Home Film Na święta “Znachor” czyli Czy trzeba kochać profesora Wilczura?

Na święta “Znachor” czyli Czy trzeba kochać profesora Wilczura?

autor Zwierz
Na święta “Znachor” czyli Czy trzeba kochać profesora Wilczura?

Trwa Wielka­noc. Mil­iony Polaków połączy dziś trady­c­ja. Trady­c­ja wielo­let­nia, prawdzi­wa, budzą­ca emoc­je. Tylko nieliczni nie będą brać w niej udzi­ału, tylko niek­tórzy poczu­ją kul­tur­owe wyob­cow­anie. To właśnie ta trady­c­ja łączy przy wspól­nym stole i zapew­nia prawdzi­we rodzinne świę­ta. Ta trady­c­ja to oglą­danie „Zna­cho­ra”. I tu pojaw­ia się pytanie. Dlaczego „Zna­chor”? Co takiego jest w his­torii wybit­nego chirur­ga, który stracił pamięć co spraw­ia, że jest to jeden z najpop­u­larniejszych filmów (jeśli nie najpop­u­larniejszy wśród moich czytelników).

 

Moż­na było­by powiedzieć, że odpowiedź jest pros­ta. „Zna­chor” wcale nie jest ulu­bionym filmem Polaków. Jest filmem wciskanym pol­skiej wid­owni czy tego chce czy nie na niemal każdym kanale pol­skiej telewiz­ji. Jeśli spo­jrzymy na pro­gram telewiz­yjny nie da się uniknąć prostej prawdy, że niek­tórzy z nas „Zna­cho­ra” obe­jrzą, czy tego chcą czy nie. Być może nikt w naszym kra­ju już nie ma ochoty na kole­jny seans, ale po pros­tu nie ma wyjś­cia — wchodzisz do mieszka­nia a tam leci „Zna­chor”, odwiedza­sz świątecznie bab­cię, mamę, bra­ta a tam wszędzie Piotr Fron­czews­ki ogłasza, że wyso­ki sądzie to pro­fe­sor Wilczur. Co nie dzi­wi, bo mówimy też o filmie, który telewiz­ji puś­cić łat­wo — nie jest nowy, kosz­ty puszczenia go w telewiz­ji są żadne, wypeł­nia ład­nie ramówkę, a jed­nocześnie — nie ma w sobie treś­ci, które w jakikol­wiek sposób nie pasowały­by do Wielka­nocy. Nagoś­ci, prze­mo­cy, oburza­ją­cych scen w tej melo­dra­maty­cznej his­torii nie zna­jdziemy. Do tego to film pol­s­ki co jeszcze bardziej umac­nia jego obec­ność w świątecznej ramów­ce państ­wowej telewizji.

 

 

Jeśli wyda­je się wam, że takie sztuczne wykre­owanie fenomenu jakiegoś fil­mu jest niemożli­we, to mamy kra­jowe i między­nar­o­dowe przykłady, że jest inaczej. Coroczne oglą­danie „Kev­ina samego w domu” czy „To wspani­ałe życie” jest w isto­cie ciekawym sprzęże­niem, pomiędzy pow­tarzaniem tych samych tytułów przez kil­ka lat w telewiz­ji, a przyzwycza­je­niem wid­owni. Telewiz­je pokazu­ją starsze filmy, bo tak jest łatwiej, wid­ow­n­ia się przyzwycza­ja i nagle konkret­ny tytuł sta­je się obow­iązkowym ele­mentem świątecznego zwycza­ju. A że czas świąteczny wedle antropologów jest w isto­cie zawsze TYM SAMYM dniem, to jeśli zawsze oglą­dało się jak­iś film to musimy go obe­jrzeć ponown­ie, bo nie przeży­wamy nowych świąt tylko wciąż i wciąż te same. Z resztą, jeśli przyjrzymy się pewnym wspom­nieniom i kul­tur­owym fenom­e­nom to nagle odkry­je­my, że jeszcze parę lat temu w okoli­cach świąt wielka­noc­nych więcej niż o kole­jnym sean­sie „Zna­cho­ra” mówiło się np. o „Potopie”. Dopiero od kilku lat — roz­mowy przeskoczyły na his­torię pro­fe­so­ra Wilczu­ra i bard­zo napędza je i wspom­i­nana ramówka, ale także kul­tura memów, która przy­pom­i­na, że taki zwyczaj istnieje.

 

No dobra, mamy wyjaśnie­nie trochę socjo­log­iczno — antropo­log­iczne. Był­by jed­nak nieucz­ci­we wobec samej pro­dukcji i jej odbior­ców, gdy­byśmy nie rzu­cili okiem na cały film. W swoim pod­caś­cie nagranym z okazji infor­ma­cji o nowym „Zna­chorze” od Net­flixa mówiłam o tym, jak pocią­ga­ją­ca jest dla widza ta his­to­ria. Po pier­wsze — mamy tu opowieść czys­to melo­dra­maty­czną. Zarówno w warst­wie głównego wątku — człowieka, który po tym jak żona zła­mała mu serce a on sam został pobity — stracił pamięć. Wątek człowieka, u szczy­tu sławy i życiowych osiąg­nięć, który nagle spa­da na sam dół dra­biny społecznej to jed­na z tych his­torii, którą kochamy. Więcej, zabieg — nikt nie wie, kim jest ten człowiek, ale my wiemy, że to nie zwykły zna­chor, ale wybit­ny lekarz — jest obec­ny w kul­turze od starożyt­noś­ci. Widz odczuwa zaskaku­jącą satys­fakcję, kiedy posi­a­da więcej infor­ma­cji niż bohaterowie, i wie, że nieufność jaką darzą jakąś postać jest nieuza­sad­niona. Na drugim planie zaś mamy typowy melo­dra­mat o podłożu kla­sowym. Dziew­czy­na ze sklepiku, dobrze urod­zony pan­icz — no jak nic typowe melo­dra­maty­czne love sto­ry. „Zna­chor” w uję­ciu Hoff­mana speł­nia wszys­tkie założe­nia porząd­nego, wpisanego w kul­tur­owe kon­wenc­je melo­dra­matu, który nigdzie nie odchodzi od swo­jego schematu (może poza raczej dobrym zakończe­niem — bo nie dla wszys­t­kich kończy się dobrze).

