Home Film Nic więcej czyli o “Żeby nie było śladów”

Nic więcej czyli o “Żeby nie było śladów”

autor Zwierz
Nic więcej czyli o “Żeby nie było śladów”

Spośród pokazy­wany na fes­ti­walu w Gdyni filmów opowiada­ją­cych o lat­ach osiemdziesią­tych „Żeby nie było śladów” trzy­ma się najbliżej tej nar­racji, którą uznal­ibyśmy za poli­ty­czną. Ostate­cznie, zabójst­wo Grze­gorza Prze­my­ka to jed­no z tych wydarzeń lat osiemdziesią­tych, które najgłę­biej zapadło w pamięć i stało się potem sym­bol­em (obok zabójst­wa Popiełusz­ki) tam­tych cza­sów. Jed­nocześnie, to nar­rac­ja która stara się dotknąć szer­szego kon­tek­stu niż tylko samych lat osiemdziesią­tych – uch­wycić mech­a­nizm niedemokraty­cznej władzy, zaciska­jącej się pętli, i tych pow­iązań, które spraw­ia­ją, że decyz­je zapada­jące w biurze poli­ty­cznym w Warsza­w­ie dotkną zakładu fryz­jer­skiego w niewielkim mieś­cie. I nigdzie nie ma przestrzeni by od tego uciec.

 

Jan P. Matuszyńs­ki reżyser fil­mu, nie opóź­nia fil­mowo śmier­ci Prze­my­ka. Pojaw­ia się ona od razu, zan­im jeszcze zdążymy się dobrze zanurzyć w świat PRL,  w te szare i dość ponure lata osiemdziesiąte, styl­isty­cznie umiejs­cowione tak daleko od rados­nego „Najm­ro” jak to się tylko da. Poz­na­je­my chłopa­ka, idziemy z nim na krót­ki spac­er i tyle. Nie ma dzieci­a­ka. Prze­myk umiera, po bru­tal­nym i bezsen­sownym pobi­ciu. Pewnie należało­by odpuś­cić, przyjąć, że taki kraj i tak się dzieje. Ale mat­ka maturzysty, poet­ka i opozy­cjon­ist­ka Bar­bara Sad­ows­ka, odpuś­cić nie może. Zgadza się by pogrzeb syna odbył się na Żoli­borzu, by mszę poprowadz­ił Popiełuszko. Pojaw­ia się kilka­dziesiąt tysię­cy osób. Nie ma odwro­tu, sprawa sta­je się już nie krymi­nal­na czy oso­bista ale poli­ty­cz­na. A sprawy poli­ty­czne w tym świecie, oznacza­ją, że wszys­tko musi się skończyć zgod­nie z lin­ią którą wybrała partia.

 

Łat­wo było­by bohaterką fil­mu uczynić Sad­owską, ale twór­cy pos­zli innym tropem. Nasz bohater to Jurek Popiel, straszy kole­ga Prze­my­ka, który był świad­kiem jego pobi­cia. To postać bardziej napisana niż real­na (co nie znaczy nie ist­nieją­ca), więc twór­cy mogą sobie na więcej poz­wolić. Popiel jest tu iskierką nadziei w mroku, bo chłopak jest gotów zaryzykować wszys­tko by zez­nawać co widzi­ał. Ukry­wa się, wda­je w kon­flikt z rodz­iną, ryzyku­je zdrowiem i życiem w imię mówienia prawdy. Jego pobud­ki są skom­p­likowane – wyda­je się, że bardziej oso­biste niż poli­ty­czne czy ide­o­log­iczne, ale wciąż, szla­chetne. Cóż jed­nak taka szla­chet­ność się zda kiedy po drugiej stron­ie naras­ta efekt kuli śnieżnej i nad sprawą Prze­my­ka debatu­ją kole­jni członkowie par­tii, jed­noz­nacznie pode­j­mu­jąc decyzję, jak ma się sprawa toczyć. Nieza­leżnie od tego co mówi prawo.

 

W isto­cie film roz­pa­da się na dwie równole­gle toczące się nar­rac­je. W jed­nej przyglą­damy się kole­jnym osobom wchodzą­cym do zim­nych pomieszczeń gmachu par­tii. Wszyscy patrzą na siebie pode­jr­zli­wie, każdy broni samego siebie, ma swo­je plany, sojusze, pomysły. Kto  kogo wyprzedzi w pogo­ni za tym by nie dać się przyła­pać na niekom­pe­tencji, czy dzi­ała­niu niez­god­nym z intere­sem władz. Niek­tórzy mogą się wydawać niemal szla­chet­ni, w swoim przy­wiąza­niu do prawa i kon­sty­tucji jak stanow­czy  Proku­ra­tor Gen­er­al­ny Rusek. Tylko, że szla­chet­ność Rus­ka jest wybiór­cza, przy­wiązanie do litery prawa – koni­unk­tu­ralne. Ta atmos­fera domu par­tii gdzie każdy patrzy na każdego zza stołu jak­by wszyscy byli na niekończą­cym się przesłucha­niu – ma  w sobie trochę atmos­fery „House of Cards”. Co praw­da Kiszczak nie prze­maw­ia do nas bezpośred­nio z ekranu, ale to napię­cie robi­enia poli­ty­ki zgod­nej wyłącznie z włas­nym intere­sem nie opuszcza nas nawet przez chwilę.

