Home Seriale Ten serial z kobietami na okładce czyli o „Słodkich Magnoliach”

Ten serial z kobietami na okładce czyli o „Słodkich Magnoliach”

autor Zwierz
Ten serial z kobietami na okładce czyli o „Słodkich Magnoliach”

Kilka dni temu moja znajoma z Facebooka poleciła serial „Słodkie Magnolie” wszystkim tym, którzy lubią atmosferę trochę jak z filmów Hallmarku czy produkcji w stylu „Virgin River”. Przyznam szczerze, że trochę mnie to zachęciło, bo co pewien czas mam ochotę obejrzeć serial gdzie wszyscy są ładni i znajdują czas by napić się raz w tygodniu alkoholu z koleżankami. Przyznam szczerze nie byłam do końca przygotowana na serial, który budziłby tyle moich sprzecznych uczuć.

 

Zdjęcie:ELIZA MORSE/NETFLIX

 

Zacznę od tego, że jeśli jesteście przyzwyczajeni do poetyki produkcji Hallmarku to poczujecie się w tym serialu jak w domu. Wszystko tu jest śliczne, wypucowane, pięknie amerykańskie a bohaterowie często mówią sobie wzajemnie rzeczy absolutnie oczywiste. To taki świat w którym nikt nigdy nie przeklina, a szczytem tego co zobaczysz na ekranie jest pocałunek – wszystko zaś inne pozostanie z dala od wstydliwego oka kamery. Wszystkie dowcipy brzmią tu nienaturalnie, a każdą emocję, pozytywną lub negatywną da się oddać w krótkim montażu do odpowiedniej melodii. Dramaty są z rzędu tych największych – tu umiera dostawca najlepszych truskawek, tam wiatr przewróci drzewo przed budynkiem zaraz przed otwarciem lokalnego SPA. Ponieważ oglądamy bohaterki i ich dzieci, to w życiu młodych ludzi też mamy kluczowe wydarzenia jak mecz w baseball, szkolna potańcówka czy przedstawienie.

 

Tym co jest ciekawe, to, że w tym świecie jak z pocztówki twórcy zdecydowali się rozegrać wątek niby ograny – jedna z trzech przyjaciółek, przechodzi przez rozwód. Jej mąż, lekarz, nie tylko wdał się w romans z pielęgniarką, ale co więcej pielęgniarka jest teraz w ciąży, i oboje planują ślub. Niby nie ma tu nic czego nie byłoby wcześniej, w licznych serialach, ale z braku laku produkcja poświęca tej sytuacji sporo miejsca. Rozwód jest problemem dla wszystkich – żony, męża i dzieci. To też niby nie dziwi, ale zwykle niewierni mężowie znikają z horyzontu w chwili w której bohaterka podpisze papiery rozwodowe. Tu były mąż pozostaje wciąż w obwodzie, ze swoją narzeczoną, która za wszelką cenę stara się być dobrą macochą, co nawet jej się niekiedy udaje. Tym co mnie w tym wątku najbardziej zaintrygowało, to mieszane uczucia jakie mają wszyscy zaangażowani w sprawę. Pielęgniarka, nowa narzeczona bohatera wcale nie jest taka szczęśliwa w tym związku. Dzieciaki są złe na ojca że je zostawił ale jednocześnie wciąż zabiegają o jego uwagę. Nawet nasza bohaterka, która stoi na progu nowego związku z trenerem swojego syna, nie jest do końca przekonana, że totalne wykreślenie męża ze swojego życia to dobry pomysł.

 

Zdjęcie: ELIZA MORSE/NETFLIX

 

Serial trochę mimowolnie tworzy całą galerię postaci, których nie da się po prostu lubić albo nie lubić. Wspomniana rozwódka, Maddie, w zamyśle scenarzystów pewnie miała być słodka i urocza. Ale w serialu wychodzi z niej kobieta, która ma olbrzymią potrzebę kontroli. W wielu scenach można się zastanawiać czy słusznie wybucha gniewem, i czy jej zachowanie na pewno dobrze wpływa na i tak rozpadającą się rodzinę. Podobnie kolejna z trzech przyjaciółek Dana, właścicielka  restauracji. Oglądanie tego jak układają się jej relacje z córką i podwładnymi jest niekiedy wyjątkowo denerwujące dla widza. Dana to postać napisana tak, że głównie się na wszystkich denerwuje, i nie pozwala skończyć zdania. Ponownie – serial dostrzega, że bohaterka ma postać, ale chyba nikt ze scenarzystów nie zorientował się jak w sumie antypatyczną bohaterkę udało się stworzyć. Ale to paradoksalnie wychodzi serialowi na plus. Dana jest bowiem antypatyczna dokładnie w taki sposób w jaki ludzie są naprawdę, a nie jak planują ich scenarzyści. To nie jest zła osoba, raczej taka z którą nie chciałoby się przebywać. Trzecia z przyjaciółek Helen to w ogóle ciekawa postać bo czasem można odnieść wrażenie, że scenarzyści zapominają, że w ogóle jej wątki powinny mieć jakiś środek. Mój ulubiony wątek z tą bohaterką, prawniczką, ma wyłącznie początek i koniec – kiedy ma ona zdecydować do kogo trafi dwójka osieroconych dzieci. Cały odcinek czekałam na jakiś środek tego wątku ale go nie było. Zresztą sama Helen, ma tu zaskakujące życie uczuciowe, które przeskakuje od samotnego niezależnego życia, do płaczu za tym że partner nie chce z nią założyć rodziny gdzieś tak w tydzień, dwa.

