Home Aktorzy Vivian, Vivien i Pani Olivier czyli aktorki portret potrójny

Vivian, Vivien i Pani Olivier czyli aktorki portret potrójny

autor Zwierz

Jak pisać o gwiaz­dach min­ionych epok. Tak by znaleźć odpowied­ni ton. By nie plotkować za bard­zo ale też nie udawać, że ci którzy żyli przed nami byli tylko swo­ją pracą. Jaki znaleźć trop pomiędzy uznaniem dla osiąg­nięć, zain­tere­sowaniem człowiekiem a leg­endą która narosła przez lata. Czy w ogóle da się pisać w tylko jeden sposób? W końcu każdy jest więcej niż jed­ną opowieś­cią. Dziś będą trzy. O Vivian, Vivien i pani Olivier.

Vivian cho­ru­je

Zaczni­jmy od Vivian. Vivian Mary Hart­ley – urod­zonej w Indi­ach, wychowanej w całej Europie (jej ojciec lekką ręką prze­puszczał majątek przenosząc się z jed­nego kra­ju do drugiego), ang­ielce która zawsze chci­ała zostać aktorką. Vivian będzie dla nas bohaterką tej nar­racji która wyda­je się najbardziej pry­wat­na – z dala od kole­jnych artysty­cznych pro­jek­tów i kole­jnych niemal melo­dra­maty­cznych losów małżeńs­kich. Vivian jest bohaterką tej opowieś­ci o kobiecie która zawsze chci­ała być aktorką. Tak bard­zo, że kiedy wzięła ślub i urodz­iła córkę nie za bard­zo poczuwała się do roli żony i mat­ki. Intere­sowały ją kole­jne role – na sce­nie i w filmie. Vivian to nasza najbardziej zde­ter­mi­nowana bohater­ka. Uczą­ca się roli zan­im jeszcze zaczną się pier­wsze pró­by. Korzys­ta­ją­ca ze wszys­t­kich swoich tal­en­tów by zro­bić kari­erę. Prze­bo­jem zdoby­wa­ją­ca scenę, ekran i Hol­ly­wood (którego szcz­erze nie znosiła). A jed­nocześnie – to właśnie Vivian zachorowała. Zachorowała podwójnie.

 

Vivien skarżyła się, że kiedy kry­ty­cy niemal jednogłośnie orzek­li że jest gwiazdą — po jej wys­tępie w Masce cno­ty, zami­ast jej pomóc, przeszkodzili. Co ma zro­bić aktor­ka którą tak wynie­siono? Może tylko spaść.

 

Pier­wsza choro­ba – psy­chicz­na, stała jej na przeszkodzie na pewno od lat czter­dzi­estych, choć – moż­na pode­jrze­wać że jej pier­wsze objawy obec­ne były wcześniej. Jak wtedy kiedy tuż przed wys­tępem w Ham­le­cie krzyknęła i na chwilę znieru­cho­mi­ała. Jak nie ona. Ale weszła na scenę i zagrała. Jeśli się nad tym zas­tanow­ić to pier­wsza gwiaz­da o której tak wiele mówimy w kon­tekś­cie choro­by dwu­biegunowej. Jed­nak Vivian ukry­wała ją przed światem – jak dłu­go się dało. Pojaw­iała się na próbach, brała udzi­ał w spek­tak­lach. Nie zapom­ni­ała roli, wciąż była doskon­ałą gospo­dynią i orga­ni­za­torką przyjęć dla osób z branży. Przyj­mowała nowe role, kole­jnych sto­ją­cych na skra­ju zała­ma­nia kobi­et. Opisy kole­jnych zała­mań ner­wowych aktor­ki wypeł­ni­a­ją więk­szość jej biografii. Od depresji, przez kłót­nie, po apatię. Do tego – zbyt mało snu (od najmłod­szych lat Vivian spała tylko parę godzin), alko­hol i niezbyt rozsąd­nie zaintonowane uczucia.

 

W lat­ach 30 ang­iel­skie filmy nie cechowały się zbyt wysokim poziomem. Ale w więk­szoś­ci z nich były zaskaku­ją­co dobre kostiumy.