 

 

Temu światu który jest właś­ci­wie z założe­nia bez idei (rządzi im prag­nie­nie władzy i lęk przed jej utratą) towarzyszy nar­rac­ja bardziej pry­wat­na i oso­bista. Popiel ukry­wa­jąc się wraca do rodziny, do ojca ofi­cera wojs­ka pol­skiego. Ojciec się o syna martwi. Więc będzie współpra­cow­ał z SB, bo jed­nak ma przeko­nanie, że co jak co ale syn to syn. Spór co należy zro­bić i jak się zachować rozwala rodz­inę, która chcąc nie chcą ponosi kon­sek­wenc­je decyzji Popiela by wziąć udzi­ał w pro­ce­sie jako świadek. Ten ele­ment nar­racji rodzin­nej, jest tu chy­ba naj­ciekawszy, ostate­cznie mamy tu his­torię mat­ki która straciła syna, i ojca który syna próbu­je ocal­ić – obo­je zupełnie bezsil­ni wobec świa­ta w którym żyją ich dzieci. To był­by pewnie moc­niejszy wątek, gdy­by twór­cy nie musieli opowiedzieć jeszcze o wielu innych wątkach, co to rodzi­ciel­skie roz­dar­cie – w pewien sposób rozmy­wa. A szko­da, bo to fan­tasty­czny kon­tra­punkt do tego co dzieje się w par­tyjnych salonach. To zestaw­ie­nie decyzji mężczyzn w mundurach, i mil­czenia przy stole w mieszka­niu gdzie ściany są wyłożone boaz­er­ią mogło­by lep­iej wybrzmieć. I poz­wolić twór­com dookreślić – dlaczego taka his­to­ria zawsze jest aktualna.

 

Tylko, że Jan P. Matuszyńs­ki nie tworzy fil­mu prostego, raczej stara się zro­bić wiel­ki fresk, na którym umieś­ci jak najwięcej wątków i ludzi. Stąd pojaw­ia się his­to­ria san­i­tar­iusza, niesłusznie oskarżonego, a potem skazanego za tą zbrod­nię. To wątek porusza­ją­cy, obec­ny w repor­tażu – bard­zo poli­ty­czny i bard­zo przy­pom­i­na­ją­cy o tym jak paskudne były to cza­sy. Ale jed­nocześnie – w jak­iś sposób wątek rozprasza­ją­cy skupi­e­nie fil­mu, wyry­wa­ją­cy nam bohat­era. Rozu­miem zamysł – by stworzyć raczej film o pewnych mech­a­niz­mach, i atmos­ferze tam­tych cza­sów niż o konkret­nych osobach, ale jed­nocześnie – to wciąż pro­dukc­ja, która ma swoich bohaterów, których częs­to na zbyt dłu­go porzu­ca. To w ogóle jest ciekawe, że w tym filmie, który tak bard­zo chce stworzyć obraz pewnej opresji, stosowanej wobec pewnego społeczeńst­wa mamy tylko jed­ną scenę zbiorową. Jak­by reżyser wolał swoich bohaterów całkowicie wyob­cow­anych, niemal wyję­tych z jakiejkol­wiek społecznoś­ci. Ta wielowątkowość wyni­ka z mate­ri­ału wyjś­ciowego jakim jest repor­taż Łazarewicza, ale o ile w książce sprawdza się to świet­nie, o tyle fil­mowi to przy­wiązanie do mate­ri­ału wyjś­ciowego nieco ciąży.  Dobra adap­tac­ja ma pra­wo do wyboru tego, co z ekrani­zowanej powieś­ci prze­niesie na ekran. Tu tej odwa­gi wyboru niekiedy braku­je (stąd też dłu­gość filmu).

