Home Komiksy Donald wolałby spać czyli rozmowa z Marco Gervasio

Donald wolałby spać czyli rozmowa z Marco Gervasio

autor Zwierz
Donald wolałby spać czyli rozmowa z Marco Gervasio

Kilka dni temu na zaproszenie Wydawnictwa Egmont w ramach tegorocznych Targów Książki w Warszawie miałam okazję porozmawiać przez chwilę z Marco Gervasio. To włoski rysownik i scenarzysta, którego komiksy często możecie znaleźć m.in. w tomikach „Gigant Poleca”. Jest też jednym z rysowników serii „Czarodzieje i ich dzieje”. Jednak największym osiągnięciem Gervasio w ramach historyjek o Kaczkach jest opisanie historii postaci Kwantomasa – poprzednika i inspiratora Superkwęka.

 

Komiksy opowiadające o przygodach Lorda Quacketta (poznaliście właśnie prawdziwą tożsamość Kwantomasa, Złodzieja Dżentelmena!) tworzą spójny i rozpisany na wiele historii świat, nazywany przez wielu fanów Gervasioverse. To jeden z tych scenarzystów, którzy – podobnie jak Don Rosa – znaleźli sobie własną ścieżkę opowiadania o dobrze nam znanych bohaterach. Dlatego bardzo ucieszyłam się, że mogę z autorem przez chwilę porozmawiać i zadać mu kilka pytań.

 

Kasia: Moim pierwszym spotkaniem z Donaldem i innymi bohaterami Disneya były drukowane w Polsce komiksy z serii „Gigant”. Zastanawiam się, od czego zaczęła się twoja przygoda ze światem Disneya i jak poznałeś Donalda i spółkę?

 

Marco Gervasio: Poznałem tych bohaterów jako dziecko. Moja mama kupiła mi numer tygodnika „Topolino” (red. włoskie pismo o Myszach i Kaczkach, z którego przedruki stanowią podstawę m.in. dla polskich „Gigantów”, różniące się formatem np. od „Kaczora Donalda”). Od tamtej pory już co tydzień kupowałem to czasopismo. Przygody Mikiego i Donalda towarzyszyły mi, kiedy dorastałem. Nie przestałem ich śledzić nawet po tym, jak poznałem inne komiksy, m.in. Marvela. „Topolino” czytam do dziś.

 

Kasia: To jak ja „Giganty”.

 

M.G.: Bardzo dobrze!

 

Kasia: Jesteś kojarzony przede wszystkim z postaciami Superkwęka i Kwantomasa. Skąd decyzja, by się na nich skupić i rozbudować ich świat? Co było w nich tak pociągającego?

 

M.G.: W postaci Superkwęka zakochałem się, kiedy przeczytałem pierwszą historię o nim. To był komiks wydany oryginalnie po włosku w 1969 roku: „Superkwęk, diaboliczny mściciel”. Urodziłem się w 1967, więc nie czytałem go, gdy pojawił się po raz pierwszy. Natrafiłem na niego dopiero później w zbiorczym wydaniu. Z miejsca stała się to moja ulubiona postać, ponieważ Superkwęk to ta wersja Donalda, która wygrywa z tymi, którzy czynią mu jakąś krzywdę – czy to Sknerus, czy Goguś albo ktoś inny.

 

W tej pierwszej historii pojawia się też Kwantomas – pierwowzór i inspirator Superkwęka. Później ta postać pojawia się w zapiskach, bywa wzmiankowana, ale sam bohater jest nieobecny. Wydało mi się to bardzo ciekawe, że można tą niedopowiedzianą postać Kwantomasa rozwinąć. A pięć lat temu dyrektor „Topolino” zaproponował, żebym oprócz Kwantomasa zajął się właśnie Superkwękiem.

 

Muszę tu zaznaczyć, że we Włoszech rozróżniamy dwa wcielenia Superkwęka. Klasyczny bohater nazywany jest „Paperinik” (red. włoskie imię Superkwęka), a jego nowsze, futurystyczne wcielenie to powszechnie „Pikappa” (od nazwy komiksu: „PK” – red. w Polsce ukazał się tylko jeden tom z tej serii, i nie był to ani pierwszy, ani ostatni jej numer).

 

Moim zadaniem był powrót do tej klasycznej wersji, do korzeni postaci Superkwęka – do koncepcji, które pojawiały się w komiksach, za którymi stali Giovan Battista Carpi, Romano Scarpa czy Giorgio Cavazzano, a także scenarzysta Guido Martina. W klasycznych przygodach Paperinika mamy do czynienia z opowieściami o Donaldzie, który przywdziewa kostium, bo dzieje się coś złego, choć wolałby w tym czasie spać. W komiksach o Pikappa właściwie Donalda nie ma. Jest za to superbohater w stylu Batmana czy Spider-Mana, który wychodzi nocą, by walczyć ze złem.

Kasia: Czy po tylu latach pisania o tych bohaterach, rozwijania ich świata, myślisz o nich jako o własnych, czy raczej traktujesz swoją pracę jako kontynuację twórczości poprzedników?

 

M.G.: Jeśli chodzi o Superkwęka, czuje się kontynuatorem prac Guido Martiny, scenarzysty, twórcy tej postaci i autora pierwszych 100 historii o Superkwęku. Do tego stopnia, że czerpię motywy z jego historii, np. w jednej z nich pojawia się motyw kradzieży obrazu Śpiącej Królewny („La Bella Addormentata”); ten motyw pojawia się także w moich komiksach.

