Home Film Od potępionych przez emerytowanych do wybranych czyli zwierza trzy recenzje z nad morza

Od potępionych przez emerytowanych do wybranych czyli zwierza trzy recenzje z nad morza

autor Zwierz

Hej

 Jak może wiecie zwierz przez ostat­nie kil­ka dni balował nad morzem i choć na blogu pojaw­iały się wpisy to była to tylko zasłona dym­na, bo zwierz napisał je wcześniej a sam cieszył się całym spek­trum pol­skiej pogody nad Bał­tykiem. Z nad morza zwierz przy­wiózł śliczne pamiąt­ki (min. przypinkę z Han­ni­balem ;) ale także wraże­nia z trzech aż kinowych sean­sów. Widzi­cie zwierz ma wobec pol­skiego morza sto­sunek bard­zo wypoczynkowy i robi w cza­sie poby­tu w Trójmieś­cie, co chce. A ponieważ wyciecz­ka do kina zawsze zna­j­du­je się na krótkiej liś­cie rzeczy, które zwierz robić chce to zaw­itał do kina aż trzy razy.  Co praw­da niewiele seanse, na których był zwierz łączy, ale zwierz nie był­by sobą gdy­by jakiejś nici łączącej trzy filmy nie znalazł. Tak, więc unikalna i pier­wsza w his­torii zwierza not­ka trójr­recen­zyj­na (trze­ba było wymyślić odpowied­nie słowo i zwierz wziął na siebie ten ciężar).  Czyli od polic­jan­tów do spraw nad­przy­rod­zonych, przez emery­towanych agen­tów po dzieci grec­kich bogów.

Jak się rzekło zwierz chce zacząć od R.I.P.D. Nie, dlat­ego, że film wywarł na zwierzu jakieś niesamowite wraże­nie, ani nawet, dlat­ego, że był to film, który zwierz zobaczył, jako pier­wszy. Chodzi, bowiem o to, iż jest to na tej krótkiej liś­cie jedy­na część pier­wsza. Zarys fabuły jest bard­zo prosty – główny bohater (Ryan Reynolds prezen­tu­je sze­roką gamę jed­nej nieco nieroz­gar­niętej miny) zosta­je zas­trzelony, po czym odesłany na ziemię w towarzys­t­wie zadziornego kow­bo­ja (Jeff Bridges nieco szarżu­je, ale ma to sporo uroku) by ści­gał martwe dusze. Resz­ta akcji jest tak pros­ta, że nawet zwierza poraz­iła nikła ilość kom­p­likacji, jaka stoi pomiędzy zaw­iązaniem się kon­flik­tu a jego skutecznym rozwiązaniem. Przy czym nawet gdy­by zwierz nie wiedzi­ał o ist­nie­niu komik­su pod tym samym tytułem, to zre­flek­tował­by się po sposo­bie prowadzenia akcji. Przed­staw­iona w filmie his­to­ria wypełniła­by dokład­nie jeden nieco grub­szy komik­sowy zeszyt. Tym, co w filmie zde­cy­dowanie należy pochwal­ić to sam pomysł na świat przed­staw­iony. Biurokraty­czne zaświaty gdzie, niewiele jest miejs­ca na mistykę, pot­worne dusze, których obec­ność na zie­mi odpowiedzial­na jest za więk­sze i mniejsze uster­ki, fakt, że nasi dziel­ni panowie przemierza­ją świat w koniecznym kamu­flażu, z czego jeden jest ponęt­ną blon­dynką a dru­gi starym chińczykiem, (choć aku­rat ten dow­cip wyko­rzysty­wano zbyt wiele razy). Sporo jest też dobrych, choć prostych dow­cipów – jak fakt, że bohater Bridge­sa nie jest w stanie prze­boleć sposobu, w jaki odszedł z tego świa­ta (a właś­ci­wie tego, co stało się z jego ciałem) czy też przymierzanie przez niego, co raz to kole­jnych nakryć głowy po tym jak stracił ukochany kapelusz. Jed­nak cały czas oglą­da­jąc film, zwierz odnosił wraże­nie, że sce­narzyś­ci tak naprawdę przy­go­towu­ją grunt pod zupełnie inną pro­dukcję, która zwol­niona z ciężaru opowiada­nia nam jak nasi bohaterowie się poz­nali będzie zde­cy­dowanie lże­jsza, szyb­sza i przy­jem­niejsza.  Nieste­ty odbi­ja się to, na jakoś­ci fil­mu, który wyda­je się być po pros­tu długim trail­erem, nawet niepróbu­ją­cym wywal­czyć sobie miejs­ca, jako osob­na pro­dukc­ja. Film został strasznie zjechany przez kry­tykę i na Rot­ten Toma­toes ma jak­iś 12% pop­u­larnoś­ci, ale nie jest aż tak zły jak mogło­by się wydawać. Jest raczej po pros­tu szkicem a nie pro­dukcją dopra­cow­aną w naj­drob­niejszym szczególe.