 

 

Żeby nie było śladów” to film opier­a­ją­cy się w dużym stop­niu na sile nawet niewiel­kich ról. Adam Bobik pojaw­ia się na chwilę jako Popiełuszko, ale spraw­ia, że rozu­miemy siłę i charyzmę kapelana Sol­i­darnoś­ci.  Alek­san­dra Koniecz­na, gra niemal komicznie prz­erysowaną rolę Wiesławy Bar­don. To rola fan­tasty­cz­na, niemal z innego porząd­ku niż resz­ta fil­mu. Ale dają­ca mu pod koniec sporo odd­echu, bo Koniecz­na jest w tym ro robi fan­tasty­cz­na. Dobry jest Tomasz Kot jako usłużny Kowal­czyk, człowiek który zaj­mu­je się głównie wchodze­niem do pomieszczeń. Ale w tej jego niemal rados­nej usłużnoś­ci jest coś co charak­tery­zowało wiele osób, które nigdy same więk­szych decyzji nie pode­j­mowały, ale wiedzi­ały przy których sto­likach siedzieć. Takich niewiel­kich ale doskonale zagranych małych ról, na jed­ną dwie sce­ny jest w filmie więcej, bo w obsadzie jest praw­ie każdy pol­s­ki aktor.  Nie jestem fanką Więck­iewicza jako Kiszcza­ka głównie dlat­ego, że Więck­iewicz gra tu chy­ba bardziej – jakąś polemikę z tym co niek­tórzy sadzą o Kiszcza­ku, niż coś swo­jego. Wciąż te niewielkie nawet role spraw­ia­ją, że co pewien czas – a seans jest dłu­gi – pojaw­ia­ją się sce­ny abso­lut­nie doskonałe.

 

Nie znaczy to, że pier­wszy plan jest sła­by. Tomasz Ziętek jako Jerzy Popiel, jest naprawdę dobry. Doskonale zna­j­du­je się w tej dość niejed­noz­nacznej roli, chłopa­ka który ma być kluc­zową postacią całej his­torii, a jed­nocześnie jest w nią zupełnie przy­pad­kowo zaplą­tany. Co praw­da wyda­je mi się, że z Zięt­ka więcej wyciągnął Doma­lews­ki w „Hia­cyn­cie” ale wciąż – to jest dobra rola. Przy czym na miejs­cu akto­ra przez następ­ne kil­ka lat odmaw­iałabym gra­nia w fil­mach dzieją­cych się w lat­ach osiemdziesią­tych, bo bard­zo łat­wo w nich zostać. Zwłaszcza, że urodą doskonale pasu­je do tego okre­su (zwłaszcza jak się go wciśnie w ciuchy z epo­ki i doda długie włosy). Fan­tasty­czny jest Jacek Bra­ci­ak w roli ojca Popiela. To chy­ba jest najlep­sza rola w filmie, najbardziej niejed­noz­nacz­na. Z jed­nej strony ojciec rodziny, który chce wszys­tko uporząd­kować i przemówić syn­owi do rozsąd­ku. Z drugiej człowiek zupełnie bezrad­ny, bo cóż on może w takim świecie jaki go otacza. Jego dzi­ała­nia, które pode­j­mu­je pewien że ma jakąś moc spraw­czą w pełni pokazu­ją, że nikt – ani ci którzy się sys­te­mowi prze­ci­w­staw­iali ani ci którzy z nim sym­pa­ty­zowali, nic nie mogli. Dobra jest też Agniesz­ka Gro­chows­ka w roli mat­ki Popiela – kobi­eta, która już dużo nie mówi, bo nie ma co mówić. Ale  w tej jed­nej sce­nie w której wygar­nia matce Prze­my­ka, że może gdy­by go pil­nowała to by nie doszło do tragedii – bo łat­wo dziecko zanied­bać, widać wściekłość jed­nej mat­ki na drugą, że życie dziec­ka marnuje.

 

 

Nato­mi­ast jestem skon­flik­towana jeśli chodzi o rolę Sandry Korzeni­ak. Nie uważam tej roli za dobrą, uważam ją za w pewnym stop­niu zbyt zmanierowaną i podob­ną do innych ról aktor­ki. Ale jed­nocześnie – to w jak­iś sposób pasu­je do postaci Bar­bary Sad­owskiej do jej ist­nienia obok wszys­t­kich innych bohaterów, do tego poczu­cia abso­lut­nego oder­wa­nia, które dodatkowo pogłębia śmierć syna. To, że bohater­ka spraw­ia, wraże­nie jak­by się nie zgry­wała z nikim w filmie, jest z jed­nej strony – słaną kon­strukcją roli, z drugiej – wpisu­je się dość dobrze w to poczu­cie, że po śmier­ci syna bohater­ka już pogodz­iła się z tym, że nie ma jej dla świa­ta. Wciąż jed­nak, przez specy­ficzną grę ta postać trochę ginie na tle innych – a nie powinna.

