Home Film Magiczne nudy czyli o “Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledora”

Magiczne nudy czyli o “Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledora”

autor Zwierz
Magiczne nudy czyli o “Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledora”

 

Cześć tu Kasia z przyszłoś­ci (dokład­niej z 2023 roku) — napisałam ten tekst już wiedząc jakie są sytu­acje wokół zarzutów wobec Rowl­ing o trans­fo­bię i dlat­ego nie poszłam na film do kina, czekałam, aż będzie na streamin­gu żeby nie kupować bile­tu do kina. Dziś pewnie nie zobaczyłabym fil­mu też na streamin­gu ani w ogóle. Nie kasu­je jed­nak recen­zji bo zakładam, że ważniejsze od tego co myślę ter­az jest ucz­ci­we pode­jś­cie do tego co robiłam i pisałam kiedyś, żeby nie udawać, że jest się lep­szą osobą niż było.

 

Dłu­go się zas­tanaw­iałam, czy oglą­dać „Tajem­nice Dum­b­le­do­ra” – ser­ię, która borykała się z tylo­ma prob­le­ma­mi, że aż trud­no uwierzyć, ale ostate­cznie – kiedy trafiły na HBO Max – uznałam, że jestem całkiem ciekawa jak się ta mag­icz­na saga kończy. Poświę­ciłam więc dwie godziny i mogę wam powiedzieć, że ten film powinien być omaw­iany na jakichś zaję­ci­ach z scenopis­arst­wa. Bo rzad­ko dosta­je­my przykład jak moż­na stworzyć, coś tech­nicznie bard­zo dobrego, co nie jest w stanie sobie poradz­ić z pod­sta­wowym prob­le­mem – brakiem bohatera.

 

Kiedy „Mag­iczne Zwierzę­ta i jak je znaleźć” pojaw­iły się jako seria fil­mowa moż­na było pode­jrze­wać, że głównym bohaterem będzie Newt Ska­man­der – zoolog stworzeń mag­icznych, człowiek nieco nieśmi­ały i wyco­fany, grany, nie bez sporej dozy uroku przez Eddiego Red­mayne. Szy­bko się jed­nak okaza­ło, że Newt z postaci pier­ws­zo­planowej zaczął się prze­suwać na dru­gi plan. Podob­nie tytułowe mag­iczne zwierzę­ta, właś­ci­wie przes­taną intere­sować twór­ców i z obiet­ni­cy podróży, w której kluc­zowa będzie mag­icz­na biolo­gia, niewiele zosta­je. Do grona bohaterów dołącza­ły nowe postaci – niek­tóre na dłużej inne na krócej. Gdy­by prześledz­ić całą ser­ię moż­na by dojść do wniosku, że co film próbu­je się ona nieco wymyślić na nowo i jed­ny­mi w miarę spójnie przed­staw­ianym bohaterem jest Jacob Kowal­s­ki, sym­pa­ty­czny piekarz, który zaplą­tał się w mag­iczną intrygę. Poza tym jed­nak — właś­ci­wie co film poz­na­je­my nowych bohaterów, niekoniecznie pamię­ta­jąc o starych.

 

 

Zwłaszcza pomiędzy drugą a trze­cią częś­cią widać poważną zmi­anę jaką jest drasty­czne ogranicze­nie postaci Tiny Gold­stein, która w pier­wszych dwóch częś­ci­ach była zde­cy­dowanie kluc­zową bohaterką. Plot­ki mówią, że ogranicze­nie tej postaci do zaled­wie dwóch krót­kich scen w częś­ci trze­ciej wiąza­ło się z kry­tyką wypowiedzi Rowl­ing przez Kather­ine Water­ston (gra­jącą rolę Tiny) ale nie wiem do jakiego stop­nia jest to praw­da. Z całą pewnoś­cią – ten brak się odczuwa, zwłaszcza, że jest dla tej bohater­ki miejsce – po pros­tu przed­staw­ia się nam nową kobiecą bohaterkę, która wyraźnie wypeł­nia tą lukę. Inna sprawa — są bohater­ki, które wciąż w filmie są  — jak Quee­nie — ale ich wątek wyda­je się napisany do połowy — po pier­wszych dwóch fil­mach, które budowały poważny kon­flikt, nagle w trze­ciej pro­dukcji wszyscy o wszys­tkim stosown­ie zapom­i­na­ją i nie ma się czym prze­j­mować. Widz, który nastaw­iał się na jakieś poważniejsze kon­frontac­je może być poważnie rozczarowany.