 

Ponown­ie niczym hero­ina które­goś z tych melo­dra­matów epo­ki – doskonale uporząd­kowana kiedy potrze­ba, zupełnie roz­pada­ją­ca się za kulisa­mi. Ostate­cznie choro­by nie dało się ukry­wać, ani przed ludź­mi z branży ani przed twór­ca­mi fil­mowy­mi, którzy zawsze wolą mieć na planie osobę w pełni dys­ponowaną. Nieza­leżnie od tego jak bard­zo Vivian chci­ała chorobę ukryć, odd­zielić od pra­cy, zapom­nieć i rzu­cić się w wir nowych ról, dziś jest jed­nym z głównych ele­men­tów pamię­ci o jej kari­erze. Patrząc na depresyjną Annę Karen­inę, na osuwa­jącą się w sza­leńst­wo Blanche DuBois nawet na niezad­owoloną z życia hra­binę ze Statku Głupców człowiek zada­je sobie pytanie – ile tam jest włas­nego doświad­czenia, włas­nego nieszczęś­cia aktor­ki. Gdzie postaw­ić tamę, gdzie zaczy­na się nad inter­pre­tac­ja. Czy przy­pad­kiem nie daje­my się wciągnąć w ten kosz­marny schemat gdzie choro­ba coś daje zami­ast cały czas odbier­ać. Ostate­cznie Vivian mogła­by mieć zupełnie inne życie.

 

Jeśli kiedy wejdziecie na YT obe­jrzeć Fire Over Eng­land to daru­j­cie sobie Vivien i Oliviera (choć w niek­tórych sce­nach trud­no oder­wać wzrok od linii jego szczę­ki) — cały film należy do królowej Elż­bi­ety. Cóż to za doskon­ała rola!

 

Była też jeszcze jed­na choro­ba. Niczym z kart roman­ty­cznej powieś­ci. Jed­na z najwięk­szych gwiazd fil­mowych lat trzy­dzi­estych i czter­dzi­estych zmarła prze­cież na gruźlicę – której nabaw­iła się wiele lat wcześniej i nigdy dobrze nie wyleczyła. Więcej, niek­tórzy – choć tu może­my powiedzieć, że śmi­ało wkracza­my w świat domysłów – sug­erowali nawet że za pogorsze­niem się stanu psy­chicznego aktor­ki stały właśnie leki na gruźlicę. Ilekroć o tym czy­tam zawsze wyda­je mi się to dzi­wne – jak­by ktoś nie mógł się pow­strzy­mać i włożył w prawdzi­we życie ele­ment jak z fil­mu w którym aktor­ka pewnie by wystąpiła.

 

Zwierz przyz­na szcz­erze — nie udało mu się nadro­bić całej fil­mo­grafii Vivien — umknęły mu filmy zre­al­i­zowane pod koniec lat 30 w Anglii.

 

Melo­dra­mat pani Olivier

His­to­ria pani Olivi­er to opowieść też niczym z fil­mu którego nikt jeszcze nie nakrę­cił. Zaczy­na się w teatrze. Najpierw On przy­chodzi zobaczyć nową gwiazdę. Potem ona idzie na przed­staw­ie­nie Romea i Julii. On gra Romea, ona przy­chodzi do garder­o­by pograt­u­lować mu roli. Wychodząc delikat­nie cału­je go w ramię. On ma żonę, ona ma męża. On jeszcze nie wie, że przyszła pani Olivi­er postanow­iła zro­bić wszys­tko by byli razem. Nie jest to zresztą szczegól­nie trudne. Na planie Fire over Eng­land (będziemy korzys­tać z ang­iel­skiego tytułu) gra­ją razem kochanków. Mają wszys­tkiego jed­ną scenę. Ale codzi­en­nie chodzą na lunch. Reżyser wie, pro­du­cent wie, zna­jo­mi wiedzą. Małżonkowie zakochanych też coś przeczuwa­ją. Zaczy­na się romans który pewnie w Stanach skończył­by kari­ery. W Anglii mają tylko zakaz pojaw­ia­nia się wspól­nie póki przy­na­jm­niej nie rozwiodą się ze swoi­mi drugi­mi połówka­mi.  Kiedy biorą ślub On jest już jed­nym z najbardziej poważanych bry­tyjs­kich aktorów. Ona jest Scar­lett O’Harą. Ang­iel­ską różą, która ukradła amerykankom rolę, pię­knoś­ci z połud­nia. Razem stanow­ią uoso­bi­e­nie bry­tyjskiej kul­tu­ry – ale roman­ty­czne i nowe. Marze­nie dla prasy – młodzi, piękni, piekiel­nie zdol­ni i jeszcze do tego, budu­ją­cy swo­je kari­ery w kra­ju i za granicą.