 

Przyglą­da­jąc się „Żeby nie było śladów” doszłam do wniosku, że sta­ję oko w oko z filmem specy­ficznym. Mogę staw­iać mu zarzu­ty (jest zde­cy­dowanie za dłu­gi, miejs­ca­mi zbyt dro­bi­az­gowy, ma zbyt wiele postaci) ale jed­nocześnie mogę je naty­ch­mi­ast sama zbić (his­to­ria poraża przez to jak dokład­nie jest opowiedziana, dro­bi­az­gowość go wyróż­nia, mno­gość postaci jest istot­na by pokazać jak skom­p­likowany jest mech­a­nizm ówczes­nej poli­ty­ki). Jed­nocześnie jed­nak mogę mu postaw­ić zarzut najważniejszy i najwięk­szy, który spraw­ia, że to dla mnie nigdy nie będzie dzieło skońc­zone. Otóż nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego zdaniem twór­ców ten film musi­ał pow­stać. Oczy­wiś­cie poza tym najprost­szym powo­dem – bo sprawa Grze­gorza Prze­my­ka jest istot­ną kartą z his­torii Pol­s­ki. Nie czu­ję w tej nar­racji tego co poz­woliło­by mi powiedzieć, że oglą­dam coś uni­w­er­sal­nego, coś co odbi­ja się na współczes­noś­ci, nawet coś co się we współczes­noś­ci odbi­ja. Nawet jako opowieść o bólu niespraw­iedli­woś­ci nie sprawdza się aż tak dobrze, bo ta niespraw­iedli­wość w pewnym momen­cie sta­je się tak powszech­nie banal­na. A ta ostate­cz­na niespraw­iedli­wość, chy­ba nie ma szans wybrzmieć. To dzieło wielkie, ale w pewien sposób – ta wielkość i przy­wiązanie do źródła nie pozwala wyjść odrobinę bardziej w stronę tego co wyda­je się kluc­zowe – czyli opowiedzenia o czymś więcej niż to o czym się opowiada.

 

 

Nad „Żeby nie było śladów” unosi się atmos­fera fil­mu który ma speł­ni­ać oczeki­wa­nia, zwłaszcza po tym jak wys­taw­iono go jako pol­skiego kandy­da­ta do Oscara. Nie ukry­wam, że po sean­sie, nie jestem pew­na czy to dobry wybór. I nie dlat­ego, że świat widzi­ał już bard­zo dużo filmów o tym jak nam było ciężko, a kil­ka lat temu nawet taką nar­rac­je nagrodz­ił. Dla mnie to jest pro­dukc­ja jed­nak bard­zo her­me­ty­cz­na – część jej siły drzemie w tym czego w filmie nie ma – tym, że wiemy że Popiełuszko zginie, że to się dzieje po Stanie wojen­nym, co dalej stanie się z Jaruzel­skim i Kiszcza­kiem. Ten film jest pełen kon­tek­stów, które wybrzmiewa­ją tylko wtedy kiedy znamy wszys­tko to co jest na około tej his­torii. Nie chcę mówić, że na zachodzie nie zrozu­mieją, bo w Wenecji klaskali, ale to jest pro­dukc­ja, której olbrzymia siła, drzemie w tym, że to co się dzieje nie dzieje się bez kon­tek­stu. No i tam na zachodzie kon­tek­stu nie zna­ją. Zresztą gdy­bym miała coś fil­mowi zarzu­cić to chy­ba zbyt­nie przy­wiązanie do tek­stu Łazarewicza, dokład­ność repor­tażu, moim zdaniem nie przekła­da się na nar­rację filmową.

 

Znaleźliśmy się w kine­matografii pol­skiej ponown­ie w ciekawych cza­sach. Mało jest ostat­nio filmów naprawdę złych. Coraz więcej jest dobrych, bard­zo dobrych i przyz­woitych. Nie wyjeżdża się już z Gdyni z przykrą myślą, że wygrał film, który nie miał konkurencji. „Żeby nie było śladów” to mod­e­lowa pro­dukc­ja tej naszej współczes­nej kine­matografii. Aktorsko dobra, reży­ser­sko, bez zarzutów, kostiumy i scenografia – nie wypa­trzysz żad­nej kli­matyza­cji ni plas­tikowego okna, za to zobaczysz pasaż Wiecha w stanie którego już  nie ma. Ale jed­nocześnie – cała ta poprawność nie rekom­pen­su­je braku iskry. A właśnie tego fil­mowi braku­je, jakiejś iskry, która by uczyniła go czymś więcej niż jest. A jest to tylko dobry film.

 

Ps: Słucha­j­cie, czy wszyscy aktorzy palą czy w szkołach aktors­kich jest spec­jal­ny cykl zajęć „jak fil­mowo pal­ić papierosy”. Pytam bo na fil­mach z lat osiemdziesią­tych niemal się zosta­je biernym palaczem od tego ile papierosów jest na ekranie. I zawsze mnie zas­tanaw­ia, czy aktor może nie wiedzieć jak przy­pal­ić papierosa, by być jed­nocześnie trag­icznym i romantycznym.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online