Przez cały film Ryan Reynolds ma ten sam wyra twarzy jak­by nie do koń­ca wiedzi­ał co się wokół niego dzieje. Zwierz zaś ma wraże­nie, że aktor ten powinien przes­tać się pojaw­iać w ekraniza­c­jach komik­sów bo jakoś  nic dobrego nie może z tego wyjść.

I tu właśnie czas prze­jść do R.E.D 2, które pokazu­je ile film może zyskać na tym, że nie ma w nim koniecznoś­ci ekspozy­cji bohaterów czy zachę­ca­nia nas do świa­ta przed­staw­ionego. Sce­narzyś­ci wrzu­ca­ją nas w sam środek his­torii – bohater Bruce’a Willisa prag­nie wraz z dziew­czyną ( Mary- Louise Park­er „przeskoczyła” z R.I.P.D gdzie też gra, ale w obu fil­mach ma taką samą stro­pi­oną minę) ułożyć sobie życie, ale nie mija nawet pięć min­ut, kiedy cud­own­ie para­noidal­ny John Malkovich wcią­ga go w między­nar­o­dową intrygę. Nim się zori­en­tu­je­my akc­ja skacze ze Stanów Do Lon­dynu, z Lon­dynu do Moskwy i tak w koło świa­ta. Do znanej już obsady (Helen Mir­ren z pis­to­letem to poez­ja dla oczu) dołącza Cather­ine Zeta- Jones (najsłab­sze ogniowo całej his­torii) i Antho­ny Hop­kins, który jak na zawołanie włącza skry­tego pod przy­jaznym obliczem Han­ni­bala. Jako dodatek niezwyk­le este­ty­czny wys­tępu­je tu młodz­i­ut­ki (zaled­wie 42 lata) na tle resz­ty ekipy Kore­ańczyk Byung Hun- Lee, którego wspólne sce­ny z Helen Mir­ren każą się doma­gać osob­nej pro­dukcji dla tej dwój­ki. Film jest zabawny, nie traci tem­pa, nie zatrzy­mu­je się na niepotrzeb­ne wyjaśnienia, ład­nie przeprowadza w tle wąt­ki oby­cza­jowe. Do tego aktorzy ewident­nie znakomi­cie się baw­ią, jak Helen Mir­ren w sce­nie, gdy przy­chodzi jej udawać sza­loną Elż­bi­etę I, czy grać z znakomi­tym w epi­zodzie Bri­anem Cox­em. W ogóle cały film bawi, cieszy i relak­su­je a co więcej nawet przez chwilę nie daje uczu­cia, że oglą­damy jak­iś popis rados­nej geri­atrii. Wręcz prze­ci­wnie pro­dukc­ja wyraźnie pokazu­je, że wiek tal­en­tu aktorskiego się nie ima, i dobrze zagrany film bawi zde­cy­dowanie bardziej niż taki gdzie gru­pa młody osób krę­ci się bez sen­su a efek­ty spec­jalne zamieni­a­ją połowę sean­su w kino nieme. W klasie komedii sen­sacyjnej RED 2 jest naprawdę znakomitą pro­dukcją i co ważne czer­piącą zys­ki z fak­tu, że jest to część dru­ga i na więcej moż­na sobie poz­wolić, bo już niko­go nie trze­ba nam przed­staw­iać. To jeden z nielicznych ostat­nio przy­pad­ków gdzie widać, iż twór­cy sequela zrozu­mieli, że mają sporą przewagę nad twór­ca­mi częś­ci pier­wszych i doskonale ją wykorzystali.

