Home Film Porzućcie Sparrowa i płyńcie dalej czyli Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Porzućcie Sparrowa i płyńcie dalej czyli Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

autor Zwierz
Porzućcie Sparrowa i płyńcie dalej czyli Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Piraci z Karaibów to jed­na z tych dzi­wnych fil­mowych serii którą najpierw moż­na było lubić, potem wręcz wypadało lubić a potem już wypadało ją tylko kry­tykować. Tym­cza­sem zwierz przyz­na szcz­erze, że ory­gi­nal­ną try­logię uwiel­bia i jest gotów jej bronić – zwłaszcza drugiej częś­ci. Nato­mi­ast kole­jne filmy wciąż pokazu­ją zaskaku­ją­cy paradoks – pole­ga­ją­cy na tym, że twór­cy zachowu­ją się tak jak­by zupełnie nie rozu­mieli skąd właś­ci­wie wzięło się źródło ich sukcesów. Pią­ta część dobrze to pokazuje.

Zwierz ma na blogu dłu­gi wpis o serii filmów o Pirat­ach ale chce przy­pom­nieć jeden fakt doty­czą­cy cyk­lu. Otóż początkowo Jack Spar­row nie był zaplanowany jako postać cen­tral­na – tu mieliśmy poz­nać młodych i dość sztam­powych bohaterów płci obo­j­ga zaś Jack Spar­row miał służyć jako ele­ment kome­diowy. Stało się inaczej bo John­ny Depp bezczel­nie film ukradł i Orland Bloomowi i Kierze Knight­ley.  I tu pojaw­ia się najważniejsza kwes­t­ia. Co spraw­iło, że Jack Spar­row się spodobał? Zdaniem zwierza wynikało to z prostego zabiegu. Na pier­wszy rzut oka Spar­row wydawał się zapi­jac­zonym, niekom­pe­tent­nym piratem, które­mu nic nie wychodzi a zało­ga wciąż się bun­tu­je. Jed­nak kiedy przy­chodz­iło co do czego Spar­row zawsze miał plan, był zaskaku­ją­co inteligent­ny, odważny i w sum­ie nie był naj­gorszym lecz najlep­szym z piratów. To zestaw­ie­nie cech spraw­iało, że widz czuł tą przy­jem­ność z oglą­da­nia jak wszyscy w około nie doce­ni­a­ją Jac­ka a ten udowad­nia że nie na dar­mo jest jed­nym z najbardziej poszuki­wanych piratów i nie bez powodu zna­ją go w każdym por­cie. Taki był Kap­i­tan Jack Spar­row. To spraw­iało, że mógł ukraść film innym bohaterom a sam w sobie budz­ić zaciekaw­ie­nie i spraw­iać, że zadawal­iśmy sobie pytanie – co spraw­iło że jest taki jaki jest.

Jack Spar­row fas­cynował bo pod pozorem nieog­a­r­niętego pijusa krył się bard­zo kom­pe­tent­ny i inteligen­ty pirat. Ter­az został tylko pijus.

 

Najnowsza odsłona Piratów z Karaibów – Zem­s­ta Salazara, spraw­ia jed­nak wraże­nie że twór­cy zupełnie nie rozu­mieją czy nie widzą tego mech­a­niz­mu. Co więcej – upar­li się by napisać Spar­rowa jako po pros­tu postać do wypowiada­nia dow­cip­nych kwestii. Jak wyszło? Smut­no. Nawet bard­zo smut­no. I to nie dlat­ego, że John­ny Depp nie chce grać. Ale dlat­ego, że nie za bard­zo ma co grać. Jego Spar­row jest dokład­nie tym czym miał być pier­wot­nie – bohaterem właś­ci­wie bez znaczenia dla fabuły (tak to jego goni Salazar ale właś­ci­wie Jack  nie jest poza tym zupełnie potrzeb­ny), który już nie knu­je jak kiedyś, nie ma genial­nych pomysłów. Jeśli coś mu się uda­je to przy­pad­kiem, jeśli coś mówi to zwyk­le jest to nietrafiony żart albo uwa­ga zde­cy­dowanie nie na miejs­cu. Ma być zabawnie ale zwierz czuł roz­go­rycze­nie. Cały czas czekał aż ten bohater, który zachowu­je się jak pod­ch­mielony wujo na weselu (który zaczy­na już rzu­cać niewłaś­ci­wy­mi uwaga­mi i marny­mi dow­ci­pa­mi) udowod­ni że nadal jest fenom­e­nal­nym piratem. Nieste­ty nic takiego nie ma miejs­ca. Moż­na by jeszcze się z tym pogodz­ić gdy­by w choć jed­nej sce­nie pojaw­ił się do tego jak­iś ciekawy komen­tarz. Np. ktoś powiedzi­ał­by że czas Piratów już mija, że jest coraz mniej klątw i kierunk­ów które może wyz­naczyć buso­la która nie pokazu­je półno­cy. Ale tu wszyscy zachowu­ją się jak­by ta postać zawsze taka była. I to strasznie smuci.