 

Nie chodzi jed­nak tylko o pojaw­ia­jące się czy znika­jące postaci – po pros­tu w tym filmie mamy wielu bohaterów, ale z nikim nie mamy okazji spędz­ić więcej cza­su. Ostate­cznie każ­da z postaci jest tylko pośpiesznie nakreślona i nawet nie mamy cza­su zaan­gażować się emocjon­al­nie w ich przeży­cia i kon­flik­ty. Co więcej – nawet ci bohaterowie, którzy mają rozbu­dowaną przeszłość Cre­dence (grany przez Ezrę Millera) kręcą się gdzieś na drugim planie i w sum­ie ma się wraże­nie, że cokol­wiek nam o nich opowiedziano wcześniej nie ma więk­szego znaczenia. Sam Miller też pojaw­ia się właś­ci­wie na mar­gin­e­sie fil­mu, niewiele mówi, a jego bohater bardziej się po pro­dukcji snu­je niż odgry­wa kluc­zową rolę. Do tego stop­nia, że widz słusznie może się zas­tanaw­iać – czemu poświę­cil­iśmy mu wcześniej tyle cza­su sko­ro ostate­cznie nie jest aż tak ważny (w sum­ie potrzeb­ny tylko do kole­jnego plot twistu).

 

 

To wszys­tko spraw­ia, że trwa­ją­cy niemal dwie i pół godziny film jest po pros­tu nud­ny. Tak są poje­dyn­ki, akc­ja przenosi się z Berli­na do Bhutanu. Wszyscy wyglą­da­ją wspaniale, oglą­damy zak­lę­cia, mag­iczne zwierzę­ta, przedzi­wne budyn­ki i wspani­ałe przyję­cia – ale nie ma żad­nego momen­tu, w którym widz mógł­by się poczuć jakoś głę­biej zaan­gażowany w his­torię. Dru­ga część – która była pod wzglę­dem prowadzenia nar­racji czystym chaosem, miała jed­ną przewagę. Twór­cy zad­bal­ibyśmy przy­na­jm­niej mogli poz­nać argu­men­tację Grindel­wal­da i zobaczyć jak budu­je on przed swoi­mi wyz­naw­ca­mi wiz­ję mag­icznej przyszłoś­ci. Część trze­cia nie chce się za bard­zo baw­ić w poli­ty­czne niuanse, więc nawet te aspekt poli­ty­czny – który potenc­jal­nie miał czynić ser­ię ciekawą odpa­da. Jest co praw­da pew­na sug­es­tia odnośnie tego – co się dzieje kiedy pop­ulizm spot­ka się z demokracją, ale najwyraźniej jesteśmy w takim momen­cie gdzie najłatwiej szy­bko rozwiązać dość niem­rawą sztuczką i kon­frontacją która ma mniej energii niż mecz Qudditcha

 

Dosta­je­my więc film, który właś­ci­wie nie wie co chce nam zaofer­ować. Nie jest to przy­godowa wyprawa w świat magii – za dużo tu prze­mo­cy, spisków, staw­ki są dość wysok­ie i mroczne. Nie jest to jed­nak też jakaś głęb­sza reflek­s­ja nad naturą demokraty­cznych wyborów czy budowa­nia pop­u­larnoś­ci przez despotów – to też w sum­ie jest mało intere­su­jące. Być może była­by to niezła opowieść o tym jak ludzie, których kochamy mogą się okazać naszy­mi najwięk­szy­mi wroga­mi – ale to wyma­gało­by od Warn­er Bros zro­bi­enia fil­mu, gdzie rozmów Dum­b­le­do­ra z Grinde­wal­dem nie da się szy­bko wyciąć na potrze­by tych rynków, gdzie na takie treś­ci nie ma miejsca.

 

I tak zosta­je­my z filmem, który jest bard­zo piękny, ale właś­ci­wie jego oglą­danie jest męczące. Cały czas coś się dzieje, ale ponieważ znamy już wynik tej kon­frontacji, a nie mamy żad­nej postaci, której moglibyśmy szcz­erze kibi­cow­ać, to człowiek czu­je się zmęc­zony kole­jny­mi eta­pa­mi nie aż tak bard­zo skom­p­likowanego planu. Ponown­ie – pod wzglę­dem pro­duk­cyjnym – film jest znakomi­cie zre­al­i­zowany – widać, że z każdym rok­iem tworze­nie mag­icznego świa­ta przy­chodzi nam coraz łatwiej. Efek­ty robią wraże­nie, zwierzę­ta są słod­kie i nawet osa­da aktors­ka daje sobie radę. Jude Law jest bard­zo dobrym młodym Dum­b­le­dorem bo choć nie wyglą­da tak jak­byśmy się spodziewali to jest w nim ta nieco pysza­łkowa­ta pewność siebie, która spraw­ia, że rzeczy­wiś­cie na ekranie widz­imy Dum­b­le­do­ra. Mads Mikkelsen może nie jest ide­al­nym odtwór­cą roli Grinde­wal­da ale nie ukry­wam – niesamowicie pod­nosi wartość este­ty­czną fil­mu. Eddie Red­mayne może nieco za bard­zo się kuli jako Newt – miałam niekiedy wraże­nie jak­by starał się spraw­ić, że zapom­n­imy, ze w ogóle jest zaan­gażowany w ten pro­jekt. Najlepiej chy­ba wypa­da Dan Fogler jako Kowal­s­ki – niesie na swoich ramionach cały humor tego fil­mu a ma też całkiem spoko włas­nego uroku.

