Home Komiksy Kochajcie polskie komiksy czyli wszystko co przywiozłam z Festiwalu Komiksu i gier w Łodzi

Kochajcie polskie komiksy czyli wszystko co przywiozłam z Festiwalu Komiksu i gier w Łodzi

autor Zwierz
Kochajcie polskie komiksy czyli wszystko co przywiozłam z Festiwalu Komiksu i gier w Łodzi

Moi drodzy, powiedzmy sobie jasno. Trzeba kochać polskich autorów komiksów. Nie tych klasycznych, nie tych którym już robią wystawy albo kręcą o nich filmy. Trzeba kochać wszystkich polskich autorów komiksów, bo to grupa niesamowita. Ludzie niesłychanie zdolni, oddani swojej pasji, często drukująca swoją twórczość niemal wyłącznie w limitowanej zinowej wersji. Ich komiksy, bywają jednymi z najciekawszych jakie czytałam, są zabawne, są różnorodne, są mądre, bywają smutne. W polskim komiksie dzieje się mnóstwo fantastycznych rzeczy. A gdzie się lepiej o tym przekonać niż na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Wpadłam do Łodzi na chwilę w ostatnią sobotę i przywiozłam wiele dobrego. I wiecie co… chcę wam o tym napisać.

 

 

Kolejność przytaczanych pozycji jest przypadkowa. Tam, gdzie to możliwe linkuję gdzie możecie dostać komiksy.

 

 

Jakub K. Dębski (Dem) „Czyjś syn”

 

Nie tak dawno temu przeprowadziłam w sieci kilka rozmów, o prozie autobiograficznej. Modna obecnie proza oparta o własne doświadczenia, wspomnienia, mocno zakorzeniona w rzeczywistości, wciąż cieszy się uznaniem krytyki. Pytanie tylko, gdzie jest granica tego co pisarzowi wolno, do jakiego stopnia jego przetworzenie rzeczywistości, a zwłaszcza osób, które pojawiły się w jego życiu jest moralne, etyczne czy mówiąc nieco mniej wzniośle, pozbawione konsekwencji. „Czyjś syn” to komiks, który moim zdaniem jest jednym z najciekawszych głosów w dyskusji o dziele, które wychodzi z własnego życia. Główny bohater napisał komiks o swoim ojcu. Komiks przedstawiający ojca jako przemocowca, osobę, która może niekoniecznie fizycznie, ale na pewno psychicznie znęca się nad synem. Komiks się ukazał i zostaje zinterpretowany. Częściowo sprzecznie z intencjami autora. Sam ojciec zostaje wplątany w przedziwny medialny spektakl, który zaczyna się od występu w śniadaniówce a kończy jakimś straszliwym stand upem. Z konsekwencjami własnego dzieła nie umie sobie poradzić ani bohater ani jego dziewczyna. Co więcej, im dłużej trwa rozmowa o tym kto i jak miał prawo ojca opisać, tym sama sytuacja staje się coraz mniej jednoznaczna.

 

Przyznam, że Dem jest moim zdaniem autorem wybitnym. „Kuce z Bronksu”, jego najbardziej znane dzieło, to jest absolutnie cudowny popis absurdu. Ale w „Czyimś synu” pokazuje, że potrafi stworzyć niesłychanie ciekawą meta narrację (bohaterowie komentują paski o ojcu, które Dem publikował jeszcze w ramach „Duże ilości na raz psów”), która ma w sobie sporo emocjonalnej prawdy. I tak to wszystko udaje mu się osiągnąć swoimi patyczkowymi bohaterami. Do tego pojawia się też pytanie co to znaczy być dobrym rodzicem, i co zrobić z tym, że każdy ojciec i matka mogą się kiedyś stać bohaterami komiksu. A wszystko przy wprowadzeniu do opowieści wątku o kochanym ojcu, który uwielbia czołgi.

