Home Film O Hela, straciłaś przyjaciela czyli Thor: Ragnarok (bez spoilerów)

O Hela, straciłaś przyjaciela czyli Thor: Ragnarok (bez spoilerów)

autor Zwierz
O Hela, straciłaś przyjaciela czyli Thor: Ragnarok (bez spoilerów)

MCU nie daje nam już innowa­cyjnych filmów. Więcej, nie daje już nawet filmów w których cokol­wiek może nas naprawdę zaskoczyć. W sum­ie tłuczemy plus minus tą samą his­torię w kole­jnych odsłonach już od dobrych paru lat. Żeby jakoś zatrzy­mać entuz­jazm widzów trze­ba coś wymyślić. Guardians of the Galaxy pod­powiadali, że filmy super bohater­skie są bardziej strawne jeśli są pod­lane odpowied­nią iloś­cią humoru. Thor: Rag­narok pod­powia­da że być może kręce­nie komedii jest w ogóle lep­szym pomysłem niż baw­ie­nie się w kino super bohater­skie. Wpis nie zaw­iera spoilerów.

Nikt nie broni trak­tować Thor: Rag­narok poważnie, w końcu niby wszys­tko jest tu na miejs­cu. Nasz główny bohater powraca po stoc­zonej (kole­jnej zwycięskiej) walce do Asgar­du by zde­maskować Lok­iego (który pod koniec poprzed­niego fil­mu zajął miejsce Ody­na), wybrać się na poszuki­wanie ojca, poz­nać nowe zagroże­nie – Helę swo­ją przy­rod­nią siostrę i zde­cy­dować się staw­ić mu czoła. Tym razem prob­le­mem nie jest doras­tanie do odpowiedzial­noś­ci, ale po pier­wsze – poz­nanie swoich prawdzi­wych mocy, a po drugie – w ogóle dostanie się na miejsce ostate­cznego star­cia. Thor trafia bowiem na Sakaar, plan­etę która skła­da się głównie ze śmieci. Tu zna­j­du­je sojuszników i musi staw­ić czoła Heli. Czyli znów dobrze znany nam schemat. Zwierz chy­ba niko­go tu jakoś niesły­chanie nie zaskoczy stwierdze­niem, że ta poważ­na linia fab­u­lar­na roz­gry­wa się dość sztam­powo i stanowi wyraźny pomost pomiędzy kole­jny­mi ele­men­ta­mi dużej fabuły MCU.

 

Thor pro­mu­je eko­log­iczną postawę — po stra­cie mło­ta korzys­ta ze zbroi z demo­bilu. Bra­wo Thorze dzię­ki takiej postaw­ie jest mniej śmieci w galaktyce!

Patrząc na pom­niejsze wydarzenia fil­mu nie ma wąt­pli­woś­ci że nad­chodzą­ca wiel­ka pro­dukc­ja – Infin­i­ty War sporo sko­rzys­ta na tym co wydarzyło się w Thor: Rag­narok.  Zresztą jeśli mowa o poważniejszej stron­ie fil­mu – to jed­na z niewielu pro­dukcji w której może­my zauważyć prawdzi­we, duże kon­sek­wenc­je zdarzeń. Filmy MCU mają z koniecznoś­ci, skłon­ność do wraca­nia do mniej więcej sytu­acji wyjś­ciowej. Tzn. bohaterowie mogą być w nieco innym układzie niż doty­chczas ale wcześniej czy później wiemy, że mogą pokon­ać zło i wró­cić do super­boahterowa­nia. W przy­pad­ku Thor: Rag­narok kon­sek­wenc­je wydarzeń z  udzi­ałem Heli wyda­ją się jed­nak nieco bardziej dalekosiężne – poko­nanie zła nie oby­wa się bez sporej ofi­ary, a nie wszys­tkie rany szy­bko się goją. Zwier­zowi to się spodobało, choć co ważne – nie jest to szczegól­nie nachalne przesłanie pro­dukcji. Zresztą w ogóle jeśli chodzi o poważniejsze przesłanie to film raczej się z nim bard­zo nie pcha.

