Home Film Było raz przyjaciół dwóch czyli o filmowych X‑menach ( Dark Phoenix i nie tylko)

Było raz przyjaciół dwóch czyli o filmowych X‑menach ( Dark Phoenix i nie tylko)

autor Zwierz
Było raz przyjaciół dwóch czyli o filmowych X‑menach ( Dark Phoenix i nie tylko)

Kiedy wyszłam z kina z sean­su X‑Men Dark Phoenix, miałam wiz­ję, że napiszę wam dow­cip­ny wpis. Taki w którym będę zas­tanaw­iać się czy film nie jest zapisem konkur­su, kto lep­iej potrafi machać ręka­mi uda­jąc że panu­je nad mater­ią, albo zas­tanaw­iać się dlaczego brwi Jes­si­cy Chas­tain nie dostały angażu w tym filmie. Miałam też piękny bon mot o tym, że ulu­bionym środ­kiem trans­portu Mag­ne­to jest metro, bo wystar­czy trochę pomachać ręką i dojedzie wszędzie. Jed­nak po tym jak wró­ciłam z Dark Phoenix do domu, postanow­iłam obe­jrzeć poprzed­nie częś­ci nowych „starych” X‑menów. I już na dow­cip­ny wpis nie mam ochoty.

Tak moi drodzy, postanow­iłam obe­jrzeć wszys­tkie filmy od Pier­wszej klasy do właśnie Dark Phoenix, zada­jąc sobie pytanie – do jakiego stop­nia spójną his­torię opowiedzieli nam sce­narzyś­ci i czy w ogóle na przestrzeni tych czterech filmów udało się stworzyć jakąś nar­rację która łączyła­by te cztery częś­ci opowieś­ci o grupie bohaterów. Zwłaszcza, że począwszy od Days of Future Past moż­na odnieść wraże­nie, że zami­arem sce­narzys­tów było stworze­nie czegoś bard­zo spójnego, his­torii która w mniejszej skali niż robi to uni­w­er­sum Mar­vela, ale jed­nak prowadzi do jakiejś puenty.

 

Z jed­nej strony – są ele­men­ty które rzeczy­wiś­cie tworzą mniej lub bardziej spójną opowieść. Do pewnego stop­nia jest to his­to­ria pow­stawa­nia X‑menów. Ani Pier­wsza Klasa, ani Days of Future Past tak naprawdę o X‑menach jako grupie bohaterów nie trak­tu­ją, pomysł pojaw­ia się dopiero jako reakc­ja na to, co wydarzyło się w X‑Men Apoc­a­lypse. X‑menów w ich stro­jach i podzi­wianych jako bohaterów którzy ratu­ją świat przed niebez­pieczeńst­wem może­my więc dopiero zobaczyć w Dark Phoenix. Jed­nocześnie, mimo, że filmy rozkłada­ją pow­stanie grupy aż na cztery filmy, to ostate­cznie – tracą nią zain­tere­sowanie dosłown­ie w chwili w której ta dro­ga się kończy. Dark Phoenix pokazu­je nam świat w których X‑meni są kochani i poważani, tylko po to by naty­ch­mi­ast zig­norować ten ele­ment i stworzyć kole­jny kon­flikt wewnętrzny wśród mutan­tów. Ogól­nie to jest ciekawe – o czym będę jeszcze trochę pisać w tym tekś­cie, że naj­ciekawsze rzeczy doty­czące bohaterów (przy­na­jm­niej z punk­tu widzenia ich roz­wo­ju jako jed­nos­tek) dzieją się poza kadrem. Mimo, że his­to­ria roz­gry­wa się na przestrzeni kilku dekad widz­imy tylko bard­zo skromne wyim­ki z roz­wo­ju bohaterów.

