Home Seriale Zbrodnie w najmniejszym mieście czyli “Three Pines”

Zbrodnie w najmniejszym mieście czyli “Three Pines”

autor Zwierz
Zbrodnie w najmniejszym mieście czyli “Three Pines”

Jeśli człowiek może się czegoś nauczyć z seri­ali telewiz­yjnych i cyk­lów krymi­nal­nych to tego, że zbrod­nie wys­tępu­ją na zie­mi punk­towo. Inny­mi słowy — są najwyraźniej takie przestrze­nie, gdzie zło dzi­ała wyjątkowo akty­wnie. I częs­to są to miejs­ca na pier­wszy rzut oka niewielkie i idyl­liczne. Nikt chy­ba nie odważył­by się kupić domu w hrab­st­wie Mid­so­mar, i nikt nie powinien zas­tanaw­iać się czy nie przeprowadz­ić się do niewielkiej miejs­cowoś­ci „Three Pines”, w której nikt nie może być pewny, że doży­je dnia następnego.

 

Muszę przyz­nać, że nic mnie tak nie zaskoczyło jak pojaw­ie­nie się seri­alu „Three Pines” w Polsce na HBO Max. Moje zaskocze­nie nie wyni­ka, z tego, że ser­i­al w ogóle do Pol­s­ki dotarł, ale z tego, że nie jest na Ama­zon Prime. Bo to jest kopro­dukc­ja Ama­zon. Ilekroć wyda­je mi się, że już zała­pałam, jak dzi­ała dys­try­buc­ja w świecie plat­form streamin­gowych tylekroć okazu­je się, że to wszys­tko jest bardziej skom­p­likowane. Nie ma jed­nak co narzekać — HBO aku­rat ma w Polsce nieco więcej odbior­ców więc być może więcej osób dowie się o tej całkiem ciekawej produkcji.

 

Isabel Deroy-Olson as Kara Two-Rivers

 

Three Pines” to adap­tac­ja powieś­ci Louise Pen­ny, która spec­jal­izu­je się w czymś co ma nawet nazwę — „cosy cirme”. To zestaw­ie­nie his­torii, które na pier­wszy rzut oka są sym­pa­ty­czne i takie „przy­tu­la­jące” czytel­ni­ka ze zbrod­nią, która czai się pod powierzch­nią. W his­to­ri­ach tych nie ma dużo prze­mo­cy czy sek­su, ale jest duży nacisk na budowanie relacji pomiędzy posta­ci­a­mi.  Tu mamy więc niewielkie mal­own­icze miasteczko w kanadyjskim Que­be­cu. Mieszkań­cy są na pozór całkiem sym­pa­ty­czni, nieco eks­cen­tryczni i z całą pewnoś­cią nie zdol­ni do zbrod­ni. Przy­na­jm­niej do cza­su, kiedy zbrod­nia się pojaw­ia. A sko­ro jest już morder­st­wo to musi być detek­tyw — i to nie byle jaki, tylko skłon­ny do reflek­sji i rozważań nad naturą człowieka inspek­tor Armand Gamache. Mamy więc klasy­czną opowieść, w której kluc­zowe są przede wszys­tkim postaci i ich his­to­rie, zaś same zbrod­nie zwyk­le odkry­wa­ją jakieś skry­wane tajem­nice niewiel­kich społeczności.

 