 

Jak to było… “proszę pod­ciąć tylko końcówki?”

 

Dlaczego? Bo Thor: Rag­narok jest zde­cy­dowanie komedią. Może kos­miczną komedią akcji ale komedią. I to co więcej, niesły­chanie zabawną. Tai­ka Wait­i­ti (kto by pomyślał, że reży­serzy staną się głównym pro­duk­tem eksportowym Nowej Zelandii obok wełny) w sposób bard­zo prze­myślany i bard­zo sprawny nakrę­cił komedię z mnóst­wem improw­iz­owanych dialogów (Imdb poda­je że było to nawet 80% dialogów na planie). Komedię miejs­ca­mi absurdal­ną, miejs­ca­mi błyskotli­wą. Opier­a­jącą się w dużym stop­niu na możli­woś­ci­ach aktorów. Wyszło doskonale. Dlaczego? Ot np. sce­na w której Thor wal­czy na are­nie z Hulkiem. To co dzieje się wtedy na twarzy Toma Hid­dle­stona – nawet bez jed­nej lin­ij­ki dia­logu, to kome­diowe zło­to. Dow­cip jest tu opar­ty tylko o zabawną frazę (ta też się oczy­wiś­cie pojaw­ia) ale o dość krępu­jącą sytu­ację. Ostate­cznie bowiem nie tylko na dow­cip­nych one­lin­er­ach da się zbu­dować zabawny film (czego chy­ba nie do koń­ca zrozu­mieli twór­cy drugiego Guardians of the Galaxy). Inna sprawa, ten komizm się jed­nak różni. Cza­sem chodzi o zabawną lin­ijkę tek­stu, cza­sem o mimikę (uśmiech Tho­ra jest prze­cu­d­owny), cza­sem o wspom­nienia z dziecińst­wa, cza­sem o to jak skom­p­likowane są relac­je w rodzinie Tho­ra. Te ele­men­ty komiz­mu – od „dostał piłką po głowie”, przez ‘to kole­ga z pra­cy” po „W dziecińst­wie zawsze chci­ałem być Walkirą”, nigdy nie popada­ją w taki głu­pawy rechot. Chy­ba najlepiej humor tego fil­mu obrazu­je Korg. Wiel­ki kos­mi­ta zro­biony z kamieni, sil­ny, z duszą rewolucjon­isty. A jed­nocześnie bard­zo sym­pa­ty­czny, delikat­ny i przy­ja­ciel­s­ki. W sum­ie nikt w tym filmie nie jest dup­kiem. Wszyscy są mniej lub bardziej możli­wi do pol­u­bi­enia. Zwierz musi wam powiedzieć – lubi takie filmy. Bo lubi sym­pa­ty­zować z bohaterami.

 

Uprze­jmie proszę o powołanie komisji do spraw skróce­nia włosów Lok­iego w kole­jnych fil­mach o Thorze. To coś co umarło na głowie Toma Hid­dle­stona zasługu­je na god­ny pochówek.

 

Właśnie sko­ro przy bohat­er­ach jesteśmy. To chy­ba tak naprawdę dopiero pier­wszy film o Thorze w którym Thor naprawdę jest głównym bohaterem. Doty­chczas – kiedy na pier­wszy plan wysuwały się jego emocjon­alne poty­cz­ki z Lokim i wtedy nagle okazy­wało się, że Loki – przy­na­jm­niej zdaniem fanów kradł Thorowi film. Tu nie ma na to miejs­ca. Po pier­wsze – naresz­cie Thor jest na pier­wszym planie i zarówno aktorsko jak i fab­u­larnie to zde­cy­dowanie jego film. Loki po pros­tu nie ma miejs­ca by go mu zabrać.  Po drugie – od momen­tu obsadzenia Chrisa Hemswortha w roli Tho­ra było jasne że to aktor który umie być zabawny – ale tu w komedii naprawdę rozk­wi­ta i w sum­ie tworzy dużo lep­szy obraz swo­jej postaci niż w poprzed­nich fil­mach. Zresztą udało się tu zro­bić coś co w poprzed­nich fil­mach słabo wychodz­iło. To znaczy od pier­wszego fil­mu mieliśmy oglą­dać jakąś przemi­anę i doras­tanie Tho­ra. Tym­cza­sem dopiero tu zwierz miał wraże­nie, że udało się jakoś real­nie bohat­era zmienić – cho­ci­aż­by przy­pom­nieć wid­zom, że mocą Tho­ra nie jest rzu­canie młotem a władanie piorunami.