 

Kole­jny ele­ment który rzeczy­wiś­cie jest spójny – i wyda­je się być krę­gosłu­pem całej fil­mowej sagi jest przy­jaźń Xaviera i Mag­ne­to. Wszys­tkie filmy są do pewnego stop­nia ułożone wedle tego samego schematu dra­matur­gicznego – Charles i Eric zna­j­du­ją się daleko od siebie, następu­ję wydarze­nie które przeci­na ich dro­gi, bohaterowie wyraża­ją swo­je postawy wzglę­dem świa­ta (z natu­ry sprzeczne), dochodzi do sytu­acji otwartego kon­flik­tu, bohaterowie roz­chodzą się jak­by nigdy nic.  Jeśli w życiu bohaterów dzieje się cokol­wiek co nie doty­czy tej drugiej oso­by to dzieje się poza kadrem. Nie widz­imy jak Magen­to zakła­da rodz­inę, czy nie dowiadu­je­my się jak w Dark Phoenix dosta­je swo­ją wyspę gdzie miesz­ka z wybrany­mi mutan­ta­mi, podob­nie jak nie wiemy jak wyglą­dało życie Xaviera kiedy jego uczniowie zostali zwer­bowani do wojs­ka, czy kiedy budował swo­ją Akademię. Film pokazu­je nam nie tyle dzieje X‑menów co dzieje przy­jaźni Charlesa i Eri­ka, w których jeden wyz­na­je nadzieje na przyszłość, dru­gi zaś jest boleśnie świadom tego, że ludzie nie umieją akcep­tować innoś­ci. Ta pod­szy­ta kon­flik­tem przy­jaźń jest sercem sagi, a wyrażone w poglą­dach różnice mają stanow­ić ten atrak­cyjny dla widza kon­flikt trag­iczny, gdzie obie strony mają swo­je właś­ci­wie równorzędne rac­je, i wszyscy są nieszczęśliwi.

 

W Dark Phoenix ten wątek zna­j­du­je chy­ba najbardziej zadawala­jące dla fanów zakończe­nie choć jed­nocześnie – twór­cy robią unik. Nie chcą się opowiedzieć po żad­nej ze stron i nie są za bard­zo skłon­ni przy­pom­i­nać nam kogo nasi bohaterowie mają na sum­ie­niu. Ostate­cznie niekoniecznie moral­na postawa Xaviera i nieco mniej stanow­cza niż zwyk­le postawa Eri­ca oznacza­ją że nasi bohaterowie mogą – co zdarza się raz na kil­ka dekad dojść do wniosku, że znaleźli się w punkcie wyjś­cia gdzie chwilowo nikt nie jest bardziej moral­ny od drugiego. Co jest o tyle przykre że w ten sposób twór­cy opowiedzieli his­torię która choć kończy się miło, nie ma żad­nej puen­ty, zaś czyny naszych bohaterów, choć cza­sem dość spek­taku­larne pozosta­ją bez więk­szych kon­sek­wencji. Założe­nie jest bowiem takie, że ostate­cznie cały ten wiel­ki spór jest niczym uwiel­biana przez naszych bohaterów par­tia szachów, którą co pewien czas roz­gry­wa­ją od nowa, świado­mi jed­nak że zawsze moż­na jeszcze raz rozstaw­ić pio­n­ki. Co więcej już nawet sami twór­cy syg­nal­izu­ją nam że ten schemat jest czymś z czego zda­ją sobie sprawę nie tylko wid­zowie ale też sami bohaterowie. W pewnym momen­cie Magen­to mówi Xavierowi że ich spotka­nia zawsze wyglą­da­ją tak samo – Xavier wygłasza wielką mowę, a potem pochy­la się z żalem na kole­jnym nieszczęś­ciem jakie spotkało Eri­ca. I tak to jest streszcze­nie co najm­niej pół tuz­i­na scen z tej serii.

 