 

Serio, nie spodziewałam się, że „Czyjś Syn” zrobi na mnie takie wrażenie. Jest to też całkiem dobry przykład (myślę, że obok patyczków Janka Mazura), że komiks, doskonale działa nawet wtedy, gdy autor decyduje się na bardzo minimalistyczne podejście. Mam wrażenie, że „Czyjś syn” były naprawdę pozycją szeroko omawianą, gdyby ukazał się w jakimś wydawnictwie. I to nie jest stwierdzenie, że Dem powinien wydawać w wydawnictwie komiksowym, raczej refleksja, że wiele fantastycznych rzeczy w Polskim komiksie nigdy nie przebije się do mediów głównego nurtu, bo te zwykle nie wychodzą poza zapowiedzi wydawnictw komiksowych. A szkoda.

 

 

Agnieszka Kamieńska „Akaa” – Yaoi Market (Tom 3)

 

To jest moim zdaniem przykład na to, że poczucie humoru komiksiarzy nie ma sobie równych. Yaoi Market to komiks o personifikacjach sieci handlowych. Naszym głównym bohaterem jest Żabka-Kun, który musiał zmienić szkołę po tym jak z miłości zaczął udawać w niedzielę placówkę handlową. Przez pierwsze dwa tomy o jego uczucia zabiegał mroczny Biedronka- San ale ostatecznie serce naszego bohatera wygrał porządny Kaufland-Sana. Teraz jednak bohater traci pamięć i musi sobie przypomnieć o swoim uczuciu. Bo trzeba zaznaczyć, że to komiks parodia wszystkich najbardziej wytartych tropów romansowych mang o licealistach. Jednocześnie autorka doskonale się bawi, jak chociażby w scenie w bibliotece, gdzie personifikacje polskich wydawnictw mangowych starają się uwieść pewnego siebie Empik-Sempaia. A gdy wszystko wydaje się iść ku dobremu do klasy w liceum dochodzi Groszek-Kun, który jest niemal bliźniaczo podobny do naszego Żabki, ale bez skomplikowanej przeszłości. Serio dawno się tak nie śmiałam w czasie lektury komiksu. Plus autorka ma fantastyczne wyczucie nie tylko jak sieci handlowe narysować, ale też wyśmiać ich model handlowy. Bardzo polecam, zaskakująco zabawne i nie trzeba nic o świecie mangi wiedzieć by doskonale się bawić. Mam nadzieję, że będą kolejne tomy, bo jestem na bieżąco a z każdym chcę jeszcze więcej.

 

 

Mar Bogdanis „Wypieki na twarzy”

 

Twórczość Mar śledzę od bardzo dawna w sieci, bardzo lubiłam rysowany niemal codziennie komiksowy pamiętnik z wyjazdu do Belgii. Teraz jednak nie mamy komiksu autobiograficznego, tylko absolutnie przeuroczą historię o dwóch rywalizujących piekarniach. Piekarz Marek nie rozumie czemu przed piekarnią Wojtka ustawia się kolejka. Jedyna szansa na powodzenie? Ukraść przepiśnik i odkryć prawdę o wybitnych wypiekach Wojtka. Wystarczy tylko zaproponować młodej pracownicy piekarni, że zapłaci się jej nadgodziny, jeśli nam pomoże i już można spiskować. Sam komiks nie jest bardzo długi, ale ma w sobie bardzo dużo wdzięku i uroku. To jeden z tych zinów, które kupuje się na festiwalu a potem chodzi z bananem na twarzy po lekturze. Prawdę powiedziawszy, często w tych niewielkich zinowych publikacjach widzę potencjał na naprawdę fajne rozbudowane komiksowe scenariusze. Cieszę się, że na targach są dostępne (zwykle można je też kupić od samych twórców, co jest dobre, bo wspieramy w ten sposób finansowo komiksarzy, a im zawsze przydaje się pomoc)

 

 

Anna Krztoń, „Życie i wczasy. 2019”

 