 

Choć romans Vivien i Oliviera mógł roz­palać domysły i ser­ca wiel­bi­cieli to na ekranie między aktora­mi nie za bard­zo iskrzy.

 

Alexan­der Kor­da – pop­u­larny ang­iel­s­ki reżyser i pro­du­cent nie waha się ani chwili. Kiedy na ekrany wchodzi Lady Hamil­ton wid­zowie mają myśleć tylko o jed­nym – na ekranie nie roman­su­je Emi­ly Hamil­ton z Admi­rałem Nel­sonem, tylko Olivi­er i Leigh. Ale pomysł nie wypal­ił. Cokol­wiek napędza­ło romans nie zna­j­dowało ujś­cia na ekranie. W filmie zakochał się Churchill, ale niekoniecznie kry­ty­ka. A jed­nak Olivierowie – jak ich nazy­wano – byli sobie potrzeb­ni. Ona opowiadała, że niemal wszys­tkiego o gra­niu nauczyła się od niego. Cho­ci­aż­by oglą­da­jąc go kilka­naś­cie razy w Ham­le­cie. Ale nie tylko – w wywiadach mówiła o dyscy­plin­ie która towarzyszy aktorskiemu życiu. Jak ułożyć codzi­en­noś­ci by każdego wiec­zo­ra dotknąć odpowied­nich emocji. Jak przy­go­tować się do roli. Jak być w odpowied­niej formie by unieść cały sezon. Nawet kiedy się rozwiedli, nie traciła okazji by powiedzieć o jego tal­en­cie i zdol­noś­ci­ach orga­ni­za­cyjnych. On podzi­wiał ją za to jak potrafiła oczarować prasę. Nawet wtedy kiedy zaczęła już chorować, potrafiła roz­maw­iać z dzi­en­nikarza­mi lep­iej niż on w swoich najlep­szych momen­tach. Nauczyła go też pewnoś­ci siebie, którą potrafił pokazać na sce­nie ale brakowało mu jej w życiu pry­wat­nym. Obo­je byli dla siebie doskon­ałym wspar­ciem. Pod warunk­iem, że razem nie grali.

 

Po obe­jrze­niu Lady Hamil­ton zwierz nie ma wąt­pli­woś­ci. Ta his­to­ria opowiedziana współcześnie była­by sukce­sem. Zwierz pro­ponu­je Hardy’ego na Nel­sona. Dobrze by się sprawdz­ił w roli człowieka który woli dzi­ałać niż mówić.