W swo­jej wer­sji seri­alowej „Three Pines” dalekie jest od takiego typowego „cosy cirme”, jakie może się kojarzyć z np. „Napisała morder­st­wo”, ale jed­nocześnie — trzy­ma się z dala od bard­zo bru­tal­nych scen i jakiejś fas­cy­nacji morder­ca­mi. Jeśli komuś znudz­iło się współczesne true crime, gdzie od detek­ty­wa ważniejszy jest ten kto odbiera życie — to tu z pewnoś­cią zna­jdzie coś dla siebie. Jed­nocześnie widać, że najwięk­szy cień rzu­ca na bohaterów (i samo miejsce) nie to co dzieje się współcześnie ale to co wydarzyło się na tere­nie miastecz­ka kil­ka dekad wcześniej. Sce­narzyś­ci (nie wiem do jakiego stop­nia książ­ki, bo nieste­ty ich nie czy­tałam) nie unika­ją kon­frontacji z tymi najm­roczniejszy­mi momen­ta­mi his­torii Kanady — przede wszys­tkim temu co rdzen­nym mieszkań­com kra­ju wyrządz­iła sieć katolic­kich szkół. Tu miałam z resztą ciekawą reflek­sję, że ponieważ repor­taż „27 śmier­ci Toby’ego Obe­da” cieszył się w Polsce taką pop­u­larnoś­cią, to ma się niekiedy złudne wraże­nie, że sprawa jest dobrze znana. Tym­cza­sem to wciąż ten ele­ment his­torii Kanady, który umy­ka wielu osobom ide­al­izu­ją­cym to państwo.

 

Elle-Mái­já Tail­feath­ers as Isabelle Lacoste

Z resztą wątek, tego jak dyskrymi­nac­ja osób z rdzen­nych plemion kon­ty­nen­tu jest wpisana w sys­tem, pojaw­ia się też w kon­tekś­cie his­torii zagin­ionej dziew­czyny. Jest jed­ną z wielu młodych dziew­czyn, pochodzącej z rdzen­nych plemion, która ginie bez wieś­ci. Mimo licznych próśb i protestów więk­szość spraw jest zamykana, bo założe­nie jest takie, że młode dziew­czyny — zapewne ucieka­ją w świat od rodziny. Kiedy Gamache angażu­je się w poszuki­wanie jed­nej kobi­ety widz­imy jak łat­wo jest zamknąć sprawę i odesłać czeka­jącą na odpowiedzi rodz­inę, do domu. Te wąt­ki nie są zawsze na pier­wszym planie, ale są jak wiel­ki ceń który spraw­ia, że atmos­fera seri­alu nie raz jest dużo mroczniejsza niż może się wydawać na pier­wszy rzut oka. To poczu­cie, sys­te­mowej niespraw­iedli­woś­ci spraw­ia, że nawet kibicu­jąc nasze­mu inspek­torowi zda­je­my sobie sprawę, że nie zmieni on tego jak trak­towanie są i byli rdzen­ni mieszkań­cy kraju.

 

Jed­nocześnie to ser­i­al bard­zo moc­no opar­ty na bard­zo wyraźnie zarysowanych posta­ci­ach. Gamache przy­pom­i­na mi nieco połącznie Colom­bo z Poirotem. To człowiek niezwyk­le uprze­jmy, dobrze wychowany i wyk­sz­tał­cony. Do wszys­t­kich pod­chodzi z reflek­sją i empatią. Widać, że ma w sobie ból związany z tym czego nie udało mu się w przeszłoś­ci załatwić, ale jed­nocześnie — wciąż wierzy, że za spraw­iedli­woś­cią warto gonić. Jed­nocześnie nie ma złudzeń co do ludzkiego charak­teru, nie jest nai­wny nawet jeśli jest przy­wiązany do wartoś­ci. To dokład­nie ten człowiek, który już wychodząc z poko­ju zauważa ten jeden niewiel­ki ele­ment, który pozwala mu złożyć całą his­torię w całość. Jed­nocześnie, w prze­ci­wieńst­wie do wielu seri­alowych czy książkowych detek­ty­wów, nie jest to tylko umęc­zona dusza. Widać, że niezwyk­le kocha swo­ją żonę (z resztą z wza­jem­noś­cią), ma dobre kon­tak­ty ze swoi­mi pod­wład­ny­mi i jest także dobrym nauczy­cielem pol­i­cyjnego fachu. W seri­alu gra go Alfred Moli­na i nie jestem w stanie sobie wyobraz­ić lep­szego castin­gu. Moli­na to aktor, który wprowadza do każdej sce­ny w jakiej się pojaw­ia jak­iś spokój i skupi­e­nie — tak że wiemy bard­zo wiele o jego bohaterze z tego jak patrzy, stoi, porusza się w przestrzeni — niekoniecznie nawet wsłuchu­jąc się w dialo­gi. Z resztą ktoś kto dobier­ał kostiumy dla akto­ra doskonale wiedzi­ał, jak zbu­dować swo­jego bohat­era. Serio jeden zapię­ty bor­dowy kardi­gan i człowiek ma, wraże­nie, że już wie o panu inspek­torze wszys­tko co wiedzieć musi.

