Hej
Zwierz obiecał wam podsumowanie tegorocznych Złotych Globów w kilku punktach i obietnicę tą spełni. Co prawda musi wam wyznać, że nie obejrzał całej Gali i pod sam koniec stracił pewien wigor ale cóż z tego, skoro jest przecież wspaniały Internet, w którym można nadrobić przemowy tych kilku nagrodzonych, którzy przegrali z reklamami. O ile bowiem zwierz może spędzić długie godziny patrząc jak ludzie dają sobie nagrody to każda przerwa reklamowa osłabia jego koncentracje i możliwość wpatrywania się w ekran. Ale dość narzekania wszakże mamy sezon nagród – ukochany sezon wszystkich popkulturalnych zwierzy. Poniższy zbiór uwag należy traktować dość luźno jako zapis tego co zwierzowi przyszło do głowy po ogłoszeniu nagrodzonych.
Nie pytaj obcokrajowca jaką Amerykę kocha – wielu krytyków nieprzystawalności Złotych Globów do wyników Oscarowych zapomina, że Globy przyznaje międzynarodowe stowarzyszenie dziennikarzy – stąd też dużo gorzej wpływają na nich prowadzone za pomocą kinematografii spory o kształt Ameryki. A wydaje się, że to jest trochę motyw przewodni nominowanych w tym roku filmów. Stąd też walczący o zniesienie niewolnictwa Lincoln nie został najlepszym filmem podobnie jak nie został Wróg nr.1 zostało natomiast porządnie nakręcone i trzymające w napięciu Argo eksploatujące jeden z ukochanych tematów wszystkich filmowców. Fakt, że filmowcy są fajni (a robienie filmów nawet tych nie istniejących może komuś uratować życie).
Ben nie będziesz aktorem – przypadek Bena Afflecka jest zaskakujący – ten średni aktor (zwykle nudny czy nawet drewniany na ekranie) ma na koncie Oscara za scenariusz i może do niego dorzucić Zloty Glob za reżyserię. To wyczyn nie lada bo w Hollywood nie ma zbyt wielu takich wszechstronnych ludzi kina. Co więcej jego młodzieńczy scenariusz, jego dzisiejsze filmy i wczorajsze role to trzy różne rodzaje kina. Ben Affleck dołącza tym samym do bardzo zaszczytnego grona aktorów, którzy byli nieźli przed kamerą ale doskonali okazali się dopiero reżyserując. Poza tym zwierz ma jakieś dziwne wrażenie, że Ben Affleck to miły człowiek ale niestety nie zna go osobiście więc trudno mu to przeczucie potwierdzić.
Młode zdolne – Jenniefer Lawrence ma 22 lata i drugą nominację do Oscara na koncie – teraz dorzuciła do puli nagród Zloty Glob, trudno dziewczynie nie kibicować bo to jedna z najzdolniejszych (oraz trudnych do zaszufladkowania) młodych amerykańskich aktorek. Podobnie powiewem młodości była nagroda dla Leny Dunham – scenarzystki i odtwórczyni głównej roli w serialu Girls. Duncham poruszająca się bez gracji w swojej zdecydowanie nie pasującej do siebie strojnej sukience wydawała się być przedstawicielką wszystkich tych dziewczyn w dresach, które siedzą przed telewizorem i marzą że kiedyś znajdą się na gali. Co prawda większość z nich nie jest nawet w połowie tak zdolnych jak Lena ale ona wydawała się przynajmniej odpowiednio zagubiona. W tym gronie Trzydziestoletnia Anne hathaway wydaje się seniorką ale Glob należał się jej chociażby za bezustanną walkę o ciekawe role i nie pozostanie w gronie Disenyowskich gwiazdek. Co prawda w kategorii telewizyjnej nagrodę dostała także Maggie Smith ale Maggie Smith jest ponad czasowa.