Potem his­to­ria z roman­ty­cznej i wspani­ałej zaczy­na się psuć. Na wspani­ałym obra­zie pojaw­ia­ją się rysy. Ona zachodzi w ciążę, ale roni w cza­sie zdjęć do Cezara i Kleopa­try. Popa­da w depresję. Czy chodzi tylko o stratę dziec­ka? Czy to już – rozpoz­nany po lat­ach – pier­wszy poważny symp­tom choro­by? Jeśli tak to jeszcze nie naj­gorszy – wszys­tko da się jeszcze wyleczyć, zaleczyć, przeczekać. Jeszcze w tym samym roku gra w nowych fil­mach, odnosi sukces na sce­nie. On dosta­je tytuł szlachec­ki – za swo­je patri­o­ty­czne zaan­gażowanie. Już nie dwój­ka doskonale zapowiada­ją­cych się aktorów. Sir i Lady ang­iel­skiej sce­ny.  Wszys­tko zaczęło się psuć w Aus­tralii. Tak przy­na­jm­niej opowiedzi­ał we wspom­nieni­ach. Wielkie tournée miało przynieść pieniądze na real­iza­cję jego najwięk­szego celu – stworzenia włas­nej nieza­leżnej grupy teatral­nej która rezy­dowała­by we włas­nym wyre­mon­towanym teatrze. Idea która doprowadz­iła do założe­nia Nation­al The­atre. Objazd kra­ju był sukce­sem ale też wielkim obciąże­niem. Aus­tralia była wów­czas naprawdę na końcu świa­ta. Tak daleko, że nie tylko było trud­no znaleźć hotel dla aktorów ale też zrozu­mie­nie wśród obsłu­gi, że aktorzy chcieli­by coś zjeść po późnym spek­tak­lu. W Aus­tralii o tej porze wszyscy powin­ni już spać a nie jeść kolację. Gdzieś na tym końcu świa­ta pokłó­cili się po raz pier­wszy zupełnie pub­licznie. We wspom­nieni­ach aktorów i garder­o­bianych pozostała sce­na zza kulis, kiedy obo­je obrzu­cali się wyzwiska­mi by ostate­cznie zagrać razem na sce­nie. Poszło o czer­wone buty, których Ona nie mogła nigdzie znaleźć.

 

Im więcej zwierz oglą­dał filmów tym więcej Vivien widzi­ał w Scar­lett. Ale praw­da jest taka, że nie dało się tej roli zagrać lep­iej i co ważne — współcześniej

 

Jak to zwyk­le w takich his­to­ri­ach bywa nic nie stało się z dnia na dzień.  Kole­jne przed­staw­ienia, kole­jne tournée. W pewnym momen­cie his­to­ria sta­je się niemal nie do zniesienia melo­dra­maty­cz­na. Ona zakochu­je się w innym aktorze. Peter Finch jest przys­to­jnym Aus­tral­i­jczykiem który razem z nimi jeźdz­ił po swo­jej ojczyźnie by potem prze­nieść się do Wielkiej Bry­tanii. Chcą razem uciec. Pier­wszy raz nie docier­a­ją nawet na dworzec. Za drugim razem trafi­a­ją aż na lot­nisko Heathrow. Ale nad Lon­dynem zale­ga mgła i samolo­ty nie star­tu­ją. Obo­je czeka­ją w poczekalni dla VIPów. Gdy mgła się uniesie postanaw­ia­ją że jed­nak nici z uciecz­ki. Na pod­staw­ie tej his­torii Ter­rence Rat­ti­gan napisze sce­nar­iusz do fil­mu. O ludzi­ach którzy muszą prze­myśleć swo­je życie w poczekalni dla VIPów. Główne role dostanie Eliz­a­beth Tay­lor i Richard Bur­ton. Jak­by mało było w tej his­torii dramy. Romans nie zakończył małżeńst­wa ale pokazał jak niewiele już z niego zostało. Po lat­ach Oliv­er przyz­na, że nie był już wtedy zakochany, może już nawet nie kochał swo­jej żony ale co miał zrobić.

 

Sko­ro o chemii mowa — rzeczy­wiś­cie doskonale dobra­no aktorów w Water­loo Bridge. Wyciskacz łez to straszny ale kur­czę, wyłączyć — nie sposób.

