Home Film Tylko człowiek czyli zwierz o Her

Tylko człowiek czyli zwierz o Her

autor Zwierz

Hej

Zwierz, jak co roku stara się obe­jrzeć jak najwięcej nomi­nowanych do Oscara filmów przed roz­daniem nagród. Jed­nak i te dzieli na dwie kat­e­gorie – tych, które obe­jrzał wyłącznie, dlat­ego, że otrzy­mały nom­i­nac­je (Amer­i­can Hus­tle) i te, które i tak by obe­jrzał (Zniewolony). Her, którą zwierz obe­jrzał wczo­raj należy do drugiej kat­e­gorii. Od chwili, kiedy zwierz dowiedzi­ał się, że Spike Jonze postanow­ił napisać film o związku człowieka z sys­te­mem oper­a­cyjnym postanow­ił, że musi to zobaczyć.  Zwierz ufał, że jeden z naj­ciekawszych sce­narzys­tów współczes­nego kina nie pode­jdzie do tem­atu w sposób banal­ny. Z drugiej strony, zwierz miał wraże­nie, że już dziś musimy się zas­tanaw­iać jak będą się układały nasze relac­je ze sztuczną inteligencją. Czyli inny­mi słowy to, co zwierz w fil­mach lubi najbardziej – prob­lem, o którym wszyscy mówią schemata­mi i człowiek, który ma zwyczaj wychodzenia ze schematów. Pod tym wzglę­dem Her zwierza nie zaw­iodła. Co nie zmienia fak­tu, że zwierz nie ma pewnych zas­trzeżeń. Tak, więc zarówno ci, których film zach­wycił i ci, których zdaniem nie jest pozbaw­iony wad powin­ni zajrzeć dalej.

  Wpis może zaw­ier­ać pewne drob­ne spoil­ery ale praw­da jest taka, że właś­ci­wie to jeden z tych filmów w którym najwięcej zależy od naszej włas­nej per­cepcji związków i relacji  między ludźmi.

Zaczni­jmy od tego, co zwier­zowi w filmie podobało się najbardziej. Wiz­ja przyszłoś­ci. Filmy osad­zone w bliskiej czy dalekiej przyszłoś­ci mają skłon­ność do pro­ponowa­nia nam jed­nej z dwóch wiz­ji – w jed­nej mamy stal i szkło w zim­nym wyda­niu gdzie człowiek zamknię­ty w nowej tech­nologii odcię­ty jest od wszys­tkiego, co nat­u­ralne, w drugiej przyszłość skrzy się tysią­ca­mi kolorów, jest brud­na, tłocz­na, kolorowa i trochę prz­er­aża­ją­ca. Spike Jonze pro­ponu­je nam Los Ange­les z przyszłoś­ci, które wyglą­da jak spełnione marze­nie pro­jek­tan­tów Apple. Jest dużo bieli i zie­leni, mieszka­nia wypeł­ni­a­ją proste sty­lowe meble, ciuchy niewiele różnią się od nos­zonych współcześnie, wszys­tkie mają prosty, ale bard­zo sty­lowy krój, sporo jest pastelowych i stonowanych kolorów. Mias­to rośnie wysoki­mi budynka­mi, ale nie trud­no znaleźć przestrzeń pub­liczną, trawnik czy park. Zwierz nie ma wąt­pli­woś­ci, że wszys­tko w tym świecie jest eko­log­iczne, ener­gooszczędne i biode­grad­owalne. Ludzie nie są od natu­ry odcię­cie wręcz prze­ci­wnie zda­ją się być jej bliżej niż dziś. Zwierz musi powiedzieć, że w tej pastelowej ciepłej i wcale nie takiej groźnej przyszłoś­ci się zakochał. Nigdy wcześniej nie widzi­ał takiej przy­jaznej wiz­ji tego, co nas czeka i chęt­nie by w tym Los Ange­les z przyszłoś­ci zamieszkał. Choć akc­ja dzieje się w Los Ange­les wyko­rzys­tano sporo zdjęć Szang­ha­ju gdzie już te wysok­ie budyn­ki sto­ją, ale te wielkie wysok­ie mias­ta w promieni­ach wchodzącego i zachodzącego słoń­ca wcale nie wyda­ją się być zimne i odpy­cha­jące. Wręcz prze­ci­wnie jest w tej przyszłoś­ci coś ciepłego. I zwierz się na taką wiz­ję godzi. Zwłaszcza, że Jonze zaz­nacza chy­ba tą pastelową wiz­ją, że wcale nie ma zami­aru snuć fil­mu, który tą wiz­je trak­tu­je poważnie. To raczej pew­na scenografia, bez której nie moż­na opowiedzieć ciekawej historii.