 

 

Seria o „Fan­tasty­cznych Zwierzę­tach” dowodzi moim zdaniem, że zan­im pode­jmie się decyz­je o tym by zaro­bić jeszcze więcej na raz stwor­zonym świecie trze­ba się bard­zo zas­tanow­ić – co zde­cy­dowało o jego sukce­sie. Nie mam wąt­pli­woś­ci, że seria o Pot­terze przede wszys­tkim zadzi­ałała dlat­ego, że miała dobrze rozpisaną trójkę głównych bohaterów – która dla młod­szych i starszych czytel­ników była niekiedy ważniejsza niż cały mag­iczny świat. Bez dobrze napisanych bohaterów, nawet w mag­icznych świat­ach trud­no wzbudz­ić emoc­je. Serii fil­mowej nie poma­ga też, że została całkowicie odda w ręce nie aż tak dobrego reży­sera. David Yates krę­ci swo­je filmy w taki sposób, że właś­ci­wie nie odbi­ja się na nich stem­pel autorskiego sty­lu – są taki­mi pro­dukc­ja­mi, które łat­wo się rozmy­wa­ją w pamię­ci. Nie jest przy­pad­kiem, że wid­zowie jako ulu­bione częś­ci fil­mowego Pot­tera częs­to wskazu­ją te które pow­stały zan­im Yates został główny reży­serem serii. Powierze­nie trze­ciego fil­mu o Pot­terze Alfon­so Cuaronowi zaowocow­ało sporym sukce­sem. Mam jed­nak wraże­nie, że Yates ma jed­ną zaletę – jest bardziej zależny od pro­du­cen­tów niż reżyser, który jest znany z wielu innych pro­jek­tów. A ta nowa seria w świecie Magów ma pos­mak pro­jek­tu, przy którym najwięcej ma do powiedzenia producent.

 

Jak pode­jrze­wam, liczne zmi­any jakie prze­chodz­iła seria z odcin­ka na odcinek (nie chodzi mi o obsadę, ale o to czy środek ciężkoś­ci nar­racji) to pró­ba napraw­ia­nia czegoś co nie zadzi­ałało. Wid­zowie nie zakochali się w tej serii, nie zaczęli się utożsami­ać z bohat­era­mi, pró­ba rozsz­erzenia mag­icznego świa­ta o Stany Zjed­noc­zone okaza­ła się mniejszym sukce­sem niż moż­na się było spodziewać. Okaza­ło się, że nie wystar­czy po pros­tu przyk­leić do czegoś mar­ki Pot­tera by pieniądze popłynęły sze­rokim nurtem (co powiedzi­awszy – nie jest tak, że nic nie zaro­biono, ale spodziewano się bez porów­na­nia więcej). Co w sum­ie trochę cieszy – pokazu­je, że jed­nak pewne cyn­iczne pró­by wyciąg­nię­cia kasy od fan­do­mu nie przy­chodzą tak łat­wo. Że trze­ba mieć coś do opowiedzenia by por­wać ludzi. I że nie moż­na zaplanować sukce­su chao­ty­cznej i dość miernej try­logii fil­mowej tylko dlat­ego, że inna his­to­ria dobrze zaro­biła. Mam wraże­nie, że wid­zowie okaza­li się jed­nak odrobinę bardziej wyma­ga­ją­cy niż się spodziewano.

 

 

Ter­az kiedy fil­mowa seria plus minus dobrnęła do koń­ca (zakończe­nie ma jed­nak takie, ze potenc­jal­nie moż­na krę­cić dalej) jestem ciekawa co zro­bią ludzie z Warn­er Bros. Z jed­nej strony mają w zapasie jeszcze potenc­jal­nie dwa filmy (seria miała mieć pięć) z drugiej – chy­ba już wszyscy są trochę zmęczeni tymi fil­ma­mi. Stąd pytanie – czy będziemy jeszcze wracać do tej his­torii – zas­tanaw­ia­jąc się raz na kil­ka lat – co właś­ci­wie wydarzyło się w poprzed­nim odcinku, czy WB dojdzie do wniosku, że czas na nowy pro­jekt. Nie mam bowiem wąt­pli­woś­ci, że potenc­jału zaro­bi­enia w kinie na Pot­terowym wiecie WB tak łat­wo z rąk nie wypuś­ci. Pytanie tylko – za ile lat skończą się ci, którzy czu­ją, że muszą te fil­mu obe­jrzeć. Bo może się okazać, że kura znoszą­ca złote jaj­ka nie jest stworze­niem mag­icznym i nieśmiertelnym.

0 komentarz
6

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online