Roz­chodzą się po dwudzi­es­tu lat­ach małżeńst­wa za obopól­ną zgod­ną. Jej list, w którym ostate­cznie zgadza się na rozwód jest zaskaku­ją­co spoko­jny. Jego listy pełne są przeprosin. Jed­nak poczu­cie winy nigdy nie było im obce. W końcu obo­je porzu­cili swo­je rodziny by być w tym nowym fas­cynu­ją­cym związku. I jak  wspom­i­nali ci którzy ich znali – nigdy nie poz­wo­lili sobie wza­jem­nie o tym zapom­nieć – zwłaszcza gdy się kłó­cili. Ter­az pojaw­iły się nowe wyrzu­ty. Ile moż­na być z kimś z poczu­cia obow­iązku? Czy uczu­cie wypal­iło­by się samo czy może to kwes­t­ia nawrotów depresji, sza­łu, i coraz gorszego charak­teru. A może po pros­tu nie moż­na być zawsze najbardziej ide­al­ną aktorską parą Anglii. Może dwie ambic­je w jed­nym związku to za dużo. Kiedy się rozes­zli szy­bko znaleźli sobie nowych życiowych part­nerów. Mniej znanych, mniej wyma­ga­ją­cych, mniej związanych z wielkim mitem nowej powo­jen­nej Anglii. A jed­nak kiedy Ona umarła jej ówczes­ny mąż John Merivale wykrę­cił tylko jeden możli­wy numer. Zadz­wonił do Oliviera. Ten staw­ił się niezwłocznie by jeszcze raz poprosić byłą żonę o prze­bacze­nie. Tak przy­na­jm­niej mówi podanie, które jak cały ich związek, brz­mi jak sce­nar­iusz roman­ty­cznego fil­mu lub pod­stawa gorzkiej książ­ki o tym jak skom­p­likowane bywa życie. Zwłaszcza gdy spot­ka się uczu­cie, tal­ent, ambic­ja i choroba.

 

Cała Anna Karen­i­na z Leigh to rzecz dość męczą­ca ale ostat­nie sce­ny są naprawdę doskonałe.

 

Wszys­tkie kobi­ety Vivien

Poz­nal­iśmy już Vivian wiele wiemy o Pani Olivi­er. Czas na najważniejszy rozdzi­ał. Vivien Leigh. Nar­o­dz­iła się wraz z kari­erą fil­mową i teatral­ną. Imię popraw­ione tak by było bardziej charak­terysty­czne, zami­ast nazwiska – imię pier­wszego męża.  Kari­erę zaczy­na z przeko­naniem, że chce być aktorką. Prawdzi­wą aktorką, co oznacza granie na sce­nie. Są lata trzy­dzi­este i ang­iel­skie filmy nie prezen­tu­ją wysok­iego poziomu. Są źle nakrę­cone, marnie napisane i nie mogą rywal­i­zować z tymi zza oceanu. Ale nawet nie chodzi o poziom kine­matografii. Do koń­ca swo­jej kari­ery Vivien Leigh będzie odrzu­cać poję­cie gwiazdy – zawsze przed­staw­ia­jąc się przede wszys­tkim jako aktor­ka. Aktor­ka która wys­tępu­je w rolach dra­maty­cznych, która uwiel­bia grać w sztukach Szek­spi­ra i zawsze szu­ka nowych wyzwań. Od komedii (które uważała za trud­niejsze od tragedii) po musi­cale (za wys­tęp na Broad­wayu dostała nawet Tony).

 

Leigh pytana którą Kleopa­trę woli — Szek­spi­ra czy Shawa mówiła “Shaw jest jak pociąg. Jeśli zajmiesz swo­je miejsce to jedziesz już do koń­ca bez­piecznie. Szek­spir jest jak pły­wanie w Oceanie. Trudne ale moż­na płynąć gdzie się chce”

 

Na początku swo­jej kari­ery ma głównie jed­ną rolę. Ma być ład­na. I jest ład­na – uoso­bi­e­nie ideału ang­iel­skiej urody. Zielone oczy, ciemne włosy i szy­ja – dłu­ga i cien­ka. Tak cien­ka że jak mówił jej mąż – wyda­je się zbyt wiot­ka by podtrzy­mać głowę. A jed­nocześnie aktorce przy­chodzi z łat­woś­cią przy­wołać na swo­je oblicze te nai­wne spo­jrze­nie młodej kobi­ety która czeka tylko na każde słowo mądrze­jszego mężczyzny, który wskaże jej co dalej robić.  Niemal do koń­ca swo­jej kari­ery przy­woły­wała na twarz to spo­jrze­nie. Zdaniem jed­nego z amerykańs­kich kry­tyków w tym kryła się jej pop­u­larność. Każdy mężczyz­na czuł, że jest jej potrzeb­ny. Choć może nie było w tym żad­nego aktorskiego wyboru. Patrząc na kari­erę aktor­ki nie trud­no dostrzec, że przy­na­jm­niej w ówczes­nym kinie postać kobi­ety — nawet sil­nej kobi­ety — ist­ni­ała jedynie w opozy­cji do postaci męs­kich, w sil­nej relacji z ich przeży­ci­a­mi, poglą­da­mi i postępowaniem. Jeśli były inne role, dostawały je aktor­ki które nie miały urody Vivien — urody którą sama gwiaz­da nazy­wała niekiedy utrudnieniem.