Reżyser nie idzie utar­tym tropem Theodore nie siedzi przed kom­put­erem cały­mi dni­a­mi zamyka­jąc się na świat wręcz prze­ci­wnie dopiero w związku zaczy­na się nim cieszyć.

Dru­ga sprawa, która strasznie spodobała się zwier­zowi to pode­jś­cie sce­narzysty do głównego prob­le­mu his­torii. Theodore zakochu­je się w Saman­cie. Theodore jest autorem listów, które przesyła­ją sobie blis­cy ludzie. Wspani­ała tech­nolo­gia, która pozwala dyk­tować kom­put­erowi zapisy­wane ręcznym pis­mem listy spraw­ia, że ludzie wysyła­ją sobie przepiękną kore­spon­dencję nie pisząc do siebie oso­biś­cie ani słowa. Theodore jest przygnębiony po rozs­ta­niu z żona i czu­je pustkę. Pustkę w ser­cu bohat­era powoli zapeł­nia Saman­ta – jego nowy sys­tem oper­a­cyjny, sztucz­na inteligenc­ja, która z każdym nowym doświad­cze­niem uczy się czegoś nowego.  Przez kole­jne miesiące Theodore prze­chodzi z Saman­tą przez wszys­tkie etapy związku od zafas­cynowa­nia, przez zakochanie po przeko­nanie o głębok­iej wspól­nej miłoś­ci. Oczy­wiś­cie są pewne prob­le­my – Saman­ta nie ma ciała, Theodore cza­sem bywa zde­zori­en­towany (czy uczu­cia, które czu­je Saman­ta są prawdzie, czy uczu­cia, które on sam czu­je są prawdzi­we), ale ich związek ukła­da się całkiem dobrze. W więk­szoś­ci filmów prob­le­my, jakie postaw­ił­by przed bohat­era­mi sce­narzys­ta był­by następu­jące – ograniczenia wynika­jące z fak­tu, że mamy do czynienia ze związkiem człowieka i kom­put­era i niechęć społeczeńst­wa, które nie jest w stanie takiej relacji zaak­cep­tować. Ale Jonze nie jest typowym sce­narzys­tą. Przede wszys­tkim w tej jego wiz­ji społeczeńst­wa niko­go nie dzi­wi związek z włas­nym Sys­te­mem Oper­a­cyjnym. Wręcz prze­ci­wnie mamy piękne obrazy ze wspól­nego wyjaz­du, na który Theodore jedze­nie z przy­jaciół­mi gdzie on i Saman­ta są trak­towani, jako zupełnie nor­mal­na para. Przy­jaciół­ka Theodo­ra sama przyz­na­je, że zaprzy­jaźniła się z sys­te­mem oper­a­cyjnym kupi­onym przez jej męża. Zwier­zowi strasznie się podo­ba, że Jonze przyjął, że społeczeńst­wo dos­tosowało­by się do tych nowych związków zami­ast je z góry potępi­ać. Zwierz nie da głowy czy to wiz­ja prawdzi­wa, ale sko­ro już fan­tazju­je­my, dlaczego by nie dorzu­cić też tego ele­men­tu. Zwłaszcza, że prze­cież tak naprawdę Jonze’a obchodzą nasze uczu­cia i relac­je a nie pytanie czy moż­na się zakochać w sztucznej inteligencji.

Film cały czas zada­je nam pytanie o potrze­bę bliskoś­ci o to czy musimy być z kimś fizy­cznie, czy musimy go mieć obok czy chce­my mieć tylko ucho które nas wysłucha, głos który poz­woli nam samym lep­iej odnaleźć się w świecie. Jed­nocześnie nie ma prostej odpowiedzi i właś­ci­wie każdy musi zade­cy­dować sam jak na tą samot­ność spogląda.