 

W nowych Pirat­ach cała rola Spar­rowa to rzu­canie głupich dow­cipów które są coraz bardziej nie na miejscu

 

Co ciekawe —  gdy­by Jac­ka nie było – albo było go mniej to film oglą­dało­by się bez porów­na­nia lep­iej. Bo fabułę ma całkiem znośną. Oto lata po wydarzeni­ach z trze­ciej częś­ci cyk­lu dorosły już syn Willa Turn­era szu­ka sposobu by zdjąć klątwę ze swo­jego ojca.  To fajny dzieci­ak, odważny, wyk­sz­tał­cony (badał wszys­tkie morskie leg­endy by poz­nać ten arte­fakt który mu pomoże) a gra­ją­cy go Bren­ton Thwait­es, jest bard­zo miły dla oka i jeszcze dobrze gra. W sum­ie robi na zwierzu lep­sze wraże­nie niż Orlan­do Bloom w Czarnej Per­le (a to w sum­ie ta sama rola). Szuka­jąc ojca chłopak zna­j­du­je po drodze dziew­czynę. Nieza­leżną i również wyk­sz­tał­coną Car­inę Smyth, która korzys­ta­jąc ze swo­jej wiedzy i tajem­niczego pamięt­ni­ka – też szu­ka ojca. No i ta dwój­ka trafia na Spar­rowa, którego z kolei po morzu ści­ga zało­ga duchów pod prze­wod­nictwem Kap­i­tana Salazara a wszys­t­kich łączy chęć zdoby­cia leg­en­darnego trójzębu Pose­j­dona. A na morzu spo­tyka­ją jeszcze Kap­i­tana Bar­bossę (obec­nie najbo­gat­szego pira­ta na Karaibach) i tych bied­nych anglików którzy jak zwyk­le nie mają szans w star­ciu z mag­ią mórz i oceanów. Jeśli macie wraże­nie że ten chaos coś wam przy­pom­i­na to zwierz spieszy donieść że jest on w sum­ie fab­u­larnie bard­zo podob­ny do tego co widzieliśmy w Klątwie Czarnej Perły. Do tego stop­nia że widać iż twór­cy po pros­tu bard­zo chcą wró­cić do cza­sów kiedy seria budz­iła w widzach entuzjazm.

Nowe pokole­nie radzi sobie w tym filmie bard­zo dobrze. Szko­da że w sum­ie ich posta­cie są dość mdłe

 

Czy budzi nadal? W sum­ie są w filmie dobre ele­men­ty. Javier Bar­dem jest najlep­szym złym od cza­sów kiedy na morzach straszył Geof­frey Rush.  Sam Geof­frey Rush jako już dobrze znany Bar­bossa radzi sobie też wyśmieni­cie i w sum­ie robi to czego nie robi Depp – czyli wycią­ga spod karykat­u­ral­nych cech swo­jej postaci prawdzi­we emoc­je. Bitwy morskie nadal baw­ią. Karai­by też. Duchy może są wtórne ale w sum­ie – też się sprawdza­ją. Bard­zo fajnie gra­ją ze sobą Bren­ton Thwait­es i Kaya Scode­lario – zwierz od razu pol­u­bił tą dwójkę – zde­cy­dowanie bardziej niż ory­gi­nal­ną parę z Karaibów. Być może dlat­ego, że tym razem pomiędzy chłopakiem a dziew­czyną są tylko trzy lata różni­cy. Co zresztą w ogóle jest fajne bo zwier­zowi podo­ba się że główni bohaterowie są młod­si. Poza tym jakoś czuć że to nowe pokole­nie. Pewnym prob­le­mem jest muzy­ka. Jak zwyk­le doskon­ała – dobrze naw­iązu­ją­ca do poprzed­nich częś­ci, budzą­ca entuz­jazm i chęć znalezienia jakiegoś statku. Dlaczego jest prob­le­mem? Bo zwier­zowi ilekroć ją słyszał cały czas robiło się smut­no że to jed­nak już nie jest czas Jac­ka Spar­rowa i nikt nawet tego głośno nie powie. A i w filmie rzeczy­wiś­cie doskon­ałe cameo ma PaulMcCartney.

Nowa bohater­ka jest faj­na i inteligent­na choć z drugiej strony — strasznie ogłu­pi­ono w tym filmie piratów.

 

Wróćmy jeszcze na chwilkę do Jac­ka Spar­rowa bo wiążą się z nim jeszcze dwie prob­lematy­czne kwest­ie. Pier­wsza to sce­ny w filmie które mają być tylko gaga­mi – są za długie i cza­sem po pros­tu – nie śmieszne. Moż­na obser­wować jak Jack cud­em uni­ka zgilo­tynowa­nia ale kiedy film pow­tarza ten sam dow­cip z gilo­tyną praw­ie, praw­ie dotyka­jącą szyi pira­ta (to sce­na z początku więc wiemy, że nie zginie) to robi się to po pros­tu głupie. I takie głupie sce­ny psu­ją film i zresztą robią to od niesławnej sek­wencji na wyspie dzi­kich od drugiej częś­ci pro­dukcji. Ale w drugiej częś­ci jeszcze to w jak­iś sposób rekom­pen­sowały sce­ny mądrze­jsze – tu nie ma na to szans. Nato­mi­ast zwierza wkurzyła głu­pia sek­wenc­ja gdzie Jack miał zostać zmus­zony do ślubu z brzy­d­ką grubą kobi­etą. To jest taki marny dow­cip. I w sum­ie chy­ba budzi bardziej zażenowanie niż rozbaw­ie­nie. Co więcej nie wnosi nic do fabuły poza możli­woś­cią pośmi­a­nia się z pomysłu ślubu z grubą brzy­d­ką babą. Boki zrywać.