Tramwaj Zwany Pożą­daniem to film który oglą­da się wciąż zada­jąc sobie pytanie — ile w Blanche jest Vivien.

 

Jed­nak wraz z roz­wo­jem kari­ery Leigh to słod­kie spo­jrze­nie zaczęło rywal­i­zować z innym. Obok uroczej min­ki ang­iel­skiej róży, pojaw­iło się spo­jrze­nie wzniosłe, pełne pog­a­rdy, roz­drażnienia. Cud­own­ie widać to w roli Scar­lett, kobi­ety wychowanej by zabaw­iała mężczyzn na lokalnych przyję­ci­ach a którą okolicznoś­ci zmusiły by radz­iła sobie w życiu sama otoc­zona przez facetów którzy wcale nie umieją się przys­tosować do nowych cza­sów. Ten zawód mężczyz­na­mi będzie towarzyszył jej bohaterkom do koń­ca kari­ery. Anna Karen­i­na w jej wyko­na­niu to nie tylko kobi­eta wda­ją­ca się w romans z młodym ofi­cerem ale przede wszys­tkim – porzu­cona przez zajętego swoi­mi sprawa­mi męża. W swoim ostat­nim filmie Statek Głupców – jako pod­starza­ła rozwód­ka nie ma już siły wdawać się w romans z kole­jnym zakochanym w niej mężczyzną. Może jest starsza, może jest na swój sposób śmiesz­na, a może ma już dość tych kole­jnych niekom­pe­tent­nych facetów.

 

Zwierz nawet z kolorowych filmów aktor­ki szukał czarno białych foto­sów. Bo to jest ta gwiaz­da cza­sów kiedy świat był czarno biały

 

Właśnie – patrząc na jej role, wszys­tkie kręcą się wokół mężczyzn. Od młodego angli­ka gotowego przed­kładać obow­iąz­ki nad uczu­cie w Fire over Eng­land, przez zakochanego ofi­cera w Water­loo Bridge, Wrońskiego, Karen­i­na, niezde­cy­dowanego Ash­leya, pory­w­czego Ret­tha, Cezara poucza­jącego Kleopa­trę, nieokrze­sanego Kowal­skiego, po uroczego młodzień­ca wyko­rzys­tu­jącego samot­ną wdowę w Rzym­skiej Wiośnie Pani Stone. Wszyscy ci mężczyźni – odważni, małostkowi, dobrzy, źli, odpowied­ni abso­lut­nie nieod­powied­ni. I bohater­ki, które niemal zawsze musi­ały znaleźć się u ich boku. W tych wszys­t­kich fil­mach Leigh najlepiej wypadała gdy mężczyźni w końcu wychodzili z poko­ju czy przestawali pojaw­iać się na pier­wszym planie. W Lady Hamil­ton kiedy admi­rał Nel­son wychodzi na balkon odbier­ać życzenia od zach­wyconych anglików, a jego żona i kochanka zosta­ją razem w poko­ju. Jak szy­bko na twarzy Leigh radość prze­chodzi w zrozu­mie­nie. Woj­na się skończyła a ona zawsze będzie tylko Lady Hamil­ton. Nigdy panią Nel­son. Albo w Przem­inęło z Wia­trem gdy decy­du­je – pozostaw­iona przez obu mężczyzn że już nigdy nie będzie głodować. Czy w tak słabej Annie Kareninie gdy w ostat­nich sce­nach gdy nie ma już mężczyzn a jest tylko samot­na kobi­eta, która ma już dość. Było coś takiego w grze Leigh że nawet spod tych trag­icznych rzu­ca­ją­cych się pod pociąg czy samochód bohaterek melo­dra­matów wychodz­iły prawdzi­we kobi­ety. Zmi­enne, trochę gra­jące przed swoi­mi mężczyz­na­mi tą wer­sję kobiecoś­ci w którą chcieli uwierzyć. Może dlat­ego,  że aktor­ka nawet z najsłod­szym uśmiechem na ide­al­nych ustach nigdy nie traciła pewnoś­ci siebie i jakiejś takiej siły która więk­szość aktorów odsyłała na dru­gi plan.