Tu w sumie jestem tak nieobiektywna, że nie wiem czy mogę napisać jakąkolwiek recenzje. Mój brak obiektywności wynika między innymi z tego, że do kolejnego tomu autobiograficznych komisów autorki napisałam posłowie. Jestem bardzo dumna z tej mojej ewolucji, od osoby, która znalazła rysunki Krztonia w sieci i się zachwyciła tymi często dowcipnymi urywkami codzienności, do momentu, kiedy kolejny tom kończy się moim posłowiem. Widzicie, jak się coś bardzo lubi to czasem się taka sztuczka udaje. A tak serio, to bardzo polecam wam każdy tom „Życia i wczasów”. To zapis codzienności, który z jednej strony – opowiada o życiu autorki komiksów, z drugiej – pozycja, z którą łatwi się utożsamiać. Problemy zawodowe, prywatne, kwestie związane z pracą, szukanie mieszkania, chłopaka, znajomych – to przydarza lub przydarzyło się nam wszystkim. Do tego jest tu też sporo melancholii, refleksji nad własną zmieniającą się pozycją w rodzinie, ale też po prostu, cała masa ironii i poczucia humoru. Bardzo lubię te tomy, mam w domu wszystkie trzy i w ogóle – po raz kolejny polecam wam Annę Krztoń jako autorkę komiksową, bo jest wśród moich najulubieńszych polskich komiksiarek.

 

 

 

Katarzyna Witerscheim, „Heksa”  i „Helena Wiktoria”

 

Prawda jest taka, że na Poznańskie targi jechałam z mocnym postanowieniem, że kupię „Heksę” – nie ważne co się będzie działo. To jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie komiksów roku, także dlatego, że od bardzo dawna o nim słyszałam i nie mogłam się doczekać, kiedy pomysł na scenariusz stanie się komiksem. Historia dzieje się w Nikiszowcu w latach dwudziestych. Oto chłopak ze sklepu kolonialnego zakochuje się w pięknej Pelagii. Pelagia nie jest jak inne dziewczyny, daleko jej do skromności, do kościoła nie chadza, za to zna ciekawych artystów. Istnieje też całkiem poważne podejrzenie, że Pelagia jest trochę wiedźmą, ale ostatecznie – każdy co pewien czas wykazuje się specjalnymi umiejętnościami. T

 

a historia to dla Witerscheim szansa na rzucenie okiem na kawałek historii Nikiszowca i jej artystów, ale też śląskiej obyczajowości lat dwudziestych. Pisałem to już w innych miejscach, ale powtórzę – moim zdaniem „Heksa” to jeden z najładniejszych komiksów jakie czytałam w życiu. Mam też wrażenie, że ta pozycja od Witerscheim doskonale pokazuje, że właśnie w polskim komiksie często możemy znaleźć narracje, których często szukamy w polskiej prozie. Bo autorka, ślązaczka, bardzo się na historii swojego regionu koncentruje, opowiada o niej wielowymiarowo i co ważne – bardzo obyczajowo. Tu muszę dodać, że na targach kupiłam też trzeci tom fantastycznej sagi autorki „Helena Wiktoria”. W tym komiksie historia dzieje się wcześniej, bo w latach siedemdziesiątych XIX wieku, ale za to możemy poznać pełen przekrój narodowościowy i społeczny ówczesnego Śląska, a wszystko z ciekawą miłosną intrygą w tle. Także czytajcie Witerscheim bo to i dobre i piękne.

 

 

Kth, „Gorzkie żale”

Są tacy rysownicy, których komiksy kupuję głównie dla fabuły, są tacy, których kupuje dla kreski. „Gorzkie żale” to taki typowy zbiorczy tom, komiksów, które powstawały na przestrzeni dziesięciu lat – wiele tu jest krótkich form, rzeczy robionych w ramach różnych projektów, antologii czy komiksowych maratonów. Bardzo lubię kreskę „kth” i co więcej mam wrażenie, że moje spotkanie z komiksami autorki zawsze wygląda tak samo, czyli jestem na jakiś targach widzę jej zin, myślę sobie, że super, potem zapominam, potem jestem na jakiś targach widzę zin, myślę sobie, że super i tak dalej. Ostatnio w ogóle połączyłam kropki i uświadomiłam sobie, że kth, robiła komiksy do „Kiedyś będzie pięknie” według scenariusza Aleksandry Herzyk, który czytałam (bo można go przeczytać online) i bardzo mi się podobał. Także, wiem, że rysunki tej artystki trafiają do mnie bez pudła. Żebym jeszcze tylko zaczęła je ze sobą kojarzyć – to już mamy zwycięstwo.