Jessica się rozkręca – nagroda „wsiała” nad Jessicą Chastain od pewnego czasu bo to aktorka, która ma nosa do ról i filmów. Zwierz ma z nią problem bo choć docenia grę to jednak czuje dystans do aktorki (wydaje się miła ale zwierz nie czuje związku z jej postaciami na ekranie). Z drugiej strony wydaje się, że od pewnego czasu była luka na taką ładna, pewną siebie i nie bojącą się trudnych decyzji aktorkę pierwszego planu. Nawet jeśli Chastain nie dostanie w tym roku Oscara (choć wydaje się, że jest faworytką) to zwierz prorokuje nagrodę dla niej za rok dwa.
Czy są na Sali Amerykanie – zwierz przyglądał się nagrodom w kategoriach aktorskich i musi przyznać, że zrobiło się tam niesamowicie międzynarodowo – Jackman, Daniel-Day Lewis, Christopher Waltz – w głównych kategoriach wszystkie nagrody powędrowały do aktorów zagranicznych. W kategoriach telewizyjnych też nagrodę za najlepszą rolę męską w serialu dramatycznym dostał anglik. Zwierznie wie co wynika z tej obserwacji ale trzeba przyznać, że Akademia może zagłosować nieco bardziej krajowo – choć ponownie wydaje się, że Daniel Day Lewis to taki nudziarz. Gra, zbiera nagrody, wychodzi i wraca przy następnej roli.
Prywatny krąg przyjaciół – najciekawszym stolikiem w tym roku był bez wątpienia ten przy którym zasiedli Jodie Foster, Mel Gibson i Robert Downey Jr. Wszyscy troje znajdowali się w trudnych momentach swojej kariery i łączy ich zupełnie prywatna przyjaźń. Foster reżyserowała Downeya w czasach kiedy trudno go było wyciągnąć z przyczepy z powodu nadmiaru wszelkiego rodzaju używek, Gibson zatrudnił Downeya kiedy ten nie miał szans na żadną pracę. Z Foster Gibson grał w Mavericku i od tamtego czasu się przyjaźnią. Patrząc na całą trójkę widać było prywatne towarzystwo na publicznej imprezie przy czym wydaje się, że zarówno Foster (która zatrudniła Gibsona gdy nikt nie chciał z nim gadać) jak i Downey starają się zrobić wszystko by jednak pokazać, że z Gibsonem da się rozmawiać. Niektórzy uważają z resztą, że moment w którym Jodie Foster wygłosiła swoja mowę broniącą prywatności (swojej ale chyba nie tylko) za najlepszy moment Globów. Choć zdaniem zwierza show ukradł jej jak zwykle uroczy RDJ, którego na Globach kochają i zawsze chcą widzieć na scenie.
Komedię na Oscary? – rozdzielnie kategorii komediowej i dramatycznej sprawia, że na Globy mają szanse aktorzy, którzy chyba nigdy nie będą mieli szansy na Oscara. Dobrym przykładem jest Hugh Jackaman – jest pewne, że jego rola w Nędznikach przegra z niesamowitą transformacją Daniela Day Lewisa . Zresztą rola w musicalu a rola Lincolna raczej od razu każą przewidzieć wynik. Tymczasem wydaje się, że Hugh Glob się należał bo w poczekalni do większej nagrody stał już od dawna. A na scenie zawsze miło go widzieć, bo to jeden z tych beznadziejnych przypadków mężczyzn absolutnie totalnie zakochanych w swoich żonach, których przemów zawsze słucha się miło choć z lekką nutką zazdrości.
Ty pisz kino Tarantino – kiedy Tarantino wszedł na scenę po swoja nagrodę na sali wybuchły oklaski ale czuć było też nerwowe wyczekiwanie – cóż takiego powie ten geniusz języka potocznego, człowiek który napisał jedne z najlepszych scenariuszy w historii współczesnej kinematografii? Jak można się było domyślać, Tarantino ma koszmarne problemy z wysłowieniem się i cała sala słuchała jego dość pokrętnych podziękowań, zastanawiając się pewnie jak to możliwe że ten człowiek napisał Pulp Fiction. Zdaniem zwierza nie ma tu sprzeczności. Tarantino wydaje się bowiem zupełnie nic nie tracić ze swojego specyficznego charakteru lekko obleśnego gościa pracującego w okolicznej wypożyczalni video, który widział wszystkie filmy. Wszystkie.