 

Nie ważne ile mają lat — bohater­ki grane przez Vivien zawsze są w opozy­cji do mężczyzn. A po mężczyz­nach niczego dobrego nie moż­na się spodziewać.

A jed­nocześnie jej bohater­ki reprezen­tu­ją zasad­nic­zo dwa typy kobi­et. Te które się pod­dały i te które się nie pod­dały. Jej dwie najwięk­sze role, obie nagrod­zone Oscarem są do siebie zaskaku­ją­co podob­ne. Scar­lett i Blanche wychowały się do zupełnie innego życia niż przyszło im wieść. Jed­na z nich w nowych cza­sach się odnalazła. Nawet jeśli źle ulokowała uczu­cia to nie pod­dała się bezsil­noś­ci i roz­paczy. Choć film jest melo­dra­matem to z rzad­kim przesłaniem. Nieszczęś­cie zła­manego ser­ca to tylko jeden rozdzi­ał. Będzie następ­ny dzień. Blanche swo­jego ciężaru nie umie unieść. Życie którego nie miała stało się zbyt ciężkie by znaleźć się w nowej rzeczy­wis­toś­ci. Ta pię­kność z połud­nia zała­mu­je się pod ciężarem okolicznoś­ci. I choć stara się zachować pozo­ry ostate­cznie okolicznoś­cią ją prze­ros­ną. Te dwa wys­tępy w tak różnych fil­mach i tak różnych sztukach łączy jed­nak coś w grze Leigh. Obie bohater­ki mają to samo spo­jrze­nie gdy uda­ją że wszys­tko jest w porząd­ku i tą samą nieskry­waną pog­a­rdę kryjącą się tuż pod uroczym uśmiechem.

 

W kole­jnych rolach aktor­ki coraz mniej było słod­kiego uśmiechu, a coraz więcej jakiegoś zgorzknienia czy iry­tacji. Aż w ostat­niej roli zostały tyko one.

 

Olivi­er twierdz­ił, że była lep­sza w filmie niż na sce­nie. Choć umi­ała się nauczyć dowol­nego tek­stu jeszcze przed pier­wszą próbą zawsze zjaw­iała się w twarze wcześniej by powtórzyć rolę. „Pow­tarza pani tylko swo­ją rolę? Skąd wie pani kiedy czas na kole­jną kwest­ię?”, „Och, do tego cza­su znam już wszys­tkie kwest­ie w przed­staw­ie­niu”. Nie było tajem­nicą że miała fenom­e­nal­ną pamięć, ćwic­zoną od dziec­ka. Oliv­er zarzu­cał jej, że za dobrze wie co chce zro­bić na sce­nie. Że nie sposób uwierzyć w emoc­je jeśli każdy gest, każde słowo, każdy krok jest wys­tu­diowany, robiony każdego wiec­zo­ra tak samo. Choć kto wie czy nie mówił po pros­tu o różni­cy w tech­nice. Leigh na złe recen­z­je napo­tykała się rzad­ko. Choć czy­tała je ponoć zde­cy­dowanie uważniej niż jakiekol­wiek pozy­ty­wne uwa­gi odnośnie swo­jej gry. Na pewno kam­era wiele robiła dla jej urody. Odpowied­nio pod­kreślone koś­ci policzkowe, wielkie oczy, ciężkie ciemne włosy, ide­al­na figu­ra. Nawet na sze­rokim planie od razu widać jak pięk­na to twarz.  Nie każ­da uro­da tak dobrze przenosi się na ekran.

 

Patrząc na dorobek aktor­ki nie trud­no dostrzec że jej bohater­ki niesły­chanie rzad­ko miały szan­sę na hap­py end.