 Dru­ga sprawa to kwes­t­ia samego związku z Sys­te­mem Oper­a­cyjnym. Widzi­cie zazwyczaj, kiedy dochodz­imy do związku człowieka ze sztuczną inteligencją sprawa rozbi­ja się o prostą kwest­ię – czy jesteśmy w stanie stworzyć pro­gram, który by nam dorów­nał. Więk­szość filmów przestrze­gała­by nas – Sys­tem Oper­a­cyjny nigdy nie dorów­na człowiekowi, może mieć inteligencję i wiedze, ale gdzie uczu­cia i intu­ic­ja. Jonze idzie w inna stronę. Związek między człowiekiem a pro­gramem sztucznej inteligencji jest nie możli­wy nie, dlat­ego, że człowiek przewyższa pro­gram, ale dlat­ego, że pro­gram przewyższa człowieka. To nie Saman­ta jest za bard­zo ogranic­zona dla Theodore’a ale Theodore jest za bard­zo ogranic­zony dla niej. Jako pro­gram kom­put­erowy Saman­ta może jed­nocześnie być wszędzie i nigdzie, prowadz­ić na raz tysiące rozmów, zakochi­wać się w setkach swoich użytkown­ików. Saman­ta nie jest sama – razem z inny­mi inteligent­ny­mi sys­tema­mi oper­a­cyjny­mi przewyższa swoich twór­ców, pro­gra­mu­ją razem nowe isto­ty. Jonze pokazu­je, że jeśli kiedykol­wiek stworzymy prawdzi­wą sztuczną inteligencję to będziemy musieli ponieść tego kon­sek­wenc­je. A to oznacza, że sys­tem oper­a­cyjny nie będzie już na każde nasze żądanie, nie będzie przy­jem­nym głosem sączą­cym się do nas z słuchaw­ki – w pewnym momen­cie, może się okazać, ze stworzyliśmy coś od nas lep­szego, – co choć w tej wer­sji nie prz­er­abia nas na baterie to nie będzie się już zaj­mowało przeglą­daniem naszych maili. I nie będzie wbrew naszym marzeniom tą wybraną ukochaną, która nigdy nas nie opuś­ci i zawsze będzie w każdej chwili gotowa zadeklarować swo­je uczucie.

Gdy­by zwierz nie wiedzi­ał, że w filmie gra Amy Adams mógł­by ją prze­gapić — zestaw­ie­nie tej roli z jej wys­tępem w Amer­i­can Hus­tle robi piorunu­jące wrażenie

Ale ile w tym filmie nie było­by reflek­sji nad przyszłoś­cią jest w nim też miejsce na stare dobre relac­je między­ludzkie. Jonze nie ma wąt­pli­woś­ci, że tym, co dają nam związ­ki to otwar­cie na świat. Theodore dzię­ki uczu­ciu do Saman­ty wcale się nie izolu­je od świa­ta, wręcz prze­ci­wnie zaczy­na do niego wychodz­ić, dostrze­gać jego pię­kno, cieszyć się dniem codzi­en­nym, popołud­niem na plaży, bie­ganiem po metrze. Jego grana przez Amy Adams przy­jaciół­ka lep­iej znosi rozs­tanie z mężem zaprzy­jaź­ni­a­jąc się ze swoim Sys­te­mem Oper­a­cyjnym. To ponown­ie przykład na otwartość reży­sera sce­narzysty, który nie zamy­ka się w pewnej stereo­ty­powej wiz­ji człowieka, który przez związek ze sztuczną inteligencją odci­na się od prawdzi­wych ludzi. Wręcz prze­ci­wnie jedyne związ­ki, jakie widz­imy, że Theodore pogłębia (przy­jaźń ze współpra­cown­ikiem czy z sąsi­ad­ką) rozwi­ja­ją się właśnie w cza­sie związku Theodore.  Jed­nak przez cały film powraca­ją te same wąt­ki – skąd wiemy, że uczu­cia, które przeży­wamy są prawdzi­we, ile w zakre­sie tego, co poczu­je­my jest przed nami a ile bezpowrot­nie za nami. Co to właś­ci­wie znaczy z kimś być – czy rzeczy­wiś­cie jesteśmy z drugą osobą czy tylko z wiz­ją tej oso­by. Zresztą właś­ci­wie z tego skła­da się niemal cały film – z ciągłych rozmów o uczu­ci­ach, związkach, relac­jach i emoc­jach. Jest w tych roz­mowach dużo słów, ale także powraca­ją­cy motyw trud­noś­ci opisa­nia tego, co się czu­je. Jonze doty­ka tu bard­zo bliskiego chy­ba wszys­tkim uczu­cia, że nie jesteśmy w stanie przekazać światu tego, co rodzi się w naszym wnętrzu. Choć trze­ba przyz­nać, że Theodore, który ma prob­lem z mówie­niem o włas­nych uczu­ci­ach jest doskon­ały w pisa­niu o uczu­ci­ach innych. Jest trochę podob­ny do Saman­ty – niewidoczny pro­ce­sor, który przetwarza uczu­cia na słowa a potem dyk­tu­je je w formie osobistych/nieosobistych listów. Zresztą zwierz trochę żału­je, że ten wątek pisa­nia oso­bistych listów za innych ludzi nie został bardziej rozwinię­ty. Bo to jest wątek fas­cynu­ją­cy zwłaszcza, kiedy okazu­je się, że bohater nie tylko pisze listy przez lata dla tych samych ludzi, ale też, dlat­ego, że właśnie te listy w jak­iś sposób ksz­tał­tu­ją uczu­cia i relac­je między ludź­mi, których Theodore ofic­jal­nie nawet nie zna.