Lokalna Meryl Streep – tak można nazwać Claire Danes i jej ciąg zwycięstw na kolejnych ceremoniach rozdania Złotych Globów – Stowarzyszenie Prasy ewidentnie ją uwielbia i dało jej już czwartą statuetkę i chyba trzecią pod rząd. To z resztą ciekawy przypadek aktorki, o której dość długo było cicho a potem wróciła do pierwszej (na razie telewizyjnej ) ligi i okazuje się być lepsza niż kiedykolwiek. Może czas wrócić do wielkiego kina.
Śmiech młodej matki – Adele urwała się z domu na jeden wieczór, zostawiła synka z narzeczonym, założyła ładną sukienkę, wzięła koleżankę i poszły się trochę pobawić. No i Adele wylądowała na scenie ze Złotym Globem – radosna, roześmiana i jakby świadoma surrealizmu całej sytuacji. Dawno nie widziałam kogoś kto tak fajnie zdawałby sobie sprawę z lekkiego absurdu nadęcia jakie towarzyszy takim nagrodom. Adele to przykład na to, że można chyba pozostać normalnym. Ale trzeba być bardzo utalentowanym.
Wymuszona nieuprzejmość -Tina Fey i Amy Poehler starały się naśladować Rickiego Garvaisa, który wprowadził zwyczaj dowcipnego obrażania aktorów na złotych Globach. O ile jednak w przypadku Garvaisa jego nieuprzejmość wypadała raczej naturalnie o tyle w przypadku znanych z telewizji aktorek ich uwagi wypadły w kilku miejscach naprawdę niegrzecznie (jak przy uwadze o tym jakim koszmarem musiało być małżeństwo z Jamesem Cameronem, czy uwadze do Taylor Swift, która często zmienia chłopaków) Do tego ich udawanie nominowanych w nieistniejących kategoriach było średnio śmieszne a zabierało trochę chwały nominowanym. Co prawda zdarzyło im się kilka śmiesznych momentów ale w większości przypadków zwierz miał wrażenie że scenariusz nie jest tak lekki jak w poprzednich latach. Zresztą dowcipy rzucane ze sceny były zazwyczaj średnie i właściwie najlepiej sprawdził się naturalny urok prezenterów – a jeśli o ten chodzi to wydaje się, że na takich imprezach nikt nie bawi się lepiej od Clooneya i Roberta Downeya Jr. Obaj prezentują ten sam typ człowieka, którego albo wszyscy znają albo chcą poznać.
Nie Benedict, tym razem nie – nominowany do złotego Globa Benedict Cumberbatch statuetki nie otrzymał, ale nie stroimy fiochów bo jak na aktora, którego nazwisko jeszcze niedawno było zbyt trudne do przeliterowania dla większości ludzi związanych z show biznesem to i tak bardzo wysoko. Jeszcze dostanie worek nagród. Tylko trzeba poczekać.
Wystarczy panie Spielberg – Lincoln Spielberga nie zgarnął worka nagród. Paradoksalnie szkodzi mu trochę fakt, że wszyscy chcą za wszelką cenę udowodnić, że Spielberg nie ma monopolu na kręcenie wzruszających historycznych filmów, które z automatu są nominowane i dostają nagrody.
Jak widzicie po powyższych uwagach trafił nam się pasjonujący rok bez faworyta. Rozkład nagród wskazuje co prawda na Argo ale Ben Affleck nie jest nominowany za reżyserię do Oscara. Poza tym w tym roku trochę się nominacje rozjechały. Zwierz lubi takie lata i lubi kiedy naprawdę wydaje się, że nie wiadomo kto wygra. Co prawda oznacza to rok bez arcydzieła czy wielkiej roli, ale dla widza Oscary i inne ceremonie rozdania nagród robią się dzięki temu zdecydowanie ciekawsze. A co do wróżb na przyszłość to do zobaczenia po BAFTACH.??