktorską. Zwierza to trochę denerwuje, bo zawiera sugestię, że głos może podkładać każdy a tymczasem jest to zadanie aktorskie jak każde inne. I wymaga odpowiednich umiejętności. Poza tym zwierz ma wrażenie, że mamy paradoksalnie za mało aktorów – ciągle w kreskówkach słyszy się te same głosy (czy tylko zwierz ma wrażenie, ze pod wszystko głos podkłada Stenka?).
Oczywiście zwierz nie ma złudzeń, że raczej nikt nie zdecyduje się wprowadzenia filmów animowanych w wersji obcojęzycznej, (przy czym uwaga – zwierz mówi wyłącznie o pojedynczych kopiach, takich do pokazywania koło dwudziestej, kiedy nie chodzi się na film z dziećmi albo tylko z wypożyczonymi by mieć pretekst do udania się na film animowany do kina). Ale trochę szkoda. Bo jednak coś tracimy – filmy, które oglądamy są jednak zupełnie inne niż te, które nakręcono. Zwierz wie, ze to marzenie ściętej głowy, ale ma takie wrażenie, ze wcale nie byłby to seanse rozgrywane przy pustych salach. W każdym razie zwierz chciałby od czasu do czasu usłyszeć te wszystkie gwiazdy, które tak strasznie mu reklamują film, w których potem ich zupełnie nie ma.
Ps: Ktoś pytał zwierza o nowy sezon Suits – zwierz ogląda, ale ma wrażenie, że serial nie może jakoś złapać swojego rytmu – jest dobrze i zabawnie i emocjonalnie, ale nie tak jak w poprzednich sezonach. Może to minus oglądania serialu odcinek po odcinku zamiast za jednym zamachem.