Zna­jdą się tacy, którzy będą narzekać na chao­ty­czny sce­nar­iusz RED 2 ale zwierz jest w grupie, która uważa, że lep­szy chao­ty­czny sce­nar­iusz zagrany z klasą, niż śred­ni sce­nar­iusz zagrany przez ludzi, którzy tal­ent mieli­by tylko gdy­by zde­cy­dowal­i­by się na zakup 21 kilo­gramów srebra.

A sko­ro przy kole­jnych częś­ci­ach jesteśmy to sequelem z daw­na oczeki­wanym była kon­tynu­ac­ja opowieś­ci o Per­cy Jack­sonie. Zwierz musi powiedzieć, że ma to szczęś­cie, że film obe­jrzał zan­im przeczy­tał książkę. Nie żeby zwierz miał do książ­ki nabożny sza­cunek (to dobra proza, choć zwierz raczej nie jest to książ­ka przez­nac­zona dla czytel­ników w wieku zwierza), ale po pros­tu pewnie było­by mu przykro, że tyle ele­men­tów z powieś­ci nie znalazło się w pier­wszym filmie o synu Pose­j­dona. Pod tym wzglę­dem widać, że twór­cy drugiej częś­ci prag­nęli trochę błędów nadro­bić i wprowadz­ić posta­cie, które czytel­ni­cy lubią, a których w powieś­ci zabrakło. Poza tym jed­nak film (nieste­ty oglą­dany w wer­sji dub­bin­gowanej mimo wielokrot­nego odpy­ty­wa­nia pra­cown­ików Mul­ti­ki­no Sopot czy są pewni, że puszcza­ją wer­sję z napisa­mi) nie wychodzi bard­zo poza schemat kina młodzieżowego. Sporo scen jest dobrych (Nathan Fil­lion gra­ją­cy Her­me­sa i narzeka­ją­cy na ska­sowany ser­i­al ;), sporo iry­tu­je nieco dydak­ty­czną wymową, (choć tu iry­tu­je chy­ba bardziej ze wzglę­du na Pol­s­ki dub­bing), niek­tóre zmi­any wzglę­dem poprzed­niej częś­ci są zde­cy­dowanie na plus (więcej akcji dzieje się na zie­mi, nie ma bogów Olimpu, bo pewnie na nich nie stać twór­ców, cen­tau­ra gra Antho­ny Head).  Są jed­nak pewne prob­le­my – jak na przykład fakt, że film pow­stał naprawdę w dużym odstępie od pier­wszej częś­ci (trzy kata w świecie fil­mu to praw­ie jak epo­ka) i widać, że upłynęło sporo cza­su. Zwłaszcza, że aktorzy i tak są zwyk­le star­si od bohaterów, których gra­ją, kiedy bohater zas­tanaw­ia się czy doży­je dwudzi­est­ki zwierz zas­tanaw­ia się czy on jej już przy­pad­kiem nie przekroczył. Poza tym – trochę za dużo wyma­ga się od widzów – więk­szość z osób na sali zapewne film sprzed trzech lat pamię­ta dość oględ­nie. Brakowało, więc takiego ład­nego prowad­zonego głosem zza kadru wstępu – za szy­bko przyję­to, że nie potrzeb­na jest reka­pit­u­lac­ja wydarzeń z poprzed­niego fil­mu. Nato­mi­ast jed­nym film, zwierza zde­cy­dowanie kupił. Oto nasz dziel­ny bohater ma najlep­szą przy­jaciółkę i najwięk­szą rywalkę. Dwie dziew­czyny w piątce głównych bohaterów to całkiem sporo (zwłaszcza, jeśli pozostali dwaj to satyr i cyk­lop). Ale nie tylko o to chodzi. Otóż żad­na z dziew­czyn nie jest potenc­jal­ną ukochaną naszego bohat­era. Oczy­wiś­cie, zwierz zakła­da, że wcześniej czy później może okazać się, że kto się czu­bi ten się lubi, czy że uczu­cia do przy­jaciół­ki nagle zmienią charak­ter. Ale w tym filmie dziew­czyny nie wys­tępu­ją, jako potenc­jalne ukochane bohat­era i nic nie sugeru­je by to miało się zmienić. Zwierza to bard­zo ucieszyło, bo jed­nak nie ukry­wa­jmy, że nawet odważ­na i dziel­na dziew­czy­na funkcjonu­je najczęś­ciej w filmie by nasz bohater miał, kogo w końcu pocałować. A tu nic z tych rzeczy – i dobrze, bo aku­rat obie dziew­czyny prezen­tu­jące zupełnie inny sposób myśle­nia to bohater­ki, jakich w kinie zawsze braku­je (inteligentne, samodzielne, choć trze­ba przyz­nać, że niekiedy bezwzględne, ale może dobrze nauczyć się, że to nie tylko męs­ka cecha charak­teru). Oczy­wiś­cie resz­ta fil­mu jest dość sztam­powa, ale o dzi­wo zakończe­nie spraw­iło, ze zwierz nabrał ochoty na więcej. Choć naprawdę czeka na wer­sję niedub­bin­gowaną (zwierz nic nie poradzi, że film bawi go zde­cy­dowanie mniej, kiedy nie słyszy głosów aktorów), która spoko­jnie mogła­by wejść do kin, bo to naprawdę nie jest pro­dukc­ja przez­nac­zona dla nieczy­ta­ją­cych (sko­ro czytel­nict­wo nam pada niech ludzie przy­na­jm­niej czy­ta­ją napisy w kinie oto eduka­cyjno-ego­isty­czny pos­tu­lat zwierza).