Ten niezręczny moment kiedy ori­en­tu­jesz się, że być może powinieneś naty­ch­mi­ast zmienić plan­etę na której przebywasz

 

Tu następu­je ten moment kiedy Zwierz musi napisać o obsadzie. Ogól­nie zdaniem zwierza – nikt nie odsta­je. I wszyscy zasługu­ją na wzmi­ankę. Zaczni­jmy od wspom­ni­anego już Hemswortha, który naresz­cie spraw­ia wraże­nie jak­by grał swo­ją rolę całkowicie kom­for­towo. Jego Thor jest zabawny, odrobinę niepo­rad­ny, częs­to zbyt pory­w­czy i wściekły. Ale jed­nocześnie, jest taki miły i fajny – czy to wtedy kiedy mówi o tym jak bard­zo kochał swój młot, czy kiedy w końcu godzi się z fak­tem, że Loki jest Lokim i nic tego nie zmieni. Cud­owne są roz­mowy Tho­ra zarówno z Hulkiem jak i z Ban­nerem, roz­mowy które pokazu­ją, że być może Thor nigdy nie był najlep­szym negoc­ja­torem. Zwier­zowi podo­ba się też bard­zo nowy wygląd bohat­era – bo rzeczy­wiś­cie peru­ka zaczęła już trochę Thorowi nie pasować, a jego nowy strój uwol­nił bohat­era w końcu od este­ty­ki z pier­wszego fil­mu. Ogól­nie zwierz miał wraże­nie jak­by Hemsworth się doskonale baw­ił swo­ją rolą, a jed­nocześnie dawał nam dużo prawdzi­wszego Tho­ra niż kiedykol­wiek wcześniej.

 

Spoko­jnie Zwierz mógł­by się na Hal­lowen prze­brać za Helę. Wystar­czyło­by żeby nałożył odrobinę eye­lin­era. Efekt smut­nej pandy Zwierz osią­ga po dziesię­ciu min­u­tach. Inna sprawa — stylówka na emo siostrę jest słusz­na. Czy jest coś bardziej emo niż śmierć?

 

Ter­az dwa słowa o Lokim. Po pier­wsze – czy może­my stworzyć ogól­noświa­towy komitet na rzecz obcię­cia włosów Lok­iego? Ta peru­ka w której gania Hid­dle­ston robi się z fil­mu na film coraz paskud­niejsza. Sam Loki jest tu dokład­nie taki jaki być powinien. Z jed­nej strony domyślamy się, że musi­ał użyć całego swo­jego wdz­ięku by na planecie na której możesz być albo glad­i­a­torem albo poży­wie­niem stać się dworza­ninem, z drugiej – to wciąż bohater który w sum­ie chce tego by brat go szanował a lud Asgar­du kochał jak zbaw­cę. Hid­dle­ston osią­ga szczy­ty robiąc miny w cza­sie wal­ki Tho­ra, ale to zde­cy­dowanie nie jest jego film. I dobrze bo w sum­ie  Zwierz odniósł wraże­nie że ta postać zyski­wała zbyt dużą wagę w MCU. Co nie zmienia fak­tu, że zwierza bawi fakt, że w sum­ie jest Loki postacią która nigdzie nie może czuć się bez­piecznie bo tylu sobie naro­biła wrogów.