 

Nic jednak nie pobije byłego męża Maddie, Billa a właściwie faktu, że grający go Chris Klein mówi z najbardziej sztucznym i przesadzonym południowym akcentem jaki słyszałam w filmie. To wszystko sprawia, że nie sposób traktować jego postaci poważnie. To jest zresztą postać napisana tak, że widz może się zastanawiać czy przypadkiem ktoś nie zdecydował się wrzucić do tej produkcji karykatury prawdziwego mężczyzny, tak dla własnej zabawy. Poza nim właściwie wszyscy mężczyźni w tym serialu są uroczy, zaangażowani i przystojni (ale urodą programów Hallmarku, która sprawia, że każdy przystojny facet wygląda jak trochę brzydsza i mniej utalentowana kopia jakiegoś hollywoodzkiego gwiazdora, którego nazwiska nie możesz sobie przypomnieć).

 

Zdjęcie: ELIZA MORSE/NETFLIX

 

Tym co moim zdaniem ratuje serial (poza ciekawie niesympatycznymi bohaterkami) są wątki dzieciaków. Głównie dlatego, że są takie… normalne. Przyznam szczerze, że to jest taka całkiem miła odtrutka na wszelkie telewizyjne szaleństwa ostatnich lat. Być może dlatego, że tu nastolatki rzeczywiście grają nastolatki (a przynajmniej obsada wygląda bardzo młodo). Tu do wielkich tragedii należy wysłanie po pijanemu smsa koledze w którym zdradza się zbyt dużo uczuć. Albo fakt, że z powodu rozwodu rodziców trudno się skoncentrować na treningu. Wielkie rywalizacje rozgrywają się pomiędzy tym który dzieciak z drużyny zagra w najbliższym meczu. Najważniejsze wydarzenia roku to szkolne przedstawienie, czy udawany proces. Wredna dziewczyna z klasy ma rodziców, którzy zapracowani nie dostrzegają jej potencjału. Jeśli jakiś dzieciak nie dotrze na lekcje to raczej dlatego, że ma po raz pierwszy złamane serce a nie dlatego, że nie wciska dzieciakom narkotyki pod sklepem, czy pląta się w morderstwo. Codzienność tych dzieciaków ma w sobie coś odświeżającego, a dramat nad źle wysłanym smsem coś co przywołuje jakieś własne wspomnienia. Nawet wzajemne wredne gesty są na poziomie właśnie szkolnym, a nie przestępstw kryminalnych.

 

Nie będę was przekonywać, że „Słodkie Magnolie” to dzieło wybitne, rzekłabym raczej że to jest telewizyjny odpowiednik czytadła które znajduje się w wynajętym pokoju na wakacjach nad morzem i czyta z nudów. Ale jednocześnie w tej skonwencjonalizowanej formie znało miejsce kilka wątków czy scen, które jednak się z konwencji wyłamują. Jak już wspomniałam – mnie osobiście najbardziej podoba się postać ciężarnej pielęgniarki – powodu rozpadu „dobrego małżeństwa”, która w niewielkiej mieścinie musi sobie jakoś znaleźć miejsce. Serial traktuje ją z olbrzymią empatią i właściwie to dzięki niej wyjściowa sytuacja nie wpada w absolutną sztampę. Oczywiście jak mówię – to są przebłyski. Na drugim planie znajdziemy też absolutną sztampę, jak np. typowe dla pozycji tego typu, podejście do osób starszych. W takich produkcjach osoby w pewnym wieku mogą być albo urocze, albo ekscentryczne. Nikt nie ma tu jakiejś daleko idącej podmiotowości. Zawsze mnie to intrygowało, że te produkcje tak źle traktują widzów, którzy chyba najchętniej by je oglądali (bo „Słodkie Magnolie” to jest taki serial, który moim zdaniem spokojnie spodobałby się osobom które już własne dzieci odchowały).

 

Zdjęcia: ELIZA MORSE/NETFLIX

 

Przyznam szczerze, że o ile format 10 odcinkowy sprawdza się przy ciężkich, naładowanych akcją dramatach o tyle przy serialach tego typu, moim zdaniem nie zdaje egzaminu. Historia toczy się tu powoli, a codzienne czynności, randki, szkolne mecze czy wieczory spędzane z przyjaciółkami stanowią kluczowe elementy fabuły. By dobrze się poczuć w tym świecie trzeba spędzić z bohaterkami więcej czasu, poznać więcej postaci na drugim planie, poczuć się w niewielkiej miejscowości jak u siebie. To typowa produkcja, która choć nie jest operą mydlaną, wymaga takiego poczucia, że trwa długo i miasto oraz jego mieszkańcy na nas czekają. Dlatego mam wrażenie, że skoncentrowanie tej opowieści w dziesięciu odcinkach (które zapowiadają bardzo wyraźnie kolejne sezony) nie działa tu na korzyść. Tu akurat lepiej sprawdziłby się dłuższy sezon, czy nawet emisja tydzień po tygodniu. To moim zdaniem zdecydowanie zagrałoby na korzyść produkcji i może ukryłoby nieco jak bardzo nic się w niej poważnego nie dzieje.

 

Serial jest ekranizacją powieści Sherryl Woods, która napisała 110 romansów w tym kilka z serii „Słodkie Magnolie”. Nie czytałam żadnej z nich więc niestety nie powiem wam ani jak daleko sięga serial, ani czy jest wierny materiałowi wyjściowemu. Nie mniej przyznam szczerze, to nie jest produkcja przy której człowiek natychmiast czuje, że musi poznać książki. Rzekłabym nawet, że jest to dokładnie ten rodzaj fabuły, który toleruję w serialu i wydaje mi się nieznośny w literaturze.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online