 

 

Ale oczy­wiś­cie to wszys­tko to tylko część sukce­su „Zna­cho­ra”. Ostate­cznie moż­na było­by dojść do wniosku, że film jest potwierdze­niem tego, że po pros­tu Jerzy Hoff­man, trzy­ma rękę na ser­cach i pulsie pol­skiego widza. Nie da się bowiem nie dostrzec, że jeśli mówimy o kul­towych (kochanych przez widzów, a nie tylko kry­tyków) pol­s­kich pro­dukc­jach fil­mowych, jego nazwisko pojaw­ia się częś­ciej niż rzadziej. Moż­na było­by też powiedzieć, że jest to siła Dołę­gi-Mostow­icza, w którego książkach odbi­ja się całkiem nieźle niezmi­en­ny duch pol­skiego społeczeńst­wa. Czyż nie lubimy najbardziej tych, którzy dzi­ała­ją poza prawem, ale w isto­cie, są od tego prawa lep­si i to oni mają rację. Z resztą oglą­da­jąc „Zna­cho­ra” reakc­je Polaków na pan­demię wydawały się oczy­wiste. Ostate­cznie czarnym charak­terem tej opowieś­ci jest nieczuły lekarz, który nie umie leczyć, ale nie chce się do tego przyz­nać. Nie da się też ukryć, że cała his­to­ria prze­maw­ia bard­zo za ludową intu­icją, za szukaniem człowieka dobrego a nie tego, który przed­stawi dyplom i tytuł.

 

Ponown­ie — idąc tym tropem — za sukce­sem Hoff­mana nie rzad­ko stał także doskon­ały cast­ing. Zwłaszcza Jerzy Bińczy­c­ki jako Rafał Wilczur gwaran­tował sukces pro­dukcji. Trze­ba przyz­nać, że Bińczy­c­ki nie zagrał w bard­zo wielu fil­mach, ale jego role zapada­ją w pamięć. Głównie ze wzglę­du na specy­ficzną fil­mową aurę. Patrząc na fil­mowego dok­to­ra Wilczu­ra, człowiek wie, że to człowiek dobry, mądry i nie chci­wy. Nie trze­ba nam wiele powiedzieć o bohaterze byśmy odd­ali mu całkowicie serce. To nie jest kwes­t­ia jakiegoś wybit­nego sce­nar­iusza — to kwes­t­ia tego, ile Bińczy­c­ki jest w stanie dać swo­je­mu bohaterowi tonem gło­su, spo­jrze­niem, gestem. Z resztą to jest jeden z powodów, z których nie zaz­droszczę Leszkowi Lichocie prze­ję­cia tej roli. Wierzę w niego jako akto­ra, ale jed­nocześnie — mierze­nie się z Bińczy­ckim na ekranie to nie jest poje­dynek, którego życzę.

 

 

Czyli co — kochamy „Zna­cho­ra” bo musimy czy kochamy „Zna­cho­ra” bo się nie da nie kochać. Odpowiedź jest gdzieś pośrod­ku. Praw­da jest taka, że to nie jest zły film. Więcej — moż­na go oglą­dać wiele razy, ponown­ie przeży­wa­jąc melo­dra­maty­czne momen­ty. Nie jest za dłu­gi, fab­u­larnie nie skom­p­likowany, aktorsko — zde­cy­dowanie wysok­iej pró­by. Jed­nocześnie — nie ma w nich treś­ci, które mogły­by dzielić — nie jest patri­o­ty­czny, nar­o­dowy, poli­ty­czny. Ta oby­cza­jowa his­to­ria, z niewielkim ele­mentem społecznego melo­dra­matu nie podzieli przy świątecznym stole. Jasne moż­na poroz­maw­iać o kwes­t­i­ach płci, ale nawet one nie są jakoś wyjaskraw­ione. A jed­nocześnie — nawet jeśli jesteśmy najbardziej anal­i­ty­czny­mi widza­mi, nawet jeśli widzieliśmy ten film dziesiąt­ki razem, nawet jeśli mamy dość tego, że telewiz­or gra w tle, to kiedy w ostat­niej sce­nie okazu­je się, że to pro­fe­sor Wilczur, to ocier­amy łzę, a potem bierze­my sobie dokład­kę sałat­ki warzy­wnej, myśląc, że to właśnie są prawdzi­we święta.

 

 

PS: Nigdy nie widzi­ałam „Zna­cho­ra” w cza­sie świąt. Głównie dlat­ego, że z jakiegoś powodu u mnie w trak­cie świąt nie oglą­dało się za bard­zo telewiz­ji. A może po pros­tu u mnie w rodzinie zawsze musi być inaczej. Tego się nigdy nie dowiem, ale jeśli nie macie takiego życiowego doświad­czenia to zapew­ni­am was, że abso­lut­nie nie jesteś­cie sami.

0 komentarz
6

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online