Chci­ałabym też tu napisać coś co pisałam już na blogu i co po obe­jrze­niu tych wszys­t­kich czterech częś­ci podtrzy­mu­ję. Otóż uważam że wątek Eir­ca i Charlesa jest zdaniem sce­narzys­tów his­torią wielkiej przy­jaźni. Tak go piszą. Prob­lem w tym, że nie umieją pisać przy­jaźni. Więcej, w fil­mach tego typu – skon­cen­trowanych jed­nak na akcji i sce­nach pełnych efek­tów spec­jal­nych, na rozbu­dowywanie takiej prawdzi­wej przy­jaźni, nie ma za bard­zo cza­su. Co robią więc sce­narzyś­ci? Wyrzu­ca­ją wąt­ki roman­ty­czne (wszys­tko co roman­sowe dzieje się w tym świecie gdzieś poza kadrem, albo jest zasyg­nal­i­zowane jed­ną niewielką sceną) i wstaw­ia­ją tam sce­ny „przy­ja­ciel­skie”. Piszę przy­ja­ciel­skie bo tak naprawdę sce­narzyś­ci nie umieją przy­jaźni pisać. Bo to nie ta kon­wenc­ja. Wychodzi im więc coś co bard­zo przy­pom­i­na fil­mowy romans. W sum­ie wyda­je się, że ufa­ją iż odczy­tamy tą relację jako przy­jaźń tylko dlat­ego, że po pier­wsze mamy do czynienia z dwoma mężczyz­na­mi a po drugie w innych sce­nach zasug­erowali, że intere­su­ją ich kobi­ety. Jed­nak począwszy od pier­wszego spotka­nia (Charles ratu­ją­cy Eri­cowi życie), po ich ostat­nią par­tyjkę szachów nad całą tą relacją unosi się taka roman­ty­cz­na chmur­ka, wynika­ją­ca z tego, że sce­narzyś­ci chy­ba naprawdę nie wiedzą jak napisać dwóch przy­jaciół i trochę im się wyda­je że to się pisze jak pary roman­ty­czne tylko bez seksu.

 

Tyle jeśli chodzi o jakąś fab­u­larną spójność. Nieste­ty tutaj się ona kończy. W X‑men Apoc­a­lypse wyraźnie zaz­nac­zono dwa wąt­ki które dla widza mogły się wydać bard­zo intere­su­jące. Po pier­wsze kwest­ię pokrewieńst­wa między Quick­sil­verem a Mag­ne­to. W Days of Future Past mamy tylko mrug­nię­cie do fanów, w X‑Men Apoc­a­lypse Quick­sil­ver pojaw­ia się w szkole Xaviera tylko po to by poroz­maw­iać z Mag­ne­to (czego z powodu rozlicznych okolicznoś­ci związanych z końcem świa­ta nie robi), nato­mi­ast w trze­ciej częś­ci Quick­sil­ver zosta­je bard­zo szy­bko wye­lim­i­nowany z zespołu (najwyraźniej był­by zbyt potężny, albo twór­com nie chci­ało się po raz trze­ci robić sce­ny pod jakąś piosenkę z epo­ki)  i nigdy do tej sprawy nie wracamy. Co oznacza, że mamy tu taki kom­plet­nie niedomknię­ty wątek, którego twór­cy w poprzed­niej częś­ci w ogóle nie musieli syg­nal­i­zować. Bard­zo mnie to zden­er­wowało, zwłaszcza że wyda­je się, że reakc­ja Magen­to na ten fakt mogła­by być naprawdę ciekawa. Dru­ga sprawa to kwes­t­ia samego pochodzenia Phoenixa. Pod koniec X‑men Apoc­a­lypse poko­nany Xavier zachę­ca Jean by ta pozbyła się wszel­kich zahamowań i uwol­niła pełnię swo­jej mocy. Dziew­czy­na robi to, dzię­ki czemu uda­je się pokon­ać Apoc­a­lyp­sa a przy okazji – wyraźnie widz­imy wokół mutan­t­ki zarys ognis­tego pta­ka. Tym­cza­sem w Dark Phoenix dosta­je­my zupełnie inne wyjaśnie­nie pochodzenia super mocy mutan­t­ki, zaś całe to wydarze­nie z poprzed­niej odsłony his­torii moż­na uznać za niebyłe.

 

Choć moż­na użyć argu­men­tu, że filmy nie muszą być między sobą bard­zo spójne to Dark Phoenix nie wykazu­je też więk­szego zain­tere­sowa­nia wątka­mi które sam film wprowadza. Na początku fil­mu mamy doskon­ałą scenę w której Mis­t­ique pyta Xaviera czy kosztem za tol­er­ancję mutan­tów w społeczeńst­wie ma być ryzykowanie włas­nego życia w obronie ludzi. I czy przy­pad­kiem nie oznacza to, że mutan­ci nadal są wyjątkowi i wyję­ci z norm społecznych ale tym razem po pros­tu trak­tu­je się ich jak bohaterów a nie zagroże­nie. Jed­nocześnie pojaw­ia się dobry wątek pychy Xaviera który prze­cież sam niczym nie ryzyku­je. Nieste­ty tym doskon­ałym wątkiem film też nie jest szczegól­nie zain­tere­sowany. Dlaczego? Być może dlat­ego, że jak już ustalil­iśmy ma on do wypełnienia pewien schemat, ten zaś wyma­ga by wszys­tko zakończyło się dużą i spek­taku­larną fizy­czną kon­frontacją z wyraźnym, potężnym wro­giem. A dyskusji o miejs­cu mniejs­zoś­ci w społeczeńst­wie nie da się w ten sposób ani pod­sumować ani rozwiązać. Trze­ba zresztą zaz­naczyć, że wyczuwa się tu jakąś wewnętrzną niespójność fil­mu który w pier­wszej połowie rozbu­dowu­je przestrze­nie kon­flik­tu by ostate­cznie pod koniec szy­b­ci­utko wszys­tko skończyć i jakimś cud­em uznać, że jed­na prze­jażdż­ka pociągiem i po sprawie.

