Home Film W Paryżu jak, w Paryżu, który” czyli zwierz filmowo i sentymentalnie spaceruje po mieście

W Paryżu jak, w Paryżu, który” czyli zwierz filmowo i sentymentalnie spaceruje po mieście

autor Zwierz

?

Hej

 

          Macie cza­sa­mi tak, że prowadzi­cie blo­ga od praw­ie pię­ciu lat w przeko­na­niu, że coś bard­zo dokład­nie opisal­iś­cie kiedy wasza wyszuki­war­ka infor­mu­je was, że ten super dokład­ny opis to trzy lin­ij­ki tek­stu we wpisie z cza­sów kiedy nie potrze­bowal­iś­cie pię­ciu stron wor­da by powiedzieć, że film się wam podobał? Otóż był przeko­nany, że opisał wam już wszys­tkie najpop­u­larniejsze mias­ta w pop­kul­turze. Okazu­je się jed­nak, że poza jed­nym drob­nym wpisem, o Nowym Jorku (pamię­ta ktoś jeszcze jak zwierz podróżował przez pięćdziesiąt Stanów USA pisząc o każdym z nich przez pryz­mat nakrę­conych tam filmów. To były cza­sy) zwierz nigdy niczego takiego nie popełnił. A oznacza to, że może zupełnie bezkarnie popełnić wpis o Paryżu. 

Widzi­cie moi drodzy kochani czytel­ni­cy, zwierz jest troszkę bez­nadziejny. Zakochał się w Paryżu dokład­nie w chwili kiedy sto­jąc na schodach ruchomych prowadzą­cych ze stacji metra na Pola Elize­jskie zobaczył zarys Łuku Tri­um­fal­nego. I już było po zwierzu.  Jak widzi­cie nie potrze­bował wiele cza­su. Choć zwierz jest abso­lut­nie pewny, że nigdy nie mógł­by zamieszkać w tym mieś­cie (wszyscy mówią po fran­cusku, poza tym mieszkać w Paryżu oznacza nie możność wiz­y­towa­nia go raz na jak­iś czas w roman­ty­cznej atmos­ferze igno­rancji dla tak przyziem­nych spraw jak stra­jk śmiecia­rzy), to jed­nak ilekroć pojaw­ia się ono na ekranie tylekroć w zwierzu odzy­wa się jakieś uczu­cie tęs­kno­ty. Stąd zwierz postanow­ił wybrać się na wirtu­al­ną wycieczkę do Paryża. On zostanie w domu. Pojadą za niego filmy.

 

Amerykanin w Paryżu — tak naprawdę to film o mieś­cie, w którym praw­ie nie ma mias­ta. Przyglą­da­jąc się deko­racjom nie sposób nie dostrzec, że film krę­cono w stu­dio (dokład­niej w Kali­forni­jskim stu­dio MGM) ale.  niek­tóre uję­cia krę­cono też w Paryżu. Nie mniej choć właś­ci­wie mias­to jest przede wszys­tkim pretek­stem by moż­na było wpleść w zupełnie sym­pa­ty­czny musi­cal pięt­naś­cie min­ut niemego bale­tu (ach gdzie te filmy), to jest w nim zawarta pros­ta praw­da, że nawet jeśli jesteś mieszka­ją­cym w fatal­nych warunk­ach ubogim malarzem w Paryżu, to jest to zde­cy­dowanie najlep­sze miejsce by znaleźć się w takiej sytu­acji. W końcu wcześniej czy później ktoś nas odkry­je, a nawet jeśli nie odkry­je to na bank się zakochamy. Każdy wcześniej czy później zakocha się w Paryżu.