Zwierz nie wie co sądz­ić o postaci byłej żony bohat­era — z jed­nej strony przed­staw­ianej jako neu­roty­cznej i trud­nej do zrozu­mienia z drugiej zda­jącej się być ponown­ie bardziej wspom­nie­niem czy wyobraże­niem bohat­era a nie real­ną istotą.

Jakie więc zwierz ma zas­trzeże­nia do fil­mu? Przede wszys­tkim Jonze nie ma his­torii na tak dłu­gi film, jaki nakrę­cił. Oczy­wiś­cie, zwierz lubi jak w filmie nic się nie dzieje, ale spoko­jnie moż­na było­by wyciąć z całej his­torii pół godziny albo nawet i godz­inę. Więcej zdaniem zwierza gdy­by film był pół­godzin­ną pro­dukcją zasługi­wał­by na miano wybit­nej niewiele tracąc z tego, co ma do przekaza­nia. Dru­ga sprawa to pewne niezde­cy­dowanie reży­sera, z jed­nej strony dużo w filmie mówi się o uczu­ci­ach i emoc­jach, ale np. kwes­t­ia sek­su powraca na początku non stop jak­by (przy­na­jm­niej przez dobre pół godziny fil­mu) jak­by reżyser nie był w stanie opowiadać o związku bez zahacza­nia o ten tem­at. Zresztą aku­rat ten wątek wypadł sce­narzyś­cie najsła­biej i najbardziej schematy­cznie – i trochę nie pasu­je do fil­mu. Jak­by reżyser bard­zo chci­ał się odnieść do kwestii palącej – sek­su z kom­put­erem. A potem już móc opowiadać o emoc­jach. Zwierz ma jakieś takie wraże­nie, że został potrak­towany trochę jak widz ogranic­zony, które­mu tylko jed­no przyjdzie do głowy. Podob­nie zresztą jak rzu­cona mimo­cho­dem przez jed­nego z bohaterów uwa­ga, że w związku z tym, że Theodore jest taki dobry w pisa­niu o uczu­ci­ach ma w sobie kobi­etę. Jak strasznie zakuła zwierza ta uwa­ga. Niby taki sym­pa­ty­czny mądry film, ale uczu­cia oczy­wiś­cie przy­pada­ją kobiecie. A prze­cież jed­nym z najwięk­szych prob­lemów współczes­nego mężczyzny jest to, że świat wyma­ga by nauczył się żyć ze swoi­mi emoc­ja­mi a wciąż nie uczy się ich jak do nich dotrzeć. Zresztą nieste­ty to jest film o face­cie w świecie. Kobi­ety w tym filmie są w jakimś stop­niu dodatkiem do jego przemi­any. Zwier­zowi trochę żal, że pewnym pod­sumowaniem ewolucji bohat­era jest jego zmi­ana pode­jś­cia do byłej żony. Bo trochę zamienia to intrygu­jącą Saman­tę w Man­ic Pix­ie Dram IOS.  Przy czym żeby nie było – tego tak bard­zo w filmie nie widać, ale zwierz miał wraże­nie (może mylne), że sce­narzys­ta nie starał się wyjść poza swo­je doświad­cze­nie, jako fac­eta. Ale jak­by to nie jest tem­at prze­wod­ni fil­mu i może gdy­by nie fakt, że zwierz ostat­nio się trochę na ten wątek wyczulił w ogóle by tego nie dostrzegł.

Pisanie przez Theodo­ra listów zami­ast ludzi to niesły­chanie ciekawy wątek szko­da tylko, że sce­narzys­ta nie zro­bił z nim nic więcej. 