Zwierz zawsze z radoś­cią wita filmy,  w których bohater­ki nie służą jedynie ratowa­niu ewen­tu­al­nie obdarza­nia uczu­ci­a­mi romantycznymi.

Te trzy obe­jrzane filmy, (z których żaden nie był fatal­ny, ale też żaden nie był pory­wa­ją­cy) uświadomiły zwier­zowi, jaki ma prob­lem ze współczes­nym kinem rozry­wkowym. Otóż bard­zo rzad­ko zdarza się obec­nie by coś stanow­iło całość. R.I.P.D ma wszys­tkie cechy fil­mu będącego wstępem do sequela – takim testowaniem wid­owni bez zuży­wa­nia wszys­t­kich pomysłów, RED 2 bawi, ale jest jed­nak kon­tynu­acją, co więcej pozostaw­ia­jącą otwartą sze­roko furtkę do następ­nych pro­dukcji z tymi samy­mi aktora­mi, Per­cy Jack­son z racji podąża­nia na ser­ią książek nawet nie uda­je, że stanowi jakąkol­wiek zamkniętą całość. Z jed­nej strony to nawet dobrze – zwierz nie miał­by po sean­sie nic prze­ci­wko RED 3, ale z drugiej strony zwierz nie może się oprzeć wraże­niu, że ten niesamow­ity entuz­jazm, z jakim obe­jrzeliśmy Pacif­ic Rim wynikał z fak­tu, że pokazano nam zamkniętą całość. Że wresz­cie nie czekano z najlep­szy­mi pomysła­mi na część drugą, ani nie zostaw­iono otwartego zakończenia tylko pokazano coś, co wyda­je się (przy­na­jm­niej na ten moment) całoś­cią. Tylko, żebyś­cie zwierza dobrze zrozu­mieli – cza­sem takie filmy stanow­iące część całoś­ci bard­zo zwierza cieszą (doskon­ały przykład to pro­dukc­je Mar­vela, które zawsze wyda­ją się być pozbaw­ione zde­cy­dowanego początku i koń­ca), ale pew­na zamknię­ta całość bez poczu­cia, że to dopiero początek czy już kon­tynu­ac­ja to coś, za czym zwierz od cza­su do cza­su tęskni. Zresztą zwierz zas­tanaw­ia się czy to nie jest przy­pad­kiem wynik ros­nącej pop­u­larnoś­ci seri­ali i pewnego i oczeki­wań, że każ­da his­to­ria może być kon­tyn­uowana, że zawsze jest jak­iś dal­szy ciąg. Przy czym zwierz nie staw­ia tu żad­nych jed­noz­nacznych tez, bo równie dobrze moż­na by bronić opinii, że pop­u­larność seri­ali nar­o­dz­iła się z niekończą­cych się opowieś­ci filmowych.