Przed Zacho­dem Słoń­ca — a co jeśli już się zakochałeś? Dawno temu w Wied­niu. Czy nie jest Paryż, a właś­ci­wie niewiel­ka księ­gar­nia, najlep­szym miejscem  by poroz­maw­iać z kobi­etą, która odmieniła two­je życie. Może­cie prze­jść się nad Sek­waną, nawet popły­wać jed­nym z tych niewiel­kich state­czków wożą­cych ludzi wzdłuż rze­ki, przede wszys­tkim zaś powin­niś­cie poroz­maw­iać, tak by nawet siedzą­cy na kinowej sali widzi odniósł wraże­nie, że nigdy nie zabraknie wam tem­atów. Taki Paryż ład­nych ogrodów, i tych  ślicznych wąs­kich uliczek, gdzie domy obras­ta stary bluszcz, a w ukry­tych pod­wórkach mieszczą się piękne mieszka­nia do których wchodzi się po tych skrzyp­ią­cych schodach. Na dworze rodz­i­na i sąsiedzi przy­go­towu­ją kolację (która pewnie potr­wa kil­ka godzin zna­jąc fran­cuzów) i czas który choć jeszcze przed chwilą uciekał ter­az jak­by zwol­nił. Musi­ał. W końcu to Paryż.

 

Nietykalni — w Paryżu są piękne posi­adłoś­ci z włas­ny­mi pod­wórka­mi i bra­ma­mi wjaz­dowy­mi i smutne blokowiska, w których mieszka­ją emi­granci. W niewiel­kich mieszka­ni­ach, żyją cały­mi rodz­i­na­mi dzieląc, łóż­ka, łazien­ki i tą niewielką przestrzeń pomiędzy. Życie toczy się pomiędzy budynka­mi, przy które wyglą­da­ją nie jak sen ale jak kosz­mar Cor­busiera.  Co więc gdy te dwie dziel­nice mias­ta się spotka­ją, pod postacią spar­al­iżowanego pra­co­daw­cy i jego opieku­na. Sza­lony rajd przez mias­to, z miga­ją­cy­mi mijany­mi latar­ni­a­mi to prawdzi­wa przy­go­da, zwłaszcza gdy od  man­datu moż­na się wymi­gać trud­ną sytu­acją zdrowot­ną swo­jego pra­co­daw­cy. Moż­na pójść na spoko­jny spac­er do parku, albo posiedzieć w galerii sztu­ki. Paryż choć tak dzieli obu mężczyzn, zna­j­du­je też dla nich obu odrobinę miejs­ca, by mogli sobie razem pospacerować cieszą cię włas­nym towarzys­t­wem. I choć nie da się zamienić blokowiska na pałac to jed­nak sko­ro już się jest w Paryżu moż­na się spotkać gdzieś pomiędzy.

Zakochany Paryż — nie ma takiego miejs­ca w Paryżu, które nie zasługi­wało­by na włas­ną his­torię. Od tych smut­nych, przez te roman­ty­czne po te zupełnie codzi­enne. Ang­iel­s­ka para kłó­ci się nad grobem Oscara Wilde, młody turys­ta wpa­da w szpony wam­pirów, znud­zona aktor­ka wzy­wa na plan fil­mowy narko­tykowego dil­era, rozwiedzione małżeńst­wo prz­erzu­ca się w kna­jpie przy­ja­ciela złośli­woś­ci­a­mi na jakie stać ludzi, którzy mimo wszys­tko chy­ba się jeszcze kocha­ją, mąż zakochu­je się jeszcze raz w umier­a­jącej żonie, niewidomy chłopak przeży­wa trudne chwile w swoim związku, amerykan­ka odwiedza mias­to, o którym zawsze marzyła. Każ­da his­to­ria związana z innym kawałkiem mias­ta, nie wszys­tkie równie dobre, ale kiedy spaceru­je się sze­roki­mi bul­wara­mi, wąski­mi uliczka­mi, zatrzy­mu­je się na pla­cach i w nie znanych turys­tom dziel­ni­cach to nie sposób nie zakochać się jeszcze odrobinę bardziej.

Fran­tic — a może Paryż wcale nie roman­ty­czny, wcale nie oswo­jony, może to mias­to potwór, które może człowieka pochłonąć, gdy tylko odd­ali się tego co znane, od hotelowego lob­by, ład­nie urząd­zonego poko­ju i miejsc dla turys­tów. Mias­to w którym stac­je metra są brudne i praw­ie opuszc­zone, klu­by hałaśli­we i pełne pode­jrzanych typów, gdzie dzieją się rzeczy trudne do wyjaśnienia, gdzie życie bywa naprawdę ryzykowne, a zgu­bione żony naprawdę trudne do odnalezienia.  Paryż to mias­to, z którego chci­ało­by się jak najszy­b­ciej wyjechać i nie oglą­dać się za siebie. 