 

Zwierz nie jest pewien czy Jeff Gold­blum gra w tym filmie czy tylko krę­ci się po planie ciesząc się, że ma takie ładne nowe ciusz­ki. Inna sprawa — czy może­my ofic­jal­nie uznać Gold­bluma za moc­nego kandy­da­ta w konkur­sie na najlepiej starze­ją­cych się aktorów w Hol­ly­wood? Zwierz ma wraże­nie, że aktor w pewnym momen­cie po pros­tu doszedł do pewnego momen­tu w pro­ce­sie starzenia się po czym mu się znudziło.

Zwierz zaskocze­niem przeczy­tał, że Hela – Bogi­ni śmier­ci i sios­tra Tho­ra jest pier­wszą kobiecą antag­o­nistką w fil­mach Mar­vela. Co ciekawe, zdaniem zwierza, prob­lem z Helą jest taki, że choć jej metody są niedo­puszczalne, to w sum­ie  ma ona sporo racji. Rzeczy­wiś­cie jest córką Ody­na, rzeczy­wiś­cie została wyg­nana (Odyn musi­ał czy­tać jak­iś bard­zo sła­by podręcznik rodzi­cielst­wa sko­ro jedynym dzieck­iem którego nigdy nie wyg­nał był Loki) i rzeczy­wiś­cie należy się jej tron. Jest też prawdą, że może się czuć wyko­rzys­tana, a przy­na­jm­niej zran­iona tym, że jej włas­ny ojciec popraw­ił his­torię. Zresztą motyw popraw­ia­nia his­torii i wyka­sowywa­nia z niej tego co aku­rat nie pasu­je do współczes­noś­ci jest całkiem niezłym przy­tykiem pod adresem współczes­nych potęg. Zwłaszcza kolo­nial­nych. Wszak jak Hela ład­nie zauważa rozglą­da­jąc się po Asgardzie „Skąd wzięło się to zło­to” jak nie z cier­pi­enia, krwi i łez. Asgard jawi się tu więc jako taka kolo­nial­na potę­ga, która co praw­da ter­az żyje w poko­ju, ale zan­im zaczęła obwoły­wać się opiekunem licznych światów i wymi­arów, najpierw pod­biła je i zagar­nęła bogact­wa. Jak­byśmy to skądś znali. Co praw­da prob­lem z Helą jest taki, że jej rewiz­jonizm his­to­ryczny przewidu­je powrót do trady­cji hege­mona pod­bi­ja­jącego kole­jne kolonie ale poza tym ma ona naprawdę sporo racji. Zwierz cieszy się, ze postać zagrała Cate Blanchett. Już pomi­ja­jąc fakt, że była po pros­tu cud­own­ie królews­ka czy majes­taty­cz­na to do tego po pros­tu widać że doskonale się baw­iła. Inna sprawa – takich ról w fil­mach akcji zwyk­le nie dosta­ją uznane aktor­ki dra­maty­czne koło 50. Zwyk­le dosta­ją jakąś matkę, dorad­czynię czy mądrą kobi­etę. A tym­cza­sem jak widać spoko­jnie mogą w ludzi rzu­cać mil­ionem sztyletów.

 

Małe a cieszy — bohat­era ma zbro­ję. A jako że jest to zbro­ja to zakry­wa jak najwięcej ciała. A nie jak w niek­tórych przy­pad­kach ma wycię­cia to tu to tam.