Aktorstwo w filmie właś­ci­wie całkowicie spoczy­wa na barkach Joaquina Phoenixa. Zwierz ma straszny prob­lem z Phoenix­em, bo go nie lubi. Nic zwier­zowi aktor nie zro­bił, zwierz doce­nia jego niewąt­pli­wy tal­ent (jak­iż on był wybit­nie dobry w Mis­trzu), ale niechęć do akto­ra w pewien sposób utrud­nia zwier­zowi pol­u­bi­e­nie bohat­era. Ale jeśli nie macie takich prob­lemów jak zwierz nie powin­niś­cie mieć prob­le­mu by docenić tą rolę. Kam­era sku­pia się na aktorze, na jego twarzy i oczach, każe mu podob­nie jak on Saman­cie pokazy­wać wid­zowi świat. Phoenix, który kil­ka lat temu sza­lał i udawał, że rzu­ca aktorstwo po powro­cie udowad­nia, że wszelkie nadzieje, jakie z nim, jako z aktorem wiązano nie były płonne. Gdy­by obe­jrzeć Her i Mis­trza dzień po dniu pewnie nie jeden widz miał­by prob­le­my z rozpoz­naniem, że to ten sam aktor. Podob­nie jest z resztą z Amy Adams. Zwierz kil­ka dni temu widzi­ał ją w Amer­i­can Hus­tle gdzie była niesły­chanie pew­na siebie i nieza­przeczal­nie sek­sowana. Tu w zapię­tych pod szy­je koszu­lach i sweterkach z włosa­mi spię­ty­mi w bezład­ny koczek jest zahuczaną szarą myszką. Serio jej meta­mor­foza jest tak duża, że pewnie nie jeden widz na ekranie by jej nie poz­nał. Rozkoszny w swo­jej dru­go­planowej roli zna­jomego Theodo­ra jest Chris Pratt. Aktor, którego niedłu­go zobaczymy w Guardians of the Galaxy ma tal­ent do gra­nia przy­jem­nych ludzi i taki właśnie jest w tym filmie. Warto też wspom­nieć o głosie Scar­lett Johans­son, która gra Saman­tę. Zwierz abso­lut­nie nie dzi­wi się, że bohater się zakochał. W takim głosie to zwierz też by się zakochał. Ale by odd­ać aktorce spraw­iedli­wość, naprawdę czuć w filmie jej obec­ność – głosem naprawdę wiele odd­a­je, no i bard­zo ład­nie śpiewa.

Zwierz zakochał się w tej pastelowej spoko­jnej eko­log­icznej przyszłoś­ci i może nawet trochę na nią czeka

Her spodobała się zwier­zowi. Spodobała mu się wiz­ja przyszłoś­ci, która zwierza nie zje tylko przy­tuli. Spodobała się zwier­zowi tech­nolo­gia, która wcale nie musi zamykać na świat, ale może otwier­ać. Sztucznej inteligencji, która nie jest od nas gorsza tylko wręcz prze­ci­wnie to my jesteśmy dla niej za bard­zo ograniczeni. I pomysł, że ta sztucz­na tech­nolo­gia chce marzyć, filo­zo­fować i rozmyślać o materii a nie strze­lać we mnie zwierza raki­eta­mi ato­m­owy­mi. Może jest w tym filmie za dużo rozmów o rzeczach, o których już wszys­tko, co się dało powiedziano, może trochę za mało reflek­sji nad tym, do jakiego stop­nia mamy pra­wo w ogóle tworzyć i przy­woły­wać na każde żądanie prak­ty­cznie nieza­leżną istotę. Może za wiele tu deklaracji miłoś­ci a za mało uczu­cia, które widz by czuł. Może troszkę za dużo tu pewnych fan­tazji . Bo jasne jest, że w jak­iś sposób zawsze kochamy wyobraże­nia o drugiej oso­bie nieco bardziej niż dru­ga osobę. A fakt, że nosimy kogoś w słuchaw­ce nie koniecznie uratu­je nas przed dys­tansem, ode­jś­ciem czy rozs­taniem.  Ale pod­sumowu­jąc wszys­tkie za i prze­ciw zwierz dochodzi do wniosku, że w ostate­cznoś­ci Jonze napisał ciepły mądry film, który prowadzi nas do wniosku, do którego prowadz­iło nas tyle innych filmów. Cza­sem miło tak po pros­tu z kimś być.  I nie być wtedy nigdzie indziej.

Ps: Zwierz wpadł ponown­ie w jak­iś taki ciąg recen­zyjny, ale jutro ma dla was taką fajną notkę, że aż sam się cieszy, że ją napisze o ile nie napisał już jej wcześniej (to się cza­sem zwier­zowi zdarza).

Ps2:  Zwierz bard­zo się cieszy, że dyskus­ja pod wpisem o prozie pani Micha­lak wrze a sam tekst wywołał sporo reakcji ale nie będzie chy­ba więcej się­gał po prozę tej autor­ki bo aż dwie oso­by zasyg­nal­i­zowały mu po tym tekś­cie, że z cieka­woś­ci coś jej przeczy­ta­ją i ter­az zwierz ma ich na sumieniu.

23 komentarze
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online