GI Joe: Rise of Cobra — wszyscy przyzwycza­il­iśmy się że wszyscy podli tego świa­ta chcą zniszczyć Nowy Jork. Jeśli Paryż zosta­je zmieciony z powierzch­ni zie­mi to tylko po to by zasyg­nal­i­zować, ze w Nowym Jorku będzie jeszcze gorzej  (zwierz nie pamię­ta w którym filmie katas­troficznym mete­o­ryt spadł pros­to na Paryż, jak­by celował ale widzi przed oczy­ma duszy swo­jej taką scenę). Tym razem nie tylko mamy pełen zniszczenia rajd po uli­cach Paryża  to jeszcze na dodatek.. tak moi drodzy czytelnicy.mamy podłą złą super broń, która dosłown­ie zja­da wieżę Eif­fla. Musi­cie zrozu­mieć, że dla każdego zakochanego w Paryżu widza jest to przeży­cie odrobinę trau­maty­czne. Zwierz doczy­tał z resztą, że Paryż całkowicie zmieciono z powierzch­ni zie­mi w dwu­nas­tu fil­mach — i to dwa razy zniszczyli go Mars­janie! Pewnie wiedzą, jak ludzkoś­ci będzie przykro (no może poza Anglikami)

 

Amelia — jak wiado­mo Paryż zasied­lany jest przez lekko egzal­towane, optymisty­czne i dobrze nastaw­ione do życia dziew­czę­ta. Lubią one małe drob­ne uczyn­ki, pracu­ją w tych ślicznych kaw­iar­ni­ach, które są jedynie w Paryżu i stara­ją się zmienić życie ludzi dookoła na odrobinę lep­sze. Cza­sem zwraca­jąc skarb z dziecińst­wa, cza­sem przeprowadza­jąc niewidomego przez ulicę tak jak jeszcze nikt wcześniej tego nie zro­bił, cza­sem stara­jąc się poz­nać tożsamość tajem­niczego człowieka, który robi sobie zdję­cie we wszys­t­kich maszy­nach do robi­enia szy­b­ki zdjęć legi­t­y­ma­cyjnych. Amelie Paryskie oczy mają wielkie, dłonie drob­ne i zawsze ład­nie im w zielonym. Zaś Paryż wokół nich wyda­je się być  widziany przez dno starej butel­ki, odrobinę zielony, odreal­ni­any, zupełnie mag­iczny. Budzą­cy obawę, że nigdzie w żad­nym mieś­cie równie niesamowite, cud­owne i dobre rzeczy zdarzyć się nie mogą. 

 

Kod Da Vin­ci — codzi­en­nie mil­iony ludzi marzą by ich wyciecz­ka po Luwrze już się skończyła, sam zwierz o mało nie został kiedyś stra­towany przez sta­do turys­tów bieg­ną­cych zobaczyć kole­jne arcy­dzieło sztu­ki. No ale zwiedzanie Luwru a możli­wość oglą­da­nia prawdzi­wego tru­pa w jed­nej z sal to zupełnie inne rozry­w­ki. Człowiek ma niemal żal, że nasz bohater Robert Long­don tak bard­zo zaj­mu­je się tru­pem zami­ast dać nam chwilę wol­nego by przyjrzeć się obra­zom, które zazwyczaj oglą­damy zza pleców pięćdziesię­ciu turys­tów. W filmie jest trochę bie­ga­nia i nawet wyjazd z Paryża, ale w ostate­cznym rozra­chunku okazu­je się, że to czego się tak szu­ka znaleźć moż­na w jed­nym właś­ci­wym miejs­cu na świecie czyli w Paryżu, w którym wielkiej krysz­tałowej Piramidy na dziedz­ińcu pałacu wcale nie postaw­iono tylko dlat­ego, że kura­tor ochrony zabytków miał aku­rat wolne. No i jeszcze jed­no jeśli jesteśmy w Luwrze — bie­ganie bard­zo szy­bko przez galer­ię obrazów jest abso­lut­nie doz­wolone ale trze­ba się wyle­gi­t­y­mować jako wiel­ki fan kina.