 

Przez wszys­tkie lata pow­stawa­nia nowych filmów ich siłą była gra aktors­ka. Moż­na wiele mówić o fab­ule, ale obsad­owo były to filmy dobre (choć co warto zaz­naczyć – mimo, że w rolach głównych prze­ci­wników pojaw­iali się aktorzy doskon­ali jak Peter Din­klage, Oscar Isaacs, czy Jes­si­ca Chas­tain, to nigdy nie mieli niczego do gra­nia) i spraw­ia­jące przy­jem­ność. Nie ukry­wam przy­jem­nie jest obser­wować aktorów powraca­ją­cych do roli na przestrzeni lat. Wyda­je się, że najlepiej swo­ją przemi­anę opanował James McAvoy którego Xavier rzeczy­wiś­cie przeis­tacza się z młodego flir­cia­rza, przez człowieka życiowo podła­manego, po men­to­ra i w końcu osobę zde­cy­dowanie za bard­zo sobą zach­wyconą. Do tego są w tych fil­mach sce­ny emocjon­alne które naprawdę wiele od akto­ra wyma­ga­ją i w grze McAvoya nie ma ani jed­nej fałszy­wej nuty. Z kolei Fass­ben­der dał popis swoich możli­woś­ci w pier­wszej klasie i w kole­jnych fil­mach właś­ci­wie czer­pie głównie z tego. Mag­ne­to z Dark Phoenix jest zde­cy­dowanie spoko­jniejszy niż kiedy spo­tykaliśmy go wcześniej ale ta przemi­ana nie jest tak wyraź­na. Wciąż jed­nak oglą­danie Fass­ben­dera jak ubrany w bard­zo twar­zowe stro­je z różnych epok, macha ręka­mi z zawz­iętą miną jest niesamowicie satysfakcjonujące.

 

 

To ciekawe jak bard­zo przez lata Jen­nifer Lawrence zaczęła coraz mniej odna­jdy­wać się w roli Raven czyli Mis­t­ique. Mam wraże­nie, że gdzieś koło trze­ciej częś­ci moż­na wyczuć że aktor­ka niekoniecznie chce być jeszcze w tych fil­mach. Zresztą wyda­je się że w ogóle Lawrence bard­zo potrze­bu­je spoko­ju po kilku zupełnie sza­lonych lat­ach swo­jej kari­ery. Nato­mi­ast w jej miejsce w fil­mach dość dobrze wchodzi Sophie Turn­er. W sum­ie to podob­na rola – zbun­towanej kobi­ety, która bardziej niż otacza­ją­cy ją mężczyźni widzi negaty­wny wymi­ar posi­adanych przez siebie mocy. Sophie Turn­er wyda­je się naprawdę dobrym wyborem do gra­nia Jean Grey, głównie dlat­ego, że jest w niej jeszcze coś z nas­to­lat­ki (mimo, że aktor­ka ma już pon­ad dwadzieś­cia lat) – delikat­noś­ci i zagu­bi­e­nie, które pozwala­ją dostrzec że mamy tu do czynienia z dziew­czyną która naprawdę nie ma szans poradz­ić sobie z tak wielką mocą jaką posiada.