Jak zwierz pisał w filmie wszyscy są doskon­ali. Oglą­da­jąc Tessę Thomp­son w roli Walkirii zwierz zas­tanaw­iał się nad tym jak pięknym obrazem znaczenia reprezen­tacji w fil­mach było obsadze­nie czarnoskórej aktor­ki w tej roli. Bo spójrz­cie – kiedy Ken­neth Branagh obsadz­ił Idrisa Elbę jako Heim­dal­la, przez social media prze­toczyła się dyskus­ja, że jak to tak, żeby Heim­dall był czarnoskóry. Ale jed­nocześnie – czyniąc tak stworzył kanon, gdzie nie ma jed­nego koloru skóry mieszkańców Asgar­du. Wtedy była dyskus­ja, i niezad­owole­nie, ale otworzyło to każde­mu kole­jne­mu reży­serowi drzwi do obsadza­nia w tych rolach dowol­nych aktorów – bo nie było już drzwi do wyważe­nia. Na tym to pole­ga – dasz choć jed­ną szan­sę i wszys­tko się zmienia. Co do samej Tessy Thomp­son to zwierz bard­zo pol­u­bił jej postać, głównie dlat­ego, że jest bard­zo kom­pe­tent­na i choć z jed­nej strony wpa­da w schemat „jestem żołnierzem który chce zapom­nieć” to z drugiej strony jest dość sym­pa­ty­cz­na – zwłaszcza w sce­nach z Hulkiem/Bannerem. Poza tym nie ma żad­nego wątku roman­ty­cznego ani też czegoś co miała Lady Sif czyli „nie mam wątku roman­ty­cznego ale wszyscy wiemy, że pod­kochu­ję się w Thorze”.

Także ten, Ger­al­ta już chy­ba mamy obsadzonego.

 

Tu wypa­da wspom­nieć o Marku Ruf­fa­lo jako Hulk udowad­nia, że chy­ba jed­ną z najbardziej skan­dal­icznych decyzji w zarządzie Dis­neya było nie danie Hulkowi osob­ne­go fil­mu. Ter­az jest już chy­ba na to trochę za późno, a szko­da. Po pier­wsze, naresz­cie mamy naprawdę takiego Hul­ka na którego zwierz czekał. Mówiąc Hulk to w sum­ie żad­na nowość. Praw­da jest taka, że to jeden z najwięk­szych potenc­jałów tej postaci. Z jed­nej strony jest to wyko­rzys­tane komicznie z drugiej – każe żałować, że pewnie Hulk w pozostałych fil­mach będzie musi­ał głównie miażdżyć. Zwier­zowi podobał się też ten moment kiedy Mark Ruf­fa­lo udowad­ni­ał, że Bruce Ban­ner może nie tylko jest wciąż wściekły ale na pewno wciąż sfrus­trowany. Zwierz naprawdę miał wraże­nie że w końcu – kil­ka filmów później, zobaczył na ekranie takiego Hul­ka którego powinien zobaczyć te lata lata temu kiedy debi­u­tował on na ekranie kin. Robi­e­nie z Hul­ka zupełnie bezmyśl­nej maszyny do bicia, trochę jed­nak zubaża kon­cept tej postaci.

 

Z jed­nej strony Zwierza cieszy ten nowy lep­szy niż kiedykol­wiek Hulk. Z drugiej czu­je niespraw­iedli­wość świa­ta, że nie dostał jeszcze włas­nego osob­ne­go filmu

Dobrze jeszcze kil­ka słów o aktorach dru­go­planowych. Na początek Jeff Gold­blum. Zwierz nadal nie jest pewien czy aktorowi ktoś w ogóle powiedzi­ał, że gra w filmie. Gold­blum jest najbardziej uroczym dzi­wakiem jakiego zwierz kiedykol­wiek widzi­ał w jakimkol­wiek wywiadzie czy talk show. Sporo tego jest w filmie. A jed­nocześnie – dzi­wact­wo Gold­bluma doskonale pasu­je do jego roli rados­nego wład­cy na wielkiej kupie śmieci. Ponieważ plan­e­ta jest chao­ty­cz­na i pozbaw­iona jas­nych do zrozu­mienia zasad, to trud­no się dzi­wić że jej przy­wód­ca spraw­ia wraże­nie, jak­by zawsze myślał o czymś innym.  Zwierz musi też przyz­nać, że nigdy nie myślał, że zobaczy Antho­ny Hop­kin­sa gra­jącego Lok­iego gra­jącego Ody­na. Ale ponieważ zobaczył jest dużo szczęśli­wszy niż kiedykol­wiek wcześniej. I smu­ci go tylko fakt, że Hop­kins dość wyraźnie postanow­ił wyco­fać się na bard­zo dalekie krańce MCU. Warto jeszcze wspom­nieć o Idrisie Elbie który z nar­ra­cyjnego punk­tu widzenia ma tu najwięcej do zro­bi­enia – bez niego całe ratowanie Asgar­du nie miało­by sen­su. Ale jed­nocześnie – zwierz ma wraże­nie, że ktoś dowiedzi­ał się, że w Polsce pod­noszą się głosy że z Idrisa był by świet­ny Ger­alt. Nie ma innego wyjaśnienia dla fak­tu, że bie­ga po filmie w stro­ju w którym spoko­jnie mógł­by wejść na plan wiedźmi­na i nikt by go nie wyprosił. Na koniec jeszcze Karl Urban – w roli która jest trochę komicz­na, trochę schematy­cz­na, trochę wzrusza­ją­ca. I całkiem fajnie zagrana. Żad­nych fajer­w­erków ale akto­ra nie zmarnowano.