 

Pret-a-porter ? — sko­ro jesteśmy w Paryżu to należało­by zajrzeć na jak­iś pokaz mody. Oczy­wiś­cie jeśli uda się nam się wyjść z poko­ju hotelowego. Obsłu­ga nie dość, że zamel­dowała nas z kimś kogo zupełnie nie znamy, to jeszcze zgu­biła ubra­nia, zgu­biła bagaże, więc zostały nam tylko dostawy szam­pana, miękkie szlafro­ki, jed­no łóżko i miłe towarzyst­wo. Poza poko­jem hotelowym dzieją się zaś dra­maty. Całe kolekc­je zosta­ją sprzedane, redak­tor­ki mag­a­zynów mod­owych kom­pro­mi­tu­ją się przed znanym fotografem, pro­jek­tan­ci mody zakochu­ją się w niewłaś­ci­wych osobach, doskon­ałe żony robią zakupy  ubrań w bard­zo dużych rozmi­arach, a pew­na włos­ka para spo­ty­ka się po lat­ach nie obec­noś­ci. Wszys­tko zaś we wspani­ałym Paryżu gdzie moda jest ważniejsza właś­ci­wie od praw­ie wszys­tkiego. Oczy­wiś­cie to wiz­ja prześmiew­cza, gdy­by tak parys­ki świat mody potrak­tować odrobinę bardziej na poważnie, wtedy trze­ba jak bohater­ka Dia­beł ubiera się u Prady, wrzu­cić tele­fon do fontan­ny i zwiewać z tego przepięknego nadp­sutego świa­ta jak najdalej

Moulin Rogue -  od cza­su do cza­su człowiek prag­nie rozry­w­ki. A gdzież ją znaleźć jak nie w dziel­ni­cy Mont­martre, gdzie tuż obok najpiękniejszej bazy­li­ki mias­ta kry­je się prawdzi­we gni­az­do roz­pusty czyli Moulin Rogue.  Z początku baw­imy się dobrze, piękne kobi­ety, głoś­na muzy­ka,  artysty­cz­na bohe­ma i cią­gle dolew­ki szam­pana. Dopiero po pewnym cza­sie widz­imy, że tak pięknie nie będzie, że pod cud­owny­mi suk­ni­a­mi i ściśnię­ty­mi gorse­ta­mi kryją się pęknięte ser­ca i przeżarte gruźlicą płu­ca. Chce­my więc zwiewać do innego przy­bytku kul­tu­ry zan­im dopad­nie nas ten minorowy nas­trój, ale przy­pom­i­namy sobie, że jak uczy nas Upiór w Operze czy ostat­ni Sher­lock Holmes, powin­niśmy się trzy­mać z dala od paryskiej opery. Bo nieza­leżnie od tego jak dobry jest tam reper­tu­ar zawsze może nam coś wybuch­nąć albo spać na głowy. Nie powin­no się też chodz­ić do kina, w każdym razie nie na pre­miery filmów o walecznych żołnierzach wer­ma­ch­tu (jak wiemy z Bękartów Wojny to może się naprawdę źle skończyć dla wszys­t­kich widzów)

O półno­cy w Paryżu — tylko w tym mieś­cie, dokład­nie o Półno­cy zajeżdża w bard­zo określone miejsce bard­zo określony pojazd. Może to być czarny samochód, może to być doroż­ka, jeśli się do niego wsiądzie moż­na się prze­nieść w cza­sy kiedy Paryż zamieszki­wały same sławy. A ponieważ Paryż zawsze był ide­al­ny miejscem dla sfrus­trowanych przymier­a­ją­cych gło­dem artys­tów, moż­na się cofać niemal w nieskońc­zoność. Zwierz jest pewien, że w okre­sie kamienia łupanego, to właśnie w Paryżu mieszkali najbardziej artysty­cznie pod­chodzą­cy do łupa­nia kamieni ludzie pier­wot­ni. Nie mniej jed­nak gdy­by to od zwierza zależało, zatrzy­mał­by się trochę przy sto­liku przy którym siedzi Scott Fitzger­ald ze swo­ją lekko sza­loną żoną. Wyda­ją się całkiem sym­pa­ty­czni, nie są tak sza­leni jak Dali, tak obrażalscy jak Picas­so i w prze­ci­wieńst­wie do Hem­ing­waya mówią prozą. Zwierz winien może dodać, że mówi o posta­ci­ach wyłącznie w ich fil­mowym wydaniu.