 

Jed­nocześnie Vivien jako pier­wsza zro­biła taką kari­erę o jakiej do dziś marzą bry­tyjs­cy aktorzy. Po zdoby­ciu niewielkiego uzna­nia w kra­ju, pole­ci­ała do Hol­ly­wood by zgar­nąć mil­ionom amerykanek sprzed nosa najważniejszą rolę dekady. Potem wró­ciła do kra­ju nie tracąc jed­nak zupełnie związków z pro­du­cen­ta­mi zza Oceanu. Miała ich wystar­cza­ją­co dużo by zagrać w Tramwa­ju Zwanym Pożą­daniem i dostać drugiego Oscara. Gwiaz­da fil­mowa ale na włas­nych warunk­ach, nie wplą­tana w sieci wiel­kich stu­dio fil­mowych, nieza­leż­na dzię­ki pozy­cji w kra­ju, szanowana jako aktor­ka, rozpoz­nawana wszędzie gdzie się pojaw­iała. Ten mod­el kari­ery nie jest tylko kwest­ią przy­pad­ku. Wszyscy którzy znali aktorkę mówili, że była jed­ną z najin­teligent­niejszych i najlepiej planu­ją­cych osób jaką znali. Nie moż­na takiej kari­ery zro­bić zupełnie przy­pad­kiem. Bo to jest marze­nie – mieć ciastko, zjeść ciastko i jeszcze dostać za wszys­tko Oscara.

Kogo pamię­tać? Vivian? Zdol­ną, piękną kobi­etę której wiel­ki życiowy plan prz­er­wała choro­ba. Panią Olivi­er? Połowę najważniejszego kul­tur­al­nego due­tu Anglii? Jed­ną z najważniejszych postaci w budowa­niu nowego powo­jen­nego mod­elu patrzenia na aktorów, teatr i jego rolę w życiu oby­wa­teli? Vivien? Aktorkę która przez całą swo­ją kari­erę grała kobi­ety którym czegoś brakowało. Która z nar­racji jest prawdzi­wsza? Ważniejsza? Jak je odmierzać by nie opowiedzieć o sławnej żonie sławnego męża? By choro­ba psy­chicz­na nie stała się jedynym kluczem do opowieś­ci. Ale też by jej nie chować, nie udawać że to coś co moż­na pom­inąć. Zwłaszcza że prze­cież choro­ba doty­ka wszys­t­kich aspek­tów życia. Spędz­iłam z nimi trze­ba ostat­nie tygod­nie. I nie wiem, która jest ważniejsza. Wiem, że na pewno za częs­to pisze się o choro­bie, za mało pisze się o rolach a pisząc o związku – zapom­i­na, że oprócz zdrady była tam jeszcze aut­en­ty­cz­na artysty­cz­na współpraca.

 

Vivien zawsze miała koty. Kiedy posłano ją w wieku sześ­ciu lat do katolick­iej szkoły z inter­natem wzięła ze sobą kota. I mogła go zatrzy­mać. Zwierz nie może was wypuś­cić bez tej informacji.

Na wiec­zorze wspom­nień po śmier­ci aktor­ki pojaw­ili się wszyscy jej trzej mężowie. Ten za którego wyszła kiedy była młodą pan­ną prag­nącą tylko jed­nego – zostać aktorką. Ten u boku którego odniosła najwięk­szy sukces. Ten który opiekował się nią kiedy zachorowała pod koniec życia. Mimo, że wiele się w jej życiu wydarzyło, każdy z nich czuł się zobow­iązany pojaw­ić się tego wiec­zoru i coś powiedzieć. Wszyscy się znali. Sko­ro raz znaleźli się w życiu Vivien nie było łat­wo po pros­tu ode­jść. Być może właśnie tak należy skończyć. Trzy kobi­ety. Trzech mężczyzn. I wciąż bard­zo wiele filmów do obejrzenia.

Ps: Jeśli chce­cie zwierz może wam kiedyś napisać coś więcej o kine­matografii w Wielkiej Bry­tanii na przełomie lat 30 i 40 bo ostat­ni­mi cza­sy nabrał zaskaku­ją­co dużo wiedzy na temat.

16 komentarzy
1

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online