Tai­ka Wait­i­ti zro­bił film który jest tak cud­ow­na bom­bonier­ka. Otwierasz a w środ­ku same dobre czeko­lad­ki i nigdy żad­nej z nadzie­niem kokosowym. A jed­nocześnie – nigdy nie jesteśmy do koń­ca przy­go­towani co właś­ci­wie nam zafun­du­je. Najlep­szym przykła­dem jest pojaw­ia­ją­ca się na samym początku fil­mu cud­ow­na sce­na przed­staw­ienia w którym mieszkań­cy Asgar­du odgry­wa­ją szla­chetne czyny Lok­iego z drugiej częś­ci fil­mu. Patrzysz na tych aktorów i rozpoz­na­jesz twarze. Myślisz sobie – sekund­kę czy w tym filmie właśnie reżyser robi sobie dow­cip ze swoich innych filmów, obsady, aktorów itp. A potem już nie myślisz za bard­zo tylko się śmiejesz. Albo kiedy bohaterowie gubią coś w Nowym Jorku i nie może im pomóc nikt inny tylko Strange. Więc na dwie sce­ny pojaw­ia się Cum­ber­batch.  I taki to jest film w którym cza­sem zas­tanaw­iasz się kto poz­wolił na to wszys­tko reży­serowi a potem dochodzisz do wniosku, że może nikt mu nie poz­wolił i to było abso­lut­nie najlep­sze wyjś­cie. Może tak właśnie jest że co pewien czas potrze­bu­je­my reży­serów z zupełnie innej baj­ki. Zresztą w sum­ie powodze­nie Tho­ra: Rag­narok nie powin­no być zaskocze­niem bo praw­da jest taka że Tai­ka Wait­i­ti w sum­ie nie robi złych rzeczy. To taki reżyser który właś­ci­wie zawsze trafia dokład­nie w ten ton który sobie zaplanował. Najwyraźniej tego nawet wyso­ki budżet nie jest w stanie zmienić.

 

Korg to jest taka postać która powin­na być w każdym filmie. Bard­zo sym­pa­ty­czny i życ­zli­wy wiel­ki obcy zro­biony z kamieni, który przy­pom­i­na nam że jeśli chce­my robić rewolucję to trze­ba wydrukować bard­zo dużo ulotek

Warto tu też dodać, że film trochę odpowia­da na wezwanie zwierza odnośnie nos­tal­gii za lata­mi osiemdziesią­ty­mi. Otóż zwierz ma poczu­cie, że dla wielu nos­tal­gia za tym okre­sem w pop­kul­turze najlepiej jest adresowana pro­dukc­ja­mi taki­mi jak Stranger Things – które gra­ją tymi gadże­ta­mi epo­ki. Tym­cza­sem zwierz zde­cy­dowanie woli taką nos­tal­gię, która real­izu­je się w twór­czym i w sum­ie bard­zo współczes­nym naw­iąza­niu do tego co nas baw­iło wtedy kiedy byliśmy młod­si. I taki jest właśnie Thor: Rag­narok – muzy­cznie, este­ty­cznie i pod wzglę­dem pewnych schematów fab­u­larnych umieszcza nas w dobrze nam znanej przestrzeni z dziecię­cych wspom­nień. A jed­nocześnie nie przekracza tej grani­cy kiedy jest to tylko odgry­wanie przeszłoś­ci. I to właśnie zwierz lubi bo wtedy czu­je że może być sen­ty­men­tal­ny bez koniecznego odgry­wa­nia jeszcze raz tego samego. To jest zde­cy­dowanie zabawniejsze.