 

 

Ostate­cznie pod­sumowanie X‑menów, jakim jest Dark Phoenix pokazu­je, jak od doskon­ałego pomysłu – jakim było opowiedze­nie o X‑menach na wiele lat przed tym jak poz­nal­iśmy ich w filmie Singera, moż­na dojść do filmów które właś­ci­wie nie są zain­tere­sowane twor­zonym przez siebie światem. Bo tu należy dodać – z przykroś­cią, że o ile jeszcze trzy poprzed­nie częś­ci baw­iły się tym, że roz­gry­wa­ją się w przeszłoś­ci (choć z każdą częś­cią coraz mniej) o tyle Dark Phoenix jest właś­ci­wie pozbaw­ione tych kul­tur­owych emblematów konkret­nych cza­sów. Braku­je ich w piosenkach, naw­iąza­ni­ach kul­tur­owych i trochę w stro­jach. Choć Xavier pojaw­ia się tu w czarnym golfie i jeansach trochę na wzór Job­sa, ale mój head­canon jest taki, że to ten golf w którym Mag­ne­to chodzi w pier­wszej częś­ci serii. Ostate­cznie pow­stał więc film zupełnie pozbaw­iony ele­men­tów charak­terysty­cznych i jak­by przedar­ty na pół. Trochę tak jak­by twór­cy mieli bard­zo rozbu­dowaną wiz­ję i w ostat­niej chwili przy­pom­nieli sobie, że prze­cież to ma być ostat­ni film z serii. Więc zami­ast iść dalej z tym co zapro­ponowali, szy­bko sprząt­nąć swo­je zabaw­ki. Pow­stał film który nie jest poraża­ją­co zły ale jest nija­ki. Co jest naprawdę przygnębi­a­jące biorąc pod uwagę, że X‑meni naprawdę mieli olbrzy­mi potenc­jał. Choć może nie jest to tak łat­wo powiedzieć po tym jak widzi­ało się X‑men Apoc­a­lypse, które może wygry­wać z Dark Phoenix tylko dlat­ego, że jest w swoim słabym sce­nar­iuszu dużo bardziej śmieszne. Zresztą warto tu dodać że ele­men­ty kome­diowe fil­mu, które grały w poprzed­nich odsłonach w tej nie ist­nieją. W tej nato­mi­ast wszyscy płaczą (Fass­ben­der najład­niej ale to nie jest jakaś wiel­ka tajemnica).

 

 

Nie ukry­wam że lubię fil­mowych X‑menów. Dru­ga część X‑menów Singera to praw­dopodob­nie był mój ulu­biony film super bohater­s­ki z cza­sów kiedy niko­mu nie śniło się jeszcze MCU. Do Pier­wszej Klasy wracałam z kolei wielokrot­nie za każdym razem zna­j­du­jąc wielką satys­fakcję w cza­sie oglą­da­nia sce­ny roz­gry­wa­jącej się w Argen­tynie czy pod­czas ostat­niej kon­frontacji na kubańskiej plaży. Do wielu filmów z serii wracałam i nawet ten nieszczęs­ny Apoc­a­lypse spraw­ia mi przy­jem­ność, zwłaszcza w chwili kiedy okazu­je się że tym co robi najlepiej, jest naprawdę doby makeover swoich popleczników. Ale jest to też ser­i­al fil­mowa która krok po kroku mnie zawodzi, która przez lata nie umi­ała się rozs­tać z wątka­mi już znany­mi, które ciągnęły ją w dół, bo ile razy moż­na oglą­dać to samo. Dlat­ego cieszę się, że ci X‑meni w takim wyda­niu się kończą. Bo choć jestem pew­na że już nigdy nie będzie tak pięknego Mag­ne­to, to jed­nocześnie jestem ciekawa jakie jeszcze his­to­rie moż­na opowiedzieć. Telewiz­yjny Legion pod­powia­da że wszys­tkie i mówię to nowym wytwórniom z ręką na ser­cu – idź­cie tą drogą. Wy zaś może­cie się poważnie zas­tanow­ić czy chce­cie iść na Dark Phoenix. Jeśli uważa­cie że nie ma nic piękniejszego niż zarys ramion Fass­ben­dera w czarnym płaszczu, i nic bardziej wzrusza­jącego niż roz­gry­wka szachów, to jest to film dla was. Jeśli szuka­cie czegokol­wiek innego – moż­na się dwa razy zastanowić.

Ps: Zwierz jest już w Kosza­lin­ie i bierze udzi­ał w fes­ti­walu fil­mowym. Pier­wszy dzień przyniósł sporo emocji bo widzi­ałam sześć naprawdę doskon­ałych filmów krótkometrażowych.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online