Rata­touille? — Prze­cież to Paryż to mias­to wiel­kich kucharzy i wiel­kich smakoszy. Jeśli nie chce­cie by waszym kuli­narnym prze­wod­nikiem była Julia Child z Julie&Julia, zawsze może­cie wybrać, prze­wod­nict­wo zakochanego w cud­ownej fran­cuskiej kuch­ni miejskiego szczu­ra. Zaled­wie odrobi­na tresury wystar­czy by zamienić niezbyt pewnego siebie młodego pomoc­ni­ka kuchen­nego w prawdzi­wego mis­trza patel­ni. A sko­ro się wspaniale gotu­je to w Paryżu, należy oczeki­wać wiz­y­ty prawdzi­wego kuli­narnego kry­ty­ka, który nie toleru­je niczego poza najws­panial­szą potrawą. Jed­nak w ostate­cznym rozra­chunku, z mula­mi w occie, i cud­own­ie przyrząd­zony­mi prze­grze­bka­mi może wygrać proste danie, zaś kry­ty­ka kuli­narnego, kucharza i szczu­ra może po pros­tu połączyć miłość do najws­panial­szego jedzenia w najws­panial­szym mieście.

Jak to, mówicie że już czas wracać? Że nie da się wymienić w jed­nym wpisie wszys­t­kich filmów krę­conych w Paryżu. Ale prze­cież zwierz jeszcze nie powiedzi­ał wam, że jeśli już jesteś­cie w Paryżu to koniecznie musi­cie odtańczyć swój obow­iązkowy taniec nad brzegiem Sek­wany, nawet jeśli nie macie tal­en­tu, tam uda wam się wszys­tko. Tak przy­na­jm­niej przekonu­je Woody Allen, we ‘Wszyscy mówią Kocham cię”. I jeszcze zwierz musi wspom­nieć, że pod żad­nym pozorem nie szuka­j­cie młodej dziew­czyny do towarzyst­wa. Bo to Paryż więc pewnie się w niej zakocha­cie i jak zupełni głup­cy weźmiecie ślub z miłoś­ci, tak przy­na­jm­niej było w “Gigi”. Chy­ba, że szuka­cie jakiegoś bez­imi­en­nego sek­su w jakimś pustym mieszka­niu. Wtedy też wam to nie wyjdzie na dobre. Trzy dni jakiej takiej satys­fakcji a potem okaże się to dla was naprawdę zabójcze. Zobacz­cie “Ostat­nie Tan­go w Paryżu” a zrozu­miecie prze­strogę zwierza. A i jeszcze nie przyj­mu­j­cie żad­nych bib­liofil­s­kich zle­ceń (Dziewiąte Wro­ta pod­powiada­ją, że tam kryją się jacyś sataniś­ci), i nie daj­cie się nabrać na wys­tęp lokalnego tran­swest­y­ty, który najpewniej jest po pros­tu kobi­eta (Victor/Victoria). No i strzeż­cie się zamaskowanych złoczyńców, sieją­cych zamęt (Fan­tomas) oraz nad­gor­li­wych inspek­torów sieją­cych jeszcze więk­szy zamęt (Różowa Pan­tera). A jeśli pójdziecie się pomod­lić to pamię­ta­j­cie — tu w koś­ciołach moż­na natknąć się na dra­maty­czne his­to­rie  (Dzwon­nik z Notre Dame) Najlepiej zaś prze­jdź­cie się spoko­jnie po  mieś­cie,  a potem wsiądź­cie do samolo­tu i zapom­ni­j­cie o Paryżu. Wszak łatwiej  jest żyć nie pamię­ta­jąc, że ist­nieje Paryż kiedy nas tam nie ma.

 

Ps: Zwierz ma nadzieję, że dość niety­powa lekko nie poważ­na for­ma wpisu rzu­ca się w oczy. Jeśli nie zwierz chce was poin­for­mować, że taka była jego natura

Ps2: Jutro ciąg dal­szy Paryża bo dziś zwierz idzie na Nędzników ( Do you hear the zwierz sing? Jeśli tak to zwierz współczuje)

ps3: Do tytułu zwierz zacz­erp­nął dwie lin­ij­ki z wier­sza Szym­borskiej Clochard. 

 

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online