 

 

Alisunki „Grzybiarz”

 

Mam wrażenie, że bardzo wiele osób kojarzy autorkę z Internetu. No dobra może nie wiele osób, ale ja jej fanpage mam w obserwowanych i bardzo lubię to co mi co pewien czas wyskakuje na Fanpage ona i jej szynszyle. „Grzybiarz” to krótki komiks o tym, że pasja może zmienić życie człowieka i wszystkich wokół. Oraz że kiedy ktoś raz poczuje zew zbierania grzybów, ten już nigdy nie prześpi budzika, który wyrywa ze snu o czwartej rano. Ponownie, uwielbiam takie małe ziny, które dają historię dłuższą niż taką, która zwykle mieści się na internetowym pasku a jednocześnie – to są wciąż krótkie opowieści, z celną puentą. Takie komiksy krótkometrażowe. Ale naprawdę, każdy zna kogoś kto jest takim grzybiarzem – czasem są to najbliższe osoby. Na stoisku Alisunki nie mogłam się powstrzymać i kupiłam zina z komiksem „Moje pierwsze porno zlecenie”. Znałam ten komiks z sieci i zawsze mnie niezmiennie bawi, oraz podpowiada, dlaczego wbrew pozorom nie jest łatwo zarabiać na porno zleceniach, zwłaszcza gdy mają tam być małe kucyki.

 

 

 

Werka Dobro, „Och Baby. Wamp Comics”  

 

Wyobraźcie sobie sytuację, wchodzisz na targi komiksu, ktoś woła do ciebie i mówi, że cię kojarzy. Podchodzisz do stoiska a tam – autorka komiksu nęci mnie komiksem dla dorosłych o romansujących wampirach. Więcej, komiksem nagrodzonym za rysunki. Co prawda jest to tom po angielsku, ale zapewniam was, że raczej z lekturą nie będziecie mieli problemu. Z resztą rysunki (dla dorosłych!) są tam takie, że czego nie doczytacie to sobie dopowiecie. Ja osobiście uważam, że na rynku zawsze jest za mało książek o romansujących wampirach (między sobą) a za dużo o wampirach romansujących z ludźmi. Po co w ogóle mieszać w to zwykle istoty, bez sensu. Jedyne czego żałuję, to że z racji ograniczonego budżetu kupiłam tylko jeden tom, a trzeba było kupić dwa. Na całe szczęście będzie to do nadrobienia. Muszę też dodać, że to takie typowe zinowe wydanie, czyli – na moim egzemplarzu jest ręcznie zapisane który numer z wydania kupiłam. Jak kiedyś będę chciała zbić fortunę to sprzedam te moje wyjątkowe egzemplarze. A może nie.

 

 

 

To moje zakupy, które sprawiły mi mnóstwo radości. Część z nich przeczytałam jeszcze w Łodzi, część pochłonęłam w ciągu następnych dni. Bardzo bym chciała, żeby wpisy takie jak ten sprawiły, że poczujecie, że w polskim świecie komiksowym naprawdę dzieje się dużo. A mówimy o roku, w którym nie było nowych komiksów doskonałego Tomka Spella, Aleksandry Herzyk, Janka Mazura. W którym wciąż czekam aż wyjdzie cudowna komiksowa wersja „Teatrzyk Zielona Gęś” autorstwa Kasi Mazur. Więc to jest tak, że jak te wszystkie osoby rysujące zbierzemy razem to nam się robi naprawdę niesamowite, kreatywne i warte śledzenia środowisko. A ja mogę tylko się cieszyć, że wyjazd na targi komiksu z roku na rok oznacza, że coraz więcej przywożę polskich tytułów i coraz rzadziej myślę o tym co u nas przetłumaczono z zagranicy. Bo choć. Na całym świecie powstają doskonałe komiksy, to jednak dla polskiej sceny komiksowej moje serce bije wyjątkowo mocno.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online