  Zwierz odnosi cza­sem wraże­nie, że całkiem sporo filmów  dzi­ała wedle tej zasady, a jeszcze więcej filmów dzi­ała wedle zasady — będziemy kon­tyn­uować jak zna­jdziemy jakikol­wiek scenariusz

Przy czym te trzy seanse wzbudz­iły w zwierzu jeszcze jed­ną reflek­sję. Otóż jak wiemy wszyscy od dłuższego cza­su obwieszcza­ją, że w kinie dobrze już było, a ter­az zjeżdżamy po równi pochyłej. Zwierz na żad­nym z sean­sów nie czuł, że oglą­da kichę, której nie warto pokazy­wać ani niko­mu pole­cać. Był wręcz zaskoc­zony, bo spodziewał się więk­szego stęże­nia bezsen­sownej pap­ki a tym­cza­sem dostał porząd­ną, choć niewykracza­jącą poza ramy let­niego hitu rozry­wkę. Co nie zmienia fak­tu, że sale kinowe świeciły pustka­mi. Najwięcej widzów było na moc­no wiec­zornym pokazie zde­j­mowanego już z kin RED 2, nawet fakt, że jed­nego dnia wypadała śro­da (bile­ty po 14 zł.) Niewiele zmieniło w iloś­ci osób na sali. Zwierz się nie dzi­wi. Bile­ty do kina prze­rosły wartość dwu-trzy­godzin­nej rozry­w­ki, jaką się za nie kupu­je. Zwierz jest poje­dynczy i nawet wybier­a­jąc się z rodz­iną może ją zmusić by każdy płacił za siebie. Ale wiz­ja wiz­y­ty z dziecię­ciem czy całą rodz­iną, kiedy jest się osobą płacącą jest już zde­cy­dowanie lekko prz­er­aża­ją­ca. Co więcej nie wyda­je się, żeby cokol­wiek miało się tu zmienić. Ceny biletów zależą od czyn­ników między­nar­o­dowych, sys­temów podatkowych i pró­by odbi­cia sobie przez kina fakt, że praw­ie nikt do nich nie chodzi. Do tego ceny biletów właś­ci­wie nie różnią się między mias­ta­mi, co spraw­ia, że cena przys­tęp­na w Warsza­w­ie w Gdańsku (gdzie jed­nak jest taniej) wyda­je się sporo wyższa. Zwierz wie, że to żad­na nowość, ale zawsze mu przykro, kiedy ori­en­tu­je się jak bard­zo zjawisko się nasi­la (dziś nawet w wieczór pre­miery jest na sali mało osób) i jak niewiele ma wspól­nego z real­ną chę­cią wybra­nia się do kina (11 listopa­da, kiedy bile­ty są po 11 zł sale są wypełnione po brze­gi). To taka smut­na reflek­s­ja po zaskaku­ją­co udanym fil­mowo wyjeździe.

Ps: Dla zain­tere­sowanych – zwierz nie poszedł na Elizjum, bo miał wraże­nie, że dostanie film, który pod płaszczykiem sf będzie odpowiadał na współczes­ny prob­lem świa­ta, jakim jest fakt, że Bogaci są coraz bogat­si a bied­ni coraz bied­niejsi – jak wskazu­je mini recen­z­ja Rusty – zwierz miał nosa.

Ps2: Wszys­tkim, którzy komen­towali w dni­ach, kiedy zwierza nie było przy kom­put­erze zwierz dzięku­je i ma nadzieję, że nie zniechę­cił was fakt, że zwierz z rzad­ka na komen­tarze odpowiadał.

12 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online