 

Walkiria — sym­pa­ty­cz­na, kom­pe­tent­na postać z charak­terem która nie ma roman­su. A jed­nocześnie film nie gra tym, że nie ma roman­su. To miłe.

Na koniec zwierz musi wam przyz­nać, że wychodząc z kina zas­tanaw­iał się głównie nad tym dlaczego przy Strażnikach Galak­ty­ki mimo kome­diowego wydźwięku nie baw­ił się dobrze ani na pier­wszej ani na drugiej częś­ci zaś Thor: Rag­narok wywołał jego olbrzy­mi entuz­jazm. Wyda­je mi się, że tak naprawdę to kwes­t­ia odpowied­niego utrzy­ma­nia tonu. W Strażnikach zwierz nie miał wraże­nia, że oglą­da komedię tylko oglą­da film który za wszelką cenę stara się być niepoważny. W Thorze zwierz miał wraże­nie, że oglą­da bard­zo dobrze zre­al­i­zowaną komedię z dobry­mi efek­ta­mi spec­jal­ny­mi i z mnóst­wem bohaterów którzy mają słabość do dzi­wnego mak­i­jażu. Ostate­cznie właśnie ta spójność Tho­ra przekon­ała zwierza do fil­mu. Poza tym – kur­czę miło się cza­sem szcz­erze pośmi­ać z fil­mu. Ale chy­ba najmil­sza Zwier­zowi jest myśl, że Thor: Rag­narok doskonale udowad­nia, że dobry reżyser to dobry reżyser. Bez wzglę­du na to czy robi nis­zową pro­dukcję w Nowej Zelandii czy wysyła Tho­ra na koniec świata.

 

Jak­by nie patrzeć. Jest dobrze.

Ps1: Zwierz z zaciekaw­ie­niem obser­wował w licznych wypowiedzi­ach zmi­anę nar­racji o poprzed­nich fil­mach o Thorze. Otóż zawsze nar­rac­ja była taka że Thor jeden był fajny a Thor dwa to zły film. Zwierz który oso­biś­cie kocha oba z różnych nieo­biek­ty­wnych powodów, ostat­nio dostrzegł, że nar­rac­ja doszła do momen­tu kiedy Thor jeden jest też nieu­danym filmem. Tym­cza­sem aku­rat pier­wszy Thor zro­bił dużo dobrego dla MCU (cho­ci­aż­by w zakre­sie obsady bohaterów), był naprawdę fajny i co najważniejsze – miał tyle Szek­spi­ra ile się da wsadz­ić w taką pro­dukcję. Ogól­nie ciekawe jest to zmieni­an­ie opinii o fil­mach z cza­sem, które zdaniem zwierza częs­to następu­je bez real­nej rewiz­ji tytułu – a częś­ciej dlat­ego, że nasi zna­jo­mi zaczy­na­ją tak mówić i się pow­tarza taką opinię.

Ps2: Ten film ma abso­lut­nie bezw­styd­nie cud­owną ścieżkę dźwiękową.

Ps3: Zwierz ma taki jeden tajny sposób oce­ny filmów. Nieza­leżnie od ich „obiek­ty­wnej” jakoś­ci zwierz zawsze wraca do swoich uczuć pod koniec fil­mu. Jeśli jest mu smut­no, że się już kończy i ma nadzieję na jak najwięcej scen przed końcem – znaczy, że nieza­leżnie od wszys­tkiego było dobrze. I praw­da jest taka, że Thor 3 to chy­ba jeden z dwóch filmów MCU gdzie Zwier­zowi było strasznie przykro że się skończyło.

26 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online