No nie ma co się roz­wodz­ić — Javier Bar­dem urodz­ił się po to by w Hol­ly­woodz­kich fil­mach groz­ić ludziom szy­bką śmiercią.

 

Dru­ga sprawa – też doty­czą­ca Jac­ka – ktoś w stu­dio Wal­ta Dis­neya ma olbrzymie wpły­wy. To szef wydzi­ału spec­jal­izu­jącego się w odmładza­niu twarzy aktorów. Sko­ro udało się w Ant-Manie, to wrzućmy to jeszcze do Rogue One, do Strażników, do Piratów. I tak dosta­je­my sek­wencję z młodym Jack­iem Spar­rowem. I nieste­ty – ponieważ wiemy, jak wyglą­dał młody John­ny Depp to strasznie te efek­ty widać. Ale nawet nie o samo cyfrowe odmładzanie chodzi. Zwierz ma też prob­lem z tym, że twór­cy ponown­ie nie zrozu­mieli, że fakt iż ich bohat­era otacza tajem­ni­ca jest dobry. Tu zaś tłu­maczą nam rzeczy, które zde­cy­dowanie były ciekawsze gdy po pros­tu były tajem­nicą. Zwierz nigdy nie czuł że Jack Spar­row to postać o której trze­ba wiedzieć wszys­tko. Więcej – im mniej się o niej wiedzi­ało (oraz o tym dlaczego wglą­da tak jak wyglą­da) tym było to ciekawsze. Tajem­ni­ca i niedopowiedze­nie w his­to­ri­ach takich jak te o pirat­ach są dobre. Bo to jak his­to­rie opowiadane przy ognisku gdzie musi być trochę tajemnicy.

NOPE

 

Ostate­cznie film sam w sobie nie jest bard­zo zły ale nie rozwiązu­je najwięk­szego prob­le­mu = braku świeżoś­ci serii. Być może dlat­ego, że twór­cy nie umieją się uwol­nić od postaci które poz­nal­iśmy w pier­wszych fil­mach. Zdaniem zwierza jedyną szan­są dla Piratów było­by gdy­by albo – porzu­cono zupełnie Jac­ka Spar­rowa (zresztą chy­ba w tym momen­cie porzuce­nie Dep­pa niko­go by nie bolało) albo gdy­by Spar­row  przeżył przy­godę zupełnie odręb­ną (nawet w „na niez­nanych wodach” pojaw­ia się Bar­bossa) ale na wodzie (ponown­ie czwarta część miała za dużo akcji na lądzie).  Pro­dukcjom pomogło­by też porzuce­nie pewnych wątków – zwierz np. nie rozu­mie właś­ci­wie po co w filmie są Angl­i­cy którzy nie odgry­wa­ją żad­nej roli (zwierz ma wraże­nie że coś ważnego z pro­dukcji wypadło) czy wiedź­ma której wątek się ciekaw­ie zaczy­na ale potem służy jedynie do napędza­nia fabuły (i to fabuły postaci dru­go­planowych). Tam coś chy­ba ze sce­nar­iusza wypadło.

Za to ku zaskocze­niu zwierza Bar­bossa ma w tym filmie dobrze pomyślany wątek.

 

Nieste­ty wyglą­da na to, że jeśli kole­j­na część pow­stanie to zde­cy­dowanie będzie ona miała związek z tym co widzieliśmy (o ile scenę po napisach moż­na uważać za istot­ną) co dla zwierza oznacza że trze­ba się będzie pewnie zamknąć w dom z trze­ma pier­wszy­mi częś­ci­a­mi Piratów i oglą­dać je w kółko. Tęskniąc za starym Kap­i­tanem Jack­iem i żar­tu­jąc że szko­da iż tylko na tych fil­mach poprzestali twór­cy. Bo w sum­ie szko­da – mając tyle przestrzeni, wol­noś­ci, oceanów, wysp i his­torii trzy­mać się jed­nego – coraz gorzej pisanego i granego Pira­ta. Gdzie w tym wol­ność? Gdzie w tym radość? Jak to mówią piraci – kto zosta­je w tyle, ten zosta­je  tyle. Jack Spar­row został w tyle. Czas do przo­du panowie (i panie).

Ps: Wszyscy pyta­ją­cy o recen­z­je Dok­to­ra – zwierz napisze tekst ale czekał aż skończy się wątek łączą­cy trzy ostat­nie odcin­ki żeby ocenić całość.

18 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online