 

Była też taka historia: „Zamek o trzech wieżach”, i to była historia Martiny, a teraz ja powróciłem do tego motywu i teraz jest to element też mojego świata. W „Topolino” dodają nawet taki zamek do składania – żeby go skompletować, trzeba kupić pięć numerów czasopisma. Jest bardzo piękny, ma trzy pięta, lochy, dach i główne postaci, wspaniała rzecz.

 

Kwantomasa natomiast uważam za swoją postać, ponieważ przede mną nikt o nim nie pisał. To ja wymyśliłem jego prawdziwą tożsamość – lorda Quacketta, opisałem jego świat, otoczenie, jego przyjaciela wynalazcę czy przeciwnika – inspektora policji. Dlatego Kwantomasa uważam za swojego bohatera.

 

Kasia: Komiksy o Kwantomasie rozgrywają się w dwudziestoleciu międzywojennym a nawet i wcześniej. Jak to jest pisać o Kaczkach w przeszłości? Czy tworząc te komiksy, szukasz inspiracji w wydarzeniach i opowieściach z epoki?

 

M: Rzeczywiście prawie wszystkie historie o Kwantomasie rozgrywają się w latach 20. XX w., choć we Włoszech doszliśmy właśnie do 1930, bo one układają się chronologicznie. Musiałem bardzo się przygotować, jeśli chodzi o realia tamtych czasów. Jest dużo źródeł, z których można skorzystać. Musiałem się przyjrzeć, jak wyglądały wtedy ubrania, nakrycia głowy i potem przenieść to – jak by ten styl wyglądał na Kaczkach.

 

Istotne jest też to, co w latach 20. było dostępne, a co nie. Wiemy, że nie było internetu, ale nie było też telewizji. Było za to kino nieme, słuchano radia. Jeśli do lorda Quacketta ma trafić jakaś wiadomość, to może o niej przeczytać w gazecie albo usłyszeć w radio, ale nie wydarzy się to w inny sposób.

 

Kiedy to tylko możliwe, w historiach o Kwantomasie staram się nawiązywać do faktów historycznych. Weźmy np. „Klątwę faraona”. To nawiązanie do popularnej po odkryciu grobu Tutenchamona w 1922 roku wiary w egipskie klątwy. Ten motyw pojawia się w jednym z pierwszych komiksów o Kwantomasie. Jest też Titanic, w kwestii którego inspirowałem się dwoma źródłami. Z jednej strony rzeczywistą historią, ale także tym co w „Życiu i czasach Sknerusa McKwacza” opisał Don Rosa. I dlatego w tej historii o Kwantomasie na Titanicu jest również Sknerus. Innym przypadkiem jest King Kong. Umieściłem go w historii nieco za wcześnie, bo film powstał w 1933 roku, ale wybrnąłem z tego tak, że reżyser widzi na własne oczy całą historię i wpada na pomysł, by na jej podstawie nakręcić film.

 

 

Kasia: Jedną z moich ukochanych postaci ze świata Kwantomasa jest Lilly Chili, jego współpracowniczka, która jest pewna siebie i niezależna, trochę w kontrze do innych bohaterek kobiecych w tym świecie. Chciałam zapytać, skąd się wziął na nią pomysł i jak ważne było, by w tej opowieści znalazła się także dzielna dziewczyna?

 

M: Nie zgadzałam się na żadne dyskusje i rady – moim zasadniczym pomysłem było stworzenie Lilly Chili jako postaci silnej i niezależnej. To dziewczyna, która nie potrzebuje bohatera, by coś osiągnąć. To nie jest Daisy, która chodzi z Donaldem na zakupy albo wzbudza w nim zazdrość, umawiając się z Gogusiem. Nie jest to też pomagierka Kwantomasa, tylko współbohaterka, równie ważna postać w tych historiach.

 

Jedną z inspiracji dla Lilly Chili była partnerka bohatera serii komiksowej „Diabolik”. Drugim – flapper girls z lat 20. XX w. Na tych emancypujących się dziewczętach jest też wzorowany wygląd bohaterki, jej sukienka czy kapelusz.

 

Kasia: Twój świat komiksowy nazywany przez czytelników Gervasioverse. Już teraz jest niezwykle rozbudowany i obejmuje kilka planów czasowych. Pytanie, czy poznamy jeszcze jakiś istotny element tego świata, czy może zmierzamy już do jakiejś puenty?

 

M.G.: To prawda, że ten świat jest bardzo złożony – obejmuje wszystkie historie o Kwantomasie i Superkwęku, tworzę też spinoffy głównej serii. Na przykład seria „Paperbridge”, czyli komiksy o dzieciństwie lorda Quacketta. We Włoszech ukazują się też historie o jego szkolnych kolegach, ale już jako dorosłych. To wszystko rozbudowuje ten świat. Oczywiście jest wiele wątków w tych historiach, które doczekają się swojej puenty. Ale trzeba pamiętać, że cała historia Kwantomasa zmierza do znanego punktu. Kiedy swoją karierę zaczyna Superkwęk, Kwantomasa już nie ma. W pewnym momencie musimy w tych historiach dojść do chwili, kiedy Kwantomas się kończy, żeby Superkwęk mógł się zacząć. Mam jednak szczerą nadzieję, że ten moment nadejdzie jak najpóźniej.

 

Żegnając się, wyraziłam cichą nadzieję, że być może doczekamy się w Polsce zbiorczego wydania przygód zarówno Kwantomasa, jak i Superkwęka. Takie wydania można dostać we Włoszech czy we Francji i zdecydowanie jest to pozycja, którą każdy wielbiciel Kaczek chciałby mieć na półce. Na razie pozostaje nam wypatrywać kolejnych historii Gervasia w komiksach „Gigant poleca” i „Mamutach”, gdzie pojawiają się – co trzeba przyznać – dość regularnie.

0 komentarz
1

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online