 

Jean-Guy Beau­voir (Rossif Suther­land) and Chief Inspec­tor Armand Gamache (Alfred Molina)

 

Na drugim planie mamy całą galer­ię postaci, które dają się łat­wo scharak­tery­zować — mamy więc młodą polic­jan­tkę, która popeł­nia mnóst­wo błędów, ale chce się uczyć, bardziej doświad­c­zoną detek­ty­wkę, która z kolei zma­ga się z tym, że nie jest w stanie pomóc wszys­tkim kobi­etom, których sprawy są nie rozwiązane.  W miasteczku żyją też eks­cen­tryczni malarze, fotografowie, a także pis­ar­ki szuka­jące spoko­ju jak naj­dalej od swoich wiel­bi­cieli. Każ­da z tych osób wyda­je się zupełnie niewin­na, być może nawet nieco eks­cen­trycz­na, do momen­tu, kiedy zada­je­my sobie pytanie — czy właś­ci­ciele lokalnego hote­liku nie byli­by gotowi na morder­st­wo, czy niechęć do autor­ki porad­ników, mogła­by doprowadz­ić do morder­czych dzi­ałań lokalną bib­liotekarkę? I czy naprawdę nikt mógł nie zauważyć, jak ktoś został zabity, bo wszyscy przyglą­dali się rozry­w­ce curlin­gu? To wszys­tko spraw­ia, że miasteczko Three Pines wyda­je się miejscem dość mrocznym i gnębionym przez duchy przeszłości.

 

Przyz­nam, że tym co mnie najbardziej ruszyło w seri­alu to fakt, że jest w nim miejsce na smutek. Wiele seri­alu krymi­nal­nych idzie obec­nie w okru­cieńst­wo, mroczną fas­cy­nację umysłem morder­cy czy pokazy­wanie nam do czego jest on zdol­ny. W „Three Pines” zło nie tyle fas­cynu­je, co smu­ci. Jest obec­ne, jest wpisane w his­torię, jest nie do uleczenia. Zbrod­nia częs­to wyni­ka z bezrad­noś­ci, okru­cieńst­wo sta­je się więc czymś czemu moż­na zapo­biec, jakąś porażką wspól­no­ty. Inspek­tor nie jest szczęśli­wy, że sprawę rozwiązał, wyda­je się bardziej przy­bity tym czego dowiadu­je się o ludzkiej duszy. Także widz nie zawsze poczu­je satys­fakcję, zada­jąc sobie pytanie czy zawsze ist­nieje spraw­iedli­wie rozwiązanie sprawy. Ta przestrzeń na reflek­sję wyda­je mi się bard­zo dobrą odtrutką na takie mechan­iczne wręcz pode­jś­cie do zbrod­ni, w wielu seri­alach krymi­nal­nych. Bo jed­nak — to co złe zostaw­ia ślad na wszys­t­kich, a spraw­iedli­wość nie zawsze jest rzeczą prostą czy możli­wą do osiąg­nię­cia albo nawet zdefiniowania.

 

Chief Inspec­tor Armand Gamache (Alfred Moli­na) and extras.

 

Jak może się zori­en­towal­iś­cie — bard­zo wam „Three Pines” pole­cam. Oglą­da się ten ser­i­al zaskaku­ją­co szy­bko i w sum­ie — mimo wszys­tkiego co napisałam, dość przy­jem­nie. To jest niesły­chanie spraw­na opowieść co cenię, bo ostat­nio częs­to odbi­jałam się od seri­ali, którym zaj­mowało bard­zo wiele cza­su dojś­cie do tego, o czym właś­ci­wie chcą być. Więc jeśli szuka­cie zbrod­ni w mniejszym miasteczku, to czas się wybrać do Quebecu.

0 komentarz
6

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online